Kącik poezji > Wybór wierszy

Wybór wierszy – wrzesień 2010 - Żonkile

Już wrzesień, czyli właściwie schyłek lata. Łąki jeszcze ukwiecone i wabią wonią zapachów, ale niestety coraz słabiej. Używając słów Anzelma Bohatyrowicza z Nad Niemnem E. Orzeszkowej Każda rzecz na świecie jak woda przepływa, jak liść na drzewie żółknie i gnije [...]. Skończyły się chwile błogiego lenistwa i obcowania z przyrodą, na które mogliśmy sobie pozwolić w ramach wakacyjnych wyjazdów na urlopy, wycieczki, obozy, kolonie itp. Jakże łatwo było zapomnieć o codziennych obowiązkach, sprawach przyziemnych i poddać się urokowi i pięknu przyrody, która zawsze fascynowała, fascynuje i niewątpliwie fascynować będzie nas wszystkich. Natura zawsze silnie oddziaływała na ludzką egzystencję, dając twórcom nieskrępowane natchnienie i bodźce do przekraczania granic wyobraźni. Najsilniej znalazło to odzwierciedlenie w sztuce: rzeźbie, malarstwie, muzyce i literaturze.

Jeszcze w wakacyjnym nastroju próbowałam wyobrazić sobie narodziny romantyzmu w północno-zachodniej Anglii, w okolicach Krainy Jezior. W tych rejonach, a dokładnie w Dove Cottage w Grasmere, żył i tworzył bohater niniejszego wyboru wierszy - William Wordsworth. Urodził się 7 kwietnia 1770 r., by pod koniec osiemnastego wieku jako przedstawiciel grupy poetów tzw. „Szkoły Jezior”, wraz ze swoim przyjacielem Samuelem Taylorem Coleridge, zapoczątkować angielski romantyzm wydaniem tomików poezji litycznej pod nazwą Lyrical Ballads. Wśród nich zaszczytne miejsce zajęły prezentowane tu, w kąciku poezji, The Daffodils [Żonkile] z 1807 roku, jeden z najbardziej znanych lirycznych utworów. Wiersz, który wspaniale oddanym opisem przyrody, łąki żonkili rozpościerającej się nad brzegami jezior, fascynuje po czasy współczesne. William Wordsworth, prekursor romantyzmu, zmarł 23 kwietnia 1850 r. w Rydal Mount. W tym roku świat obchodzi 240-tą rocznicę jego narodzin i 160-tą rocznicę śmierci. Może Żonkile pozostaną w nas na dłużej niż wspomnienie mijającego lata?

Beata Gradowska

Swoje wiersze można przesyłać na adres redakcji: redakcja@libertas.pl

THE DAFFODILS I wandered lonely as a cloud That floats on high o’er vales and hills, When all at once I saw a crowd, A host, of golden daffodils; Beside the lake, beneath the trees, Fluttering and dancing in the breeze. Continuous as the stars that shine And twinkle on the Milky Way, They stretch’d in never-ending line Along the margin of a bay: Ten thousand saw I at a glance, Tossing their heads in sprightly dance. The waves beside them danced; but they Out-did the sparkling waves in glee: A poet could not but be gay, In such a jocund company: I gazed - and gazed - but little thought What wealth the show to me had brought: For oft, when on my couch I lie In vacant or in pensive mood, They flash upon that inward eye Which is the bliss of solitude; And then my heart with pleasure fills, And dances with the daffodils.William Wordsworth

ŻONKILE Sam wędrowałem, jak obłoczek Często sam płynie przez przestworza, Gdy nagle widok mnie zaskoczył Złotych żonkili tłumu, morza; Od wód jeziora aż po drzewa Tańczyły - wiatr im w takt powiewał. Doprawdy, był to widok miły: Jak Drogi Mlecznej pasek biały, Linę bez końca utworzyły Na brzeg zatoki długą cały: Dziesięć tysięcy w rytm miarowy Wznosiło z wdziękiem złote głowy. Tańczył też zastęp fal, niestety, Nie tak wesoło, jak żonkile: Lecz nie zmartwiło to poety, I tak radości doznał tyle: Nie odrywałem od nich oka; Dziś wiem, jak cenny był to pokaz: Bo często, leżąc w gabinecie, Gdy melancholia przy mnie gości, Wspominam sobie owo kwiecie, I jest to szczęście samotności, Wtedy, radością wypełnione, Tańczy me serce, a z nim - one!tłum. Maciej Froński

