Kącik poezji > Wybór wierszy

Wybór wierszy – wrzesień 2011

Tym razem będzie bardzo patriotycznie, bo bohater niniejszego wstępu właśnie w wierszach patriotycznych się specjalizował. Urodził się w Warszawie, w roku 1847, a więc w czasach, gdy podobnie jak obecnie, wolna Polska była marzeniem wielu Polaków. Marzył i on.

Pierwszy swój wiersz - Deszczyk wiosenny, opublikował na łamach Przyjaciela Dzieci i właściwie chyba większość jego utworów, choć w tematyce poważnych, patriotycznych, adresowana jest właśnie do dzieci.

Władysław Bełza jest autorem między innymi znanego chyba wszystkim dzieciom jeszcze z przedszkola Katechizmu polskiego dziecka rozpoczynającego się słowami:

- Kto ty jesteś? - Polak mały. - Jaki znak twój? - Orzeł biały.

Władysław BełzaW 1871 roku za swoją działalność narodową otrzymał nakaz natychmiastowego opuszczenia Prus jako tak zwany „niepożądany cudzoziemiec”. Krótko przebywał w Pradze, a następnie we Lwowie, gdzie stał się jedną z głównych postaci wydawnictwa Ossolineum. Był również silnie związany z Iwoniczem-Zdrojem, którego okolice opisał w wydanym w 1885 roku przewodniku Iwonicz i jego okolice.

Zmarł we Lwowie w roku 1913, wspominany jako człowiek bardzo pogodny, energiczny, dowcipny i skromny.

Witold Wieszczek

Swoje wiersze można przesyłać na adres redakcji: redakcja@libertas.pl

W PODZIEMIACH WAWELU Czy znasz młody przyjacielu, Groby królów na Wawelu? Poznaj skarb ten dawnej cnoty, Co ozdabiał czas miniony, Najcenniejsze to klejnoty, Z całej polskiej twej Korony. Na kolanach idź mój mały, Przed te trumny marmurowe, I u szczątków dawnej chwały, Ze czcią pochyl twoją głowę. Tu nadziei żar i wiary, Niech się w sercu twem rozgości, Na ołtarzu tym ofiary, Poświecenia i miłości. Tu uczucia najgorętsze, W młodem swojem rozpal łonie, Bo tu wszystko, co najświętsze, W tym złożono Panteonie! Pod tych mrocznych wiązań stropem, Legł król kmiotków pełen chwały, Co nie szablą, ale snopem, Podparł polski tron wspaniały. Tu Jagiełło, na świątnicach Starych bogów, krzyże dźwiga; Obok cudna, z łzą na licach, W sarkofagu śpi Jadwiga! Ci co blaski światła siali, I praw ludu wiernie strzegli: Męże czynu, hartu stali, Dwaj Zygmunci tutaj legli. Tu szczerbiona w krwawym boju, Batorego szabla świeci; A tam znowu, po dniach znoju, Syty zwycięstw, legł Jan trzeci! Dalej widzisz moja duszko, Wawrzyn wstęgą przewiązany; Tutaj spoczął nasz Kościuszko, Wódz, nad innych ukochany! Obok niego, dziecię moje, Książę Józef legł ze sławą, Co do walki, polskie woje, Marszałkowską wiódł buławę! Wszystkoż, wszystko tak posnęło, Jak te sławy naszej świadki? Wszystkoż wszystko tak minęło, Jak na grobach więdną kwiatki? Precz z rozpaczą! Choć z mogiły, Roześmieje się kwiat w wiośnie! Wiec zaczerpmy tutaj siły, Bo z przeszłości - przyszłość rośnie!Władysław Bełza

ZIEMIA RODZINNA Całem mem sercem, duszą niewinną, Kocham te świętą ziemię rodzinną, Na której moja kołyska stała, I której dawna karmi się chwała. Kocham te barwne kwiaty na łące, Kocham te łany kłosem szumiące, Które mię żywią, które mię stroją, I które zdobią Ojczyznę moją. Kocham te góry, lasy i gaje, Potężne rzeki, ciche ruczaje; Bo w tych potokach, w wodzie u zdroja, Ty się przeglądasz Ojczyzno moja, Krwią użyźniona, we łzach skąpana, Tak dla nas droga i tak kochana!Władysław Bełza

