Felietony > Bramin na wojnie, tylko spokojnie

Trefna cela

09.04. Dzień szesnasty

Cały dzień zamęt - komisja penitencjarna. Zlew ciągle zatkany, dzisiaj ma przyjść hydraulik. Trefna jakaś ta cela.

* * *

W południe pojawił się Wychowawca. Rozmawiałem z nim o tym gdzie mam wpisać A. żeby mogła Przyjść – lista korespondencyjna – Przecież ją wpisałem! Na 200%! Pierwsza na liście! Mówi. Sprawdzi. Poszedł. Zaraz będzie. Czuję jak pulsuje mi głowa. Co tu się kurwa dzieje? Co się? Przyszedł hydraulik. Wyjął w kiblu jakąś rurę i zalał. Edek widzenie. Łeb pulsuje. Myśli wirują jak w pralce na wirowaniu. Jutro. Chciałem ją zobaczyć. Rozmawiać. Dotknąć. Piszę list do Sis, hydraulik coś grzebie. Kibel pływa w ściekach, są już na celi i śmierdzą. Będę to musiał sprzątnąć. Hej, Sis, kwiecie mój kochany, co tu się stało? Tak ma życie wyglądać? Hydraulik poszedł. Sprzątam. Nieważne. Żeby tylko mogła być.

* * *

Przyszedł. Powiedział – Niestety. Reszty co mówił nie skumałem. Dyrektor nie zatwierdził, czy coś. Idę pisać list do A. Przychodzą myśli, myśli jak zwoje węży, wiją się. Piszę. Łzy mi kapią, jak dziecku. Nie chcę tak żyć. Niech ktoś wyłączy ten pierdolony film, bo mnie przerasta rola. Edek wrócił. Coś mówi o komisji. Coś o widzeniu. Coś mówi. Słucham głosu. Nie rozumiem, choć próbuję. Aha. Aha. Fajnie, fajnie. No... Piszę list do A. Nie wiem już co piszę. Boli to pisanie. To myślenie, to siedzenie, stanie, leżenie. Boli. Uspokoić. Uciszyć. Idę spać. Niech nikt mnie nie budzi. Nikt. Będę spać. Przez najbliższe dziewięć miesięcy.

* * *

Kling-klang-zgrzyyyyt! Tłapła! Kłakłakłakła! Bła! Dududu! Kłakła! Koperta. Idzie pan dzwonić? Ja? Do kogo? Co się... Tak, idę! To za pięć minut gotowy! Koperta. Duża. Od A! Napisała znowu, moje Kochanie.

W środku zdjęcia... Boże, jaka ona piękna. Tyle zdjęć... tyle zdjęć! Pisze na kompie :) bo wie, ze strasznie bazgrze. Pisze, jak licealistka do mnie mówi, tak dziewczęco. Smutny trochę, trochę wesoły ten list. Ale działa – zwoje węży znikają w szparach celi, uciekają. Mój sens, moja przyczyna i skutek do mnie pisze. Wszystko, co się tam dzieje, u niej. Jak kocha. Ja też tak kocham. Przez mur, przez kraty, przez szmaty, nic tego nie zatrzyma, nie zakryje. Wytrzymam. Kolejny tydzień poczekam. Czas ucieka powoli, ale ucieka. To tylko tydzień. Piszę teraz ja. Muszę jej powiedzieć, że mnie ratuje, ze podnosi, Że ją kocham. Piszę, z każdym słowem czuje większa ulgę.

KOLACJA! (Spierdalać. Nie chcę waszej kolacji.) Dzięki, nie chcemy! (jak dają herbatę to bez cukru, jak dają cukier, to bez herbaty). Wytrzymam.

* * *

Zaczynam układać kompozycje z wyciętych elementów. Grzałka wywala korki, trefna ta cela. Zapomniałem! Telefon! Rozmawiałem z A. Długo. Wykończyłem kartę – żrą strasznie te budki. Normalnie rozmawialiśmy. Powiedziałem jej, jak bardzo mi przykro, że jej nie zobaczę. Czasem nawet nie do końca wiem co mówi, głosu słucham. Głos ma jak miód, jak balsam. Mój list jeszcze do niej nie dotarł. Potem okazało się że może oddzwaniać na budkę. Rozmawialiśmy długo. Potem miły pan mundurowy w budce za mną przerwał rozmowę. Dziękuję panu serdecznie, miło mi.

Fęck You.

Bartłomiej Smuga
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.