Powieści i opowiadania > Nestor - Powieść minionych lat

Nestor - Powieść minionych lat (rozdz. 36-42)

36. O Abrahamie

Potem zaś diabeł w większy obłęd wtrącił ludzi, i poczęli bałwany robić, owi drewniane, owi miedziane, a drudzy marmurowe, a inni złote i srebrne; i kłaniali się im, i przywodzili syny swoje i córy, i zarzynali przed nimi, i była wszystka ziemia splugawiona. Pierwszym zaś bałwochwalcą był Seruch, robił bowiem bałwany na cześć zmarłym ludziom: jednych byłym cesarzom, drugich bohaterom, i czarodziejom, i niewiastom cudzołożnicom. Ten zaś Seruch zrodził Tarę, Tara zaś zrodził trzech synów: Abrahama i Nachora, i Arona. Tara zaś robił bałwany, nawykłszy u ojca swojego. Abraham zaś, przyszedłszy do rozumu i widząc gwiazdy i niebo, rzekł: „Zaiste, ten jest Bóg, który stworzył niebo i ziemię, a ojciec mój okłamuje ludzi". I rzekł Abraham: „Wypróbuję bogów ojca swojego", i rzeki: „Ojcze, po co okłamujesz ludzi, robiąc bałwany drewniane? Ten jest Bóg, który stworzył niebo i ziemię"; wziąwszy Abraham ognia, podpalił bałwany w świątyni. Widząc zaś to Aron, brat Abrahamowy, w trosce o bałwanów, chciał wynieść bałwany, i sam zgorzał tu Aron, i umarł przed ojcem. Pierwej zaś nie umierał syn przed ojcem, jeno ojciec przed synem, a od niego poczęli umierać synowie przed ojcami.

Umiłował Bóg Abrahama, i rzekł Bóg do Abrahama: »Wyjdź z domu ojca swojego w ziemię, którą ci pokażę, i stworzę od ciebie naród wielki, błogosławić cię będą pokolenia ziemskie". I uczynił Abraham, jako kazał mu Bóg. I wziął Abraham synowca swojego Lota — był mu bowiem Lot szwagrem i synowcem, albowiem Abraham pojął córkę brata Arona, Sarę. I przyszedł do ziemi kananejskiej przed dąb wysoki, i rzekł Bóg do Abrahama: „Potomstwu twojemu dam ziemię tę". I pokłonił się Abraham Bogu. Abraham zaś miał lat siedemdziesiąt i pięć, gdy wyszedł z Charanu. Sara zaś była niepłodna. Bolejąc nad niepłodnością, rzekła Sara do Abrahama: „Wejdź do niewolnicy mojej". I wziąwszy Sara Agar, dała ją mężowi swojemu; i wszedł Abraham do Agar. Agar poczęła i urodziła syna, i przezwał go Abraham Izmaelem. Abraham miał lat osiemdziesiąt i sześć, gdy urodził się Izmael. Potem zaś poczęła Sara, urodziła syna, i dała imię jemu Izaak. I kazał Bóg Abrahamowi obrzezać chłopca, i obrzezał go w ósmy dzień. Umiłował Bóg Abrahama i plemię jego, i nazwał je ludem swoim; nazwawszy je ludem swoim, odłączył je od pogan. A gdy tenże Izaak dorósł, Abraham, który żył lat sto i siedemdziesiąt, i pięć — umarł, i był pogrzebion (s. 276—277).

37. O Chrystusie

[...] Rzekł zaś Włodzimierz: „Dlaczego [Chrystus] z niewiasty narodził się, i na drzewie był ukrzyżowany, i wodą został ochrzczony?" On [filozof] zaś rzekł do niego: „Dlatego że na początku ród ludzki przez niewiastę zgrzeszył, diabeł skusił przez Ewę Adama, i ten pozbawiony był raju. Tak więc i Bóg odwet dał diabłu: przez niewiastę najpierw zwyciężony był diabeł, przez niewiastę bowiem najpierw wypędzony był Adam z raju; od niewiasty wcielony Bóg kazał do raju wejść wiernym. A zaś na drzewie ukrzyżowany był dlatego, że od drzewa zjadł [Adam] i utracił raj; Bóg zaś na drzewie mękę przyjął, aby drzewem diabeł zwyciężony był, i przez drzewo żywota zbawieni będą sprawiedliwi. A wodą zaś odnowienie jest, ponieważ za Noego, gdy namnożyły się grzechy wśród ludzi, spuścił Bóg potop na ziemię i potopił ludzi wodą; dlatego rzekł Bóg: «Ponieważ pogubiłem wodą ludzi dla ich grzechów, teraz więc na powrót wodą oczyszczę grzechy ludziom wodą odnowienia». [...]

