Kącik poezji > Wybór wierszy

Wybór wierszy – styczeń 2010

Sylwester, Nowy Rok... zacząłem robić małe podsumowania i zastanawiać się, co będzie? Jedyną rozsądną odpowiedź natychmiast przyniósł mi pewien polski poeta, któremu z wdzięczności chciałbym zadedykować ten styczniowy kącik. Poeta ów co prawda specjalizował się w komediach, ale kilka mniejszych utworów również po sobie zostawił.

Urodził się w 1793 roku, w bogatej szlacheckiej rodzinie, służył w wojsku Napoleona, wziął udział w wyprawie na Moskwę, wstąpił do loży wolnomularskiej, ożenił się i nawet zdążył spłodzić dwójkę dzieci zanim umarł. Aleksander Fredro żył w XIX wieku, a mimo to poniższe fraszki nie straciły chyba nic ze swojej aktualności, a może są wręcz bardziej aktualne niż kiedykolwiek wcześniej? Oceńcie sami.

Witold Wieszczek

Aleksander Fredro

Swoje wiersze można przesyłać na adres redakcji: redakcja@libertas.pl

CO BĘDZIE? Mamutów zginęło plemię, Tak i ludzkie kiedyś zginie. Któż posiędzie potem ziemię? Cóż z postępu się wywinie? Czy rogate jakie świnie? Czy jakie małpy centralne, Czy salamandry socjalne, Czy w biretach krokodyle?! Co to będzie!! co to będzie?!! Fraszka! kto weźmie, posiędzie, Ale znikną z naszej sfery Nasze giełdy i paszkwile, Te oświaty pijoniery. Któż kierować światem będzie? Fraszka! nie traćmy nadziei, Bo nie braknie zawsze wszędzie I oszustów, i złodziei. Aleksander Fredro

POTOP Dość gałganów, dość i wody, Mógłby już być potop nowy. Tylko klub nasz postępowy Rozpoczyna korowody: Kogo zamknie święta arka: Herbsta czy Bismarka? Ale przysłowie w obronie: Żaden pewnie nie utonie. Aleksander Fredro

NA SKRAJU PRZEPAŚCI W bukowym lesie sto ścieżek prowadzi mnie Do miejsca gdzie wiatr gra zielenią szelestem liści brzozy tuż nad głową migocze słońce na błekicie nieba brzmi koncert... Tak mało potrzeba do wolności wzrokiem mierzę odległości do życia i do nicości... wiatr układa włosy w fantazję wygrywa melodię wprost do ucha szelestem cichym moich niewypowiedzianych słów słucha w tej chwili samotności tak blisko jeden krok do wolności... wiatr unosi mnie ponad przestrzeń ponad wszystko by wzrokiem odmierzyć wysokości Monika Porzucek

oceń / komentuj

WIERZBA Z WIELKOPOLSKI Na skraju drogi Wierzba staruszka Przygląda się światu W zadumie Słońce jak malarz dla niej maluje Niebo chmury układa Jak aktorów na scenie W pastelach krajobraz rozmywa Błękity, cyjany i zielenie A wierzba patrzy zdumiona Ku niebu wyciąga ręce Za kolejny piękny dzień W podzięce Monika Porzucek

oceń / komentuj

PRZECHADZKA WZDŁUŻ BASTIONÓW Jakie to musi być inspirujące dla tego dziecka które z uśmiechem kołysze się kiedy je tata niesie na barana kiedy takie młode wie już wie że jest wielkie Jacek Szafranowicz

oceń / komentuj

TURCZYNKA (PRZY POMNIKU MOZARTA) Siedzę na ławce z tomikiem Cummingsa przy sercu i patrzę — ta piękna Turczynka jednym ruchem ręki a dokładniej dwoma palcami zrywa z głowy chustę by jak typowa kobieta pocałować swojego mężczyznę i potem wprowadzając mu do ucha język szepcze że ich obserwuję i jest to piękniejsze niż pewne Adagio które właśnie odtwarzam sobie w głowie. Jacek Szafranowicz

oceń / komentuj

OB(Ł)OK We mgle – nad ziemią rozpostartą,  pośród myśli lekko płynących jak  białość obłoku na niebie wschodzącym - czerwień otwiera drzwi błękitu… …który puka, w imieniu świtu. Dojrzale słońce gładzi spojrzeniem  kiełkujące wzniośle pnącze młodego kwiatu – którego kielich dryfuje na tle żyjącego sobą światu… Budzi się iluzja nocy i zagląda  życie – metaforycznie przeciąga  się nad ranem zaspany dzień… Szepcze jeszcze niezrozumiale, jak to budzić się mu ze snu nie  chciało… A obok dryfuje – początek nieodkrytego (snu?)… Grzegorz Hołub

