Powieści i opowiadania > Seks dla umarłych

20. Nie ma nowych wiadomości

Nie ma nowych wiadomościDelikatnie. Kark, potem niżej, wzdłuż kręgosłupa. Jak mi dobrze. Kocham jej usta, jej delikatne wargi i język. Nieśmiały dotyk jej małych piersi, zapach jej miętowych włosów. Nie wiem, czy leżę tak pięć minut czy pięć godzin. Mogłabym tak leżeć i pięć dni. Właśnie tak powinno być w niebie.

Lubię, gdy mnie odwiedza. Rzadko ze sobą rozmawiamy, ale chyba żadna z nas nie odczuwa takiej potrzeby. Już wtedy, gdy po raz pierwszy stanęła w moich drzwiach, nie mogłam się doczekać, kiedy jej dotknę. Kocha mnie, choć nigdy tego nie powiedziała. Ktoś, kto potrafi tak czule dotykać, musi kochać.

* * *

Nam jest trochę łatwiej. Nie musimy nic mówić. Nie musimy się podrywać ani umawiać. Żadnych popisów, żadnego śpiewania i stroszenia kolorowych piórek. Bez słów i pozwoleń, umawiań i obietnic. Czasem wystarczy jedno spojrzenie, jeden porozumiewawczy dotyk.

Pod zamkniętymi powiekami przywołuję jej obraz. Jest blisko i żeby na nią spojrzeć, wystarczyłoby się obrócić, ale nie chcę jej przerywać. Jej pieszczoty są takie przyjemne. Jej dłoń dotyka mnie tak nieśmiało, jakby miała 15 lat, a z taką wprawą, jakby miała 150! To zabawne jak bardzo lubię przeciwieństwa. Dla niego odchodzę w niebyt, zanurzam się w bezdennym bólu, aż do utraty przytomności. Mdleję, prawie umieram, a nie potrafię sobie tej masochistycznej przyjemności odmówić. A teraz prawie omdlewam z rozleniwienia. Oczywiście doznania nie są tak intensywne, ale również wwiercają się głęboko, docierając aż do mojej niematerialnej duszy. Jest tyle rodzajów miłości do skosztowania, tyle barw i doznań, tyle sposobów na oderwanie się od swojego ciała, a ja nie potrafię zrezygnować z żadnego.

* * *

Nie przestaje nawet na chwilę. Tylko zwalnia i jest jeszcze delikatniejsza, gdy przez moje ciało przechodzi kolejne trzęsienie ziemi. Nie wiem, jak długo to już trwa, co jakiś czas zupełnie gubię się w swoich rozmyślaniach... Potem znowu rozróżniam poszczególne nitki i zbieram je do kupy w jakąś wyraźną myśl. Taką jak ta, że od kilku dni nie mam kontaktu z Zielonowłosą.

* * *

Leżę w wannie z laptopem na kolanach. Jestem odprężona, wypoczęta, dopieszczona jak chyba nikt w promieniu 10 km. Ale czuję się fatalnie. Jak zagubione dziecko, które nie wie, w którą stronę iść. Pisała do mnie regularnie od dwóch lat. Codziennie. Nawet z wakacji. Każdego dnia wiedziałam, co się u niej dzieje. Czy miała dobry dzień? Czy spotkała kogoś ciekawego? Odkryła jakieś fajne miejsce? Codziennie. Śmiała się do mnie bezgłośnie ze swoich zdjęć. Przesadnie prężyła, wypinając dumnie swoje cudowne piersi. Dzieliła swoimi przeżyciami. A jutro minie tydzień, odkąd nie wiem nic. Może martwię się na zapas, może to tylko jakaś awaria? Ale aż tak długo?

Bezduszna maszyna ma dla mnie tylko jedną odpowiedź i żadnego pocieszenia, żadnego wytłumaczenia. Nie ma nowych wiadomości. Chyba po raz dziesiąty czytam to, co napisała ostatnio, ale słów nie przybywa. To te same kilka zdań, które czytałam rano, w tej samej wiadomości.