Gdy zaś apostołowie nauczali po wszystkim świecie wiary w Boga, ich właśnie naukę my, Grecy, przyjęliśmy; wszystek świat wierzy ich nauce. Ustanowił zaś Bóg jeden dzień, w którym będzie sądzić, przyszedłszy z niebios, żywych i umarłych, i oddawać każdemu wedle uczynków jego: sprawiedliwym królestwo niebieskie i piękno niewysłowione, wesele bez końca, i żywot wieczny; grzesznikom — mękę ognistą, nieustanny robak zgryzoty, a męce nie będzie końca. Takie zatem będą męki dla tego, kto nie wierzy w Boga naszego Jezusa Chrystusa: męczeni będą w ogniu, kto się nie ochrzci".

A to mówiąc, pokazał [filozof] Włodzimierzowi zasłonę, na której był namalowany Sąd Pański; pokazał mu po prawicy sprawiedliwych w weselu idących do raju, a po lewicy grzeszników idących na mękę. Włodzimierz zaś westchnąwszy, rzekł: „Dobrze jest tym po prawicy, biada zaś tym po lewicy." On zaś rzekł: „Jeśli chcesz po prawicy ze sprawiedliwymi stanąć, to ochrzcij się". Włodzimierz zaś wziąwszy to do serca, rzekł: „Poczekam jeszcze trochę", chcąc wywiedzieć się o wszystkich wiarach. Włodzimierz tedy, dawszy mu dary mnogie, odpuścił go ze czcią wielką (s. 285—286).

38. Relacja posłów o nabożeństwach różnych religii

Roku 6495 [987]. Wezwał Włodzimierz bojarów swoich i starców grodzkich, i rzekł do nich: „Oto przychodzili do mnie Bułgarzy, mówiąc: «Przyjmij zakon nasz». Potem zaś przychodzili Niemcy, i ci chwalili zakon swój. Po tych przyszli Żydowie. A oto na ostatku przyszli Grecy, ganiący wszystkie zakony, swój zaś chwalący, i wiele mówili, opowiadając od początku świata o dziejach całego świata. A mądrze opowiadali, i cudownie było słuchać ich, lubo każdemu posłuchać ich; i drugi świat, powiadają, ma być: jeśli kto, mówią, do naszej wiary przystąpi, to umarłszy, znowu wstanie, i nie umrze na wieki; jeśli zaś do innego zakonu przystąpi, to na tamtym świecie w ogniu gorzeć będzie. Więc co mi poradzicie? Co odpowiecie?" I rzekli bojarzy i starcy: „Wiedz, kniaziu, że swojego nikt nie gani, jeno chwali. Jeśli chcesz wybadać dobrze, to masz u siebie mężów: posławszy [ich], wybadaj u każdego ich nabożeństwo i kto jak służy Bogu". I spodobała się [ta mowa kniaziowi i wszystkim ludziom: wybrali mężów zacnych i roztropnych w liczbie dziesięciu, i rzekli do nich: „Idźcie najpierw do Bułgarów [nadwołżańskich] i wybadajcie wiarę ich". Oni zaś poszli, a przyszedłszy widzieli plugawe sprawy i pokłony w meczecie, i wrócili do ziemi swojej. I rzekł do nich Włodzimierz: „Idźcie znowu do Niemców, oglądnijcie tak samo, i stamtąd idźcie do Greków". Oni zaś przyszli do Niemców, i oglądnąwszy cerkiewne nabożeństwo ich, przyszli do Carogrodu, i weszli do cara. Car zaś spytał, dla jakiej przyczyny przyszli, oni zaś opowiedzieli mu wszystko, co było. To słysząc car rad był i cześć wielką okazał im tego dnia. Nazajutrz posłał do patriarchy, mówiąc tak: „Przyszła Ruś badać wiarę naszą; przygotuj cerkiew i kler, i sam przyoblecz się w szaty patriarsze, niech widzą chwałę Boga naszego".

