Kazimiera Zawistowska – zapomniana poetka okresu Młodej Polski. Urodziła się 17.01.1870 roku na Kresach w Rasztowcach na Podolu. Posługiwała się pseudonimem „Ira”.
Ojciec ziemianin, Henryk Jasieński, uczestnik powstania styczniowego, publicysta „Dziennika Lwowskiego” i „Gazety Narodowej”.
Kazimiera uczyła się w domu. Podróżowała do Szwajcarii i Włoch. Gdy miała 20 lat, wyszła za mąż za ziemianina Stanisława Jastrzębca-Zawistowskiego i zamieszkała z nim w Supranówce w powiecie skałckim na Podolu.
Kazimiera Zawistowska zamieszczała swoje utwory w literackich czasopismach krakowskich i warszawskich takich jak „Życie”, „Krytyka” i „Chimera”. Także erotyki i pejzażowe wiersze z życia podolskiej wsi oraz przekłady wierszy belgijskich i francuskich między innymi Charlesa Baudelaire'a i Paula Veralaine'a.
Mężowi zadedykowała utwór pt. „Lato” opublikowany we Lwowie w zbiorku Poezji wydanym pośmiertnie (1903). Poetka była za życia mało znana, napisała piękne sonety o miłości i tęsknocie między innymi „Lato”, „Mniszki” i „Zmierzch”.
Kazimera Zawistowska zmarła śmiercią samobójczą 28.02.1902 roku w Krakowie.
W kąciku poetyckim przeczytajmy utwory poetki „Lato” i „Nimfa”.
Halina Herbszt
Swoje wiersze można przesyłać na adres redakcji: redakcja@libertas.pl
LATO Jak stół biesiadny żeńcom podany Ziemia w przededniu wielkiego żniwa, Złotą symfonię słońce dogrywa — Strun mu tysiącem rozchwiane łany, Wian zbóż, szafirem chabrów dziergany, Zwichrzonych kłosów złocista grzywa, Struną mu miodna, hreczana niwa, Mleczy gościniec skrzydłem pszczół tkany. A po ugorach stoją dziewanny, Cicho wpatrzone w szmat nieba siny — Niby kapłanka białej Marzanny Kwiatem wyrosłe z gruzów gontyny, I w pieśń wsłuchane oną przedwieczną — Zbożną i polną — kwietną — słoneczną. Kazimiera Zawistowska
NIMFA Sącząc wodę z warkoczy, z łóz nadbrzeżnych wstaje I w brzóz idzie uśpione, białopienne gaje, Lotną stopą z ziół rośnych chłodne krople strąca, Wstecz rozkosznie podana pod falą miesiąca. Biódr nagość otuliwszy w mgielny zwój puszysty, Ku gwiazdom ócz ciekawych zwraca ametysty. Cała w przędzy srebrzystej rozwłóczonych cieni, Gra na siatce drgających, miesięcznych promieni. Jasnych dźwięków różaniec — wszystkie szmerne gwary Drżą na strunach tej śpiewnej, miesięcznej cytary… A w gaju białopiennym, pod tych dźwięków mocą Jakieś białe sny wstają, bielą ciał migocą — I białe rozkwitają na opalu wodach Wszystkie nimfy, uśpione w helleńskich ogrodach. Kazimiera Zawistowska
oceń / komentujURLOP OKOLICZNOŚCIOWY okoliczności są różne łagodzące pogrążające zeznania świadków był ale zmarł z okazji wesela i narodzin dziecka należy się świeczka radość do domu na drogę do grobu Czasem należą się dwa dni życia na koszt państwa kiepski interes zrobiłem Witold Wieszczek
oceń / komentujMOJE CZARNE DZIEWCZYNY Nie lada kolana ma moja dziewczyna! Prostuje je dla mnie i dla mnie ugina, kolebie się na nich i klęka na ziemi, czekając, aż z gruntu się chucią zapieni. Nie łóżko, nie krzesło, nie ława, nie lada a ziemia najgrzeszniej się z nami zabawia, na czarno nas robiąc, gdy w niej się kochamy daleko od czystą pościelą usłanych domowych pieleszy! Ach, po co nam domy? Gdy pod gołym niebem na łożach ze słomy gnijemy najmocniej, najsłodziej, najczulej! Do kości rozbiera nas czarna ze skóry... Witold Wieszczek
oceń / komentujTRZEBA BIĆ! konwencja krytyczno-literacka Bijmy pianę! Retoryczną, polityczną bijmy pianę! Niech nam tchu zabraknie na najcichsze przemyślenia! A gdy już nam się opłaci, kiedy misja wypełniona, kiedy kieszeń napełniona, gdy brzuch tłusty się wzbogaci… Bijmy w mordę! Retoryka, polityka bijmy w mordę! Niech mu tchu zabraknie na najcichsze tłumaczenia! Joanna Burgiełł
