Felietony > Felietony z pazurkiem

Skromność na jedynkę

Katarzyna RedmerskaPrzyznam, że zniesmaczyły mnie „przepychanki” braci politycznej i walka (czasem wyjątkowo żenująca), o bycie jedynką na listach wyborczych. Dosłownie, jak dzieci. Z tym tylko, że dzieciom z racji wieku, można jeszcze takie zachowanie wybaczyć, ewentualnie dać wychowawczego klapsa. W przypadku osób dorosłych, podkreślających dojrzałość polityczną, takie zachowanie nie przystoi. A co do klapsa, to również dać nie można z dwóch powodów. Po pierwsze, byłaby to napaść na osobę publiczną, a na to jest stosowny paragraf. Po drugie, w czasach, gdy wszystko kojarzy się z seksem, danie klapsa podchodzi pod molestowanie (na to też jest paragraf). Tak więc, nie pozostaje nam nic innego, jak tylko przyglądać się nadal „akcjom” jakie serwują politycy, bądź po prostu „wyłączyć się” z tego całego politycznego serialu.

Tych Czytelników, którzy myślą, że rozpisywać się będę w temacie polityki, uspokajam – w dobie, gdy wszystkie media zalewają nas bezlitośnie, tą jakże „atrakcyjną” tematyką, ja dbając o Państwa stan emocjonalny, nie dodam swoich „trzech groszy” w tej kwestii. Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie wrzuciła kamyczka do ogródka z tą „roślinnością” i nie poruszyła tematu mającego poniekąd związek z powyższym. Tak więc, za pozwoleniem Szanownych Czytelników, popiszę sobie mianowicie o… skromności.

Skromność według definicji, to niedbałość o rozgłos, a także brak wygórowanego mniemania o sobie. A to ciekawie, nieprawdaż? Schopenhauer twierdził, cyt.: „Skromność przy przeciętnych zdolnościach jest zwykłą szczerością, przy wielkich talentach – obłudą”. Biorąc pod uwagę, że autor owego stwierdzenia był przedstawicielem pesymizmu w filozofii (dostrzegania tylko ujemnych stron życia), słowa jego tchną wyjątkowym optymizmem. Kiedyś natrafiłam na takie stwierdzenie: „Nie warto być skromnym, gdyż ludzi skromnych docenia się dopiero po śmierci”. Nie sposób z tą opinią polemizować.

Uczono mnie zawsze, że skromność jest cnotą. W myśl powiedzenia: „siedź w kącie, a na pewno znajdą cię”. Guzik prawda! Od najmłodszych lat, gdy tylko trafiłam do przedszkola, zdałam sobie sprawę, że to, co jest wartością w domu, niekoniecznie musi nią być także i w innym miejscu. Jednakże jako dobrze wychowane dziecko, trzymałam się zasad wyniesionych z domu, tak długo na ile pozwolił mi na to zdrowy rozsądek i stan moich nerwów – konkretnie do szkoły średniej. Ale po kolei: w przedszkolu siedziałam cicho i grzecznie. W rezultacie, nigdy nie dorwałam się do upragnionego wózka dla lalek (do dziś pamiętam, czerwony z dużymi kołami). Systematycznie też podczas leżakowania, byłam oblizywana po policzku przez kolegę-erotomana, który gdy tylko wychowawczyni nie widziała, lizał wszystkie dziewczynki bez wyjątku, jakby były najsmaczniejszymi lizakami. Tylko jedna Anka, korpulentna piegusa z grupy „Skrzatów”, nie pozwalała sobie na takie zachowanie i lała małoletniego lubieżnika. Oczywiście nic to nie pomagało, jak lizał, tak lizał, ale liczy się sam fakt. Ona miała odwagę przeciwstawić się. Ja przez skromność siedziałam cicho. Myślałam, że może przez to lizanie, Wojtuś, chce zwrócić na siebie uwagę, bądź po prostu jest złakniony uczuć. W szkole podstawowej odpadł problem wózka i lizania, za to pojawił się problem pozycji społecznej. Polegało to na tym, że nauczyciele oceniali ucznia na podstawie zdobytego wykształcenia rodziciela. Przywileje miały dzieci lekarskie, prawnicze, no i nauczycielskie (solidarność zawodowa). Ja, latorośl inżynieryjno-magisterska, doznałam kolejny raz niesprawiedliwości. Kierowana skromnością, nawet nie próbowałam przeciwstawić się tej „selekcji”. Być może nadal siedziałabym w kącie, zapuszczała korzenie i porastała coraz większą warstwą pajęczyny, czekając aż ktoś mnie „znajdzie”, gdyby nie twardo stąpająca po ziemi Babcia (skądinąd Platerówka). Słuchając kolejny raz moich rozterek, tak oto rzekła: „Weź się w garść i walcz o swoje. Chcesz całe życie dostawać po dupie?”. Słowa mocne, zwłaszcza ta „dupa” zrobiła na mnie wrażenie – wzięłam się w garść.

Przesada w żadną stronę nie jest wskazana, jak głosi pewna mądrość: „Baran, który uważa się za tygrysa, nie jest skromny, ale nie jest nim również tygrys, któremu wydaje się, że jest baranem”.

Katarzyna Janina Redmerska

Załóż wątek dotyczący tego tekstu na forum

PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.