To słysząc patriarcha kazał zwołać kler, wedle obyczaju odprawił świąteczne nabożeństwo, i kadzidła zapalono, i chóry wykonały pienia. I poszedł car z nimi do cerkwi, i postawili ich na przestronnym miejscu, pokazując im piękno cerkiewne, pienia i nabożeństwo archijerejskie, obrzędy diakonów, opowiadając im o służeniu Bogu swemu. Oni zaś w zdumieniu będąc, dziwili się, chwaląc nabożeństwo ich. I wezwali ich carowie Bazyli i Konstantyn1, mówiąc im: „Idźcie do ziemi waszej"; i odprawili ich z darami wielkimi i ze czcią. Oni zaś przyszli do ziemi swojej, I zwołał kniaź Włodzimierz bojarów swoich i starców i rzekł: „Oto przyszli posłani przez nas męże, usłyszymy od nich, co było". I rzekł: „Mówcie przed drużyną". Oni zaś rzekli:

„Chodziliśmy do Bułgarów, patrzeliśmy, jak się kłaniają w świątyni, to jest w meczecie, stojąc bez pasa; pokłoniwszy się, siądzie [Bułgarzyn] i patrzy tędy i owędy, jak opętany; i nie ma wesela w nich, jeno smutek i smród wielki. Nie jest dobry zakon ich. I poszliśmy do Niemców, i widzieliśmy w świątyni mnogie nabożeństwa odprawiane, a piękności nie widzieliśmy żadnej. I przyszliśmy do Greków, i wiedli nas, gdzie służą Bogu swojemu, i nie wiedzieliśmy, w niebie li byliśmy, czy na ziemi: nie ma bowiem na ziemi takiego widowiska ni piękna takiego, i nie wiemy, jak opowiedzieć o tym, tylko to wiemy, że tam Bóg z ludźmi przebywa, i nabożeństwo ich najlepsze ze wszystkich krajów2. My zaś nie możemy zapomnieć piękna tego, każdy bowiem człowiek, gdy skosztuje słodkości, później gorzkości nie przyjmuje, tako i my nie możemy tu żyć". Odpowiadając zaś bojarzy rzekli: „Jeśliby lichy był zakon grecki, to nie przyjęłaby go babka twoja, Olga, która była najmądrzejsza ze wszystkich ludzi". Odpowiadając zaś Włodzimierz rzekł: „Gdzie chrzest przyjmiemy?" Oni zaś rzekli: „Gdzie ci lubo" (s. 286—287).

39. Chrzest Włodzimierza w Korsuniu

Roku 6496 [988]. Poszedł Włodzimierz z wojami na Korsun, gród grecki, i zamknęli się Korsunianie w grodzie. I stanął Włodzimierz z tamtej strony grodu u przystani, na strzelanie z łuku od grodu. I walczyli zaciekle z grodu. Włodzimierz zaś opasał gród. Wycieńczyli się w grodzie ludzie, i rzekł Włodzimierz do grodzian: „Jeśli się nie poddacie, będę stał i przez trzy lata".

Oni zaś nie posłuchali go. Włodzimierz więc uszykował wojów mnogich i kazał sypać przyspę do [muru] grodu. Gdy ją sypali, Korsunianie podkopawszy mur grodzki, kradli sypaną ziemię i nosili do siebie w gród, sypiąc pośrodku grodu. Woje wciąż przysypywali więcej, a Włodzimierz stał. I oto mąż korsuński, imieniem Anastazy, strzelił, napisawszy tak na strzale: „Studnie są za tobą od wschodu, z nich woda płynie rurami; przekopawszy, przejmij ją". Włodzimierz zaś, to słysząc, wejrzawszy na niebo, rzekł: „Jeśli to się spełni, ochrzczę się". I natychmiast kazał kopać w poprzek rur, i przejął wodę. Ludzie wycieńczyli się pragnieniem i poddali się. Wszedł Włodzimierz w gród i drużyna jego; i posłał Włodzimierz do carów Bazylego i Konstantyna, mówiąc tak: „Oto gród wasz sławny wziąłem; słyszę zaś, że siostrę macie dziewoję, otóż jeśli jej nie wydacie za mnie, uczynię ze stolicą waszą, jako i z tym grodem". I słysząc to carowie zasmucili się i przekazali wieść, tak mówiąc: „Nie przystoi chrześcijanom za pogan wydawać. Jeśli się ochrzcisz, to i to [siostrę] dostaniesz, i królestwo niebieskie otrzymasz, i z nami jednowiercą będziesz. Jeśli zaś tego nie chcesz uczynić, nie możemy wydać siostry swojej za ciebie".

