Kącik poezji > Wybór wierszy

Wybór wierszy – lipiec 2014

Jerzy Liebert„Lipiec lubi przypiec”. Zobaczymy czy w tym roku w lipcu pogoda będzie nas rozpieszczać upałami. Może w mieście nie są one zbyt wyczekiwane, ale na wakacjach nad Bałtykiem odrobina tropikalnego gorąca by nie zaszkodziła. Słońce, błękit nieba, rozgrzany piasek na plaży, szum fal...

Dla jednych ten miesiąc to wakacje, dla innych upragniony urlop. Mam nadzieję, że ci, którzy będą wtedy pracować, też wycisną z lipca coś miłego dla siebie. Wszystkim życzę pogody takiej, jaką wyczekują, a niezależnie od aury wszystkim proponuję odrobinę poezji. Na początek w lipcowym kąciku poezji wiersze: „Wakacje” i „Letnisko” Jerzego Lieberta (1904–1931).

Halina Herbszt

Swoje wiersze można przesyłać na adres redakcji: redakcja@libertas.pl

WAKACJE Pod oknem twym, przyjacielu, rozlało się morze zielone. Na oczy nam spływa, na myśli postrzępione, Taką dalą łagodnych, jedwabnych czółen Płynie bez końca pod zieloną bramę Melancholii — którą prawie wszyscy znamy, Którą ja też kiedyś czułem. To wszystko takie proste. W zimie jest biało, a lato jest zielone. Zawsze trzeba mieć oczy przymrużone I być zmęczonym na wiosnę. Wszystko mię już znużyło, tak jakbym nic nie czuł. A jednak, przyjacielu, nad złote księgi Eneidy Wyżej stawiam jeden czerwcowy, letni wieczór.Jerzy Liebert

LETNISKO Pociągi nocą tu krzyczą — Pieją żelazne koguty, Jak błyskawice w zieleni Błyskają rozpięte druty. Daleko na polach sinych Zwał chmur nad lasy urasta. Jak dobrze, jak bardzo dobrze Opuszczać gorące miasta. I jeszcze jaśmin tu pachnie I świerszcze deszczu szeleszczą, Tych kropli, tysiąca kropli Serca malutkie nie zmieszczą.Jerzy Liebert

JAK BÓG Co by powiedział Dobry Bóg, że ja chcę grzeszyć? U Twych nóg przyklękać, by całować Cię! Czy zagrzmiałby w niebiosach: NIE?! Co by powiedział, kiedy ja pragnę Cię kochać w świetle dnia na Jego oczach! Przecież On, On jest Miłością! Mi ością? Co by powiedział, gdy jak ja miałby przed Tobą nago stać? Dla mnie w sukienkę stroisz się, a przed nim gołą stroszysz pierś! Co by powiedział, mając to, co tylko marząc mogę wziąć w spragnione usta, w dłonie dwie zamknąwszy oczy, śniąc we śnie! Co byś powiedział, Boże! gdy wiesz, że ją kocham tak jak Ty! A nawet bardziej kochać chcę, gdy jestem z gliny, a Ty nie! Gnieść piersi, dając nowy kształt, jak w dniu stworzenia Tyś jej dał! A kiedy przyjdzie już jej czas, wziąć ją do siebie, do nieba! Witold Wieszczek

oceń / komentuj

ZABIĆ SIĘ NA ŚMIERĆ samobójcy się boją sami a przecież nie ma czego nie widać czasami piekła i nieba strach ma wielkie oczy jak gwałcona dziewczynka bez warkoczy bez kaloszy bez winka malinka szminka wiem po nocy przychodzi dzień przekleństwa skojarzeń jak po życiu wieczny sen wódka w barze i skok w bok krwo- tok Witold Wieszczek

oceń / komentuj

LAS szepty lasu nocą przekazują sobie tajemnicę w cieniach się gubię wkraczając w ciemność rozsunąłeś gałęzie bezpieczną polanę  wskazujesz usiądę otulona tobą zapachem miłości  wypełniłeś płuca uciszyłeś ptaki bym mogła usłyszeć jak szumisz że kochasz i rosnąć beze mnie nie umiesz Brygida Błażewicz

oceń / komentuj

MAKI Schowane w ciszy łąki zerkają ukradkiem na życie zamknięte piękno w czerwieni muska moje usta delikatnym pocałunkiem w pieszczocie szeptu opowiada o miłości czekającej po drugiej stronie tęczy Brygida Błażewicz

