Powieści i opowiadania > Nestor - Powieść minionych lat

Nestor - Powieść minionych lat (rozdz. 71-75)

71. Śmierć Wsiewołoda Jarosławicza

Roku 6601 [1093] Zmarł wielki kniaź Wsiewołod, syn Jarosławowy, wnuk Włodzimierzowy, miesiąca kwietnia 13 dnia, a pogrzebany został 14 dnia; było to w Wielkim Tygodniu, we czwartek położony zaś został w grobie w wielkiej cerkwi Świętej Sofii. Ten prawowierny kniaź Wsiewołod był od dzieciństwa bogobojny, miłował prawdę, wspierał ubogich, oddawał cześć biskupom i prezbiterom, nade wszystko zaś lubił mnichów i dawał ofiary dla nich. Był zaś i sam powściągliwy od pijaństwa i od chuci, przeto miłowany był przez ojca swojego tak, iż mawiał ojciec mu: „Synu mój, dzięki ci, że słyszę o twojej skromności, i raduję się, że cieszysz starość moją. Jeśli ci dozwoli Bóg objąć władzę stolca mojego po braciach swoich prawnie, a nie przemocą, to gdy Bóg zabierze cię ze świata tego, legniesz, gdzie ja legnę, u grobu mojego, ponieważ miłuję cię nad braci twoich\". I oto spełniło się słowo ojca jego, jako powiedział był, gdyż otrzymał po wszystkich braciach stolec ojca swojego, po śmierci brata swojego. Gdy zaś w Kijowie władał, miał zgryzot dużo więcej, niżeli gdy siedział w Perejasławiu. Władając w Kijowie, miał zgryzot od synowców swoich, gdyż poczęli napierać na niego, chcąc włości ten tej, ów zaś drugiej; on zaś, uspokajając ich, rozdawał im włości. W tych zgryzotach pojawiły się i choroby, a do tego nadeszła starość. I począł lubić umysły młodych, narady tocząc z nimi; ci zaś poczęli poduszczać go, podburzać na drużynę jego starszą, i ludzie nie mogli dojść sprawiedliwości od kniazia, poczęli ci młodzi grabić, ludzi sprzedawać, on zaś nie wiedział o tym w chorobach swoich. Gdy rozchorował się bardzo, posłał po syna swojego Włodzimierza do Czernihowa. Włodzimierz przyszedłszy, widząc go bardzo chorym, zapłakał. Przy siedzących przy nim Włodzimierzu i Rościsławie, synie jego młodszym, gdy nadeszła godzina, zmarł cicho i spokojnie, i połączył się z ojcami [przodkami] swoimi, a władał lat piętnaście w Kijowie, a w Perejasławiu rok i w Czernihowie rok. Włodzimierz zaś, opłakawszy go z Rościsławem, bratem swoim, odział ciało jego. I zebrali się biskupi i ihumeni, i mnisi, i popi, i bojarzy, i prości ludzie, i wziąwszy ciało jego, z należnymi pieśniami położyli je w Świętej Sofii, jak już rzekliśmy pierwej.

Włodzimierz począł rozmyślać, mówiąc: „Jeśli siądę na stolcu ojca swojego, to będę miał wojnę za Światopełkiem, bowiem stolec ten pierwej był ojca jego\" [Iziasława]. I namyśliwszy się, posłał po Swiatopełka do Turowa, a sam poszedł do Czernihowa, a Rościsław do Perejasławia (s. 362—363).

72. Walki Światopełka Iziasławicza z Połowcami

I gdy minęła Wielkanoc, a nadeszła Biała Niedziela, w dzień Antypaschy, miesiąca kwietnia 24 dnia, przyszedł Swiatopełk do Kijowa. I wyszli naprzeciw Kijowianie z pokłonem, i przyjęli go z radością, i siadł na stolcu ojca swojego i stryja swojego.