To usłyszawszy, Włodzimierz rzekł do posłów carskich: „Mówcie carom tak: ja ochrzczę się, gdyż wybadałem już pierwej zakon wasz, i luba jest mi wiara wasza i nabożeństwo, o którym mi opowiadali posłani przez nas męże". I to słysząc carowie radzi byli, i uprosili siostrę swoją, imieniem Anna, i posłali do Włodzimierza, mówiąc: „Ochrzcij się, i wtedy poślemy siostrę swoją tobie". Rzekł zaś Włodzimierz: „Przyjdźcie z siostrą waszą chrzcić mnie". I posłuchali carowie i posłali siostrę swoją, dostojników kilku i prezbiterów. Ona zaś nie chciała iść. „Jak w niewolę — rzecze — idę, lepiej by mi tu umrzeć". I rzekli do niej bracia: „Oto nawróci Bóg przez ciebie ziemię ruską do pokajania, a ziemię grecką wybawi od srogiej wojny. Widzisz przecie, ile złego wyrządziła Ruś Grekom? I dziś, jeśli nie pójdziesz, to samo wyrządzą nam". I ledwie ją przymusili. Ona zaś siadając na statek, pożegnała bliskich swoich z płaczem, i wyruszyła przez morze. I przybyła do Korsunia, i wyszli Korsunianie z pokłonem, i wwiedli ją do grodu i posadzili ją w pałacu.

Z Bożego zaś zrządzenia w tym czasie rozchorował się Włodzimierz na oczy, i nie widział nic, i trapił się wielce nie wiedząc co uczynić. I posłała do niego carówna, mówiąc: „Jeśli chcesz wyzbyć się choroby tej, to co prędzej ochrzcij się, jeśli nie, to nie pozbędziesz się niemocy tej". To usłyszawszy, Włodzimierz rzekł: „Jeśli to prawdą będzie, to zaiste wielki jest Bóg chrześcijański". I kazał ochrzcić siebie. Biskup zaś korsuński z popami carówny, pouczywszy, ochrzcił Włodzimierza. Gdy położył rękę nań, natychmiast przejrzał.3 Widząc zaś Włodzimierz tak nagłe uzdrowienie, pochwalił Boga, mówiąc: „Dopiero poznałem Boga prawdziwego". Gdy zaś to widziała drużyna jego, wielu ochrzciło się. Ochrzcił się zaś w cerkwi Świętego Bazylego, a znajduje się cerkiew ta w Korsuniu w środku grodu, gdzie targ odbywają Korsunianie; pałac zaś Włodzimierza wedle cerkwi stoi do dzisiejszego dnia, a carówny pałac tuż za ołtarzem. Po chrzcie zaś przywiedli carównę do ślubu. Nie znający zaś prawdy mówią, jakoby ochrzcił się [Włodzimierz] w Kijowie, inni zaś mówią — w Wasylewie, a jeszcze inni inaczej opowiadają (s. 287—289).

40. Wyznanie wiary przez Włodzimierza

Gdy zaś ochrzcili Włodzimierza i nauczyli go wiary chrześcijańskiej, rzekli tak: „Nie daj się uwieść jakowymś heretykom, jeno wierz tak, mówiąc:

«Wierzę w jedynego Boga Ojca wszechmogącego, stworzyciela nieba i ziemi» — do końca tego «Wierzę». I jeszcze: «Wierzę w jedynego Boga Ojca niezrodzonego, i w jedynego Syna zrodzonego, w jedynego Ducha pochodzącego: trzy Osoby doskonałe, myślące, rozdzielne liczbą i swoją osobą, a nie bóstwem; rozdziela się bowiem nierozdzielnie i łączy się nie mieszając się. Ojciec, Bóg Ojciec, wiecznie istniejący, przebywa w ojcostwie, niezrodzony, bez początku, początek i przyczyna wszystkiego, jedynie niezrodzeniem swoim starszy od Syna i Ducha.

Od Niego zaś rodzi się Syn przed wszystkimi wiekami, Duch Święty zaś istnieje bez czasu i bez ciała; wspólnie Ojciec, wspólnie Syn, wspólnie Duch Święty jest. Syn podobny jest Ojcu, urodzeniem tylko różniąc się od Ojca i Ducha. Duch Przenajświętszy jest podobny Ojcu i Synowi i wiecznie współistniejący. Ojcu bowiem ojcostwo, Synowi zaś synostwo, Duchowi zaś Świętemu pochodzenie. Ani Ojciec bowiem w Syna lub Ducha przechodzi, ni Syn w Ojca i w Ducha, ni Duch w Syna czy w Ojca: niezmienne bowiem są ich właściwości Nie trzej Bogowie; jeden Bóg, ponieważ jedyne jest Bóstwo w trzech osobach. Wolą zaś Ojca i Ducha, dla zbawienia swego stworzenia, [Syn] z Ojcowego łona wyszedłszy, którego nigdy nie opuścił, w dziewicze łoże przeczyste, jako Boże nasienie wszedł, ciało ożywione, myślące i rozumne, pierwej nie będące, przyjął; i wyszedł Bóg wcielony, urodziwszy się cudownie, dziewictwo Matki zachowując nienaruszone, ani złączeniem, ani rozdzieleniem, ani przemianą nic nie postradał, jeno został, jakim był i był, jakim nie był, przyjmując postać sługi — rzeczywiście, a nie w wyobraźni, we wszystkim, oprócz grzechu, nam podobny był. Z własnej bowiem woli narodził się, z własnej woli odczuwał głód, z własnej woli pragnienie, z własnej woli trudził się, z własnej woli lękał się, z własnej woli umarł — rzeczywiście, a nie w wyobraźni; miał wszystkie naturalne, niehaniebne pragnienia ludzkie. Dawszy się ukrzyżować, śmierć poniósł niewinnie, zmartwychwstał w swoim ciele, które nie uległo rozkładowi, wstąpił na niebiosa i siadł po prawicy Ojca, a przyjdzie znowu z chwałą sądzić żywych i umarłych; jako zaś wstąpił ze swoim ciałem, tak i zejdzie.

