Kącik poezji > Wybór wierszy

Wybór wierszy – czerwiec 2012 – wierszyki dla dzieci

Dzisiaj Dzień Dziecka! Z tej okazji, w czerwcowym wyborze wierszy, przede wszystkim wierszyki dla dzieci, czyli coś specjalnie dla najmłodszych wielbicieli poezji. Właściwie gdyby się nad tym chwilę zastanowić, to większość wyborów wierszy powinienem zadedykować właśnie dzieciom, bo w dzisiejszych czasach to chyba one są głównym odbiorcą poezji! Tak, tak! Ile to mój przedszkolak przynosi wierszyków do domu i z radością sepleniąc recytuje.

A później? W szkole też niby jaki taki kontakt z wierszami jest, ale niestety wymuszony, a nie rozpalany przez nauczycieli z pasją, chciałoby się powiedzieć - wychowawców. Ilu z nas czyta wiersze potem? I nie mam tu na myśli wierszy zmarłych noblistów, które na ułamek sekundy gdzieś się pojawią, bo wypada, bo wszyscy, to i ja pochwalę się, że coś znam. Powiedzmy sobie szczerze, dzisiaj wiersze naprawdę czytają, cieszą się nimi, a nawet uczą się ich na pamięć tylko dzieci! Cała nadzieja w tych przedszkolakach, którzy jeszcze wierszyki po prostu lubią! Jak Bóg da, to może za rok albo dwa cały ten nasz chory system edukacji trafi szlag i dzisiejsze przedszkolaki nie przestaną wierszy lubić.

JeremiJeremi i Dolores

W każdym razie w czerwcu, specjalnie dla tych najmłodszych, dwa piękne wiersze Józefa Czechowicza, poety, który napisał dla dzieci kilka naprawdę udanych utworów oraz absolutna klasyka, może dla odrobinę starszych, czyli Paweł i Gaweł Fredry oraz Przyjaciele Adama Mickiewicza. I apel do wszystkich, którzy dzieci nie mają, więc wydaje im się, że brak im pretekstu, aby wierszyki dla dzieci czytać. Nie wstydźcie się! Naprawdę! To żaden wstyd wrócić czasem do tego, co lubiliśmy w dzieciństwie, a nawet odkryć to na nowo! Bierzcie przykład z profesora Ambrożego Kleksa, który wierszyki dla dzieci po prostu kochał!

Witold Wieszczek

Swoje wiersze można przesyłać na adres redakcji: redakcja@libertas.pl

KOŁYSANKA Dawno już ucichł złoty kogucik i królik biały kwiatów nie depcze. Ogromna Wisła pod niebo wyszła, z gwiazdami szepcze... Gliniany konik wszedł na wazonik, by się spokojnie zdrzemnąć do świtu. Synku maluśki, do swej poduszki i ty się przytul...Józef Czechowicz

JESIEŃ Szumiał las, śpiewał las, gubił złote liście, świeciło się jasne słonko chłodno a złociście... Rano mgła w pole szła, wiatr ją rwał i ziębił; opadały ciężkie grona kalin i jarzębin... Każdy zmierzch moczył deszcz, płakał, drżał na szybkach... I tak ładnie mówił tatuś: jesień gra na skrzypkach...Józef Czechowicz

PAWEŁ I GAWEŁ Paweł i Gaweł w jednym stali domu, Paweł na górze, a Gaweł na dole; Paweł, spokojny, nie wadził nikomu, Gaweł najdziksze wymyślał swawole. Ciągle polował po swoim pokoju: To pies, to zając — między stoły, stołki Gonił, uciekał, wywracał koziołki, Strzelał i trąbił, i krzyczał do znoju. Znosił to Paweł, nareszcie nie może; Schodzi do Gawła i prosi w pokorze: — Zmiłuj się waćpan, poluj ciszej nieco, Bo mi na górze szyby z okien lecą. — A na to Gaweł: — Wolnoć, Tomku, W swoim domku. — Cóż było mówić? Paweł ani pisnął, Wrócił do siebie i czapkę nacisnął. Nazajutrz Gaweł jeszcze smacznie chrapie, A tu z powały coś mu na nos kapie. Zerwał się z łóżka i pędzi na górę. Sztuk! puk — Zamknięto. Spogląda przez dziurę I widzi... Cóż tam? cały pokój w wodzie, A Paweł z wędką siedzi na komodzie. — Co waćpan robisz? — Ryby sobie łowię. — Ależ, mospanie, mnie kapie po głowie! A Paweł na to: — Wolnoć, Tomku, W swoim domku. — Z tej to powiastki morał w tym sposobie: Jak ty komu, tak on tobie.Aleksander Fredro

