Kącik poezji > Propozycje do Antologii Poezji Hipisów

Propozycje do Antologii Poezji Hipisów - sierpień 2009

Wszystko jest poezją - każdy jest poetą. - pisał Edward Stachura w swoim dobrze znanym dziele. Coś w tym jest istotnie. Prawdopodobnie w każdym człowieku drzemie pewna niewytłumaczalna potrzeba piękna i twórczości. W jednym większa, a w innym mniejsza. W niniejszym dziale pragniemy zaprezentować owoce twórczości osób utożsamiających się z Ruchem Hipisowskim, których potrzeba poezji zdaje się być wyjątkowo silna. Przelewają na papier doświadczenia duchowych poszukiwań, nieustannego wędrowania, Drogi, Miłości, hipisowskich ideałów, wszystkiego tego, co szarpie na co dzień wrażliwe dusze. Szukamy zatem osób chętnych do przedstawienia swoich dzieł. Swoją poezję może nadesłać każdy (bez względu na płeć, wiek, długość włosów czy rozmiar buta), kto tylko czuje się w jakikolwiek sposób związany z Ruchem, każdy! Wspólnymi siłami stworzymy w ten sposób drugą już edycję Antologii Poezji Hipisów.

W tym numerze totalny misz - masz. Wiersze o wolności, o tworzeniu, o buncie... Wiersze bardzo osobiste. Cieszy mnie, że coraz więcej autorów (i to nie tylko mężczyzn) chce się dzielić sobą. Przy czytaniu niektórych wersów coś mi się w sercu rusza. Może dlatego, że gdzieś tam ktoś przypadkowo opisał kawałek mnie? A może nie tylko mnie?

Zachęcam do komentowania, dyskusji, sporów na forum na temat poszczególnych utworów. W każdym z Was zrodzi się na pewno jakaś refleksja.

Olga Gretka

Swoje wiersze można przesyłać na adres redakcji:

DWADZIEŚCIA LAT WOLNOŚCI otwieram "wyborczą" i czytam kobieta z brodą w osiemnastym wieku znała trzy języki ja znam tylko jeden leniwie nadchodzi deszcz z nad morza błazen nastrojów rozepnie zamek bez zgrzytu do torebki chowam niewyrośnięty ogon bezzębny uśmiech taksówkarza łaskocze mnie w podniebienie z mojej piersi wylatuje ptak leje jak z cebra Asia Skowronek

oceń / komentuj

SPACEROLOGIA już czas na milczenie więc zamawiam i czekam kelnerzy w zielonych frakach z nonszalancją podają wodę tymczasem cień psa urwał się ze smyczy radosny wolnością w słońcu się wytarzał zdyszany mokry przybiegł z powrotem wracamy razem mój cień i on wydłużamy się tak nieśpiesznie Asia Skowronek

oceń / komentuj

* * * Patrzę w lustro: widzę brodę, z rzadka gdzieś tam pod krzywym nosem białe włosy imitacja na wąsy oczy żabie z podkowami w środku nos kartoflany, duży czoło płaskie włosy rzadkie skronie białe krosty, wrzody jakiś męki wyraz uszy małe i bez słuchu, zbiera wiersze cudze pisze swoje słabe kocha i może jest kochanym, a budowa wątła, zła i postura przygarbiona, w wojsku, mówił służył kapralina, zdaje się przyjaciół ma lecz czy ktoś jego ma za przyjaciela? Mówi dumnie Jam jest człowiek! Bracie - śmieciem jesteś spalonym na śmieciowisku , groszową monetą, która wpadła do kanału. Zasłoniłem wszystkie lustra drzwi zamknąłem na dwa klucze i... no i co dalej. Chcesz kopa na odwagę. 18.12.1976 Andrzej Łoś

oceń / komentuj

* * * Dziewczyna ma duże oczy Jest młoda i ma – Przed sobą wartości. – Niebieski jesienny płaszcz I siedem godzin do przebycia, Być może. Nikły uśmiech na kształt Cichej smutnej jaskółki Błądzi po ustach Zagadkowo tchną oczy Ciekawe to Na jedną noc w pociągu Poznanie zmuszone do siebie Paź na głowie ciemny Lekki czysty puszysty No! Podróż – trzeba głowę umyć Wartość z oglądania się liczy Ciemne obute nogi W buty trwałe Pończochy niemodne Uśmiech miły – wschodzi A jaka ta twarz będzie Gdy los rozkaże Zmiażdżyć życie w wypadku A ona je jabłko Opiera się o przedział trzeci Już połowa go znikła He, he ? co ona z tym ogryzkiem – nie maluje się biedactwo ale to nic – wpadnie kiedyś w szpony polleny pomadki, tusz do rzęs, maseczki choć to tak pomaga twarzy jak siniec pod okiem Andrzej Łoś

oceń / komentuj

* * * * * * łza opadając zapomniała oddychać rozbiła się o zamydloną rękę rozdrobniła umarła żyję i planuję dalsze mordy będę mordował łzy dopóki sam nie stanę się łzą… Boga Rafał Salamucha

oceń / komentuj

ZŁY WYBÓR w jaskini, obrazy stygły na rozpustnych ścianach… w domu pełnym gorzkich truskawek, mój wstyd pilnował nagie ciała grzech jak polujący krogulec na blokowisku zadławiłem się Rafał Salamucha