Do tego jedyny chrzest wyznaję — wodą i Duchem, przystępuję do Przenajświętszego Sakramentu, wierzę w prawdziwe Ciało i Krew, przyjmuję cerkiewne tradycje i kłaniam się drzewu świętemu i każdemu krzyżowi, świętym relikwiom i świętym naczyniom. Wierzę też w siedem soborów ojców świętych, z których pierwszy był w Nicei — trzystu i osiemnastu [ojców], którzy przeklęli Ariusza i głosili wiarę bezbłędną i prawą. Drugi sobór w Konstantynogrodzie — ojców świętych stu i pięćdziesięciu, którzy przeklęli Macedoniusza duchoborcę i ogłosili Trójcę Jedynoistną. Trzeci zaś sobór w Efezie — ojców świętych dwustu, na Nestoriusza, którego przekląwszy, ogłosili świętą Bogarodzicę. Czwarty sobór w Chalcedonie — świętych ojców sześciuset i trzydziestu, na Eutychesa i Dioskora, których wyklęli święci ojcowie, ogłaszając prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem Pana naszego Jezusa Chrystusa. Piąty sobór w Carogrodzie — świętych ojców stu i siedemdziesięciu i pięciu, na Orygenesowe podania i na Ewagra, których wyklęli święci ojcowie. Szósty sobór w Carogrodzie — świętych ojców stu i siedemdziesięciu, na Sergiusza i Cyra, których wyklęli święci ojcowie. Siódmy sobór w Nicei — świętych ojców trzystu i pięćdziesięciu; wyklęli tych, którzy nie czczą ikon».

Nie przyjmuj też nauki od łacinników, ich bowiem nauka jest skażona, wszedłszy bowiem do cerkwi [kościoła], nie kłaniają się ikonom, jeno stojąc ukłoni się i, skłoniwszy się, narysuje krzyż na ziemi i całuje, a podniósłszy się, stanie na nim nogami; leżąc tedy całuje, a wstawszy depcze. Tego zaś apostołowie nie przekazali; przekazali bowiem apostołowie krzyż postawiony całować, i ikony przekazali; Łukasz bowiem ewangelista najpierw namalowawszy, posłał do Rzymu. Jak też mówi Bazyli [Wielki], cześć dla ikony na jej pierwszy kształt przechodzi. Znowuż i ziemię nazywają matką. Wszak jeśli ziemia jest im matką, to ojcem ich jest niebo; na początku bowiem stworzył Bóg niebo, także i ziemię. Wszak mówią: «Ojcze nasz, któryś jest w niebie». Jeżeli w ich rozumieniu ziemia jest matką, to po co plujecie na matkę swoją? Więc tu ją całujecie, i znowuż kalacie? Tego zaś przedtem Rzymianie nie uczynili, jeno radzili prawidłowo na wszystkich soborach, schodząc się z Rzymu i ze wszystkich stolic. Na pierwszym bowiem soborze, na Ariusza, w Nicei, z Rzymu Sylwester posłał biskupów i kapłanów, z Aleksandrii Atanazy, z Carogrodu Mitrofan posłał biskupów od siebie; tak naprawiali wiarę. Na drugi zaś sobór z Rzymu Damazy, a z Aleksandrii Tymoteusz, z Antiochii Melecjusz, z Jerozolimy Cyryl, i Grzegorz Bogosłowiec [z Nazjanzu]. Na trzeci zaś sobór — Celestyn rzymski, Cyryl Aleksandryjski, Juwenal jerozolimski. Na czwarty zaś sobór — Leoncjusz rzymski, Anatoliusz carogrodzki, Juwenal jerozolimski. Na piąty sobór — Wigiliusz rzymski, Eutychiusz carogrodzki, Apolinary aleksandryjski, Domin antiocheński. Na szósty sobór — z Rzymu Agaton, Grzegorz z Carogrodu, Teofan z Antiochii, z Aleksandrii Piotr mnich. Na siódmy sobór — Hadrian z Rzymu, Tarasjusz z Carogrodu, Policjan z Aleksandrii, Teodoryt z Antiochii, Eliasz z Jerozolimy. I ci wszyscy ze swoimi biskupami schodząc się, naprawiali wiarę. Po siódmym zaś soborze Piotr Gągliwy z innymi wszedłszy do Rzymu opanował tron i skaził wiarę, oderwał się od stolicy jerozolimskiej i aleksandryjskiej, i carogrodzkiej i antiocheńskiej. Zbuntowali Italię wszystką, siejąc naukę swoją odrębną. Owi bowiem popowie służą, ożeniwszy się z jedną żoną, a drudzy do siedmiu żon pojmując, służą; należy więc strzec się ich nauki. Odpuszczają zaś grzechy odpustem, co jest najgorsze ze wszystkiego. Bóg niech uchroni cię od tego" (s. 289—292).