PRZYJACIELE Nie masz teraz prawdziwej przyjaźni na świecie. Ostatni znam jej przykład w Oszmiańskim powiecie. Tam żył Mieszek, kum Leszka, i kum Mieszka Leszek, Z tych, co to: gdzie ty, tam ja, – co moje, to twoje. Mówiono o nich, że gdy znaleźli orzeszek, Ziarnko dzielili na dwoje; Słowem, tacy przyjaciele, Jakich i wtedy liczono niewiele. Rzekłbyś: dwa duchy w jednym ciele. O tej swojej przyjaźni raz w cieniu dąbrowy Kiedy gadali, łącząc swoje czułe mowy Do kukań zozul i krakań gawronich, – Wtem ryknęło raptem coś koło nich. Leszek na dąb; nuż po pniu skakać jak dzięciołek. Mieszek tej sztuki nie umie, Tylko wyciąga z dołu ręce: „Kumie!” Kum już wylazł na wierzchołek. Ledwie Mieszkowi był czas zmrużyć oczy, Zbladnąć, paść na twarz: a już niedźwiedź kroczy, Trafia na ciało, maca: jak trup leży; Wącha: a z tego zapachu, Który mógł być skutkiem strachu, Wnosi, że to nieboszczyk, i że już nieświeży. Więc mruknąwszy ze wzgardą odwraca się w knieje, Bo niedźwiedź Litwin miąs nieświeżych nie je. Dopiero Mieszek odżył... „Było z tobą krucho! – Woła kum – Szczęście, Mieszku, że cię nie zadrapał! Ale co on tak długo tam nad tobą sapał, Jak gdyby coś miał powiadać na ucho?” „Powiedział mi – rzekł Mieszek – przysłowie niedźwiedzie: Że prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie”.Adam Mickiewicz

ZIELONA KROWA Drogie dzieci, to jest krowa! Krowa robi głośne MUUUU. Tylko czemu jest zielona od ogona aż do nóg? Poszła krowa do doktora doktor chorą zbadał w mig. Z tyłu ogon, z przodu głowa tylko kolor... kolor zły! Doktor usiadł, wypił kawę i do krowy rzecze tak: Droga krowo, to przez trawę, ten zielony wziął się stan. Nie ma rady, ścisła dieta, żadnych kalorycznych dań! Proszę trzymać się z daleka od zielonej łąki łan! Wielkie nieba, mój doktorze! Tak bez trawy? Jakże żyć? Z trawy siano mam w oborze, Czy mam tylko wodę pić? Doktor na to: w wielkim kraju co się ponoć Indie zwie żyje człowiek który wcale nic nie pije, ani je! Jeśli Hindus żyć potrafi bez jedzenia tyle lat to i krowa nic nie straci prócz koloru wiejskich traw! Zamiast trawy - medytacje, hatha joga oraz sen, Trzy oddechy na kolację na śniadanie tylko płyn. Lecz bez trawy biedna chudła coraz bardziej z każdym dniem nogi cienkie już jak szczudła z reszty został tylko cień! Morał z tego taki mamy: Krowa trawę musi mieć! A więc zawsze słuchaj mamy gdy warzywa każe jeść! Witold Wieszczek