Tegoż czasu poszli Połowcy na ziemię ruską; usłyszawszy, że umarł Wsiewołod, posłali posłów do Światopełka o pokój. Świa-topełk zaś, nie naradziwszy się ze starszą drużyną ojcowską i stryja swojego, uczynił radę z tymi, co przyszli z nim, i pojmawszy posłów, wsadził ich do więzienia. Usłyszawszy zaś o tym, Połowcy poczęli wojować. I przyszli Połowcy mnodzy, i obiegli gród Torczesk. Swiatopełk zaś puścił posłów połowieckich, chcąc pokoju. I nie zechcieli Połowcy pokoju, i następowali Połowcy, grabiąc. Swiatopełk zaś począł zbierać wojsko, chcąc na nich iść. I rzekli do niego mężowie roztropni: „Nie kuś się przeciw nim, bo mało masz wojów\". On zaś rzekł: „Mam pachołków swoich siedmiuset, którzy mogą przeciw nim stanąć\". Poczęli zaś drudzy, nieroztropni, mówić: „Pójdź, kniaziu\". Roztropni zaś mówili: „Gdybyś wystawił nawet osiem tysięcy, nieźle by było, nasza ziemia zubożała od wojen i od przedaży1. Ale poślij do brata swojego Włodzimierza, aby ci pomógł\". Światopełk zaś, posłuchawszy ich, posłał do Włodzimierza, aby pomógł mu. Włodzimierz zaś zebrał wojów swoich i posłał po Rościsława, brata swojego, do Perejasławia, każąc mu pomagać Swiatopełkowi. Gdy zaś Włodzimierz przyszedł do Kijowa, zebrali się u [monasteru] Świętego Michała i wszczęli między sobą spory i waśnie, a pojednawszy się, całowali krzyż między sobą2. Gdy Połowcy nadal pustoszyli ziemię, rzekli do nich [kniaziów] mężowie roztropni: „Po co spieracie się między sobą, a poganie gubią ziemię ruską? Później się rozprawicie, a teraz pójdźcie przeciw poganom z pokojem bądź z wojną\". Włodzimierz chciał pokoju, Swiatopełk zaś chciał wojny i poszedł Swiatopełk i Włodzimierz, i Rościsław ku Trepolowi, i przyszli nad Stugnę. Swiatopełk zaś i Włodzimierz, i Rościsław wezwali drużynę swoją na radę, chcąc przejść przez rzekę, i poczęli radzić. I rzekł Włodzimierz: „Tu stojąc [osłonięci] przez rzekę, w takiej grozie, zawrzyjmy pokój z nimi\". I przystali na tę radę roztropni mężowie, Jan i inni. Kijowianie zaś nie zechcieli rady tej, jeno rzekli: „Chcemy się bić, przejdźmy na tamtą stronę rzeki\". I spodobała się rada ta, i przeszli rzekę Stugnę, a była bardzo wtedy wezbrana. Swiatopełk zaś i Włodzimierz, i Rościsław, uszykowawszy drużynę, poszli. I szedł po prawej stronie Światopełk, po lewej Włodzimierz, pośrodku zaś był Rościsław. I minąwszy Trepol, przeszli wał. I oto Połowcy poszli naprzeciw, a strzelcy ich przed nimi. Nasi zaś stanąwszy między wałami, zatknęli chorągwie swoje, i poszli strzelcy zza wału. A Połowcy przyszedłszy ku wałowi, zatknęli chorągwie swoje, i natarli najpierw na Światopełka, i przełamali pułk jego. Światopełk zaś stał krzepko, lecz rzucili się do ucieczki ludzie jego, nie wytrzymawszy naporu wojów, za nimi rzucił się do ucieczki i Światopełk. Potem natarli na Włodzimierza, i była walka zacięta; rzucił się do ucieczki i Włodzimierz z Rościsławem i woje jego. I dobiegli do rzeki Stugny, i poszedł w bród Włodzimierz z Rościsławem, i począł tonąć Rościsław w oczach Włodzimierzowych, i chciał pochwycić brata swojego i o mało nie utonął sam. I utonął Rościsław, syn Wsiewołodowy. Włodzimierz zaś przeszedł w bród rzekę z małą drużyną, wielu bowiem padło z pułku jego, i bojarzy jego tu padli. I przeszedłszy na ona stronę Dniepru, płakał po bracie swoim i po drużynie swojej, i poszedł do Czernihowa smutny bardzo.