41. Chrzest Rusi

Gdy przyszedł [Włodzimierz z Korsunia do Kijowa], rozkazał bałwany wywracać: owe rozsiekać, a inne na ogień wydać. Peruna zaś kazał przywiązać koniowi do ogona i wlec z góry przez Boryczewo do Ruczaju; dwunastu mężów przystawił bić [go] kijami. To zaś nie dlatego, by drzewo było czujące, jeno na urągowisko biesowi, który zwodził tym obrazem ludzi, niechże więc odpłatę przyjmie od ludzi. Wielki jesteś, Panie, dziwne są sprawy Twoje! Wczoraj czczony przez ludzi, a dziś urągany. Gdy zaś wlekli go Ruczajem ku Dnieprowi, płakali po nim niewierni ludzie, jeszcze bowiem nie byli przyjęli świętego chrztu. I przywlekłszy, wrzucili go do Dniepru. I przystawił Włodzimierz ludzi, mówiąc: „Jeśli gdzie przybije, odpychajcie go od brzegu, dopokąd progów nie minie, a wtedy zostawcie go". Oni zaś rozkazanie spełnili. Gdy puścili i przeszedł przez progi, wyrzucił go wiatr na ławicę, i odtąd nazwano ją Ławicą Perunową i tak do dziś dnia ją zowią.

Potem zaś Włodzimierz posłał [gońców] po grodzie, mówiąc: „Jeśli nie przyjdzie kto jutro nad rzekę, czy bogaty, czy ubogi, czy biedak, czy niewolnik — przeciwnikiem mi będzie". To usłyszawszy ludzie z radością szli, radując się i mówiąc: „Jeśliby to niedobre było, nie przyjęliby tego kniaź i bojarzy". Nazajutrz zaś wyszedł Włodzimierz z popami carówny i z korsuńskimi nad Dniepr, i zeszło się ludzi bez liku. Wstąpili w wodę, i stali owi po szyję, a drudzy po piersi, młodsi zaś po piersi u brzegu, inni dzieci trzymając, dorośli zaś brodzili; popi zaś stojąc odprawiali modlitwy. I była radość na niebie i na ziemi widzieć tyle dusz zbawionych; a diabeł stękając, mówił: „Biada mi, oto stąd wygnan jestem! Tu bowiem mniemałem siedlisko mieć, jako że tu nie było nauki apostolskiej, ani znających Boga, jeno weseliłem się nabożeństwem ich [pogan], którzy służyli mnie. I oto zwyciężony jestem przez nieuka, a nie przez apostołów ani przez męczenników, nie mam już panować w krajach tych".

Ochrzciwszy zaś się, ludzie szli każdy do domu swojego. Włodzimierz zaś rad był, że poznał Boga sam i ludzie jego, spojrzał ku niebu i rzekł: „Chryste Boże, Stworzycielu nieba i ziemi! Spojrzyj na nowych ludzi tych, i daj im, Panie, poznać Ciebie, prawdziwego Boga, jako Cię poznały kraje chrześcijańskie. Utwierdź w nich wiarę prawdziwą i niewzruszoną, i mnie pomóż, Panie, przeciw wrogowi diabłu, niech mając nadzieję na Ciebie i na Twoje Królestwo, zwyciężę chytrości jego". I to rzekłszy, kazał budować cerkwie, stawiając je na miejscach, gdzie stały bałwany. I zbudował cerkiew Świętego Wasyla na wzgórzu, gdzie stał bałwan Peruna i inne, gdzie czynili ofiary kniaź i ludzie. I poczęli stawiać cerkwie po grodach i ustanawiać popów, i ludzi do chrztu przywodzić po wszystkich grodach i siołach. Posyłał też zabierać u znakomitszych ludzi dzieci, i dawać na naukę w księgach. Matki zaś dzieci tych płakały po nich, jeszcze bowiem nie utwierdziły się w wierze, jeno jak po umarłych płakały.