oceń / komentuj

PODRÓŻE JEREMIEGO Za górą, za lasem, żył chłopczyk - Jeremi, miał trzy latka i mierzył prawie metr od ziemi! Miał konika z drewna, na którym dzień cały gonił Indian lub przed nimi bronił karawany! Innym razem na głowę pióropusz przywdziewał, by łapać bizony na prerii przestrzeniach, a kiedy się zmęczył takim polowaniem, stawiał wigwam i indiańskie szykował posłanie. Gdy się budził, wojenne barwy zmywał z twarzy, i dumny zapinał mundur kolejarzy! W pocie czoła pracował ciężko dzionek cały, by połączyć wszystko ciężkimi torami! Wsiadał do pociągu, robił głośno TUTUUUuuu... a lokomotywa głośnym stuku puku pędziła przez dalekie i nieznane kraje gdzie morza turkusowe i oliwne gaje. Gdzie o albańskie brzegi woda się rozbija gdzie góry wysokie, wyższe od komina! Albo na Saharę do piasku stolicy gdzie go więcej niż w największej naszej piaskownicy! Egipskie piramidy, Tybetu świątynie, Chiński Mur, Koloseum, kaniony olbrzymie, Hagia Sofia w Stambule, Machu Picchu w Peru... Wszystko się podobało temu Jeremiemu! A kiedy w końcu wracał z dalekich podróży, kiedy oczka dziecinne ze zmęczenia mrużył, kładł główkę maleńką na podołku mamy i zasypiał zaraz mocno przytulany. Za górą, za lasem, śpi chłopczyk - Jeremi. Zmęczony po podróży dookoła ziemi, przytula do mamusi głowę rozczochraną... Ech, wszędzie jest dobrze, lecz najlepiej z mamą! Witold Wieszczek

oceń / komentuj

DO SZKOŁY Mam wózek na kółkach, klocki leżą na półkach. W wózku lalka mała przed chwilą płakała. Wiaderko i grabki dostałam od babki. Bawię się w ogrodzie przy dobrej pogodzie. Mam farby akwarele, maluje obrazków wiele. Słoneczko i kwiatki, psa, chmurki i chatki. Dziś jestem wesoła, zaczyna się szkoła. Wyruszam śmiało by litery się poznało. Halina Herbszt

oceń / komentuj

LEKARZ Lekarz to zawód nie lada, popuka, postuka i zbada. Zajrzy do gardła i ucha, zmierzy tętno i wysłucha. Na choroby coś poradzi, wczoraj pomógł Jadzi. Dziś wyleczy Damianka, bo zrobiła mu się ranka. Jutro pójdzie Krycha, bo ma katar i prycha. Potem Jaś do kontroli, bo brzuch jeszcze boli. Za nim podąży Basia, zaraziła się od Stasia. Kuba nie umył rączki, dostał bólu i gorączki. Asia chciala iść sama, ale poszła z nią mama. My mamy przedszkole, a w nim lekarza na dole. Halina Herbszt

oceń / komentuj

WODZENIE PALCEM 1. przepisałam całą noc w wiersze ptaki mnie właśnie świtają przy dziesiątym szkicu śmierci i choć rysy jej jakby coraz ostrzejsze bliższe _ to ciągle rysuje mi się węglem: miękko ciemno i niewyraźnie 2. czytam tę śmierć gumką do ołówka zapadam się w tę cienką linię która dopasowuje się do kształtu mnie zamyka _ wewnątrz niej jak w ciepłym worku na kocięta Marta Grudnik

oceń / komentuj

LIŚCIU, KTÓRY NA MNIE SPADŁEŚ liściu który na mnie spadłeś cienką siateczką pragnień czy czujesz mnie? _ ja czuję cię zielono świetliście mi się kładziesz na rozcieplonej skórze _ przytulasz mi się cieniem półprzeźroczyste twoje ciało zdmuchuje wiatr którego wzięłam haust _ liściu który na mnie spadłeś i babim latem się wplotłeś w moje rzęsy z jakiego jesteś drzewa? _ Marta Grudnik

oceń / komentuj

* * * Figlarna szatynka z Jerozolimy nie lubiła zimy za to lubiła wojskowe szorty w których biegają Mossadu kohorty od Bagdadu aż do Limy Jerzy Lengauer

oceń / komentuj

* * * O wysokim głosie diva z Poznania nie miała nikogo do kochania aż polubił ją kontrabasista teraz on brzęczy, ona śwista w przerwach mlaskania Jerzy Lengauer

oceń / komentuj

* * * kot w skoku odlatujący gołąb zgubił piórko Agata Rak

oceń / komentuj

* * * dąb przy cmentarzu grób mojego ojca usłany liśćmi Agata Rak

oceń / komentuj

Załóż wątek dotyczący tego tekstu na forum

PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.