Powieści i opowiadania > Nestor - Powieść minionych lat

Nestor - Powieść minionych lat (rozdz. 57-63)

57. O różnych złych znamionach

W tychże czasach było znamię na zachodzie, gwiazda ogromna, promienie mająca jakby krwawe, wschodziła z wieczoru po zachodzie słońca, i była przez siedem dni1. To zaś wskazywało nie na dobre, potem bowiem były wojny domowe mnogie i najście pogan na ruską ziemię, ta bowiem gwiazda była jakby krwawa, znamionowała krwi przelew. W tychże czasach dziecko zostało wrzucone do Setomli [rzeka pod Kijowem]; to zaś dziecko wywlekli rybacy w niewodzie, oglądaliśmy je do wieczora, i znowu wrzucili je w wodę. Było zaś takie: na licu miało sromne członki, o reszcie niepodobna opowiedzieć dla wstydu. Przed tym zaś czasem słońce przemieniło się, i nie było jasne, jeno jakby księżyc było; o nim zaś nieuki mówią, jakoby objedzone było. Bywają zaś takie znaki nie na dobre, my zaś [to] z tego rozumiemy, że dawniej, za Antiocha, tak w Jerozolimie zdarzyło się: nagle, po wszystkim grodzie, przez czterdzieści dni zjawiali się w powietrzu jeźdźcy harcujący, zbrojni, złociste mający odzienie, i dwa wojska zjawiały się, orężem wywijające; to zaś wróżyło najście Antiocha na Jerozolimę. Potem zaś, za Nerona cesarza, w tejże Jerozolimie zabłysła gwiazda w kształcie kopii nad grodem; to zaś wróżyło najście wojsk Rzymian. I znowu także było za Justyniana cesarza, gwiazda zabłysła na zachodzie, rozpuszczająca promienie; przezwano ją lampadą. I błyszczała dni dwadzieścia; potem zaś był bieg gwiazd, z wieczora do ranka, i mniemali wszyscy, że spadają gwiazdy, i znowu słońce bez promieni świeciło; to zaś wróżyło zaburzenia, choroby i pomór na ludzi.

Znowu zaś za Maurycego cesarza było tak: niewiasta dziecię urodziła bez oczu i bez rąk, w biodra zaś jemu rybi ogon przyrósł; i pies urodził się sześcionogi; w Afryce zaś dwoje dzieci urodziło się, jedno o czterech nogach, a drugie o dwóch głowach. Potem zaś za Konstantyna Obrazoburcy, cara, syna Leonowego, bieg gwiazd był na niebie, odrywały się bowiem na ziemię, a widzący to mniemali, że koniec świata; wtedy też powietrze było w ruchu wielkim; w Syrii zaś był wstrząs wielki, ziemia rozpadła się na trzy staje, wyszedł z ziemi dziwny muł, ludzkim głosem mówiący i przepowiadający najście cudzoziemców, tak też i było: naszli bowiem Saraceni na ziemię palestyńską. Znamiona bowiem na niebiosach lub gwiazdach, lub słońcu, lub przez ptaków, lub na czym innym, nie na dobre bywają, jeno znamiona takie na złe bywają: albo wróżą wojny, albo głód, albo śmierć przepowiadają (s. 329—330).

58. Wojna domowa za Iziasława

Roku 6575 [1067]. Rozpoczął wojnę Wsiesław, syn Briaczysła-wowy, w Połocku, i zajął Nowogród. Jarosławicze zaś trzej: Iziasław, Światosław, Wsiewołod, zgromadziwszy wojów, poszli na Wsiesława wśród tęgiej zimy. I przyszli pod Mińsk, i Mińszczanie zamknęli się w grodzie. Ci zaś bracia wzięli Mińsk i wycięli mężów, a niewiasty i dzieci wzięli w niewolę, i poszli ku Nemidze, a Wsiesław poszedł naprzeciw. I spotkały się oba wojska nad Nemigą, miesiąca marca 3 dnia; i był śnieg wielki, i poszli przeciw sobie. I była bitwa zacięta, i mnóstwo padło, i zwyciężyli Iziasław, Światosław, Wsiewołod. Wsiesław zaś zbiegł. Potem zaś, miesiąca lipca 10 dnia, Iziasław, Światosław i Wsiewołod całowali krzyż święty Wsiesławowi, mówiąc mu:

„Przyjdź do nas, nie uczynimy ci zła". On zaś, zaufawszy całowaniu krzyża, przejechał w łodzi przez Dniepr. Gdy zaś Iziasław wszedł pierwszy do namiotu, schwytali Wsiesława, nad Rszą pod Smoleńskiem, łamiąc przysięgę. Iziasław zaś, przywiódłszy Wsiesława do Kijowa, wsadził go do porubia z dwoma synami (s. 331).

