Powieści i opowiadania > Seks dla umarłych

2. Seks w pociągu osobowym

Seks w pociągu osobowymMam na imię Ania. Mam prawie trzydzieści lat i jestem nieszczęśliwa, a może tylko nie jestem szczęśliwa. Mama nie wie dlaczego, skoro teraz o szczęście jest łatwiej niż kiedyś. Ja nie wiem tym bardziej. Skąd mam wiedzieć? Gdybym wiedziała, mogłabym to zmienić. Jeżeli rzuci cię chłopak, możesz pokochać innego. Jeżeli stracisz pracę, możesz nauczyć się obywać bez pieniędzy. Czemu nie. Ale co jeśli jesteś nieszczęśliwa bez powodu? Wtedy wszystko chuj!

* * *

Pociąg jedzie bardzo powoli. Zatrzymuje się na każdej stacji warcząc przed każdym zamknięciem drzwi jak zły pies. I jedzie. Niby ma jakiś cel, ale gdy go osiągnie zawróci. I tak bez przerwy. Jest zupełnie taki jak ja. Bratnia dusza. Też niby mam jakieś cele, ale gdy je osiągnę, okazują się być tylko jedną ze stacji, w dodatku zupełnie nieważną. I też jest nieźle sfatygowany. Jak ja. Pewnie nawet lat ma tyle samo. Też czasem warczę. Wrrr...

* * *

Cały wagon jest pusty. Cały mój. Godzina jest późna. Nikogo nie ma. Jestem sama. Tyle się mówi o tym jak to teraz jest niebezpiecznie, a ze mną nikt nie jedzie. Żaden uzbrojony mężczyzna, który mógłby mnie zabić, zgwałcić, przynajmniej okraść. Chciałabym. Chciała. Czemu nie.

* * *

Nie wiem gdzie właściwie jadę. Po co jadę. Żeby tak coś się stało. Cokolwiek. Nie musi być dobre, ale niech nada jakiś sens albo sprawi, że sens nie będzie już potrzebny. Co by było, gdyby jednak ktoś usiadł koło mnie. Gdyby podciął mi gardło. Moja krew trysnęłaby na okno, zachlapała siedzenie, ciężkimi, gęstymi kroplami skapywałaby leniwie na podłogę. Na chwilę stworzyła jakiś niepowtarzalny, niesamowity wzór. Nie mogłabym krzyknąć z przeciętym gardłem, ale mogłabym zobaczyć. Co bym wtedy czuła? Czy coś bym poczuła?

* * *

Strach. To chyba jest strach. Boję się że moje bycie tutaj nie ma sensu. Żadnego. Że niepotrzebnie wydałam te parę groszy na bilet. Że pociąg dojedzie do ostatniej stacji, a ja nadal będę w tym samym miejscu. I nic się nie zmieni, bo nie może się zmienić. Gdyby tak nie dojechał. To by było coś!

* * *

Ściągam majtki. Może to dlatego dzisiaj ubrałam sukienkę. Pierwszy raz od bardzo dawna. Czarną sukienkę. Żałobną. Teraz nie mam już nic pod nią. Jasne ciało i czarna materia. Moja pupa przykleja się do brudnej pociągowej kanapy. Niehigienicznie. Podwinięty materiał leży na moich nogach pozwijany. Jestem pięknym, czystym kwiatem w brudnym pociągu. Prawie nagim. Ale czy jestem piękna? Kto mógłby to stwierdzić ponad wszelką wątpliwość? Gdzie jest Bóg i czy patrzy teraz na mnie? Czy się Mu podobam?

* * *

Lubię jak mężczyźni całują mnie po nogach. Dotykam ich teraz opuszkami palców. Nie mężczyzn. Dotykam. Nogi. Jakby było przyjemnie, gdyby to były czyjeś usta, boskie usta, całujące coraz wyżej. Ciekawe jak teraz wyglądam z siedzenia obok. Gdyby ktoś mnie teraz namalował albo chociaż zrobił zdjęcie, mały szkic ołówkiem. Żebym zaistniała. Dziewczyna bez majtek, z zamkniętymi oczami i ręką pod sukienką zadartą do góry. Ktoś powinien mnie zobaczyć, namalować. Kocham się ze sobą, dotykam, wchodzę w siebie. Palce drażnią, wibrują, trą, penetrują... Wzdycham, a cichy jęk obiega pusty wagon. Dlaczego nikt mnie nie słyszy? Czemu Go tu nie ma?

* * *

Następnym razem umówię się z jakimś nieznajomym człowiekiem. Niech patrzy. Niech słucha.

* * *

Włożyłam w siebie całą dłoń. Orgazm wstrząsa mną bardziej niż może to zrobić ta wielka maszyna. Jest mi dobrze, jest mi błogo... taka chwila zapomnienia jak po wódce i prochach. Trochę chce mi się płakać.

Pobrudziłam siedzenie, muszę wstać, żeby nie poplamić sukienki... choć przecież jest już ciemno, nikt nie zobaczy. Czemu nie? Bez sensu. I czemu ten pociąg jest tak strasznie pusty? Jak pociąg osobowy może być tak strasznie pusty? I gdzie się podział ten stary konduktor? Psia krew.

Opieram się rękami o siedzenie, wypinam jak kotka. Jedną ręką podwijam sukienkę. Powoli. Czekam. Mój tyłek lśni teraz jak księżyc w pełni! Moja dupa. Jak dwa srebrne księżyce. Psia krew. Powietrze mnie głaszcze. Ten lekki powiew pociągu w ruchu ociera się o moją skórę. Tak miękko, powoli we mnie wchodzi, trochę zbyt delikatnie, ale innego kochanka tu nie znajdę, więc niech będzie ten wiatr, niech mnie pieści jak umie! Czemu nie? Niech głaszcze. Niech całuje. Niech bierze.

* * *

Zostawiam majtki na siedzeniu, wytarłszy wcześniej nimi siebie. Swój brud, swoją chuć, pustkę i samotność. Zostawiam testament feromonów. Umarłam po raz kolejny, choć znów nikt mnie nie zabił, nie zgwałcił, nie okradł. Musiałam zrobić to sama. Okradłam się z majtek, upokorzyłam, kopulowałam... gdybym umiała się zabić... Może byłoby łatwiej, niż po prostu wyjść?

* * *

Mam na imię Ania. Niektórzy mówią, że jestem twarda jak facet. Że mam jaja mówią. Inni, że jestem tylko wulgarna, bezczelna albo niegrzeczna. Nienormalna, niemoralna, niedostosowana. Niech mówią.

Mam na imię Ania. Mam prawie trzydzieści lat i chciałabym, byś mnie sobie dzisiaj wziął bez pytania. Bez słowa. Byś się mnie o nic nie pytał i nie zważał jak mi jest. Ja nie mogę się zgodzić. Ja nie jestem moja. Nie swoja. Nie należę do siebie, a nie można dać czegoś, czego się nie ma. Musisz mnie sobie po prostu wziąć. Okraść, zgwałcić, zabić, uczynić coś co sprawi, że moje życie będzie miało dla ciebie jakiś sens, jakąś wartość. Będziesz mnie kaleczył, zmuszał do płaczu, do krzyku. Tak dawno nie krzyczałam, nie płakałam... Dla Ciebie będę krzyczeć, dla Ciebie będę czuć i umierać. Tylko mnie weź.

Anna Korybucka
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.