oceń / komentuj

UCIECZKA OD WOLNOŚCI W duszy mojej rośnie las suche badyle wystają ze spierzchniętych ust chwasty i opadłe liście Słyszysz szczęk łamanych gałęzi ? Drzewa rosnące we mnie i kwiaty w ogrodzie podlewam czystą wódką czystsza jest od wody z kranu jakoś nam wtedy łatwiej żyć, zaakceptować się w mieście pozbawionym duszy O samej wodzie nikt tu nie przeżyje chyba, że pragnie oszaleć Widziałem innych ludzi podlewanych wódką stopami swymi jak drzewa spróchniałe do chodnika betonowej tundry przykuci mówią z pełnymi alkoholowych łez ustami a jednak świetnie ich rozumiem Na drzewach mych poprzyklejałem gromadki bezskrzydłych czarnych wron Karmię je mięsem z ich własnych skrzydeł Smakuje im bardzo tak bardzo, że chce mi się rzygać. Wojtek Woźniak

oceń / komentuj

CZEKANIE II "Zabijasz Boga w ludzkich oczach, wiesz?"- gwoździem wbiłeś słowa we mnie. Może więc siebie powinienem zabić skoro Wyrywam życie nawet Bogu. Może mniej wiedziałem Może inaczej widziałem Panie wszechmogący zabij Wyludnij mą głowę, rozwiej wszystko Co kiedyś do mnie należało To nierówna jest walka Bo konając milczysz nieruchomo A śmierć zadawana boli mnie najbardziej Poddaje się, wyrzucam pióro Twoja kolej! ... Nawet to będę musiał zrobić sam? Wojtek Woźniak

oceń / komentuj

* * * jednak stawać się muszę po drodze kamienistej i stromej samemu drapać się i czołgać na czworakach starać się zapomnieć że boli tylko dalej iść i stawać się pokryć się skórą hipopotama która nie do przebicia ochroni we mnie motyla czasem zbyt mocno krwawię nie rozumiem stawianych mi zapór brak sił by je pokonywać modlitwy bez odpowiedzi zawisły gdzieś między mną a Bogiem 2004 Marcel Łysyganicz

oceń / komentuj

* * * urodziłem się lnianą bielą i świetlistością blasku zaprawdę lnianą bielą i świetlistością blasku kruchy niewinny naiwny delikatnością szronu spowiłeś i ciało na początku samym urodziłem się przekonaniem najśmielszym że ogień nie parzy a jeden od miski sobie by drugiemu nadal się rodzę lecz w tym połogu moim boli bardzo Nie-Jedność nasza boli Marcel Łysyganicz

oceń / komentuj

GDZIEŚ POMIĘDZY miejsce, gdzieś pomiędzy punktem „a”, a punktem „b” każdy spotkany ludzki wzrok, aż siupie dreszcz żółci czarni czerwoni i biali pomieszane języki, wieże, krew krew krew warto myć zęby popiołem warto myć ciało popiołem miasto zawieszone, jak każde syn córka ojciec matka, kradnie dworzec kurwa mocz policjant i kasjer pomieszane języki, wieże, krew krew krew warto myć zęby popiołem warto myć ciało popiołem mój wolny czas wyraża się w staniu w kolejce nie korzysta się z mapy, tylko programu TV za wodę się płaci, a tlen to powolna śmierć pomieszane języki, wieże, krew krew krew warto myć zęby popiołem warto myć ciało popiołem bądź wolny! bądź wolny! pomnóż kroki, idź tam, gdzie chcesz wolność da ci spać wolność da ci jeść bądź wolny! idź tam, gdzie chcesz Rafał Czerski

oceń / komentuj

NIECH FIUT MNIE BOLI Niech bolą mnie nogi niech boli mnie ręka niech fiut mnie boli niech będę ślepcem niech pod nogi kamienie mi spadają niech nie wypale więcej ani jednego jointa niech nie zerżnę ani jednej panienki niech nie widzę ani jednej rudej hipi niech nie wsiądę już w żaden pociąg niech utyję jak ryszard kalisz niech ciągle świeci słońce niech będzie wieczne lato niech nie śpię nigdy z kotem niech nie zjem już więcej ani razu krokietów pierogów szpinaku frytek banana niech nie zobaczę już nigdy zielonej góry niech chodzę nagi po parku niech nie przeczytam już ani jednej książki niech nie wypiję już ani jednej kadarki niech w aptekach nie sprzedają ekstazy i leków na kaszel niech nie dotknę indyjskiej ziemi niech się spełni to wszystko abym mógł tylko ... nie rozliczać się z fiskusem ... Rafał Czerski

oceń / komentuj

LAMENT RYMOPISA Ach, jakie to szczęście nastąpi wielkie gdy mnie opuszczą te durne wiersze jakiż ja będę niezmiernie szczęśliwy gdy mnie odejdą te głupie rymy zamienię chętnie pustkowie na przestrzeń przewietrzę w głowie rymowe powietrze proza mi będzie niczym lek prozac sylaby drętwe skrzętnie pochowam i słowa świeżość smakował będę od nowa gdy się odpieprzy ta częstochowa. Rafał Rękosiewicz

oceń / komentuj

LAMENT GRAFOMANA Jestem poetą od siedmiu boleści a przecież bolą tak samo jak prawdziwego wieszcza któremu niebo geniusz zesłało. Rafał Rękosiewicz

oceń / komentuj
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.