oceń / komentuj

ZACHŁYSNĄĆ SIĘ LATEM otworzyć okno w środku nocy zaświecić lampę na parapecie i wpuścić wszystkich nieproszonych gości ćmy o skrywanych pięknościach skrzydełek i inne lotne robactwo zaprzyjaźnić się z nimi aby nie przeszkadzały a raczej sprawiały że piszesz znów wiersz o nich i o sobie wyczekać w nieogarniętej ciszy śpiewu pierwszego obudzonego ptaka wsłuchać się w ptasie strofy dzisiejszej pieśni o poranku na progu dnia na progu lata na progu upływającego życia wraz z wodą pędzącą z gór wartkim strumieniem zachłysnąć się latem zachłysnąć się życiem raz jeszcze Ryszard Mierzejewski

oceń / komentuj

CZERWONY AUTOBUS Kilka dni skurczonych zamkniętych w jednej łzie piekącej natrętnie trzymającej myśli wspomnienia tego co już minęło tego czego już nie ma Porwał cię czerwony autobus goniłem go jeszcze wzrokiem przez chwilę aż znikł za zakrętem szybko jak tych kilka dni w jednej łzie skurczonych zamkniętych Ryszard Mierzejewski

oceń / komentuj

* * * Raz poecie na plaży w Redłowie chodziły różne pomysły po głowie. Pisał same poematy, żył biednie i spłacał raty. Planował przejąć majątek po wdowie. Halina Herbszt

oceń / komentuj

* * * Byli na wczasach w Morągu. Znali się świeżo z pociągu. On w ekspresie podrywał Wiesię. Ona podobna do posągu. Halina Herbszt

oceń / komentuj

KIEDY UMRĘ A kiedy umrę - Pozostanie po mnie Garstka prochu Nic więcej ani mniej Może nagrobek? Kto to wie? Jedynie wiatr Zanuci moją pieśń W szczerym polu Za lasem, hen ... Upuści suchą łzę Regina Nachacz

oceń / komentuj

BRAMA RAJU Chciałabym Za bramę czasu Cofnąć sny Marzenia Doświadczenia I pożeglować Do krainy Tęczowej mgły Regina Nachacz

oceń / komentuj

DOMY W CZAPCE Jest takie miejsce na ziemi Trochę daleko, a blisko, gdzie domy w czapce witają gości, świerki kłaniają się nisko. I tam zapomnisz o czasie, co zawsze za szybko pędzi, i tam zapomnisz o wszystkich sprawach co spać nie dają codziennie. Domy w czapce, zielone góry twierdze, co skarbów pilnują. Domy w czapce tajemnicze jak z krainy Hobbitów Po drugiej stronie zwierciadła, jeśli odważysz się przejść, czeka na ciebie nieskończoność, jeśli dasz szansę jej... Zachłyśniesz się wolnością. I to uczucie polubisz. Bo tam jest tyle dali sinej, w której zapragniesz się zgubić. Joanna Kuklińska

oceń / komentujRumunia, Góry ZachodnieRumunia, Góry Zachodnie

WYŚCIG SZCZURÓW Rudy kot wciąż uczy mnie spokoju. Chodzi niespiesznie donikąd. Siadł na krześle, ziewnął i pośpiech zniknął. Mruczenie rozległo się wokoło. A potem pobiegliśmy pomnażać nasze zyski. Za szybkie tempo, by łapać szczęście. Trzasnęły drzwi, towarzystwo zniknęło. Kot marszczy pyszczek: „trochę ich pogięło...” Joanna Kuklińska

oceń / komentujKot

ZMOWA & PRZYJACIELE Sprawa teraz w mediach nowa To afera podsłuchowa I cóż pisać tutaj wiele Znak: „Sowa & przyjaciele” I tak patrząc w sprawie z boku Widzę Belkę w Tuska oku. Choć na oko, ktoś tu kłamie, Lecz się Belka zaś nie łamie. A krytyka moja wielka Nie popisał się prof. Belka Konkludując moje zdanie, Że fatalne jest nagranie. To nagranie złe technicznie I fatalnie – akustycznie. Nic w tym dziele nie pasuje I to w TV się lansuje? Profesorze nie wypada Zdradzać, że to pierd... Rada. Że Rostowski odejść musi Że Bruksela manną kusi. I nie tylko ja tak sądzę Że On wie, gdzie są pieniądze. Gdzie „kasiorka” równo leci Wiedzą nawet o tym dzieci. Pan Sienkiewicz ten dał plamę Kwiatków palną pełną gamę. Tekst w zasadzie nic nie wnosi Tylko dzidkom wstyd przynosi. Owszem teraz tak to bywa, Że każdego się nagrywa, Lecz powtarzam po raz który. Na co komu takie bzdury? Mości panie Pułkowniku Tu w tej sprawie, w jej wyniku Kończ Waść podsłuch, oszczędź wstydu. A tu końca ani widu. Bo to jaki dziś jest kłopot Po nas może nawet potop. Ot i piękna jest swawola, Polska dziś to dzikie pola. Poziom intelektualny Żenująco jest banalny. Bartłomiej Nobla nie dostanie Już wyraził Tusk swe zdanie. A pan Premier znów w kłopocie, Że problemy ma w robocie. Znów ze Sławkiem wątek nowy Bo w tle Urząd jest Skarbowy. Głos też zabrał w sprawie Jarek Wątek główny to zegarek. Oczywiście Komorowski W sprawie owej, pełen troski. Dawny zwyczaj bywał w Unii Że gdy szło się do komunii Drogi panie Prezydencie To zegarek był w prezencie. Rada moja jest więc taka W sprawie tej Sławka Nowaka, Zegarek jemu pasuje Więc niech sobie nim szpanuje. I tak biorąc rzecz na wiarę Prezentów zawsze było parę. Dziś się robi problem owy W taki aspekt ten czasowy. Jaka wina, że w obronę Wziął pan Nowak własną żonę? Wszak honorowy każdy mąż Żony będzie bronić wciąż. Ot i stara to jest racja, Iż mizerna demokracja, Że to takie są wyniki, Gdy brak klasy i etyki. Więc zapytam teraz mądrze Czy wiersz czyta ktoś? A skądże. A więc dalej już nie pytam Ja go piszę, też nie czytam. POSTSCRIPTUM Powiem szczerze, będę szczery Nowe będą znów afery. Co nas bawi, co nas wzrusza. Podłość od ery Wegecjusza. EPILOG. Małość świata wszyscy znamy. Dziś na sprzedaż wszystko mamy. Ojca, matkę, siostrę, brata. Kto ma godność, a kto szmata. Mieczysław Góra