59. O karach na narody za ich grzechy

Roku 6576 [1068]. Przyszli innoplemieńcy na ziemię ruską, Po-łowcy mnodzy. Iziasław zaś i Światosław, i Wsiewołod wyszli przeciw nim nad Altę. I gdy była noc, podeszli przeciw sobie. Za grzechy nasze zesłał Bóg na nas pogan, i uciekli kniaziowie ruscy, i zwyciężyli Połowcy.

Naprowadza bowiem Bóg w gniewie swoim innoplemieńców na kraj, aby ci, skruszywszy się, nawrócili się do Boga; wojna zaś domowa bywa z poduszczenia diabła. Bóg bowiem nie chce zła ludziom, jeno dobra; a diabeł raduje się ze złego zabójstwa i krwi przelewu, pobudzając swary i zawiści, bratnią nienawiść, potwarze. Gdy zaś zgrzeszy którykolwiek naród, karze Bóg śmiercią lub głodem, lub suszą, lub gąsienicami, lub innymi karami, abyśmy się pokajali, w pokajaniu bowiem Bóg każe nam żyć; mówi wszak nam przez proroka: „Nawróćcie się ku Mnie wszystkim sercem waszym, postem i płaczem". A jeśli tak uczynimy, wszelki grzech odpuszczony nam będzie; lecz my ku złemu powracamy, jak świnia w kale grzechów zawsze kalając się, i tak zostajemy. Dlatego przez proroka mówi nam: „Zrozumiałem — mówi — jako twardy jesteś, i szyja twoja żelazna, dlatego wstrzymałem wam deszcz, pole jedno zmoczyłem deszczem, a drugiego nie zmoczyłem, wyschło. I poraziłem was znojem i rozlicznymi karami, lecz i tak nie nawróciliście się ku Mnie. Dlatego winnice wasze, i figi wasze, niwy i dąbrowy wasze wygubiłem — mówi Pan — a złości waszych nie mogłem wygubić. Zesłałem na was rozliczne choroby i śmierci ciężkie, i na bydło karę swoją zesłałem, lecz i wtedy nie nawróciliście się, jeno rzekliście: «Krzepmy się». Dokądże nie nasycicie się złości waszych? Wy wszak zboczyliście z drogi Mojej — mówi Pan — i wielu zgorszyliście; dlatego będę świadkiem skorym na przeciwnych Mi, i na wszeteczników i na przysięgających imieniem Moim fałszywie, i na pozbawiających zapłaty najemnika, ciemiężących sieroty i wdowy, i na uchylających sąd fałszywie. Czemu nie powściągacie się w grzechach waszych, jeno uchyliliście zakony Moje i nie zachowujecie ich? Nawróćcie się ku Mnie, a Ja nawrócę się ku wam — mówi Pan. — I Ja otworzę wam upusty niebieskie i odwrócę od was gniew Mój, aż we wszystko obfitować będziecie, i nie będą pustoszeć winnice wasze, ni niwy. Lecz wy bluźniliście Mi słowami waszymi, mówiąc: «Próżny, kto służy Bogu». Przeto ustami czczą Mię, a serce ich dalekie jest ode Mnie".

Dlatego o co prosimy, nie otrzymujemy. „Stanie się bowiem — rzecze Pan — że gdy wezwiecie Mię, Ja nie usłucham was. Będziecie szukać Mnie w biedzie, i nie znajdziecie, nie zechcieliście bowim chodzić po drogach Moich." Dlatego zamyka się niebo, albo też okrutnie otwiera się, grad zamiast deszczu puszczając, albo mrozem plony ziębiąc i ziemię znojem nękając, dla naszych złości. Jeśli zaś pokajamy się ze złości naszych, to jako dzieciom swoim da nam wszystko, o co poprosimy, i zrosi deszczem wcześniej czy później, i napełnią się gumna nasze pszenicą, obfitować będą winnice i oliwiarnie. „I wynagrodzę wam za lata, w których pojadła plon szarańcza i chrząszcze, i gąsienice; siła Moja wielka, którą posłałem na was" — mówi Pan Wszechmogący. To słysząc, wciągnijmy się do dobrego; szukajcie sądu, ratujcie skrzywdzonego; czyńmy pokutę, nie oddając złem za zło, ni potwarzy za potwarz, jeno miłością przywiążmy się do Pana Boga naszego, postem i płaczem, łzami omywając wszystkie zgrzeszenia nasze, nie słowem nazywając się chrześcijanami, a po pogańsku żyjąc.

