Kącik poezji > Wybór wierszy

Wybór wierszy – sierpień 2009

Ponad dwa i pół tysiąca lat temu, na wyspie Λέσβος na Morzu Egejskim przyszła na świat jedna z najsłynniejszych kobiet żyjących na ziemi. Jej słowa rozpalały wyobraźnię przez całe pokolenia, dotarły do Platona, do Arystofanesa, do malarzy, którzy często czynili z niej bohaterkę swoich obrazów. Może dlatego, że pisała o miłości.

Grecy i Rzymianie znali jej talent bliżej niż my, z napisanych przez nią kilku tysięcy wierszy do dzisiaj przetrwało zaledwie kilkanaście. Nigdy się nie dowiemy, czy czasem te najpiękniejsze na zawsze już nie przepadły.

Nie pamiętam, czy Safo (albo jak kto woli Safona) została przemielona w maszynce zwanej szkołą średnią, ja pierwszy raz bliżej poznałem ją na studiach, gdy na pierwszym roku uczyłem się greki, a wszystko co ze starożytną Helladą miało coś wspólnego było w kręgu moich zainteresowań. Niestety, język którego się nie używa szybko wietrzeje i dziś poza greckim alfabetem w pamięci zostało mi jedynie kilka słów i bardzo blade wspomnienie gramatyki. Mimo wszystko udało mi się znaleźć stronę ze starogrecką liryką, a na niej wiersze naszej nieśmiertelnej jak Afrodyta - Safo. Miałem nawet przez chwilę ambitny plan by spróbować wybrany wiersz samodzielnie przetłumaczyć, ale chyba odłożę ten zamiar na emeryturę:).

Na koniec mały apel. Drogi czytelniku, nie przejmuj się tym, że może nie potrafisz nawet rozszyfrować tych śmiesznych znaczków, po prostu na nie popatrz... Gdy byłem na studiach przyjemność sprawiało mi przepisywanie greckich tekstów... czasem wypisywałem zapamiętane zdania na zaparowanych szybach pociągów... ten alfabet, ten język ma po prostu w sobie coś magicznego!

Jest taki film jednego z moich ulubionych reżyserów, którego stawiam w jednej linii obok Felliniego, Tarkowskiego, czy Bergmana, w którym piękna Juliette Binoche pochyla się nad partyturą, a chór po grecku śpiewa: ̔Η ἀγάπη μακροθυμει̂, χρηστεύεται, ἡ ἀγάπη οὐ ζηλοι̂, οὐ περπερεύεται, οὐ φυσιου̂ται, οὐκ ἀσχημονει̂, οὐ ζητει̂ τὰ ἑαυτη̂ς, οὐ παροξύνεται, οὐ λογίζεται τὸ κακόν, οὐ χαίρει ἐπὶ τῃ̂ ἀδικίᾳ, συνχαίρει δὲ τῃ̂ ἀληθείᾳ: πάντα στέγει, πάντα πιστεύει, πάντα ἐλπίζει, πάντα ὑπομένει.

Boże, jak to brzmi! Na samą myśl o tym przechodzą mi ciarki po plecach. I nikt mnie nie przekona, że może należałoby z tego zrezygnować, bo większość potencjalnych widzów tego nawet nie zauważy! Że języki takie jak łacina czy greka są martwe i zamiast nich lepiej wszyscy przejdźmy na angielski, a miesięcznik przemianujmy na Liberty, bo każdy wie co to znaczy, bo na sklepie coraz częściej jest shop zamiast sklep, a zamiast wydarzeń mamy eventy...

Dla wielu ludzi te języki nie są martwe, bo właśnie nimi przemawiali do nas Safo, Platon, Arystoteles, Horacy, w tych językach zapisane są bezcenne, starannie numerowane przez późniejszych bibliotekarzy wersy. Może niepotrzebnie zostały przetłumaczone, może należało podobnie jak Koran zostawić je tylko dla tych, którzy potrafią przeczytać je w oryginale? Może wtedy potrafilibyśmy bez wysiłku przeczytać i zrozumieć wiersze Safo...

Witold Wieszczek

P.S. Jeśli masz ochotę na więcej, to zapraszam do obszerniejszej lektury starogreckich tekstów.