oceń / komentuj

25-LECIE Wolność! Wolność! I euforia. Nadzwyczajna dziwna gloria. Władza w wielkiej jest ekstazie Naród raczej nie. Na razie. By nie było wątpliwości Dziś przedstawię co mnie złości. Chamstwo i zakłamanie. To nie tylko moje zdanie. Polemiki w różnych sporach, A szczególnie na wyborach I to sprawy kwintesencja, Że ogromna jest absencja. A cóż znaczy demokracja? Wąskiej kasty tylko racja. Naród w domu zostać woli Z tej niemocy, która boli. Bo cóż mamy z tej wolności? Politycznych licznych gości I obyczaj ten nie nowy. Przemówienia i przemowy. Poklepanie po ramieniu. Sprawy ważne znów są w cieniu. Racja stanu, rzecz bez dąsów Bo prezydent znów bez wąsów. Ze zdziwieniem ludzie prości Oceniali owych gości, Którzy właśnie bez obawy Załatwiali własne sprawy. Dla bogatych świat się kręci, Wiedzą to beneficjenci. Sprawy idą raczej marnie. Raczej też nie solidarnie. Częściowo wolne wybory I tak mamy do tej pory. Właśnie nie ma co się spierać. Wszak jest problem: co wybierać? Częściowo jesteśmy szczęśliwi I częściowo jeszcze żywi. Częściowo też najedzeni I częściowo zadłużeni. Pilnują nas komornicy, Więc mieszkamy na ulicy. O czym każdy już pamięta Tak na 80 procenta. Częściowe mamy zwycięstwa Jak cząstkowe akty męstwa. Częściowo też pracujemy I nie w pełni tu żyjemy. Częściowo jesteśmy u siebie Co będzie jutro, nikt nie wie. Wolni, radośni z wyniku I znów z ręką gdzieś w nocniku. Takie elit są ambicje Skazać wielu na banicje. To nie tylko moje zdanie, Że znów czeka nas wygnanie. Tak dziś mają tu rodacy Bezradni i bez pracy. Poza krajem są miliony. Dziwnie nasz świat ustawiony. Teraz taka jest potrzeba By daleko szukać chleba. Trza się włóczyć gdzieś po świecie Szkoda pisać. Wszystko wiecie. Ludzie przecież dobrze wiedzą Co posłowie znów powiedzą. Tak jak wszyscy i ja sądzę, Że zaś chodzi o pieniądze. Nie przesadzę też tu wcale. O splendory i medale. I z tych doczesnych wartości. Autostrada jest wolności. Takie mamy dziś elity, Że wciąż chodzi o profity I to ciągle się tak plecie Przez 25 lecie. POSTSCRIPTUM Przylatują prezydenci. Chociaż wielu nosem kręci. Choć my starzy przyjaciele W sprawie wiz to nie jest wiele. Taka to jest licha nuta, Że tu u nas wielka smuta. Zaś z niczego tu nie szydzę. Ja po prostu czarno widzę. EPILOG Hej swobodo, hej wolności. Banał wielki, aż mnie złości. Powiem jasno i dobitnie Iż obłuda strasznie kwitnie. Wierszyk raczej nie jest śliczny I też nie optymistyczny. Też z wartości nic nie wnosi By nie czytać sam się prosi Mieczysław Góra

oceń / komentuj

Załóż wątek dotyczący tego tekstu na forum

PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.