oceń / komentuj* * * konwencja minimalistyczno-enigmayczna Krew na chodniku – co za przypadek! Wczoraj zgubiłam tu serce… Joanna Burgiełł
oceń / komentuj* * * rozmowy przed snem – bez limitu sny bez granic wysyłane MMSami – bez ograniczeń, to wszystko – bez umowy, a czas taki nieokreślony… Magdalena Wojciechowska
oceń / komentuj* * * dotykam Cię spojrzeniem wyuzdanym lub grzecznym, ustami z ciszą lub słowem, a myślami zawsze grzesznymi… Magdalena Wojciechowska
oceń / komentujLATARNIK gdy oko morza zamyka się tonącym okrętem pierwsze uderzenie wiatru budzi złą nowinę latarnik zaciera zziębnięte ręce długo tak stoi daremnie Marek Geruzel
oceń / komentujBŁĘDNE CREDO nie wychowano mnie należycie Ojczyzna nie kojarzy mi się z krzykiem konających na barykadach ani tych szturmujących ani dresiarzy palących obce symbole nauczono mnie błędnie pracy na rzecz przyszłych pokoleń wybaczania wyciągania refleksji z błędów poprzedników nie wszczepiono mi implantu lepszości nad myślącymi inaczej co gorzej powiedziano patrz i staraj się pojąć uczyli mnie niewłaściwi ludzie mówili kochaj bliźniego jakby nie rozumieli że patriotyzm to sztuka pogardy wyznaję swe błędy i proszę o wybaczenie Marek Geruzel
oceń / komentuj* * * Otul mnie szczelnie przykryj aż po końcówki marzeń dłońmi ucisz chaos zaśpiewaj kołysanki nadaj nazwy temu co dobre a na koniec pocałuj i daj zasnąć bezbiecznie- w tobie Brygida Błażewicz
oceń / komentuj* * * Czarno białe dni rozczepiłeś tęczą dodałeś basy muzyka nabrała głębi pukasz- usiądę przed podróżą Brygida Błażewicz
oceń / komentuj* * * Pytasz, czemu lubię smutne piosenki I powyciągane rękawy wełnianego swetra. Wiersze zapłakane, skarpetki w Mikołaje, samotne widelce, lub rachunki przeterminowane. I włóczęgę w przemoczonych butach taką, z chlupiącymi sznurówkami najlepiej, oraz wanne pełną melancholii. Składam Twoje pytania w kostkę i układam w szufladzie kolorami. Kiedyś, gdy chwile otulą się ciepłym szalikiem czasu, wysypię je sobie pod nogi, znów kolorami rozbłyśnie mój świat, a i ja może poznam odpowiedzi. Dorota Górczyńska-Bacik
oceń / komentujTYLE PO NAS... Kiedyś przestanę pisać... Wyschną długopisy, kartki papieru zszarzeją. Atrament niegdyś tak żywy, kroplą spłynie w niepamięć. Słowa wypełnią kominki popiołem czasu. Ktoś gdzieś cicho westchnie, zaduma się, może dostrzeże, usłyszy jak w ogniu tańczą moje dawno spisane słowa. Dorota Górczyńska-Bacik
oceń / komentujPOWTÓRKA Z ROZRYWKI - tacie w rocznicę przejścia niby rozumiem ból nie wyparuje nie zniknie z czasem nie ulotni się cicho jak licho nie odpuści zbyt szybko wiem już kilka październików drzazgę w pamięci ostrzy coraz śmielej i wióry sypie w studnie ukojenia wiesz jak to gryzie gdy wysysam z mózgu koszmar chwil rozdartych nieludzkim cierpieniem odtwarzam zapach widzę twoje oczy gdzieś poza zasięg świadomości wbite i czuję dotyk wychudzonej dłoni i szept bezgłośny kocham cię córeczko cud niepamięci pobożne życzenie a czas chichocze drwi z nas rozbawiony październik tłumi we mnie chęć płakania liść spada ciszą zadra w krtani rośnie kąsa z lubością i jak raczek szczypie twoją coroczną niezaoczną śmierć JoAnna Idzikowska-Kęsik
