Powieści i opowiadania > Seks dla umarłych

27. Opowiadanie erotyczne

Opowiadanie erotyczneOpowiadania erotyczne? Nie znoszę. Jak można to czytać? Nie lepiej się z kimś pokochać. Pouprawiać seks, jak to się teraz mówi. Co za śmieszne wyrażenie. Uprawiać seks. Od razu wyobrażam sobie ogromne pola uprawianego seksu. Podlewanego, rosnącego, więdnącego i w końcu gnijącego seksu. Chociaż... Zgniły seks nie brzmi najgorzej. No ale nie będziemy się zajmować rolnictwem. Co ja to mówiłam? Aaa, opowiadania erotyczne. No bez sensu są zupełnie. No chyba, że masz 13 lat. Albo 83. Ale w przeciwnym wypadku wystarczy tylko znaleźć jakiegoś amatora swojej powierzchowności, a że przecież każda potwora znajdzie swego amatora, to nikt tu nie jest bez szans. Zamiast czytać, lepiej poszukać. Tak mi się wydaje.

* * *

Nie mam czasu już nie tylko na czytanie, ale nawet na szukanie. Nie żebym się przechwalała, bo tu nie ma się czym chwalić. Tym, że sama chodzę już na zakupy też się nie przechwalam. No nie mam czasu. Ale i bez tego czasem znajdzie się jakiś nowy amator moich wdzięków. Wybieram już tylko tych najbardziej pokręconych albo zdesperowanych. Oryginalnych. Droczę się z nimi. Bawię się z nimi. Czasem któryś czymś mnie urzeknie, np. poczuciem humoru albo inteligencją. Czasem pod zwykłym wyglądem odkryję jakąś perełkę, z którą miło spędzam czas, a jakaś Pani mogłaby na podstawie naszych igraszek napisać kilka rozdziałów jakiegoś erotycznego dziennika.

Opisywałaby w nim, jak jego długi, nabrzmiały wąż penetruje moją różową muszelkę, jak język łaskocze łechtaczkę, jak bierze mnie w samochodzie nie ściągając nawet moich bardzo skromnych fig. Jego nabrzmiała i imponująca męskość penetrowałaby mnie rytmicznie, a moje piersi klaskały podskakując i opadając z powrotem na moje ciało, tylko przy okazji rozbudzając wyobraźnie czytelników. Do tego należałoby dorzucić jakiś romantyczny wątek. Np. samotnie siedziałam w bibliotece, kiedy poczułam na sobie jego wzrok. Po kilku minutach przyszedł i zuchwale zagadał jakimś tekstem w stylu: „Co taka piękna dziewczyna robi sama w bibliotece”. Mrugając uroczo powiekami odrzekłabym, że czytam. Nie widać? A on zupełnie niezrażony bezczelnie powiedziałby, że widać za mało. Nawet nie potrafiłabym się oburzyć, bo przecież byłby taki przystojny i tak pięknie się na mnie patrzył. Przecież mimo męża i posiadania jeden koma siedem dziecka, a może właśnie dlatego, marzyłam o romantycznej miłości z nieznajomym. I oto jest. Przystojny i w dodatku potrafi czytać!

O tak, uwielbiamy takie romantyczne historie. Nieważne, czy jesteśmy szczęśliwe czy nie. Ach, przeżyć taki romans. Żeby on kochał, był inteligentny, przystojny, bogaty... i czekał tylko na mnie, żeby mnie porwał w ramiona, a potem bezceremonialnie wziął. Albo najpierw kolacja przy świecach. Ale zaraz potem ostry seks. To zdarza się w tylu książkach... może jutro przytrafi się mnie.

* * *

Mężczyźni też bywają romantyczni. Ale raczej nie potrzebują przed seksem romantycznych kolacji. Ten potrzebował. To był sklep mięsny. Prawie same kobiety i on. Jedyny facet. Cały świat jakby zniknął, byliśmy tylko ja, on i jakieś kilkadziesiąt kilogramów surowego mięsa wiszącego na hakach. Inne kobiety z zazdrością musiały patrzeć, gdy ten przystojny samiec nieśmiało zagadnął, czy nie pomogłabym mu wybrać mięsa. Chce coś dzisiaj ugotować, żeby uczcić zakończenie swojego zupełnie nieudanego związku z jakąś złą, bardzo złą kobietą, a nie może się zdecydować co kupić. Boże. Gotujący, przystojny i SAMOTNY mężczyzna w sklepie z mięsem. Czy można wyobrazić sobie coś bardziej romantycznego?

* * *

W kilku zdaniach pół żartem, pół serio zaproponowałam mu, by ugotował coś dla mnie. Po co ma jeść sam. Poza tym, jak on dla mnie ugotuje, to ja mogę go za to pocieszyć. Moja dwuznaczna i absolutnie niemoralna propozycja wywarła na nim odpowiednie wrażenie i już po chwili jechaliśmy razem jego niebieskim Volkswagenem, kołysząc głowami do mdłej muzyki jeszcze bardziej mdłej – choć niepozbawionych „talentu muzycznego” – Dody. W tym samym czasie po bagażniku przesuwał się kawałek zupełnie martwej świni (dokładniej tylnej części tego śmiesznego zwierzęcia), a wielbiciele pokoju w jakimś małym, acz ambitnym państewku, pracowali nad miniaturową wersją bomby atomowej. Oczywiście wszystko to bledło w obliczu faktu, że mój romantyczny towarzysz trzymał rękę na moim nagim kolanie, co obiecywało, że nasze spotkanie nie zakończy się tylko na konsumpcji świni lub powierzchownych dyskusjach politycznych.