Oto bowiem czyż nie po pogańsku żyjemy, jeśli w spotkanie wierzymy? Jeśli bowiem kto spotka mnicha, to wraca się; także gdy spotka odyńca lub świnię; nie jestże to po pogańsku? Wszak to diabelska nauka trzymać się przesądu tego. Drudzy zaś w kichanie wierzą, które bywa zdrowe na głowę. Lecz diabeł oszukuje tymi i innymi zwyczajami, wszelkimi chytrościami odwodząc nas od Boga, trąbami i skomorochami, gęślami i rusaliami2. Widzimy bowiem igrzyska zatłoczone, ludzi wielkie mnóstwo na nich, tak że pchają się jeden przez drugiego, urządzając widowiska, dzieło od biesa wymyślone, a cerkwie stoją puste; gdy zaś bywa czas modlitwy, mało jest ich w cerkwi. Owóż dlatego kary otrzymujemy od Boga wszelkie, i najazdy wojenne; z Bożego rozkazu otrzymujemy karę za grzechy nasze (s. 331—333).

60. Powstanie w Kijowie

Gdy Iziasław z Wsiewołodem uciekali do Kijowa [po przegranej bitwie z Połowcami], a Światosław do Czernihowa, to ludzie kijowcy przybiegli do Kijowa i utworzyli wiec na targowisku, i posłali do kniazia, mówiąc: „Oto Połowcy rozsypali się po kraju, daj, kniaziu, oręż i konie, a jeszcze będziemy się bić z nimi". Iziasław zaś tego nie posłuchał. I poczęli ludzie wygadywać na wojewodę Kośniaczka; poszli z wiecu na górę, i przyszli na dwór Kośniaczkowy, i nie znalazłszy go, stanęli u dworu Briaczysławowego i rzekli: „Pójdźmy, wyswobodźmy drużynę naszą z ciemnicy." I rozdzielili się na dwoje: połowa ich poszła ku ciemnicy, a połowa poszła mostem, ci zaś przyszli na kniaziowy dwór, Iziasław zaś siedział na sieni3 z drużyną swoją; i poczęli spierać się z kniaziem, stojąc na dole. Gdy kniaź z okienka spoglądał, a drużyna stała przy kniaziu, rzekł Tuky, brat Czudina, Iziasławowi: „Widzisz, kniaziu, ludzie rozkrzyczeli się; poślij, niech Wsiesława strzegą". Gdy to mu mówił, druga połowa ludzi przyszła od ciemnicy, otworzywszy ciemnicę. I rzekła drużyna do kniazia: „Źle się stało; poślij do Wsiesława, niech, przywoławszy podstępem do okienka, przebiją go mieczem". I nie posłuchał tego kniaź. Ludzie zaś zaczęli krzyczeć i poszli do porubia4 Wsiesławowego. Iziasław zaś, to widząc, zbiegł z dworu z Wsiewołodem, ludzie zaś wyrąbali Wsiesława z porubia, 15 dnia września, i oddali mu chwałę pośród dworu kniaziowego. Dwór zaś kniaziowy rozgrabili — niezliczone mnóstwo złota i srebra, monet i skór. Iziasław zaś zbiegł do Lachów5.

Potem zaś Połowcy pustoszyli ziemię ruską, a Światosław był w Czernihowie, i Połowcy wojowali około Czernihowa. Światosław zebrawszy drużynę niewielką, poszedł na nich ku Snowsku. I ujrzawszy Połowcy idących wojów, uszykowali się przeciw [nim]. I zobaczył Światosław mnóstwo ich, i rzekł do drużyny swojej: „Uderzmy, już nie mamy gdzie się podziać". I uderzyli po koniach, i zwyciężył Światosław w trzy tysiące, a Połowców było dwanaście tysięcy; i tak pozabijali ich, a inni potopili się w Snowie, a kniazia ich wzięli w swoje ręce l dnia listopada. I wrócił ze zwycięstwem w gród swój Światosław.