Mam przecież tyle do zrobienia. Ale ta niechcąca odejść tęsknota nie pozwala skupić się na czymkolwiek. Co kilka minut zaglądam. Rano były tylko dwie reklamy, a potem ciągle nic. Przyszła wiadomość od Niego. Nawet nie zmartwiło mnie to, że nie przyjdzie, tylko to, że to nie od niej. Oczywiście to On jest dla mnie ważniejszy i dla niego mogę poświęcić wszystko inne. Ale On żyje, jutro też do mnie napisze, pojutrze po mnie przyjdzie. A ona? Co jeśli odeszła?

Ten napis mnie paraliżuje i odbiera resztki energii. Chciałam się komuś zwierzyć z mojego niepokoju, ale gdy myślałam, co bym powiedziała, to szybko odrzuciłam pomysł. Kto mnie zrozumie? Że tęsknię? Że martwię się, że od kilku dni nie mam o niej wieści? Przecież dzisiaj najbliższa rodzina może się nie kontaktować ze sobą miesiącami. Kto by się przejmował, że znajomy się nie odzywa zaledwie tydzień. Nikt.

* * *

Zielonowłosa mieszka daleko i pewnie nie byłoby łatwo się z nią spotkać, ale zawsze miałam na to nadzieję. Że może kiedyś, gdzieś. Nawet trochę przez przypadek, przecież wszystko jest możliwe. A teraz z każdą godziną nadzieja coraz bardziej topnieje. Coraz wyraźniej dociera smutna prawda. Gdyby żyła, już dawno by napisała. Zielonookiej już nie ma.

* * *

Znowu leżę wygodnie na szerokim materacu. Kołdra faluje, nieznacznie reagując na jej ruchy. Właśnie ssie moje palce i masuje podbrzusze. Za niedługo odpłynę i przez krótką chwilę będzie mi zapominalsko-przyjemnie. Ale potem wróci znowu ta niewyrażalna tęsknota, do istoty żyjącej wiele kilometrów stąd. Niewyobrażalna pustka w sercu, której nie wypełniają dawne słowa. Poczucie straty, że kiedyś była, a teraz już jej nie zobaczę. Minął miesiąc, a codziennie rano nadzieja obraca się w jeszcze większy zawód. W złość. Na nią, że nie pisze. Na siebie, że tak mi tego brakuje. Na kogoś, kto pewnie jej to uniemożliwia. I tylko teraz, przez chwilę, gdy w środku eksploduje mi bomba, gdy niekontrolowane już przeze mnie mięśnie napinają się, a moje ciało wwierca się w materac. Teraz, w tej krótkiej chwili przestaję płakać po stracie.

Zielonowłosa miała 21 lat, krótkie włosy, pełne piersi i niewielki tatuaż. Lubiła, gdy przywiązywał ją do łóżka i bawił się jej ciałem. Rozstała się ze swoim chłopakiem i od pewnego czasu trzymała się z dala od ludzi, którzy też chyba za nią nie przepadali. Lody lubiła tylko kakaowe, nie słodziła herbaty i nigdy nie miała dość alkoholu. Z okna miała widok na wejście do marketu. Na ścianie nad jej łóżkiem wisiał stary obraz przedstawiający starszego pana z laską. Na suficie miała ogromne, hipnotyzujące malowidło, które budziło jednoznaczne skojarzenia z waginą. Ciekawe jak to jest, oglądać codziennie przed zaśnięciem wielką... Nieważne. A teraz cały ten wszechświat umarł. Nikt nie będzie już całował jej piersi, nikt nie upije się z nią czystą wódką, nikt nie zauważy zebry pod jej balkonem. Jest naprawdę niewielu ludzi, którzy widzą codziennie zebry.

Nie będzie już nowych wiadomości.

Anna Korybucka
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.