Podróże małe i duże > Tatry – przewodnik

Zimą na Kozi Wierch

Schronisko w Dolinie RoztokiZ zanurzonego jeszcze ciągle w głębokim śnie Schroniska w Dolinie Roztoki (1031 m n.p.m.) wygrzebujemy się o 7.30. To znacznie później niż pierwotnie planowaliśmy. Zdaje się, że wczoraj troszeczkę przeszarżowaliśmy z celebrowaniem rozpoczęcia naszej kolejnej wizyty w Tatrach. Tę ostatnią kolejkę mogliśmy sobie chyba odpuścić. Owszem, wieczór był miły, ale dzisiejsze wstawanie do najprzyjemniejszych niestety nie należało. Trochę szumi nam w głowach, trochę ciążą nam nasze wcale nie ciężkie przecież ciała. W najmniejszym stopniu nie przypominamy zaprogramowanych na cel po ostatnie mięśniowe włókno górskich zdobywców.

Zima w TatrachZima w TatrachKozi Wierch

Poranek wita nas przepiękną, zimową aurą. Nad nami soczysty błękit, wokół nieskazitelna biel. Każdy detal pokryty skrzącym się jak pokruszone szkło, mocno zmrożonym śniegiem. Jest bardzo zimno, ale to dobrze. Siarczysty, kilkunastostopniowy mróz od razu stawia nas na nogi. Szybko zbieramy się w sobie i żwawym krokiem ruszamy w stronę Doliny Pięciu Stawów. Póki co bez jasno sprecyzowanego planu. W naszych głowach kiełkować dopiero zaczynają myśli o jakiś konkretnych wyzwaniach. Może Zawrat, Krzyżne, może Szpiglasowy albo Kozi Wierch? Zobaczymy na co pozwolą warunki, pogoda i przede wszystkim mocno zaniedbana ostatnimi miesiącami kondycja. Na wszelki wypadek bierzemy ze sobą wszystko, co w wyższych partiach mogłoby się przydać – ciepłą odzież, raki, kijki, czekany i oczywiście niezbędny prowiant.

Wielki Staw PolskiDolina Pięciu StawówWielki StawSamotność długodystansowcaStaw

Już po niespełna piętnastu minutach zostawiamy za plecami Wodogrzmoty Mickiewicza. Przez następną godzinę szybkim tempem pokonujemy znaczną część dystansu. Opuszczamy las i chwilę po dziewiątej mijamy Świstową Czubę. Zwykle w tym miejscu, by zaoszczędzić trochę czasu, obieramy bardziej eksponowaną, ale szybszą drogę wzdłuż Siklawy i od razu kierujemy się ku szczytom, dziś jednak wybór pada na pnący się licznymi zakolami czarny szlak prowadzący obok Niżniej Kopy do najwyżej położonej w Polsce górskiej bazy - Schroniska w Dolinie Pięciu Stawów Polskich (1671 m n.p.m.). Chcemy pod dachem chwilę odsapnąć, trochę się ogrzać, coś przekąsić i na spokojnie ocenić nasze dzisiejsze możliwości. Zanim jednak będzie nam to dane, musimy wpierw pokonać wcale niełatwy – mocno nachylony, miejscami oblodzony – odcinek. Dość długo zmagamy się z wyślizganą stromizną. Dopiero po pięciu kwadransach, solidnie zdyszani, z ulgą rozsiadamy się w pustej jak prawie nigdy schroniskowej jadalni. Trzeba przyznać, że dało nam to podejście trochę popalić. Chyba z naszą kondycją rzeczywiście nie jest najlepiej. Zanim jednak zaczniemy wyciągać zbyt pochopne wnioski, wrzucamy w siebie po sporym kawałku świeżej tatrzańskiej szarlotki i cierpliwie czekamy aż ten ogromny zastrzyk glukozy przywróci naszym lekko niedocukrzonym organizmom energię i równowagę. Po mniej więcej dwudziestu minutach wracają nam siły, a ochotę na wyżej położone cele podgrzewać zaczyna cudowna pogoda. Takich warunków nie doświadczyliśmy w Tatrach już latami. Idealnie błękitne niebo, słońce, którego obliczu nie zagraża ani żadna chmurka, ani nawet najmniejszy opar, zawieszone w absolutnym bezruchu krystalicznie czyste powietrze. O tak – dziś stęsknionym za górskimi widokami wędrowcom Tatry ofiarowują się w pełnej okazałości. Takiego podarunku po prostu nie można zignorować. Pakujemy plecaki, zakładamy raki, odsuwamy poza świadomość wszelkie słabości i ruszamy nad Wielki Staw, by wpierw ocenić, w jakim stopniu przetarte są szlaki oraz na ile bezpieczna jest pokrywa śnieżna, a następnie obrać konkretny cel.