oceń / komentuj

LOS EROS Jak kołdra otulam Cię ramionami, sięgam po smak bliskości bycia –  ze sobą… po twarzy oddechem patrzę  na czekające oczy, w głębię błękitu… Zaciągam się chwily długością trwania, jak dziecko niecierpliwie słucham - szeptu namiętności słów i bez  czekania, zatapiam się w Tobie… Podąża dreszcz za dłonią po ciele – dotyk, uścisk, otarcie… ust  szarpnięcie, twarzy zastygnięcie, oczu otwarcie… półmrok.. gorąca natarcie… Poświata Księżyca rysuje kontury na ścianie – sceny z tańca emocji. W bliskiej czułości otwiera się granica - możliwości tęsknoty, zaspokojenia… Uderza jak dzwon oszalałe bicie radosnego głosu pomruku serca… - w eksplozji… tonie niepewność w oceanie, kropel czułości… Grzegorz Hołub

oceń / komentuj

NA KOŃCU JĘZYKA jestem wyostrzam wszystkie zmysły kubkami smakowymi cię dotykam delektując się zapachem jestem prostopadła do podłogi a komponuję się z sufitem wiruję a jednak zamykasz mnie na kolejnych stronach zamknięci w szklanej kuli nie dojrzymy prostych obrazów zamykam oczy by czuć cię magią dotyku pocieram dłoń o twoją i dreszczem obdzielam ciało jestem zakłopotaną ręką w kieszeni i brakiem odwagi w dotyku bo nigdy nie poznam zapachu i smaku twojego ciała Dorota Książek

oceń / komentuj

KOCHAJMY SIĘ W NIESKOŃCZONOŚĆ... zaklinam cię po raz kolejny niech usta twoje zamienią się w dotyk napawać się będę muzyką szelestów naszych ciał zaczarowane zapachy krążą nad nami niczym aura naszych dusz splątanych krępujesz moje ręce w uścisku w lustrach dostrzegam naszą nagość zawstydzone oczy zamykam w pocałunkach niedoścignione są nasze oddechy gdy w pośpiechu zaciskasz na mnie ramiona rozkoszą rozkołysani będziemy mruczeć do rana... a kiedy już zbudzi nas świt powtórzymy wszystko jeszcze raz Dorota Książek

oceń / komentuj

NASZA KREW CZERWONA Białą nocą spuścili ostatnią kroplę krwi z jej dumnej niegdyś piersi. Leżała na podłodze, a rozkładając nogi umiała jeszcze drwić ze zdrajców, co teraz tańczyli na jej grobie. Nie będę na to patrzył. Po cichu wychodzę z tej targowickiej karczmy. Wychylę antałek aby znowu ją spotkać gdzieś na pustej drodze, jej usta czerwone i jej policzki białe. A w twe oczy nie spojrzę, cóż że piękne, młode? Za nic mam twe gwiazdy i nic warte słowa, którymi cudowne bajki mi opowiesz gdy krew z mojej piersi już będziesz smakować. Zmiłuj się nad nami mściwy, dobry Boże, zostaw krwi choć kroplę w czerwonym kolorze. Witold Wieszczek

oceń / komentuj

KOŁYSANKA DLA MACIUSIA To już miesiąc... ale wciąż tak strasznie boli... Jakbym w sobie ledwie wczoraj Ciebie miała... Jakbym pierwszy raz dopiero zapłakała... To już miesiąc... a mnie wciąż tak strasznie boli... Oni mówią, że przestanie, że zapomnę... Oni mówią, że to może lepiej nawet... Rozśmieszają, zabierają mnie na kawę, ja wiem lepiej, nie przestanie, nie zapomnę. Jakbym mogła? Tak zapomnieć jaki byłeś?! I jak oczka gdy śpiewałam otwierałeś... I jak rączką mocno palec mój ściskałeś... Jakbym mogła?! Nie zapomnę jaki byłeś! Zawsze będziesz! Mój maleńki! Mój kochany! W sercu które nie zapomni, w sercu mamy... Witold Wieszczek

oceń / komentuj

Załóż wątek dotyczący tego tekstu na forum

PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.