Światopełk zaś uciekł do Trepola i zamknął się tu do wieczora, i tejże nocy przyszedł do Kijowa. Połowcy zaś widząc, że zwyciężyli, puścili się po kraju pustosząc, a inni wrócili się ku Torczeskowi. To zaś nieszczęście zdarzyło się w dzień Wniebowstąpienia Pana naszego Jezusa Chrystusa, miesiąca maja 26 dnia. Rościsława zaś szukając, znaleźli w rzece, i wziąwszy przynieśli go do Kijowa, i płakała po nim matka jego, i wszyscy ludzie żałowali go bardzo dla jego młodości. I zebrali się biskupi i popi, i mnisi; pieśni należne śpiewając, położyli go w cerkwi Świętej Sofii obok ojca swojego. Połowcom zaś, oblegającym Torczesk, stawili opór Torcy, i dzielnie walcząc z grodu, zabijali mnogich przeciwników. Połowcy zaś poczęli nacierać i odcięli wodę, i poczęli upadać na siłach ludzie w grodzie z pragnienia i głodu. I przysłali Torcy do Światopełka, mówiąc: „Jeśli nie przyślesz żywności, poddamy się\". Światopełk zaś posłał im, lecz nie można było przekraść się do grodu wobec mnóstwa wojów nieprzyjacielskich. I stali [Połowcyl wokół grodu tygodni dziewięć, i rozdzielili się na dwoje: jedni stali u grodu, walcząc z przeciwnikiem, a drudzy poszli ku Kijowowi, puszczając zagony między Kijowem a Wyszogrodem. Światopełk zaś wyszedł do Żełani, i poszły przeciw sobie oba wojska i zwarły się, i zawiązała się walka. I rzucili się nasi do ucieczki przed innoplemieńcami, i padali ranni przed wrogami naszymi, i wielu zginęło, i było martwych więcej niż pod Trepolem. Światopełk zaś przyszedł do Kijowa samotrzeć, a Połowcy wrócili się pod Torczesk. Była ta klęska miesiąca lipca 23 dnia. Nazajutrz zaś, 24-go, w święto męczenników Borysa i Gleba, był płacz wielki w grodzie, a nie radość, za grzechy nasze wielkie i nieprawości, za pomnożenie niesprawiedliwości naszych (s. 363— 366).

73. Klęski od Połowców to kara za grzechy

To Bóg dopuścił na nas pogan, nie jakoby miłując ich, jeno nas karząc, abyśmy się powściągnęli od złych uczynków. Dlatego karze nas najściem pogan; to wszak jest bicz Jego, abyśmy, opamiętawszy się, zawrócili ze złej drogi swojej. Dlatego w święta Bóg nam zsyła udręczenie, jak się stało w tym roku: pierwsze nieszczęście na Wniebowstąpienie Pańskie, które było pod Trepolem, drugie zaś w święto Borysa i Gleba, które jest nowym świętem ziemi ruskiej. Przeto prorok mówił: „Obrócę święta wasze w płacz i pieśni wasze w narzekanie\". Uczynił się bowiem płacz wielki w ziemi naszej, opustoszały sioła nasze, i grody nasze, uciekaliśmy przed wrogami naszymi. Jak powiedział prorok: „Padniecie przed wrogami waszymi, pogonią was nienawidzący was, i uciekać będziecie, przez nikogo nie gonieni. Skruszę urąganie hardości waszej, i będzie marną siła wasza, zabije was przychodni miecz, i będzie ziemia wasza pusta, i dwory wasze puste będą, bowiem nikczemni jesteście i złośliwi, i Ja też pójdę na was z gniewem złośliwym\". Tak mówi Pan Bóg Izraelowy. Owóż złośliwi synowie Izmaelowi [Połowcy] popalili sioła i gumna, i mnogie cerkwie zapalili ogniem. Niech nie dziwi się nikt temu: gdzie mnóstwo grzechów, tam widzimy wszelkie kary. Dlatego wszystek świat poddał się, dlatego gniew się rozpostarł, dlatego kraj umęczony był: owych wiodą do niewoli, drudzy są posiekami, inni, na zemstę wydani, gorzką śmierć ponoszą, inni drżą patrząc na zabijanych, innych głodem morzą i pragnieniem. Jedna kara, jedna śmierć, różnorakie zadająca rany, rozliczne smutki i straszne męki: owi wiązani i nogami kopani, i na mrozie trzymani, i kaleczeni.