W Dolinie Pięciu StawówWielki StawWielki StawDolina Pięciu StawówKierunek Kozi Wierch

Na położonym kilkadziesiąt metrów ponad Wielkim Stawem wypłaszczeniu, z którego w niewielkiej odległości od siebie biorą początek niemal wszystkie w Dolinie Pięciu Stawów znakowane szlaki, szybko, drogą prostej eliminacji, podejmujemy decyzję. Krzyżne odpada, bo nieprzetarta tym razem nawet w najmniejszym stopniu droga ku przełęczy wymagałaby zapewne wielu godzin żmudnego brodzenia w śniegu, czyli naprawdę intensywnego wysiłku. Zawrat też nas dziś nie przekonuje – w tak niezwykle sprzyjających warunkach jakoś dziwnie nie jawi nam się jako wystarczające wyzwanie. Szpiglasowy Wierch? Prędzej, ale do wspinaczki w tym kierunku zniechęca nas z kolei jego północny, całkowicie zacieniony, a co za tym idzie – bardziej zagrożony lawinami i, przede wszystkim, dużo mroźniejszy stok. Wspólnie uznajemy, że najlepszym rozwiązaniem jest Kozi Wierch. W zasadzie wszystko przemawia za tą właśnie opcją: kilka wiodących na szczyt, pozostawionych zapewne przez wczorajszych zdobywców, względnie wygodnych ścieżek, stabilna – przynajmniej na pierwszy rzut oka – pokrywa śnieżna, oświetlony przez cały dzień stok i fakt, że z letnich przechadzek znamy ten piękny szczyt bardzo dokładnie. Zatem postanowione. Jeszcze tylko krótka fotograficzna sesja i kilka minut po jedenastej, bez specjalnego pośpiechu, rozpoczynamy wspinaczkę. Liczymy się z tym, że skoro latem osiągnięcie szczytu zajmuje zwykle około półtora godziny, dziś na pewno potrzebować będziemy o kilka kwadransów więcej. Na szczęście pogoda niezmiennie nas rozpieszcza a do zachodu słońca pozostało jeszcze sporo czasu.

Na szlakuTatry BielskieHawrań i Płaczliwa SkałaTatry BielskieWidok na Lodowy SzczytMiedziane
TatryKrzyżne LiptowskieZima w Tatrach

Przez pierwszy kwadrans staramy się znaleźć najbardziej optymalną drogę. Najpierw długo rozglądamy się za jakąś wygodną grzędą. Niestety, nagromadzone na wszystkich wypukłościach liczne nawisy i śnieżne poduchy nie wyglądają zbyt pewnie. Szukamy dalej. Ostatecznie, mając oczywiście świadomość, że w turystyce zimowej raczej powinno unikać się form wklęsłych, wybieramy jedną z rys Szerokiego Żlebu. Mamy nadzieję, że poprowadzona niemal całkowicie prosto, bez jakiegokolwiek zbędnego zakola, ścieżka względnie szybko pozwoli nam osiągnąć wierzchołek. Ruszamy. Jest bezpiecznie, ale dosyć stromo. Spore nachylenia i dość głęboki śnieg niemalże od razu dają się we znaki naszym udom i łydkom, w które już po kilkuset metrach uderzają pierwsze lawiny piekącego bólu. Nie marudzimy jednak ani trochę, tylko krok po kroku pokonujemy dystans.