Wsiesław zaś siedział w Kijowie. Oto Bóg okazał siłę krzyża: ponieważ Iziasław całował krzyż Wsiesławowi, a pojmał go — dlatego naprowadził Bóg pogan, tego zaś jawnie wybawił krzyż święty. W dzień bowiem Podniesienia Krzyża Wsiesław, westchnąwszy, rzekł: „O, krzyżu święty, ponieważ w ciebie wierzyłem, wybaw mię z ciemnicy tej". Bóg zaś pokazał moc krzyżową dla okazania ziemi ruskiej, aby nie przestępowano przysięgi na święty krzyż, całując go; jeśli zaś przestąpi kto, to i tu otrzyma karę, i w przyszłym życiu karę wieczną. Ponieważ wielka jest siła krzyża: krzyżem bowiem zwyciężone bywają siły biesowskie, krzyż bowiem kniaziom na wojnach pomaga, na wojnach krzyżem ochraniani wierni ludzie zwyciężają wrogów przeciwnych, krzyż bowiem rychło wybawia od napaści wzywających go z wiarą. Niczego zaś się nie boją biesy, jeno krzyża. Jeśli też bywają od biesów zjawy, to znakiem krzyża na licu przepędzeni bywają. Wsiesław zaś siedział w Kijowie miesięcy siedem (s. 333—335).

61. Bolesław Śmiały w Kijowie

Roku 6577 [1069]. Poszedł Iziasław z Bolesławem na Wsiesława, Wsiesław zaś poszedł naprzeciw. I przyszedł do Białogrodu Wsiesław, i z nastaniem nocy w tajemnicy przed Kijowianami zbiegł z Białogrodu do Połocka. Nazajutrz zaś ludzie widząc, że kniaź zbiegł, powrócili do Kijowa, i uczynili wiec, i posłali do Światosława i do Wsiewołoda, mówiąc: „Myśmy już źle uczynili, kniazia swojego wyganiając, a oto wiedzie na nas ziemię łącką: pójdźcie w gród ojca swojego; jeśli zaś nie chcecie, to wolą niewolą podpaliwszy gród swój, pójdziemy w grecką ziemię". I rzekł do nich Swiatosław: „My poślemy do brata swojego; jeśli pójdzie na was z Lachami tępić was, to my przeciw niemu wystąpimy z wojną, nie damy bowiem zniszczyć grodu ojca swojego; jeśli zaś chce przybyć z pokojem, to niech z małą przyjdzie drużyną". I ucieszyli się Kijowianie. Światosław zaś i Wsiewołod posłali do Iziasława, mówiąc: „Wsiesław przed tobą zbiegł, nie prowadź Lachów do Kijowa, przeciwników wszak nie masz; jeśli zaś chcesz trwać w gniewie i zniszczyć gród, to wiedz, że nam żal ojcowego stolca". To usłyszawszy Iziasław zostawił Lachów i poszedł z Bolesławem, mało Lachów wziąwszy; posłał zaś przed sobą syna swojego, Mścisława, do Kijowa. I przyszedłszy, Mścisław wyciął Kijowian, którzy byli uwolnili Wsiesława, w liczbie siedemdziesięciu ludzi, a drugich oślepił, innych zaś bez winy potracił, bez śledztwa. Gdy zaś Iziasław wchodził do grodu, wyszli ludzie naprzeciw z pokłonem, i przyjęli kniazia swojego Kijowianie. I siadł na stolcu swoim miesiąca maja 2 dnia. I rozpuścił Lachów na leże, i zabijali Lachów potajemnie; i wrócił do Lachów Bolesław, w ziemię swoją: Iziasław zaś przeniósł targ na górę6, i przegnawszy Wsiesława z Połocka, posadził syna swojego Mścisława w Połocku; on zaś wkrótce umarł tu. I posadził na jego miejsce brata jego, Światopełka, Wsiesław zaś zbiegł (s. 335—336).

62. Działalność czarodziejów i rozprawa z nimi

Roku 6579 [1071]. Wojowali Połowcy koło Rostowa i koło Niejatyna. Tegoż roku wygnał Wsiesław Światopełka z Połocka. Tegoż roku zwyciężył Jaropełk Wsiesława pod Gołotyczeskiem. W tychże czasach przyszedł czarodziej, usidłany przez biesa; przyszedłszy bowiem do Kijowa mówił ludziom, że na piąte lato Dniepr popłynie wstecz i ziemie przesuną się na inne miejsca, że ziemia grecka stanie na ruskiej, a ruska na greckiej, i inne ziemie przemienia się. Nieuki słuchali go, wierni zaś śmiali się, mówiąc mu: „Bies tobą igra na zgubę tobie". Tak też było z nim: pewnej bowiem nocy znikł bez wieści.

