Nadeszła wiosna. Trzeba przyznać, że zrobiła to z wyjątkową klasą – przebrana w śnieżną zimę! Ale nie ma co gderać. Dzień coraz dłuższy, ptaszki śpiewają. Wcześniej, czy później wybuchnie zielenią.
Wraz z nastaniem wiosny zaczynają się gruntowne porządki. W tym roku dosyć wcześnie zabrała się za nie moja sąsiadka. Zdziwiła mnie myciem frontowych drzwi, pomimo zimowej aury. Na mój widok rzekła rozentuzjazmowana:
– Sprzątam – odparła niepotrzebnie.
– Widzę, nie za wcześnie, na to?
– Nie. Tylko czekać jak zawita do nas Premier.
– Ma pani na myśli Tuska? – z lekka mnie zatkało.
– No a kogo? Innego przecież nie mamy.
– A co on będzie u nas robić?
– No jak to, odwiedzać. Przecież powiedział, że „rusza w Polskę”, po tym jak zgarnął dla nas tyle kasy w Unii Europejskiej.
– Ale skąd pani wie, że akurat wpadnie do nas?
– Czuję to. Mój stary śledzi jego wpisy na Twitterze. Będziemy szybko poinformowani. Aha, zapomniałabym. Jutro spotkanie wspólnoty mieszkaniowej.
– Stało się coś? – ledwo panowałam nad gonitwą myśli drogiej sąsiadki.
– Spotkanie jest w związku z wizytą Premiera – rzekła krótko. – Musimy zaplanować jego pobyt. Oczywiście przyjmiemy go w moim mieszkaniu. Poczęstunkiem sama się zajmę. Co do kosztów, to się rozliczymy. A spotkanie wspólnoty jest po to, by obrać strategię, czego od niego chcemy i o co będziemy go pytać.
– To chyba on nas będzie pytać, na co przeznaczyć unijne pieniądze. Tak przynajmniej mówił w telewizji – wtrąciłam nieśmiało.
– E, tam – machnęła ręką. – To się ustali na końcu. Są ważniejsze sprawy. Rozmawiałam już z panem Nadętym. Wpadł na świetny pomysł.
– Jaki?
– Musimy naprędce zorganizować się w stowarzyszenie. Coś jak „Platforma Niezadowolonych”. Z tym tylko, że my raczej obierzemy nazwę mniej wzniosłą, na przykład „Peron Zniechęconych”.
– Niezłe – pokiwałam głową z uznaniem.
– Też tak myślę – odparła zadowolona. – Jako stowarzyszenie wystosujemy listę żądań i do dzieła.
– Co to znaczy „do dzieła”? – zapytałam z obawą.
– No po prostu, nie wypuścimy gagatka, dopóki nam nie przyrzeknie i to na piśmie, że wszystkie nasze żądania zostaną spełnione.
– A czego będziemy żądać?
– To się jeszcze zobaczy. Sama pani widzi w telewizji, że te wszystkie organizacje, stowarzyszenia podskakują nie po to, by coś osiągnąć, zrobić coś dla innych, ale by było o nich głośno.
– Ale po co nam rozgłos?
– Nie chciałaby pani zostać na przykład radną? Zawsze to jakiś grosz do domowego budżetu.