I to dziwniejsze i straszniejsze, że to na chrześcijański ród strach i zamieszanie, i bieda rozprzestrzeniły się. Sprawiedliwie i słusznie jest, że tak karani jesteśmy; tak wiarę mieć będziemy, jeśli karani będziemy: zasłużyliśmy być wydani w ręce narodowi obcemu i najbezbożniejszemu na wszystkiej ziemi. Mówmy w głos: „Sprawiedliwy jesteś, Panie, i prawdziwe sądy Twoje\". Mówmy za onym rozbójnikiem: „Myśmy otrzymali godną zapłatę za to, cośmy uczynili\". Mówmy i z Hiobem: „Jako Panu się podobało, tak się stało; bądź imię Pańskie błogosławione na wieki\". Niech przez najście pogan i męki od nich Władcę poznamy, któregośmy rozgniewali: chwaleni, nie chwaliliśmy; uczczeni, nie uczciliśmy; oświeceni, nie zrozumieliśmy; najęci, nie pracowaliśmy; zrodzeni, nie ukorzyliśmy się przed Ojcem. Zgrzeszyliśmy, i ukarani jesteśmy; jakośmy uczynili, tak cierpimy: grody wszystkie opustoszały, sioła opustoszały; przejdźmy przez pola, na których pasły się stada koni, owiec i wołów, wszystkie puste teraz widzimy, niwy zarośnięte siedliskiem zwierza się stały. Wszelakoż nadzieję pokładamy w miłości Bożej. Karze bowiem nas dobrze łaskawy Władca, nie wedle nieprawości naszych uczynił nam, i nie wedle grzechów naszych oddał nam. Tak się podoba łaskawemu Władcy karać nie wedle mnóstwa grzechów. Tyle Pan uczynił nam: stworzył, upadłych podniósł, Adamowe przekroczenie wybaczył, kąpielą nieskazitelności obdarzył i swoją krew za nas wylał. Gdy zaś nas widział w nieprawościach trwających, dopuścił na nas tę wojnę i utrapienie, abyśmy i nie dążąc, w przyszłym życiu dostąpili wszelkiego miłosierdzia; dusza bowiem, tu karana, w przyszłym życiu znajdzie wszelkie miłosierdzie i ulgę od mąk, nie mści się bowiem Pan dwakroć za jedno. O niewysławiona miłości ku ludziom, jako że widział nas pomimo woli nawracających się ku Niemu! O miriado miłości ku nam! Ponieważ zechcieliśmy odstąpić od przykazań Jego, oto już nie chcemy, a cierpimy, z musu i pomimo woli cierpimy, a jakby dobrowolnie. Gdzież bowiem była w nas skrucha? Teraz zaś wszystko pełne jest łez. Gdzie było u nas wzdychanie? Teraz zaś płacz po wszystkich ulicach rozprzestrzenił się po zabitych, których pozabijali bezbożnicy.