Biesy bowiem, poduszczając ludzi, na złe wiodą, potem zaś naśmiewają się, wtrąciwszy ich w przepaść śmiertelną, nauczywszy mówić, jako oto opowiemy o biesowskim poduszczeniu i sprawie.

Gdy razu pewnego był nieurodzaj we włości rostowskiej, zjawiło się dwóch czarodziejów z Jarosławia, mówiących: „My wiemy, kto zapasy dzierży". I poszli wzdłuż Wołgi, a gdziekolwiek przyszli do pogostu7, tu nazywali znakomitsze niewiasty, mówiąc, że ta żyto dzierży, a ta miód, a te ryby, a te skórę. I przyprowadzali do nich siostry swoje, matki i żony swoje. Oni zaś niby przecinali za plecami i wyjmowali bądź żyto, bądź ryby8, i zabijali mnogie niewiasty, a mienie ich zabierali sobie. I przyszli nad Białe Jezioro, i było z nimi innych ludzi trzystu. Tegoż czasu zdarzyło się, że przyszedł od Światosława, dań zbierając, Jan, syn Wyszaty; powiedzieli mu Białojeziercy, że dwaj czarodzieje zabili już mnóstwo niewiast nad Wołgą i nad Szeksną i przyszli tutaj. Jan zaś, rozpytawszy, czyimi są smerdami, i dowiedziawszy się, że swojego kniazia, posłał do tych ludzi, którzy koło nich byli, mówiąc im: „Wydajcie tu czarodziejów tych, gdyż są to smerdowie moi i mojego kniazia". Oni zaś tego nie posłuchali. Jan zaś poszedł sam bez oręża, i rzekli do niego pachołkowie jego: „Nie chodź bez oręża, osromocą cię". On tedy kazał wziąć oręż pachołkom, a było dwunastu pachołków z nim, i poszedł do nich w las. Oni zaś stanęli uszykowani naprzeciw.

Gdy Jan podszedł z toporkiem, wystąpili od nich trzej męże, przyszli ku Janowi, mówiąc mu: „Widzisz, że idziesz na śmierć, nie chodź". On rozkazał bić ich i poszedł ku pozostałym. Oni zaś sunęli na Jana, jeden zamachnął się na Jana toporem, Jan zaś, obróciwszy topór, uderzył go obuchem i kazał pachołkom rąbać ich. Oni zaś zbiegli w las i zabili tu popa Janowego. Jan zaś, wszedłszy w gród Białojezierców, rzekł im: „Jeśli nie schwytacie czarodziejów tych, nie pójdę od was przez całe lato"9. Białojeziercy zaś poszedłszy ujęli ich i przywiedli ich ku Janowi. I rzekł im: „Za co potraciliście tylu ludzi?" Oni zaś rzekli: „Ci dzierżą zapasy, jeśli wyplenimy ich, będzie dostatek; jeśli chcesz to przed tobą wyjmiemy żyto, lub rybę lub co innego". Jan zaś rzekł: „Zaiste, kłamstwo to; stworzył Bóg człowieka z ziemi, złożon jest z kości i żył od krwi, nie ma w nim nic, i nikt nie wie niczego, jeno tylko jedyny Bóg wie". Oni zaś rzekli: „My wiemy, jak jest człowiek stworzony". On zaś rzekł: „Jak?" Oni zaś rzekli: „Bóg mył się w łaźni i spocił się, otarł się wiechciem, i wyrzucił z niebios na ziemię. I spierał się szatan z Bogiem, komu z wiechcia stworzyć człowieka. I stworzył diabeł człowieka, a Bóg duszę w niego włożył. Dlatego, jeśli umrze człowiek, w ziemię idzie ciało, a dusza do Boga"10. Rzekł do nich Jan: „Zaiste opętał was bies: w jakiego Boga wierzycie?" Oni zaś rzekli: „W Antychrysta". On zaś rzekł do nich: „A gdzie on jest?" Oni zaś rzekli: „Siedzi w otchłani". Rzekł do nich Jan: „Jakiż to Bóg, jeśli siedzi w otchłani? To jest bies, a Bóg jest na niebiosach, siedzi na tronie, sławion od aniołów, którzy stoją przed Nim ze strachem, nie mogąc nań spoglądać. Z tych zaś jeden anioł strącony został, jego to wy nazywacie Antychrystem; za hardość jego strącony został z niebios, i jest w otchłani, jak to sami mówicie, czekając, kiedy przyjdzie Bóg z niebios i pojmawszy tego Antychrysta zwiąże więzami i posadzi go razem ze sługami jego i tymi, co weń wierzą. Wy zaś przyjmiecie mękę i tu ode mnie, i po śmierci tam". Oni zaś rzekli: „Nasi bogowie powiadają, że nie możesz nam nic uczynić". On zaś rzekł im: „Łżą wasi bogowie". Oni zaś rzekli: „Mamy stanąć przed Świa-tosławem, a ty nie możesz uczynić nam nic".