Widok z KoziegoWierzchołek Koziego WierchuMan on the hillŚwinicaWomen on the hillWidok ze szczytu

Po pierwszej godzinie marszu, przekroczywszy granicę 2000 m n.p.m., robimy kilkuminutową przerwę. Trzeba ustabilizować tętno, dać nogom chwilę wytchnienia, uzupełnić płyny, przede wszystkim zaś – rozebrać się. Zrobiło się naprawdę gorąco. Wytężony wysiłek i okołopołudniowe słońce, które rozszalało się do tego stopnia, że odczuwalna temperatura podniosła się chyba o kilkanaście stopni sprawiają, że pot tryska z naszych ciał litrami. Kurtki, czapki i grube rękawiczki szybko lądują w plecakach, a my już tylko w lekkich polarach ruszamy na ostatni, najbardziej stromy odcinek.

Widok na ŚwinicePiątkaŚwinica

Na Kozim Wierchu (2291 m n.p.m.) – najwyższym tatrzańskim szczycie położonym w całości po stronie polskiej – meldujemy się ostatecznie o 13.20. 2 godziny i 15 minut, które potrzebowaliśmy na osiągnięcie wierzchołka uznajemy w zimowych warunkach za wynik przyzwoity. Mamy mnóstwo czasu, by nacieszyć się górą, a później ostrożnie, bez zbędnego pośpiechu zejść do Doliny Pięciu Stawów i chwilę po zachodzie słońca dotrzeć do naszego Schroniska w Dolinie Roztoki. Zrzucamy plecaki i napawamy się cudowną panoramą, bez wątpienia jedną z najwspanialszych w całych Tatrach. Białej i chłodnej ciszy nie zakłóca nawet najmniejszy powiew wiatru. Pięknie! W dole po jednej stronie Dolina Pięciu Stawów, po drugiej Dolina Gąsienicowa, w oddali rozległe, pomarszczone dywany niższych górskich pasm, wokół zaś dziesiątki budzących pokorę białych ścian. Przepiękne tatrzańskie szczyty – m.in. Murań, Hawrań, Płaczliwa Skała, Lodowy Szczyt, Gerlach, Rysy, Wysoka, Mieguszowiecki, Czubryna, Szatan, Krywań, Świnica, Giewont, Kościelec i wiele, wiele innych – wszystkie jak na dłoni. Od wrażeń aż kręci się w głowie.

Zimowe TatryWidok na LodowyDolina Pięciu Stawów

Na szczycie, ciesząc się słońcem i przyjemną temperaturą, spędzamy mniej więcej pół godziny. O czternastej obieramy drogę powrotną. Zejście okazuje się trudniejsze niż przypuszczaliśmy. Podtopione przez słońce, mocno wyślizgane zbocza są terenem wyjątkowo zdradliwym. Tylko dzięki rakom, czekanom i kijkom udaje nam się uniknąć większych przygód. Oczywiście nie obyło się bez kilku niewielkich ześlizgnięć i niegroźnych upadków. Ostatecznie cali i zdrowi meldujemy się w „Piątce” około szesnastej. Chcemy coś zjeść, ale jadalnię po brzegi wypełnia dziki tłum. Właśnie przed nim się broniąc wybraliśmy na nocleg „Roztokę”, która nie jest może wyjątkowo dobrą bazą wypadową w wyższe góry, ale oferuje za to spokój i niezwykły, domowy klimat. Tymczasem tutaj nie ma nawet gdzie usiąść. Pozwalamy sobie zaledwie na kilka łyków coli, zarzucamy na siebie ciężką zbroję zimowej odzieży i bez zbędnej zwłoki, niezrażeni szybko spadającą temperaturą ruszamy w dół.

Zimowe TatryDolina Pięciu StawówