Powieści i opowiadania > Seks dla umarłych

6. Seks czy sen

Seks czy senObudził mnie piekący ból i mało brakowało abym krzyknęła. Kolejne ciosy spadały mi na plecy bez słowa czy choćby świstu ostrzeżenia. Bolało bardziej niż kiedykolwiek, niż cokolwiek. Rzemyki przecinały skórę i czułam, jak krew spływa kropelkami na zwinięte poduszki. Nie mogłam się ruszyć, więc tylko zacisnęłam zęby na jakimś kawałku materiału. Gdy unosił rękę wstrzymywałam oddech, żeby nie mieć czym krzyczeć. Wydawałam tylko głuche odgłosy jak zepsuty bęben. Później poczułam go w sobie, ale inaczej. Już wiedziałam, że jest zły. Bardzo zły. Nie chciałam, żeby był zły.

Zakrwawione ręce tworzyły na moich plecach bolesne, średniowieczne panoramy. Dantejskie sceny. Piekielne, niepowtarzalne. Na pewno niesamowite, chociaż nie mogłam ich przecież zobaczyć, bo to ja byłam ich nośnikiem. Byłam jego dziełem, jego obrazem, tworzywem. Gdy malował rozcięta skóra piekła jakby malował nożem. Przyspieszył i zgubił rytm, moja głowa uderzała o podłogę coraz bardziej chaotycznie, coraz szybciej, bezwładniej.

Myślałam, że skończył, bo opadł na chwilę na mnie ciężko oddychając. Ale zaraz wstał i poszedł do kuchni. Włożył mi do ust ręcznik a po chwili poczułam na plecach nieopisany żar. Byłam w piekle i przez łzy krzyczałam najgłośniej jak potrafiłam. Słyszał tylko on. Jeszcze nikt mnie tak nie doprawił, jeszcze nikt nie wyrwał ze mnie tyle co on. Jeszcze nikt nie sprawił, że myślałam, iż umieram.

* * *

Musiałam stracić przytomność, bo nie pamiętam jak znalazłam się w łóżku. Było już jasno. Prześcieradło przykleiło się do moich pleców. Gdy je zdarłam aż zapłakałam z bólu i natychmiast padłam z powrotem. Może jednak nie jestem taka znowu martwa jak myślałam...

* * *

Lodówka była pusta. Nie tylko lodówka. W całym domu nie było nic do jedzenia, nawet sucharka. Wyrzucił. A wiedziałam, że powinnam coś zjeść. Nie, nie powinnam, ja muszę jeść. Będę już grzeczna. Pójdę na zakupy. Zjem. Wrócę nawet do pracy.

* * *

Każdy krok i nawet każdy oddech bolał, więc z trudem poszłam do sklepu by zrobić zakupy. Tym razem małe. Na jeden dzień. Dla małego trupa.

* * *

Wiem co myślisz, wiem, że nie rozumiesz. Może nawet nienawidzisz albo współczujesz. A może jesteś jak ja? Może czujesz to samo? Może już znasz sposób na to, by to zagłuszyć, a może dopiero go szukasz. Może chcesz być na moim miejscu, a może myślisz, że nie ma nic straszniejszego, niż bycie mną? Masz mnie za anioła? Diabła? Chcesz mnie przytulić? Pogłaskać? Okaleczyć? Chcesz wejść w moją skórę? Na chwilę? Na zawsze? Naprawdę lub tylko na niby?

Mam na imię Ania. Wiem, że już ci to mówiłam, ale ty nadal nie wiesz kim naprawdę jestem, bo jestem sama i tego mojego bycia samą nie da się powiedzieć słowami. Trzeba czuć tak jak ja i widzieć tak jak ja cały ten bezsensowny tragizm, bezcelową męczarnię... Kiedyś, w młodości, trzeba w jednej krótkiej chwili doznać olśnienia, zrozumieć i umrzeć. Trzeba umrzeć.

* * *

Po obiedzie umyłam się dokładnie i zrobiłam sobie lewatywę. Byłam czysta. Tylko usta pomalowałam na czerwono. Ubrałam się i usiadłszy na łóżku, obolała, wpatrzyłam się w drzwi. Umrzeć. Usnąć.

Anna Korybucka
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.