Jan zaś kazał bić ich i wytargać brody im. Gdy zaś bili ich i brody wydzierali rozszczepem, rzekł do nich Jan: „Co wam bogowie mówią?" Oni zaś rzekli: „Stanąć mamy przed Światosławem". I kazał Jan włożyć ruble [kawałki metali] im w usta i przywiązać ich do masztu, i puścił przed sobą w łodzi, a sam za nimi poszedł. Stanęli nad ujściem Szeksny, i rzekł im Jan: „Co wam bogowie mówią?" Oni zaś rzekli: „To nam bogowie mówią, że nie będziemy żywi od ciebie". I rzekł im Jan: „Oto wreszcie wam prawdę powiedzieli". Oni zaś rzekli: „Lecz jeśli nas puścisz, wiele dobrego doznasz, jeśli zaś nas zgubisz, wiele smutku doświadczysz i złego". On zaś rzekł do nich: „Jeśli was puszczę, to kara mię spotka od Boga; jeśli zaś was zgubię, to nagroda mi będzie". I rzekł Jan przewoźnikom: „Czy komu z was zabili ci kogo z rodziny?" Oni zaś rzekli: „Mnie matkę, drugiemu siostrę, innemu krewną". On zaś rzekł im: „Mścijcie się za swoich". Oni zaś schwyciwszy, zabili ich i powiesili ich na dębie: karę zatem otrzymali od Boga po sprawiedliwości. Gdy zaś Jan poszedł ku domowi, następnej nocy niedźwiedź wlazł, odgryzł ich i zjadł. I tak zginęli z poduszczenia biesowskiego, innym przepowiadając, a swojej zguby nie wiedząc. Gdyby zaś byli wiedzieli, to nie przyszliby na miejsce to, w którym mieli być ujęci; a gdy byli schwytam, to po co mówili: „Nie zginiemy", gdy ów [Jan] zamyślił zabić ich? Lecz to jest biesowska nauka. Biesy bowiem nie wiedzą myśli ludzkiej, jeno podają pomysły człowiekowi, tajemnicy jego nieświadomi. Bóg jeden zna myśli ludzkie, biesy zaś nie wiedzą nic, są bowiem niemocni i niepo-kaźni z wyglądu.

Oto i to powiemy o wyglądzie ich i o opętaniu ich. Tymi bowiem czasy, w też lata, zdarzyło się niejakiemu Nowogrodzianinowi przyjść w Czudy; i przyszedł do czarodzieja, chcąc wróżby od niego. On zaś wedle obyczaju swojego począł przyzywać biesów w dom swój. Nowogrodzianin zaś siedział na progu tegoż domu, czarodziej zaś leżał zdrętwiawszy, i tłukł nim bies. Czarodziej zaś wstawszy rzekł Nowogrodzianinowi: „Bogowie nie śmieją przyjść, coś masz na sobie, czego się boją." On zaś przypomniał na sobie krzyż, i odszedłszy położył go za tym domem. On zaś począł na nowo przywoływać biesów. Biesy zaś miotając nim, powiedzieli, po co przyszedł [Nowogrodzianin]. Potem zaś począł pytać go: „Dlaczego boją się Tego, czyj krzyż nosimy na sobie?" On zaś rzekł: „To jest znamię niebieskiego Boga, którego nasi bogowie boją się". On zaś rzekł: „To jacy są bogowie wasi, gdzie żyją?" On zaś rzekł: „W otchłaniach. Są zaś z wyglądu czarni, skrzydlaci, ogony mający; wznoszą się zaś i pod niebo słuchając waszych bogów. Wasi bowiem bogowie na niebiosach są. Jeśli kto umrze z waszych ludzi, to wznoszon jest do nieba, jeśli zaś z naszych umiera, to niesion jest do naszych bogów w otchłań". Tak też jest: grzesznicy bowiem w piekle są, czekając na mękę wieczną, a sprawiedliwi w niebieskim królestwie umieszczeni są, z aniołami.

Takać to jest biesowska siła, i oblicze, i niemoc. Tym zaś zwodzą ludzi, że każą im opowiadać widzenia, zjawiające się im, niedoskonałym w wierze, jednym zjawiające się we śnie, innym w majaczeniu, i tak czarują nauczeniem biesowskim. Najwięcej zaś przez niewiasty biesowskie czary bywają, na początku bowiem bies niewiastę skusił, ta zaś męża, tak też i w naszym pokoleniu niewiasty wiele czarują czarodziejstwem, i trucizną, i innymi biesowskimi sidłami. Lecz i mężczyźni niewierni usidłani bywają od biesów, jak to było w poprzednich pokoleniach; za apostołów bowiem był Symon czarodziej, który sprawiał czarami, że psy mówiły po ludzku, i sam przemieniał się to w starca, to w młodziana, albo innego przemieniał w inną postać, w kuglarstwie. Tak czynili Janni i Mamwry: czarodziejstwem cuda działali przeciw Mojżeszowi, lecz wkrótce nie mogli sprostać Mojżeszowi. Także Kunop czynił kuglarstwo biesowskie, jak to i po wodzie chodził, i inne kuglarstwa czynił, usidłany przez biesa, na zgubę sobie i innym.

Tak też czarodziej zjawił się był za Gleba w Nowogrodzie; mówił zaś do ludzi, udając Boga, i wielu oszukał, ledwie nie wszystek gród, mówił zaś, że wie naprzód wszystko, i ganił wiarę chrześcijańską, i mówił tak: „Przejdę po [rzece] Wołchowie wobec wszystkich". I był bunt w grodzie, i wszyscy uwierzyli w niego, i chcieli zgubić biskupa. Biskup zaś, wziąwszy krzyż i przywdziawszy szaty, stanął i rzekł: „Kto chce wierzyć czarodziejowi, to niech idzie za nim; jeśli zaś kto wierzy w Boga, to do krzyża niech idzie". I rozdzielili się na dwoje: kniaź bowiem Gleb i drużyna jego poszli i stanęli przy biskupie, a ludzie wszyscy poszli za czarodziejem. I był bunt wielki między nimi. Gleb zaś wziąwszy topór pod płaszcz przyszedł do czarodzieja i rzekł do niego: „Wieszli, co jutro ma być, i co dziś do wieczora?" On zaś rzekł: „Wiem naprzód wszystko". I rzekł Gleb: „To czy wiesz, co ci będzie dziś?" „Cuda wielkie zdziałam" — rzekł. Gleb zaś, wyjąwszy topór, rozciął go, i padł martwy, i ludzie rozeszli się. On zaś zginął ciałem i duszą, oddawszy się diabłu (s. 336—341).

63. Przeniesienie relikwii Borysa i Gleba. Zwady na Rusi

Roku 6580 [1072]. Przenieśli świętych męczenników Borysa i Gleba. Zgromadzili się Jarosławicze — Iziasław, Światosław, Wsiewołod, metropolita, którym wtedy był Jerzy, biskup Piotr perejasławski, Michał juriewski, Teodozy ihumen pieczerski, Sofroniusz, Świętego Michała ihumen, German ihumen Świętego Spasa, Mikołaj ihumen perejasławski, i wszyscy ihumeni, i wyprawili święto. Świętowali uroczyście, i położyli ich do nowej cerkwi, którą zbudował Iziasław, która stoi i dziś. I wzięli najpierw Borysa w drewnianej trumnie; Iziasław, Światosław i Wsiewołod, wziąwszy na ramiona swoje, ponieśli; przodem szli mnisi, świece trzymający w rękach, a po nich diakom z kadzidłami, i potem prezbiterzy, a po nich biskupi z metropolitą; po nich szli z trumną. I przyniósłszy w nową cerkiew, otworzyli trumnę, i napełniła się wonnością cerkiew, zapachem błogim; widzący zaś to, wysławiali Boga. A metropolitę strach ogarnął, nie miał bowiem twardej wiary w nich [Borysa i Gleba]; i padł na twarz, prosząc przebaczenia. Ucałowawszy relikwie jego [Borysa], włożyli je w trumnę kamienną. Potem zaś, wziąwszy Gleba w trumnie kamiennej, postawili na sanie, i ująwszy za sznury, powieźli go. Gdy byli w drzwiach, stanęła trumna i nie poszła. I kazano ludowi wołać: „Panie, zmiłuj się!", i powieźli go. I położyli ich miesiąca maja 2 dnia. I odśpiewawszy mszę obiadowali bracia wspólnie, każdy z bojarami swoimi, w miłości wielkiej. A dzierżył był wtedy Wyszogród Czudin, a cerkiew — Łazarz. Potem zaś rozeszli się do domu.