* * *

Pojechaliśmy do niego. Mieszkanie było średniej wielkości i kuchnia też raczej przeciętna. Ale wszystko ładne, urocze i romantyczne. Czyste. On nalał mi trochę wina i posadził w fotelu, ściągając buty i bez pytania masując mi stopy. Cudownie. Cudowniej! Aaaa... Co za mężczyzna.

* * *

Gdy wrócił do kuchni szybko wypiłam całą zawartość kieliszka, wpatrując się w niego rozanielonym wzrokiem. Czy mogło mi się dzisiaj zdarzyć coś piękniejszego. A teraz poda mi kolację przy świecach i będzie zabawiał mnie intelektualną rozmową, by na koniec zanieść mnie do sypialni i wziąć wśród zdjęć swojej byłej. Niech patrzy, jak on teraz rozkoszuje się w moim ciele!

* * *

Ledwie wychyliłam ostatni łyk wina, a on już stał obok z butelką. Cóż za spostrzegawczość. Musiał cały czas mnie obserwować.

Po chwili nakrył do stołu i przyniósł niezwykle intensywnie pachnące mięso. Zjedliśmy, a ja podziwiałam jego apetyt. Cóż za samiec! Alfa, beta i gama w jednym! Po kolacji wzniósł toast za najpiękniejszą kobietę jaką w życiu widział. Za mnie! Naprawdę się zawstydziłam. A potem podszedł, ucałował mnie w rękę i powiedział, że jeszcze nigdy mu się to nie przydarzyło, ale chyba zakochał się we mnie od pierwszego wejrzenia. Że kocha, że pragnie i że musi. Nie zdążyłam jeszcze powiedzieć „tak”, a on już niósł mnie do swojej sypialni i uwalniał z ubrania.

* * *

Kochaliśmy się namiętnie całą noc. On podczas rozbierania mnie urwał kilka guzików. Potem szybko zrzucił swoje ubranie ukazując muskularne i zgrabne ciało. Jego penis stał na baczność. Gruby, wielki, wyprężony i dumny. Jakiż to był cudowny widok. Bez namysłu rozsunęłam nogi ukazując mu swoją wydepilowaną muszelkę. Położył się na mnie i jednym zwinnym ruchem znalazł się w środku. Kochał mnie delikatnie, kręcąc biodrami, wsuwając się i wysuwając, trafiał tam, gdzie trzeba. Przygryzał moje uszy, namiętnie gniótł usta, całował piersi, ściskał sutki. Nie za mocno oczywiście. W sam raz. Jego czerwony tramwaj zwany pożądaniem, a czasem również sikawką, penisem, fiutem, pytą, wężem... (no zresztą sami wiecie jak), penetrował moją delikatną i spragnioną miłości dziureczkę, że aż całe łóżko podskakiwało.

Wypróbowaliśmy dużo pozycji, ale chyba nie ma sensu, bym zanudzała kogokolwiek ich nazwami. Dość powiedzieć, że nic co ludzkie nie było mu obce. W ogóle nic nie było mu obce i jak na nieśmiałego chłopca porzuconego przez złą kobietę poczynał sobie całkiem całkiem. Jego stercząca jak maszt twardość mogłaby reklamować środki na potencję, a zwinny język, którym wylizywał mój różowy kwiatuszek, gorącą szparkę, moją kobiecość, moje gniazdko, muszelkę, waginę, sisiulkę... ach... jego zwinny język był niczym śmigło Messerschmitta w czasie jakiejś podniebnej akrobacji. Pikował w dół i drążył mnie na takich obrotach, że wychodziły mi oczy z orbit. No może ostatnie porównanie odrobinę mi nie wyszło. W każdym razie uwierzcie mi, że to była najcudowniejsza minetka na świecie, że nie wspomnę o wcześniejszym i późniejszym całonocnym zwierzęcym rżnięciu. Rzeź.

* * *

Gdy rano wracałam do męża i dzieci ciągle jeszcze myślałam o tym co mnie spotkało i dlaczego nie warto ciągle siedzieć w bibliotece. Tam przychodzą sami intelektualiści, którzy chcieliby wiele, ale na widok gołej baby nawet im nie staje. A w takim mięsnym? Powiem Wam drogie Panie, nigdzie nie znajdziecie lepszych kochanków niż w kolejce po mięso!

* * *

No dobra, całą tę historię o mięsnym oczywiście wyssałam z czyjegoś olbrzymiego... palca. Wiecie dobrze, że nie jestem romantyczna i nie mam nawet pół dziecka, że nie wspomnę o nudnym i zazdrosnym mężu. To dla wszystkich dziewczyn lubiących czytać romanse erotyczne drukowane na ekologicznym papierze wytwarzanym ze sztucznych drzew. Dla wszystkich nienormalnych lub co najmniej dziwnych, cierpiących, niemogących sobie znaleźć miejsca w tzw. normalnych związkach, pokręconych, na wpółmartwych dziewic, tradycyjna porcja ciężkiego jak piżmo seksu dla umarłych już za miesiąc. Paaa...

Anna Korybucka
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.