BYDLĘCA FILOZOFIA bydłem rozumnym ale jesteśmy mordy zapychamy łbem w prawo łbem w lewo co za ciekawość świata kontemplujemy kolejne przeżuwania treści w nas tyle żołądek się przewraca kątem plujemy refleksją za refleksją w musze skrzydełka może przestanie brzęczeć odleci z ucha znowu będzie można w spokoju machnąć ogonem Marta Grudnik

oceń / komentuj

SCENARIUSZ ŚMIERCI ja nie przeżywam życia ja w nim gram jakąś rolę wszystko na co mnie stać to podrzędny kabarecik żałosne widowisko z którego nikt się nie śmieje widzowie śpią i śnią a sny są lepsze niż życie bo nieprawdziwe to w nich śmiech znaczy śmiech rozpacz znaczy rozpacz i jeśli nawet znaczą razem nie trzeba się bać można mieć tremę zapominać tekst mylić gesty i kroki można odchodzić można wracać ja nie przeżywam życia ja w nim gram ale to źle obsadzona rola pomylono mnie z gwiazdą wschodzącą nie zauważono że jestem gwiazdą spadającą zaistniałam błyskiem urodzenia i odtąd się spalam w atmosferze rodzinnego ciepła nerwowości życiowych egzaminów i powszechnego wymagania żeby życia nie traktować jak bąbelków od szampana ja nie przeżywam życia ja w nim gram jakąś rolę to w sumie miły dodatek do scenariusza śmierci Marta Grudnik

oceń / komentuj

KRÓLEWSKI DOM podobno kolejni władcy ciągle próbują wprowadzić tu idealny ład a ludzie mówią że kiedyś nawet brzytwa biblia i bajki staną obok siebie już tylko na półkach nie potrafię uwierzyć w takie proroctwa - to miejsce musi być fałszywym punktem na mapie naprawdę nie istnieje i tylko nam naiwnie wydawało się że plama na papierze może zamienić się w dom Oliwia Betcher

oceń / komentuj

POWRÓT DO LATA - MO[R]ŻE UZALEŻNIA żyję między wspomnieniami - pierwszym a ostatnim rumem chrzczonym szczerze uśmiechniętymi rozmowami, szukaniem ciepła skrytego w ziarenkach piasku (pamiętaj! istnieje ryzyko zadławienia). widokiem horyzontu, który tylko dla nas nie był zwykłą kreską. muzyką plaży objawiającej się w brzegu, głośnych ptakach, rybach. podziurawionym pierwszą wspólną burzą powietrzem. boję się, że wszystko co pamiętam było jak kręgi na wodzie (rozchodzą się i nie wracają). proszę, zabierz mnie poza widnokrąg. wyobrażasz sobie inną ciszę niż ta na granicy mórz? Oliwia Betcher

oceń / komentuj

DESZCZOWY WALCZYK kolorowa i we wzory otoczyła bezpieczeństwem postać moją, co skulona dzielnie stawia opór wiatru mokre buty, mokre stopy ona murem niepodzielnie trwa przy boku i nade mną odpierając deszczu baty przez kałużę przeskoczymy tańcząc walca za opiekę będę śpiewać jej piosenkę mknąc na stopach i na palcach gdy już wybrzmią deszczu krople i rozdzielą nas promienie to zostawię opiekunkę okulary ciemne wdzieję para z nas nie byle jaka: ja - i parasolka ze stojaka Beata Gradowska

oceń / komentuj

Z MAŁEJ KROPLI Zanurzyłam dłoń w strumyku, uchwyciłam kropli kilka, większość spadła już na ziemię, nim minęła mała chwilka. Ale dwie słoneczne krople, jeszcze chwilę pozostały, meandrując przy nadgarstku, dostać się na palce chciały. Jedna wpadła na serdeczny, druga płynie, kciuka szuka, koryguję nachylenie, lecz niełatwa to jest sztuka. Ale Newton znał to prawo i skierował krople w drogę, więc ruszyły zakolami i opadły mi na nogę. Teraz już kropelki cztery, zimne stróżki wyżłobiły, napotkały grudkę ziemi, znów na cztery się rozbiły. I zrosiły suchą ziemię, nawadniając ją soczyście, zanim doszły do korzenia, jeszcze w drodze zmokły liście. Beata Gradowska