Swoje wiersze można przesyłać na adres redakcji: redakcja@libertas.pl

ποικιλόθρον' ἀθανάτ' Ἀφρόδιτα, παῖ Δίος δολόπλοκε, λίσσομαί σε, μή μ' ἄσαισι μηδ' ὀνίαισι δάμνα, πότνια, θῦμον· ἀλλά τυίδ' ἔλθ', αἴ ποτα κἀτέρωτα τὰς ἔμας αὔδας ἀίοισα πήλοι ἔκλυες, πάτρος δὲ δόμον λίποισα χρύσιον ἦλθες ἄρμ'ὐπασδεύξαισα· κάλοι δέ σ' ἆγον ὤκεες στροῦθοι περὶ γᾶς μελαίνας πύκνα δίννεντες πτέρ' ἀπ' ὠράνω ἴθε- ρος διὰ μέσσω· αἶψα δ'ἐξίκοντο· σὺ δ',ὦ μάκαιρα, μειδιαίσαισ'ἀθανάτωι προσώπωι ἤρε'ὄττι δηὖτε πέπονθα κὤττι δηὖτε κάλημμι, κὤττι μοι μάλιστα θέλω γένεσθαι μαινόλαι θύμωι· τίνα δηὖτε πείθω ἂψ †σάγην ἐς σὰν φιλότατα; τίς σ', ὦ Ψάπφ', ἀδικήει; καὶ γὰρ αἰ φεύγει, ταχέως διώξει, αἰ δὲ δῶρα μὴ δέκετ', ἀλλὰ δώσει. αἰ δὲ μὴ φίλει, ταχέως φιλήσει κωὔ κε θέλοισα. ἔλθε μοι καὶ νῦν, χαλέπαν δὲ λῦσον ἐκ μερίμναν, ὄσσα δέ μοι τέλεσσαι θῦμος ἰμέρρει, τέλεσον· σὺ δ'αὔτα σύμμαχος ἔσσο. ΣΑΠΦΩ

Przed tronem twoim się chylę Afrodyto nęcąca w zdradne sieci, córo Zeusa, i błagam, smutkiem nie dręcz mego serca, o niesmiertelna, lecz ku mnie zejdź, jak nieraz już czyniłaś, gdy cię mój głos doleciał z oddalenia, i dla mych skarg rzucałaś progi domu wielkiego ojca. Twój złoty wóz poniosły chyże ptaki i raz po raz, nad kręgiem czarnej ziemi zniżając lot, skrzydłami mocno biły w jasnym eterze. Ujrzałam cię, a ty promieniejąca, z uśmiechem na obliczu nieśmiertelnym, spytałaś najłaskawiej co mnie gnębi, że ciebie wzywam, kto wzniecił znów mych pragnień najgorętszych serdeczny żar? Kogo mi przywieść ma Peitho ku miłości? Kto mnie skrzywdził, kto ból mi zadał? Unika cię? - mówiłaś. - Wnet oszuka! Odtrąca dar? - Wnet tobie dary złoży. Nie kocha cię? - W miłosne wpadnie sieci, choćby wbrew chęci. I dzisiaj zejdź ze stopni swego tronu, nie pozwól mi w daremnej trwać tęsknocie, i stanąć racz w tej trudnej dla mnie chwili po mojej stronie! Safo

* * * Samotność Deszczu słonych łez Róża pustyni na piasku Wyspa bezludna Drżąca wody szklanka Cisza Okręt na morzu Biała sukienka Ziarenko szczęścia Kawy filiżanka Samotność cicha muzyka Zegar Zegar co czas odmierza Tyka, tyka i tyka Monika Porzucek

oceń / komentuj

* * * Ubieram się w szepty jedwabne W wiosenne kwiaty łąk W utkaną z pajęczyn suknię błyszczącą Przybraną w hafty zabawne Ubieram się w najpiękniejsze Twoje spojrzenia W najdelikatniejsze Twoje słowa W mgiełkę pary której nie ma Monika Porzucek

oceń / komentuj

TYTUŁ TWOJEJ ŚMIERCI Stoję pod deszczem usłanych z Twoich łez nie wiedziałam że bez końca będe płynąć razem z nim dobrze wiem zawsze jestem związana Z Tobą krwią przecież nie zabijesz mnie i tak nie wiesz gdzie zasypiam moknąc powoli całujesz nieznaną odległość w głębokich snach Może dziś obudzę się w naszych marzeniach pogrzebanych Twoją nieznaną twarzą lecz... nie wierzę Marta Strączyńska