Połowcy spustoszyli wiele i powrócili pod Torczesk, i osłabli ludzie w grodzie od głodu, i poddali się oblegającym. Połowcy zaś wziąwszy gród, zapalili go ogniem, i ludzi rozdzielili, i powiedli do obozów ku rodzinom swoim i krewnym swoim. Mnóstwo rodu chrześcijańskiego cierpiało: smutni, umęczeni, od zimna skrzepli, w głodzie i w pragnieniu, i w biedzie, z wychudzonymi licami, sczerniałymi ciałami, szli w nieznany kraj, z językiem spalonym, nadzy i bosi, mając nogi pokłute cierniem; ze łzami odpowiadali jeden drugiemu, mówiąc: Ja byłem z tego grodu, a drugi: Jam z tej wsi. Tak wypytywali się ze łzami, o rodzie swoim powiadając i wzdychając, oczy wznosząc na niebo ku Najwyższemu, któremu znane są rzeczy utajone.

Niech nikt nie ośmieli się mówić, że znienawidzeni przez Boga jesteśmy! Przenigdy! Kogo bowiem tak Bóg miłuje, jak nas umiłował? Kogóż tak uczcił, jak nas wsławił i wzniósł? Nikogo! Tym więc bardziej gniew swój obrócił na nas, ponieważ ponad wszystkich uczczeni byliśmy, a gorsze od wszystkich popełniliśmy grzechy, gdyż ponad wszystkich oświeceni będąc, wolę Władcy znając, wzgardziliśmy nią, przystoi więc, że bardziej od innych karani jesteśmy. Oto i jam grzeszny, i wiele, i często Boga gniewam i często grzeszę we wszystkie dni! (s. 366—368)

74. Dalsze walki z Połowcami

Roku 6602 [1094]. Zawarł pokój Światopełk z Połowcami, i po jął sobie za żonę córkę Tugorkana, kniazia połowieckiego. Tegoż lata przyszedł Oleg z Połowcami z Tmutorakania, podszedł pod Czernihów, Włodzimierz zaś zamknął się w grodzie. Oleg zaś przyszedł pod gród i popalił okolice grodu, i monastery popalił. Włodzimierz zaś zawarł pokój z Olegiem, i poszedł z grodu na stolec ojcowy do Perejasławia, a Oleg wszedł w gród ojca swojego. Połowcy zaś poczęli łupić około Czernihowa, Oleg im nie bronił, sam był bowiem kazał im łupić. To już trzeci raz naprowadził on pogan na ziemię ruską, oby Bóg przebaczył jego grzech, ponieważ mnóstwo chrześcijan wygubiono, a inni zabrani zostali do niewoli i rozproszeni po różnych ziemiach. Tegoż lata przyszła szarańcza na ruską ziemię, miesiąca sierpnia 26 dnia, i pojadła wszystką trawę i mnóstwo zboża, a nie było o tym słychać dawniej w ziemi ruskiej, cośmy widzieli oczyma naszymi, za grzechy nasze. Tegoż lata zmarł biskup włodzimierski Stefan, miesiąca kwietnia 27 dnia o godzinie szóstej w nocy; był pierwej ihumenem monasteru pieczerskiego.

Roku 6603 [1095] Przyszli Połowcy, Itlar i Kitan, do Włodzimierza zawrzeć pokój. Przyszedł Itlar do grodu Perejasławia, a Kitan stanął między wałami i wojami. I dał Włodzimierz Kitanowi syna swojego Światosława w zakład, a Itlar był w grodzie z lepszą drużyną. Tegoż czasu przyszedł był Sławiata z Kijowa do Włodzimierza od Światopełka w pewnej sprawie, i poczęła radzić drużyna Ratyborowa z kniaziem o wygubieniu Itlarowej starszyzny. Włodzimierz zaś nie chciał tego uczynić, tak odpowiadając: „Jakże to mogę uczynić, gdy złożyłem im przysięgę?" Odpowiadając zaś drużyna rzekła Włodzimierzowi: „Kniaziu! Nie ma ci w tym grzechu: wszak oni zawsze, składając tobie przysięgę, niszczą ziemię ruską, i krew chrześcijańską przelewają bez ustanku". I usłuchał ich Włodzimierz, i tejże nocy posłał Włodzimierz Sławiatę z niewielką drużyną i z Torkami między wały. I wykradłszy najpierw Swiatosława, zabili potem Kitana, i drużynę jego pozabijali. Było to w wieczór sobotni, a Itlar tej nocy leżał u Ratybora na dworze z drużyną swoją i nie wiedział, co się z Kitanem stało.