oceń / komentujNIE TYLKO POMARAŃCZE -ojcu motto: Uważam, że stan wojenny trwa — dla każdego — przez całe życie… - Jacek Kaczmarski pamiętasz, tato, tamtą zimę, kiedy przez biedny i smutny kraj przeszła armia gwiazdorów w zielonych, modnych ubrankach? gdy całą rodziną staliśmy na siarczystym mrozie w długiej kolejce po brzydkie, łykowate kubańskie pomarańcze? miałam dwanaście lat i napisałam straszny wiersz o zwłokach dziecka spoczywających w ciemnym grobowcu, w drewnianej skrzynce po kubańskich cytrusach. tych, których dla nas zabrakło, bo rzucili za mało. pamiętasz tamto ciepłe lato? młodzi chłopcy wciąż pocili się w grubych uniformach, a moja kobiecość rozkwitła jak maki. kupiłeś dolary u konika, żebym to lepiej zniosła, otulona pachnącymi, różowymi produktami do higieny intymnej. nie mam traumy z dzieciństwa. dbałeś o swoją jedyną córeczkę. pozwalałeś na wiele. rozpieszczałeś i w tajemnicy przed mamą kupiłeś mi parkera dla leworęcznych. naprawdę było dobrze, tato. tylko te cholerne, zielone, kubańskie cytrusy. ich cierpki zapach wraca w aurze zbliżających się świątecznych zakupów i nawet tysiąc drzewek pomarańczowych nie jest w stanie zniwelować stresu. JoAnna Idzikowska-Kęsik
oceń / komentujJAK OBŁOK pozwól że będę cię kochał skrycie zejdę ci z drogi nic głośno nie powiem zachowam dla siebie słowa myśli tęsknoty nic ci nie prześlę wiersze ukryję głęboko w sobie przed ciekawskich wzrokiem i twoją irytacją gniewem nic głośno nie powiem zniknę niepostrzeżenie rozpłynę się z wiatrem na niebie jak obłok samotny jak obłok Ryszard Mierzejewski
oceń / komentujWCIĄŻ BLISKO pozostań na zawsze blisko muzą moją bądź natchnieniem skoro nie może być inaczej pozostań jasnym wspomnieniem ciepłym uśmiechem czułością rozmową niezakończoną niczego więcej nie pragnę o niczym innym nie marzę usiądę gdzieś blisko w cieniu w zapomnieniu nieuchronnym w słowa i wersy się przemienię wciąż blisko przy tobie wierszem będę tylko nikim i niczym więcej Ryszard Mierzejewski
oceń / komentujANIOŁ Trzepocze rękawami fartucha białego czarne loki upina w kok pasek biały zawiązuje w kokardę i przemierza gabinet rok w rok Całe mnóstwo ampułek ma w szafie w białych półkach paczuszek jest wiele biały anioł – lekarz twoim przyjacielem Małgorzata Adamczak
oceń / komentujWIERSZE Codziennie jeden wierszyk jak motylek kilka wersów to tyle machnięcie skrzydłami kilka tekstów wypełnionych słowami niecodziennie zupełnie wiersze się czyta czym wiersze są dla Ciebie ja pytam? Małgorzata Adamczak
oceń / komentujAUGUSTÓW Augustów leży pomiędzy Neckiem, Sajno i Białym i jest w Polsce miastem turystycznym wspaniałym. Świeże powietrze, lasy, zieleń, świerki i sosny. Jak jestem w Augustowie, jestem zawsze radosny. Tam rosną w lasach grzyby, poziomki i maliny Na ulicach mozna spotkać ładne dziewczyny. Na jeziorach spływy kajakowe jak każdego roku. Wobec piękna nie mozna powstrzymać wzroku. Tam żyją w lasach dziki, żubry, sarny i jelenie. Rosną grzyby jadalne, trujące i inne korzenie. Wieczorami wśród sitowia kryją się kormorany. Zachód slońca nad jeziorem jest herbaciany. Halina Herbszt
oceń / komentujKOLONIE LETNIE Wkrótce jadę na kolonie letnie, gdzie jak co roku będzie świetnie. Dojedziemy ciuchcią osobówką. Po drodze zjemy chleb z parówką. Popijemy gazowaną z saturatora, bo na wakacje już nadeszła pora. Jeszcze wstąpię tylko do MHD i kupię sobie ciuszki za złote. Wybór w sklepie jest wspaniały. Strój plażowy za duży lub za mały. W kolorową kratkę, kwiatki, paski. Wszystko mamy w MHD bez łaski. Na koloniach jak zwykle wesoło. Bardzo dużo dzieci kręci się wkoło. Nasza pani jest z panem z innej grupy, wtedy wszyscy się trzymamy kupy. Na śniadanie dżem i zupa mleczna. Na obiad pyzy i dokładka konieczna. Wieczorami jest zabawa i dużo pisku. Znów zatańczę twista przy ognisku. Halina Herbszt