oceń / komentuj

NOCĄ, TELEFON NIE ZADZWONI Ciemność nie ma rąk, które wyprostowałyby mi kości, a księżyc nie rozkruszy nowego dnia, łzami. Życie, jest osobnym pokojem na ziemi. Nie wiem jak jest w twoim? W moim nie pali się ani jedna zapałka, bo kolekcje wypalonych papierosów, tworzą otoczkę bliskiej śmierci. Judyta Ciszewska

oceń / komentuj

NIE ŻEGNAM Przy tobie, dożyłabym stu lat. Dziś moja wartość straciła odcień. Myślę, że jestem tą jedyną -niespełnioną Julią z rodu Ciszewskich. Nie umiem bez ciebie świętować -kartki, linie sonetu powstałych z czułych słów. Choć dziś został już tylko mój oddech, nie żegnam cię w myślach. Przecież jesteś niezapomniany. Idę sama, z uśmiechem słonym. Judyta Ciszewska

oceń / komentuj

PODNOSZENIE KARKU długa podróż, obrazy i cisza łamana wzburzoną wodą, - dotknij wodospadu, lśni bardziej niż światło w lustrze. świeże podeszwy, zmieniamy obuwie, cisną się pod nogi żwir i mokra ściółka, przejście po śniegu. wystarczy przeskoczyć przez drewnianą belkę lub kolejne piętra i zobaczyć na górze popiersie Chrystusa – próbę cierpienia w oryginalnym rozmiarze. na szczytach Karkonoszy i Sudetów tuli Go Matka Boska Śnieżna. Anna Tlałka

oceń / komentuj

SPACER PO KALENDARZU niecodzienność wykradam z wierszy poetów, stoję pod atrapą jak stłuczony pies - bez twarzy, co empatię rozwinął merdaniem; pręgierz szary od pokoleń, cóż, w tym roku na placach nie zakwitły kolejne wcielenia astrów; pod osąd zanoszę minionych ciał oblicza brakuje im czasu, innym bagażu; głową z setką oczu wyruszam po to, by strony zapełnić od nowa, strzepuję popiół z rzęs niezgrabnie malowanych barwami jesieni. Anna Tlałka

oceń / komentuj

* * * wyjazd na ryby - jak tu cicho o świcie tylko szum wioseł Teresa Grzywacz

oceń / komentuj

* * * stary pomost - czas odciska swe piętno wszystko przemija Teresa Grzywacz

oceń / komentuj

* * * Nieznana rzeka – Ktoś na drugim brzegu Woła mnie po imieniu Anna Goluba

oceń / komentuj

* * * Wycinka drzew – Poprzez uderzenia siekier Wycie psów Anna Goluba

oceń / komentuj

KONIEC LATA Lubię pierwsze dnie wrześniowe Gorące a poranki chłodne. Rozmarzone na wietrze Niewidoczne babie lato Jedwabne struny melancholii. Cepeliowskie, strojne malwy Tuje na skalniaczkach Jaskrawe astry w ogrodach. Kokieteryjną jarzębinę Partnerkę niebieskiego świerka. Przeźroczyste powietrze, błękit Cały w tiulach różowych. Przebogatą tonację zieleni Stylowe wierzby opłakujące Chińskie zachody słońca. Dlatego w Japonii kochają Klasykę, muzykę Chopina. Wcześniejsze podwieczorki Lody, waniliową szarlotkę Ciotki Maliny, czarodziejki Z ulicy Pańskiej rodem Ikony rodzinnego Rzeszowa Duszy przedwojennej cukierni. Przy pachnących klombach Naiwne ćmy pod latarnią - A przecież tam najciemniej Jak mówią starzy ludzie. Dorożkarz z dorożką i koniem W poświacie księżycowej Pod dzwonnicą kościoła. Pustą uliczkę, mały zaułek Cichy, magiczny pokoik. Lubię aksamitne niebo W brylantowej kolii. Teatralną dekorację Nocnej architektury. Lekką nutkę tęsknoty Za umykającym czasem. Spacer z marzeniami Wiernymi towarzyszkami Alejką jawy ze snu. Regina Nachacz