Roku 6581 [1073]. Podniósł diabeł zwadę między braćmi tymi Jarosławiczami. W zwadzie będącej między nimi Światosław z Wsiewołodem szli razem na Iziasława. Odszedł Iziasław z Kijowa, Światosław zaś i Wsiewołod weszli do Kijowa miesiąca marca 22 dnia, i siedli na stolcu na Berestowem, przestąpiwszy przykazanie ojcowskie. Światosław zaś był przyczyną wygnania brata, pragnąc większej włości; Wsiewołoda zaś podszedł, mówiąc: „Iziasław zmawia się z Wsiesławem, zamyślając na nas; jeśli jego nie uprzedzimy, to nas przegoni". I tak rozjątrzył Wsiewołoda na Iziasława. Iziasław zaś poszedł do Lachów z mie-niem mnogim, mówiąc: „Za to znajdę wojów". Wszystko to wzięli mu Lachowie, pokazawszy mu drogę od siebie [kazali iść precz]. A Światosław siadł w Kijowie, przegnawszy brata swojego, przestąpiwszy przykazanie ojcowskie, a jeszcze bardziej Boże. Wielki bowiem jest grzech przestąpić przykazanie ojca swojego: albowiem najpierw przestąpili synowie Chamowi, wchodząc na ziemię Setów, i po czterystu latach karę przyjęli od Boga, gdyż od plemienia Setowego są Żydzi, którzy wybiwszy plemię kananejskie, odzyskali swój dział i swoją ziemię. Potem przystąpił Ezaw przykazanie ojca swojego, i został zabity; niedobrze bowiem jest wstępować w dział cudzy. Tegoż roku założona była cerkiew Pieczerska przez ihumena Teodozego i biskupa Michała; metropolita Jerzy wtedy był w Grekach, w Kijowie zaś władał Światosław (s. 341—342).

Nestor 
  1. Była to kometa Halleya, widoczna na Rusi w 1066 r. Również wspominane niżej „znamiona" były wywoływane kometami, meteorami, względnie znamieniem słońca lub księżyca.

  2. Rusaliami nazywano święto poświęcone pamięci zmarłych przodków, połączone z igrzyskami. Skomorochy — tu muzykanci, igrce.

  3. O sieni zob. wyżej przy p. 15.

  4. O porubiu zob. wyżej przyp. 27.

  5. Iziasław przybył do Bolesława Śmiałego z prośbą o pomoc, którą, jak zobaczymy, uzyskał w roku następnym. Był z Bolesławem spokrewniony poprzez swą żonę Gertrudę, ciotkę Bolesława.

  6. Iziasław kazał przenieść targ na górę, tzn. do grodu, aby lepiej móc go kontrolować, gdyż zwykle na targu zaczynały się zamieszki.

  7. Pogosty — tu punkty administracyjno-podatkowe.

  8. Przedstawiony tu sposób „wyjmowania" zapasów bardzo jest zbliżony do pogańskiego obrzędu składania ofiar w naturze u Mordwinów, opisanego w XIX w. przez pisarza i etnografa rosyjskiego Pawła Mielnikowa-Pieczerskiego. Kobiety szyły woreczki z tasiemkami, sypały do nich mąkę, kładły naczynia z miodem, masłem, jajkami itp., następnie, gdy przychodził kapłan, wkładały je sobie na obnażone plecy i szły tyłem ku drzwiom. Tu kapłan przy słowach odpowiedniej modlitwy nakłuwał im plecy z lekka pięć razy nożem, następnie przecinał tasiemki i worek spadał do jego kosza.

  9. Zgodnie z ówczesnym prawem ludność musiała utrzymywać poborców danin przez czas ich przebywania w danej miejscowości, nie dłużej jednak niż jeden tydzień. Jan więc zagroził, że musieliby ich utrzymywać dłużej. Wspomniany tu bojarzyn Jan był jednym z głównych informatorów kronikarzy pieczerskich.

  10. Mamy tu do czynienia oczywiście nie z wierzeniami pogańskimi, lecz z manichejskimi czy też bogomilskimi, o podkładzie dualistycznym, które kronikarz dowolnie przypisał „czarodziejom", czyli działającym jeszcze na Rusi w tym czasie kapłanom pogańskim.

PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.