Przez to zaś oddawanie na naukę w księgach spełniło się na ziemi ruskiej proroctwo, mówiące: „W one dni usłyszą głusi słowa ksiąg, i jasny będzie język jąkliwych". Ci bowiem nie słyszeli pierwej słów ksiąg, jeno Bożym zrządzeniem i łaską swoją zlitował się Bóg, jak mówi prorok: „Zlituję się, nad kim będę chciał". Zlitował się bowiem nad nami poprzez kąpiel chrztu i odnowienie Ducha z przyzwolenia Bożego, a nie dla naszych zasług. Błogosławiony [niech będzie] Pan Jezus Chrystus, który umiłował nowych ludzi, ziemię ruską, i oświecił ją chrztem świętym. Przeto i my padamy przed Nim, mówiąc: „Panie Jezu Chryste! Co Ci damy za wszystko, coś dał nam, grzesznikom? Nie zdołamy odpowiednią darom Twoim zapłatę oddać. Wielki bowiem jesteś i cudowne są sprawy Twoje, wielkości Twojej nie masz końca. Z pokolenia w pokolenie chwalić będą dzieła Twoje". Powiem zaś z Dawidem: „Przyjdźcie, rozradujemy się Jego wyznaniem, wyznając Mu, jako dobry jest, jako wieczna jest miłość Jego", jako wybawił nas od wrogów naszych, to jest od bałwanów marnych. I jeszcze rzekniemy z Dawidem: „Śpiewajcie Panu pieśń nową, śpiewajcie Panu, wszystka ziemia; śpiewajcie Panu, błogosławcie Imię Jego, przepowiadajcie z dnia na dzień zbawienie Jego, rozgłaszajcie między narodami sławę Jego, między wszystkimi ludźmi cuda Jego, albowiem wielki jest Pan i chwalon bardzo, a wielkości Jego nie masz końca".

Jakże wielka radość! Nie jeden, nie dwaj zbawiają się. Rzekł bowiem Pan: „Jakaż radość bywa w niebiesiech z jednego grzesznika pokutującego". A oto nie jeden, nie dwaj, jeno niezliczone mnóstwo do Boga przystąpiło, świętym chrztem oświecone. Jako i prorok rzekł: „Pokropię was wodą czystą, a oczyścicie się i od bałwanów waszych, i od grzechów waszych". Znowu drugi prorok rzekł: „Kto jako Bóg odpuszcza grzechy i przebacza przestępstwa? Bowiem jako chcący tego — miłościwy jest. Ten powróci do nas i zlituje się nad nami i pogrąży grzechy nasze w głębinie". Bowiem apostoł Paweł mówi: „Bracia! Ktokolwiek z nas ochrzcił się w Jezusie Chrystusie, w śmierci Jego ochrzciliśmy się; i pogrzebaniśmy z Nim przez chrzest w śmierć, aby jako wstał Chrystus z martwych przez chwałę Ojcowską, tak i my żebyśmy w nowości żywota chodzili". I jeszcze: „Stare rzeczy minęły, i oto nastały nowe". „Teraz przybliżyło się ku nam zbawienie; noc minęła, a dzień przybliżył się; przez Niego uzyskaliśmy wiarą dostąp do łaski tej, którą chlubimy się i stoimy". „Teraz zaś, wyzwoliwszy się od grzechu i stawszy się sługami Pańskimi, macie owoc wasz — świętość". Dlatego też powinniśmy służyć Bogu, radując się Jemu. Rzekł bowiem Dawid: „Służcie Panu z bojaźnią i radujcie się ze drżeniem". My zaś zawołajmy do Pana Boga naszego, mówiąc: „Błogosławiony Pan, który nie da nas na łup zębom ich! Sieć się potargała i myśmy wybawieni od chytrości diabelskiej. I zginęła pamięć jego z szumem, a Pan na wieki przebywa, chwalony przez synów ruskich, sławiony w Trójcy, a demoni przeklinani są przez prawowiernych mężów i przez wierne niewiasty, co przyjęli chrzest i pokajanie dla odpuszczenia grzechów — nowi ludzie chrześcijańscy, wybrani przez Boga" (s. 292—295).