Nazajutrz zaś, w niedzielę, gdy był czas jutrzni, uszykował Ratybor pachołków z orężem i kazał im napalić w izbie. I przysłał Włodzimierz pachołka swojego Biandiuka po Itlarową starszyznę, i rzekł Biandiuk do Itlara: „Woła was kniaź Włodzimierz, mówiąc tak: «Obuwszy się w ciepłej izbie i pośniadawszy u Ratybora, przyjedźcie do mnie»". I rzekł Itlar: „Niech będzie tak". I gdy weszli do izby, zaraz zamknięto ich. Wlazłszy na strych, przekopali dach, i wtedy Oleg Ratyborycz wziął łuk swój i nałożywszy strzałę, ugodził Itlara w serce, i drużynę jego całą pozabijali. I tak źle zakończył żywot swój Itlar, w Niedzielę Seropustną, w pierwsza godzinę dnia, miesiąca lutego 24 dnia. Światopełk zaś i Włodzimierz posłali do Olega, każąc mu pójść na Połowców ze sobą, Oleg zaś, obiecawszy im i wyszedłszy, nie poszedł z nimi na wspólną wyprawę. Światopełk zaś i Włodzimierz poszli na obóz, i wzięli obóz, i zajęli bydło i konie, wielbłądy i czeladź, i przywiedli do ziemi swojej. I poczęli gniewać się na Olega, że nie poszedł z nimi na pogan. I posłali Światopełk i Włodzimierz do Olega, mówiąc tak: „Otoś nie poszedł z nami na pogan, którzy zniszczyli ziemię ruską, a masz u siebie Itlarewicza; albo zabij, albo daj go nam. To jest wróg nasz i ziemi ruskiej". Oleg zaś tego nie usłuchał, i była między nimi nienawiść.

Tegoż roku przyszli Połowcy pod Juriew, i stali wokół niego lato całe, i o mało nie wzięli go. Światopełk zaś zawarł z nimi pokój. Połowcy tedy przyszli za Roś, Juriewcy zaś wybiegli i poszli do Kijowa. Światopełk zaś kazał budować gród na Wzgórzu Wytyczewskim [nad Stugną]; od swego imienia nazwał go grodem Swiatopełka, i kazał biskupowi Marynowi osiąść tu z Juriewcami i Zasakowcami i innymi z innych grodów; a Juriew

podpalili Połowcy. Pod koniec tegoż roku poszedł Dawid Światosławicz z Nowogrodu do Smoleńska; Nowogrodzianie zaś poszli do Rostowa po Mścisława Włodzimierzowicza. I wziąwszy go przywiedli do Nowogrodu, a Dawidowi rzekli: „Nie przychodź do nas". I poszedł Dawid z powrotem do Smoleńska, i siadł w Smoleńsku, a Mścisław w Nowogrodzie siadł. Tegoż czasu przyszedł Iziasław, syn Włodzimierzowy, z Kurska do Muromu. I przyjęli go Muromianie, i posadnika Olegowego pojmał. Tegoż roku przyszła szarańcza, miesiąca sierpnia 28-go, i pokryła ziemię, i strach było patrzeć; szła ku północnym stronom, zjadając trawę i prosa.