oceń / komentuj

JUTRO Wrzesień. Rozpłakała się jesień Smutno, poszarzało, dmucha wiatr Uliczki puste, zamyślone Pod oknem pękają kasztany A lipa pierwsza złoci liście. Galicyjski sfinks za firanką I przedwojenne pelargonie. W małym pokoiku na piętrze Czarno-biały telewizor gra Nowelę "Na dobre i na złe" Reklamę gorzkiej czekolady. Jutro na pewno błyśnie słońce! Przywdzieją zielone nadzieje Oszałamiające kreacje Zaczarują egzotyką barw. Świat oszaleje od przepychu Piękna, zapachów i miłości. Jutro - osuszę wrześniowe łzy Żale jesiennej melancholii W lustrze dojrzałej kobiecości. Regina Nachacz

oceń / komentuj

W SUKNI BIAŁOCZERWONEJ Polsko ty nasza pani w sukni białoczerwonej. Tobie są Polacy oddani w dzień i nocy wyśnionej. Polsko zachwycasz urodą, wiosną i złotą jesienią, jeziorem i morską wodą, zachodu słońca czerwienią. Polsko uwodzisz sobą odważnych chłopców. Dzielni podążają za tobą nawet do grobowców. Polsko powiewa na tobie suknia białoczerwona. Pozostań w każdej dobie na zawsze uwielbiona. Halina Herbszt

oceń / komentuj

OJCZYZNO Ojczyzno! Ojczyzno! Wyzwolona krwią i blizną. Żołnierze w walce padali, za ciebie życie oddali. Polegli za wolność kraju ofiarnie jak to w zwyczaju, bo walka wymaga krwi, pozostawia gorzkie łzy. Za kraju niepodległy los swój porzucili na stos. W ogniu i dźwieku kul ginęli zostawiając ból. Broniąc ojczyznę dzielnie strzelali do wrogów celnie. Odparli najeźdźców ataki nasze dzielne wojaki. Ojczyzno! Ojczyzno! Wyzwolona krwią i blizną. Ciebie strzeże Pan Bóg. Od ciebie stroni wróg. Halina Herbszt

oceń / komentuj

WROCŁAW Kapnie kropla w policzek, druga muśnie ją w ramię, zaraz trzecia nadleci zagrać komuś na nosie i od razu ożyją na obcasach dwie panie, zaraz staną się modne z gazet pstre kapelusze. Jakiś człowiek przeklina na prognozę pogody, dziecko pluska radośnie w środku wielkiej kałuży, dwie dziewczyny-chichotki wypatrując osłony biegną w bramę gdzie stoi pan, co czas mu się dłuży... W brukowanych tętnicach, wśród wrocławskich kamienic, przez Grunwaldzki, przez Tumski, obok cichych krasnali, płyną ludzie, nie woda, życiodajnym strumieniem, a w latarniach ostrowskich żywy płomień się pali. I ja płynę tu dzisiaj nad katedry wzniesienie, jeszcze raz powracając do Was miłym wspomnieniem. Witold Wieszczek

oceń / komentuj

NIEREALNIE Gdybyśmy tak mogli! W nocy. Ja i Ty. Żeby wystarczyło tylko zamknąć oczy! Żeby objąć, wtulić, zawilgnąć i gnić w gęstej smole grzechu. Aż do końca nocy... Tak wiele możemy przecież sobie dać, zabrać, zmarnotrawić, splugawić, roztrwonić! Kochać się do nocy, trzeźwieć aż do dnia, niezgrabni jak dzieci, nie źli. Niegotowi. Patrzeć, obejmować, kochać. Ile sił! Gorszyć, deprawować, złorzeczyć do Słońca, na przemian z rozkoszy, potem z bólu wyć; bez wstydu, bez pamięci, bez żalu, bez końca! Byłoby nam pięknie, niebiańsko i krwiście, piekielnie-cudownie, rajsko-rzeczywiście. Witold Wieszczek

oceń / komentuj

Załóż wątek dotyczący tego tekstu na forum

PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.