42. Pojedynek młodziana ruskiego z Pieczyngiem

Roku 6500 [992], Poszedł Włodzimierz na Chorwatów [nad Dniestrem]. A gdy przyszedł z wojny chorwackiej, oto Pieczyngowie przyszli z onej strony od Suły. Włodzimierz zaś poszedł przeciw nim, i spotkał ich nad Trubażem na brodzie, gdzie dziś Perejasław. I stanął Włodzimierz po tej stronie, a Pieczyngowie po tamtej, i nie śmieli ci [przejść] na tamtą stronę, ani oni na tę stronę. I przyjechał kniaź pieczyński ku rzece, wezwał Włodzimierza i rzekł do niego: „Wypuść ty swego męża, a ja swego, niech się mocują. A jeśli twój mąż zwali mojego, nie będziemy walczyć przez trzy lata; jeśli zaś nasz mąż zwali, będziemy walczyć przez trzy lata". I rozeszli się w strony przeciwne. Włodzimierz zaś przyszedł do taboru i posłał zarządców po taborze, mówiąc: „Nie maszli takiego męża, który by się spotkał z Pieczyngiem?" I nie znalazł się nigdzie. Nazajutrz przyjechali Pieczyngowie i swojego męża przywiedli, a u naszych nie było. I począł frasować się Włodzimierz, śląc po wszystkim wojsku, i przyszedł pewien stary mąż do kniazia i rzekł do niego: „Kniaziu! Mam jednego syna najmłodszego w domu; z czterema wyszedłem, a on w domu. Od jego dzieciństwa nikt go nie zwalił. Raz gdym go łajał, a on miął skórę, rozgniewawszy się na mnie, potargał skórę rękami".

Kniaź zaś, to słysząc, rad był i posłał po niego. I przywiedli go do kniazia, i kniaź opowiedział mu wszystko. Ten zaś rzekł: „Kniaziu! Nie wiem, podołamli mu — wypróbujcie mię: nie maszli byka wielkiego i silnego?" I znaleźli byka wielkiego i silnego, i kazał rozdrażnić byka; położyli nań żelazo gorące i byka puścili. I pobiegł byk mimo, i pochwycił byka ręką za bok, i wyrwał skórę z mięsem, ile jego ręka uchwyciła. I rzekł do niego Włodzimierz: „Możesz się z nim mocować". I nazajutrz przyszli Pieczyngowie, i poczęli wołać: „Nie macie męża? Oto nasz gotów". Włodzimierz zaś kazał tej nocy przywdziać oręż; i wystąpiły obie strony. Wypuścili Pieczyngowie męża swojego, był zaś wielki bardzo i straszny. I wypuścił męża Włodzimierz, a ujrzawszy go Pieczyng roześmiał się — był bowiem średni ciałem. I wymierzywszy miejsce między oboma wojskami, puścili ich ku sobie. I pochwyciwszy się, poczęli się mocno ściskać, i zdusił Pieczynga rękoma do śmierci, i rzucił nim o ziemię. I zawołano, i Pieczyngowie zbiegli, a Ruś pognała siekąc po nich i przegnała ich. Włodzimierz zaś uradowawszy się założył gród nad brodem tym i nazwał go Perejasławiem — ponieważ przejął sławę młodzian ten. Włodzimierz zaś uczynił go wielkim mężem, i ojca jego. I wrócił Włodzimierz do Kijowa ze zwycięstwem i ze sławą wielką (s, 296—298).

Nestor 
  1. Bazyli II (976—1025) i jego brat Konstantyn VIII (976—1028) panowali wspólnie.

  2. Podany tu opis ówczesnej liturgii u katolików i Greków odpowiada rzeczywistości. Pisze polski znawca przedmiotu, że posłowie Włodzimierza „nawet i w Rzymie nie zobaczyliby wówczas niczego, co mogłoby się równać z przepychem nabożeństwa bizantyjskiego, jego śpiewów, szat, ceremonii i bazylik" (O. P. Sczaniecki, Służba boża w dawnej Polsce, Poznań 1962, s. 5).

  3. Podobna legenda związana jest z postrzyżynami naszego Mieszka I. On też, wedle kronik polskich, miał przejrzeć za zarządzeniem Boskim. Sądzi się, że obie legendy mogą wypływać z dosłownego tłumaczenia powszechnie używanej w owych czasach przenośni o ślepo zrodzonym poganinie, oświeconym przez wiarę.

PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.