Roku 6000 i 604 [1096]. Światopełk i Włodzimierz posłali do Olega, mówiąc tale: „Pójdź do Kijowa, zawrzyjmy umowę o ziemi ruskiej wobec biskupów i wobec ihumenów, i wobec mężów ojców naszych, i wobec ludzi grodzkich, abyśmy obronili ziemię ruską od pogan". Oleg zaś powziął myśl zuchwałą i słowami hardymi rzekł tak: „Nie przystoi, aby sądzili mię biskup czy ihumeni, czy smerdowie". I nie zechciał iść do braci swoich, usłuchawszy złych doradców. Światopełk zaś i Włodzimierz rzekli do niego: „Oto ty ani na pogan nie idziesz, ani na radę do nas, więc na nas zamyślasz i poganom pomagać chcesz, więc niech Bóg między nami będzie". Światopełk tedy i Włodzimierz poszli na Olega do Czernihowa, Oleg zaś zbiegł z Czernihowa, miesiąca maja 3 dnia, w sobotę, Światopełk zaś i Włodzimierz gnali za nim. Oleg zaś wpadł do Starodubu i zamknął się tu. Swiatopełk zaś i Włodzimierz obiegli go w grodzie, i bili się z grodu krzepko, a ci następowali na gród, i rannych było mnóstwo po obu stronach. I była między nimi bitwa sroga, i stali około grodu dni trzydzieści i trzy, i osłabli ludzie w grodzie. I wyszedł Oleg z grodu, chcąc pokoju, i dali mu pokój, mówiąc tak: „Idź do brata swojego Dawida i przyjdźcie do Kijowa, gdzie stolec ojców naszych i dziadów naszych, jako że Kijów jest najstarszym grodem w całym kraju; tu przystoi zebrać się i umowę zawrzeć". Oleg zaś obiecał to uczynić, i na to całowali krzyż.

Tegoż czasu przyszedł Boniak z Połowcami pod Kijów, w niedzielę pod wieczór, i opustoszył około Kijowa, i spalił na Berestowie dwór kniaziowski. Tegoż czasu wojował Kuria z Połowcami u Perejasławia, i Uście spalił, miesiąca maja 24 dnia. Oleg zaś wyszedł ze Starodubu i przyszedł do Smoleńska, i nie przyjęli go Smoleńszczanie, i poszedł ku Riazaniowi. Światopełk zaś i Włodzimierz poszli do domu. Tegoż miesiąca przyszedł Tugorkan, teść Swiatopełkowy, ku Perejasławiu, miesiąca maja 30-go i stanął około grodu, a Perejasławcy zamknęli się w gro dzie. Światopełk zaś i Włodzimierz poszli nań po tej stronie Dniepru, i przyszli do Zarubu, i tu przeprawili się, i nie zauważyli ich Połowcy, Bóg bowiem ich chronił, i uszykowawszy się poszli ku grodowi; grodzianie zaś to ujrzawszy, radzi byli, i poszli ku nim, a Połowcy stali po onej stronie Trubeży, uszykowani. Światopełk zaś i Włodzimierz przeszli w bród przez Trubeż ku Połowcom, Włodzimierz zaś chciał uszykować pułk, oni zaś nie usłuchali, jeno uderzyli w konie ku przeciwnikom. To widząc Połowcy pierzchli, a nasi pognali w ślad wojowników, siekąc przeciwnika. I zdziałał Pan dnia tego zbawienie wielkie: miesiąca lipca 19 dnia zwyciężeni zostali innoplemieńcy, i kniazia ich Tugorkana zabili, i syna jego, i innych kniaziów; mnóstwo wrogów naszych tu padło. Nazajutrz zaś znaleźli Tugorkana martwego, i wziął go Światopełk, jako teścia swojego i wroga; i przywiózłszy go do Kijowa, pogrzebali go na Berestowem, między drogą idącą na Berestowo, i drugą, do monasteru idącą (s. 368—372).