oceń / komentujEXODUS Dziś nie będzie tutaj ślicznie Wszak wiadomo jest tragicznie Rzeka ludzi równo płynie Po europejskiej krainie To miliony istot marnych Głodnych brudnych i obdartych Toczy się ta ludzka rzeka Co ją spotka co ją czeka Czy spokojny dom i praca Czy te tłumy ktoś zawraca Czy policja psy i gazy Żal oglądać te obrazy My Polacy rozumiemy My za wolność wciąż giniemy I dla wyższych ważnych racji Wciąż bronimy demokracji Ludzkich swobód i wolności Prawa wszystkich do miłości I do skromnej kromki chleba Bo tak trzeba z woli nieba Jesteśmy krajem wartości Bez uprzedzeń i bez złości Było to dewizą naszą By o wolność walczyć waszą Tych co strachy i obawy Czynią działań tej podstawy To wyjaśniam rzecz spokojnie Świat się właśnie ma ku wojnie Gdzież wytracić tony broni Za iluzją ktoś wciąż goni Komu wszystkie te zbrojenia Do niebytu zatracenia Cóż dziś wyższe są wartości Wiedzą może ludzie prości Którzy jeszcze w dobro wierzą Którzy miarą własną mierzą Wszak i ich czeka eksmisja Zbierze się wkrótce komisja Bezduszne będą wyroki Takie Polski dziś uroki Dziwnie świat jest ułożony Głodnych dzieci tu miliony Sobek cham i egoista Nie rozumie oczywista Ale jeśli ktoś ma miłość I zwyczajną ma życzliwość Kto prawdziwie kochał życie Ten tu przyzna teraz skrycie Kto z człowieka coś zachował I kto życia nie zmarnował Da coś innym z swej szczodrości Lub z empatii lub z litości… Puenty znowu tu nie będzie Zło niestety bywa wszędzie Wątpliwości takie u mnie CZŁOWIEK czy to wciąż brzmi dumnie... POSTSCRIPTUM Dziś nie Polska jest marzeniem Kładzie się zaś na nas cieniem Ksenofobia zaściankowość Tacy my są to nie nowość Hej Polacy bez obawy Tak ogólnie nie ma sprawy Emigranci z wielkim hukiem Omijają nas dziś łukiem… Mieczysław Góra
oceń / komentujIDZIE ZNAKOMICIE Wszystko idzie znakomicie Jak wciąż pokazuje życie Coraz lepiej u nas będzie O tym wiedzą teraz wszędzie Nie ma strachu ni rozpaczy Polska coraz więcej znaczy Centrum świata już w Warszawie Powiem więcej może prawie Świat naprawdę jest uroczy Rosja już nam nie podskoczy No i jaka tutaj mowa Popierają nas z Kijowa Tutaj owszem tak w zasadzie Strach jest czasem w ambasadzie Którą kiedyś ostrzelali Farbą pomnik zaś olali Byli to prowokatorzy Do awantur zawsze skorzy Groźne grono się już zbiera Ciągle straszy też Bandera I na Litwie miło bywa Chociaż ciągle nas ubywa Troszkę radość nasza pryska Gdy zmieniają nam nazwiska Na południu fascynacja Sprzyja ciągle nam Słowacja Chociaż z Rosją się zadają To ahoj nas pozdrawiają Ahoj Czesi też wołają Polskę wszędzie popierają Mamy mocne więc zaplecze Świat za nami już się wlecze A i Niemcy nas wspierają Naszych ważnych popierają I już zawsze tak to będzie W Unii Polak na urzędzie Tuska wszyscy wielcy znają Wszystkie kraje popierają I to ważnym już jest znakiem No bo Donald jest Polakiem Gdy zagrożą nam wnet Oni Ameryka nas obroni Jeszcze więcej wojsk przybędzie I już będą u nas wszędzie Weźmy sprawy te w Pekinie Dynamicznie wszystko płynie Temat powiem jest powabny Budujemy szlak jedwabny Z Chińczykami mamy plany Będzie projekt to udany Będzie super będzie ślicznie Chociaż to nie politycznie Nastawieni pokojowo Lecz w komunie ustrojowo I przez Rosję trasa płynie I się Rosji nie ominie Co w temacie dużo gadać Może będą tam napadać Wszak to naród ciągle dziki Straszą zielone ludziki... POSTSCRIPTUM NATO ostro się wciąż zbroi Już nikogo się nie boi Tylko problem czynią chamscy Ci terroryści islamscy… Mieczysław Góra