DWIE PASJE I. Pasja pisania Piszę wiersz, nie przestaję, skończyć serce mi nie daje, czy to pióro mną steruje? czy też dłoń nim operuje? zna odpowiedź na to głowa, gdy ubiera myśli w słowa, słowa utrwala pióra atrament i porządkuje cały ten zamęt. II. Pasja czytania Strona goni stronicę, oczy gonią słowa, pędzi zdanie za zdaniem, już książki połowa, przełożona zakładką, niecierpliwie drżała, w gronie voluminów, tak, jakby czekała, aż ją znowu pochwycę, wpadnę w zapomnienie, zatopiona w czytaniu, ujrzę zakończenie. Beata Gradowska

oceń / komentuj

PRZEBUDZENIE Taniec firanki jak lot motyla, grą światłocienia uchyla oczy. Chłód orzeźwienia otula stopę, to przebudzenie cichutko kroczy. Lecz z tak miłego, błogiego stanu dręczący alarm trafia cię w uszko. Już pora unieść pierzastą chmurkę, spakować księżyc, pościelić łóżko. Beata Gradowska

oceń / komentuj

V Boisz się dźwięków nagłych, spadających rzeczy Boisz się chaosu, nieporządku znienacka Kiedy masz już wieczorem przymknięte powieki Kiedy cię ucałuję, upieszczę, ugłaskam Kiedy ci obiecam, że świat nas rano tak samo zastanie I kiedy mi nie uwierzysz, ale drżący zaśniesz Uczę się latać cichutko żeby cię Kochanie Już więcej nie straszyło, że jestem tu zawsze Klaudia Spodniewska

oceń / komentuj

VI Pamiętasz? kiedyś nie dało się mnie dotknąć Pamiętasz? Ja nie pamiętam, kiedy to się stało Że dziś już nie mam czegoś takiego jak – ciało Że wszystko co zewnętrzne jest tylko miłością Klaudia Spodniewska

oceń / komentuj

* * * kwitnąca jabłoń - bladoróżowe płatki wiatr rozwiewa Teresa Grzywacz

oceń / komentuj

* * * kwitnący sad - białe płatki fruwają w porywach wiatru Teresa Grzywacz

oceń / komentuj

PLAMA NA SZYBIE nie ma mnie przynajmniej tutaj oczy dawno opustoszały lżej ze mną i szarpie jakoś mniej z opuszków zdzieram resztkę biletu palec o palec jak zawsze nie chcę mieć no i niech tak zostanie ślina w przełyku zastyga ciszej coraz powoli znad oczu wyłapuję powietrze dobre już miękkie a może to nie sam już nie wiem kierowca nawet znośnie zmienia biegi Przełojcan

oceń / komentuj

ALE TO NIE TAK przydałby mi się chleb w miarę miękki co przełamać mógłbym go na dwie części nie nieduży może zwykły rogal a i co ważne najdalej to sprzed wczoraj skruszyłbym go kieszeń w tym jeszcze pociągu bo samemu czekać trudno na jakimkolwiek dworcu potem nóż z worka wyciągnę swoją połówkę przekroję w pół mielonką połowy przełożę podkładów strasznie po prostu w brud ale nie to nie tak połówkę połowy dalej w pół na tyle przecież dnia kogoś też może dręczyć głód jak mój Przełojcan

oceń / komentuj

NOC SIERPNIOWA Noc była gwiaździsta, ciepła, bo sierpniowa, ręce niecierpliwe, trochę rozedrgane, latały w powietrzu jak nerwowy owad, wpadały na siebie pijane tym lataniem. Wino było słodkie, dwuletnie, wiśniowe, usta czerwieniło wiśniową pomadą i aż nam od niego wirowało w głowie i skóra, i włosy, wszystko nim pachniało! Ciało było jedno, z trzech ciał ulepione, nogi bez ustanku jak węże się wiły, zlepiały się piersi, plątały się dłonie biodra jak planety rytmicznie krążyły. Noc była gwiaździsta, gorąca, sierpniowa, zasnęliśmy nadzy w jej ciepłych ramionach. Witold Wieszczek

oceń / komentuj

EROTYK O NICZYM Dzisiaj przyszłaś tylko do mnie... mam nadzieję... patrzysz sobie, i nie mówisz całkiem nic i ja nie wiem czy to do mnie tak się śmiejesz, nie wiem nawet czy to uśmiech, czy to łzy. Już rozsuwasz ten zameczek od sweterka no a pod nim przecież całkiem nie masz nic... Już przez dziurkę śmieszna pierś nieśpiesznie zerka, puszcza oczko i rozplata swetra szwy. W końcu stoisz całkiem naga, tuż przede mną, między nami nie zostało całkiem nic, ale nadal nie poruszysz nawet ręką, w gołej ciszy tylko pustka cicho brzmi. Dzisiaj do mnie tylko przyszłaś po nadzieję, a co jutro, tego nie wie nikt i nic... Witold Wieszczek

oceń / komentuj

Załóż wątek dotyczący tego tekstu na forum

PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.