75. Napad Połowców na monaster pieczerski

I 20 tegoż miesiąca [lipca 1096 r.], w piątek, pierwszej godziny dnia, [tj. o 7 rano] przyszedł powtórnie Boniak bezbożny, parszywy, potajemnie, jak rabuś, znienacka do Kijowa, i mało w gród nie wjechali Połowcy, i zapalili błonie około grodu, i zawrócili na monaster, i podpalili Stefanowy monaster i wsie, i Germanowy [monaster]. I przyszli pod monaster Pieczerski gdyśmy po celach odpoczywali po jutrzni, i zakrzyknęli około monasteru, i postawili chorągwie dwie przed bramą monasterską, a myśmy uciekali tyłem monasteru, a drudzy wbiegli na chór. Bezbożni zaś synowie Izmaelowi wyrąbali bramę monasterską i poszli po celach, wyrębując drzwi, i wynosili, jeśli co znaleźli w celi. Potem podpalili dom Świętej Władczyni naszej Bogarodzicy, i przyszli ku cerkwi, i podpalili drzwi, które wychodzą na południe, i drugie, co na północ, i wszedłszy do nawy u grobu Teodozowego, chwytali ikony, zapalali drzwi i lżyli Boga i zakon nasz. Bóg zaś cierpiał, jeszcze bowiem nie skończyły się były grzechy ich i nieprawości ich; przeto wołali: „Gdzie jest Bóg ich? Niech pomoże im i wybawi ich!" I inne słowa bluźniercze mówili na święte ikony, naśmiewając się, nie wiedząc, że Bóg poucza sługi swoje napaśćmi wojennymi, aby stali się jako złoto wypróbowane w piecu: chrześcijanom bowiem poprzez mnogie cierpienia i napaści dane jest wnijść do królestwa niebieskiego, a ci poganie i bluźniercy na tym świecie mają wesele i obfitość, a na onym świecie przyjmą mękę, przez diabła skazani na ogień wieczny. Wtedy też zapalili dwór Krasny, który zbudował prawowierny kniaź Wsiewołod na wzgórzu, nazywanym Wydobycze. To wszystko przeklęci Połowcy zapalili ogniem. Przeto więc i my, naśladując proroka Dawida, wołamy: „Panie Boże mój! Połóż ich jako koło, jako ogień przed obliczem wiatru, który pali dąbrowy, tak też pożeniesz ich burzą Twoją; okryj lica ich sromotą". Ci bowiem splugawili i spalili dom Twój, i monaster Matki Twojej, i trupy sług Twoich. Zabili bowiem kilku z braci naszych orężem, bezbożni synowie Izmaelowi, napuszczeni na karę chrześcijanom.

Wyszli oni z pustyni Jatrebskiej, między wschodem a północą. Wyszło zaś ich cztery pokolenia: Torkmeni i Pieczyngowie, Torkowie, Połowcy. Metody [Patarski] zaś świadczy o nich, że osiem pokoleń uciekło, gdy rozbił ich Gedeon, że ośmioro ich uciekło w pustynię, a cztery wyciął. Inni zaś mówią: synowie Amonowi, lecz to nie tak: synowie bowiem Moabowi — Chwalisowie, a synowie Amonowi — Bułgarzy, a Saraceni przez Izmaela wywodzą się od Sary, i nadali imię sobie Saraceni, co znaczy: „Od Sary jesteśmy". Dlatego Chwalisowie i Bułgarzy są od cór Lotowych, które poczęły od ojca swojego, dlatego nieczyste jest plemię ich. A Izmael zrodził dwunastu synów, od nich zaś są Torkmeni i Pieczyngowie, i Torkowie, i Kumani, to jest Połowcy, którzy pochodzą z pustyni. A po tych ośmiu pokoleniach pod koniec świata wyjdą zamurowani w górze przez Aleksandra Macedońskiego ludzie nieczyści (s. 372—373).

Nestor 
  1. Przedaże — kary pieniężne za różne przewinienia, pobierane na rzecz księcia.

  2. Tzn. złożyli przysięgę wzajemnej wierności.

PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.