oceń / komentuj

TWÓJ NIEZNANY GRÓB W związanych oczach kuszę niebezpieczne myśli nie tylko ja jestem winna wypiję sama przeznaczenia smak i Ty podziękujesz Bogu za rozlane łzy Nie pamiętam więcej słów prócz przysięgi rozmazanej na ustach jednym momentem zmieniłam cały bieg oddaliłam wszystkie bieguny by na dnie przypomnieć jak powstał świat Wierzę, że ktoś w niebie patrzy jak kieruję myśli i nie boję się ciemności w Twoich snach to nie tylko powiew fal jutro powiem jesteś moim zmarłym marzeniem Odwrócę się i będe silniejsza nawet jeśli zło przysłoni poranek nie pochowam sama długich lat gdy za oknem płacze deszcz Marta Strączyńska

oceń / komentuj

CO DALEJ? właściwie to pobolewa po lewej stronie do światła ciągnie mimo skaleczeń mówi: "idź śmiało! i chwytaj dzień twoja to chwila korzystaj z niej" nieśmiałym krokiem podążam w jej stronę dłoń drżącą wyciągam i biorę co moje wciąż czuję niepewność czy ja zasługuję na nowe życie i jaki w tym sens za szczupłe łydki jak nogi indycze telepią się jak osika ze strachu umieram pytanie: "co dalej?" drąży dziurę w mej głowie Dorota Książek

oceń / komentuj

TYTUŁ ODPŁYNĄŁ NA PEŁNYCH ŻAGLACH odcięłam dopływ tlenu do mózgu przestał filtrować coraz bardziej oddalam się od rzeczywistości zachowam tylko najpiękniejsze chwile by móc rozkoszować się nimi w błogiej samotności już nie rozrzucisz skarpetek w moim sercu na rożnie upiekę ostatnie złudzenie nie dotknę już nawet sama siebie tak brzydzę się niepewnością gdy człowiek nie wierzy w jedyny swój cel zachwyca się tylko marnością (?) przywdziewam dziś szatę niewinną jak biel oczyszczam się z grzechu z trudnością nieśmiałość swą wrzucę na pierwszy bieg zawstydzę namiętność miłością Dorota Książek

oceń / komentuj

XLIV SPACER POD KSIĘŻYCEM - Któż Cię dzisiaj zbudził żono ukochana? - Ptaszki, tak jak zwykle, swym łagodnym trelem. - Lecz chyba z innego ogrodu wleciała piosenka wesoła? - O czym mówisz nie wiem. - A sen... kto Ci zesłał, żeś tak smacznie spała? - Ach, to srebrny książę, gdy świecił na niebie... - A jak to się stało, żeś księżyc ujrzała? - Na Boga! O co pytasz... ja naprawdę nie wiem. W tych czerwonych płatkach wyglądasz jak róża... zawstydzona... żeś cierń wbiła w moją rękę... Nie gniewaj się – mówisz i oczkiem mi mrugasz, figlarnie przepraszasz... rozpinasz sukienkę. Kupię szal jedwabny Twojej szyi godny, na nocne spacery pod księżycem chłodnym. Witold Wieszczek

oceń / komentuj

XLV ECCE VERBUM Co się dzieje ze słowem, gdy traci znaczenie? Czy umiera jak ciało gdy postrada duszę? Czy po świecie bez duszy błądzi z przerażeniem, bez powodu zakłóca swym istnieniem ciszę. I co ma począć ojciec bezdusznego słowa z tym co pozostało? Czy zakopać w grobie? A zanim chwiejną ręką w ziemi je pochowa czy ma strawić je w ogniu, czy zgasić obolem? Moja Pani, co z nocy tkasz poranną słodycz, co tak rzadko przychodzisz by pióro mi podać, co czasem lubisz w serce ostrzem mnie ugodzić by nazajutrz przygarnąć do swojego łona. Moja Pani, co twarzy miałaś dla mnie wiele, daj mu wiecznie odpocząć w twym świętym kościele. Witold Wieszczek

oceń / komentuj

Załóż wątek dotyczący tego tekstu na forum

PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.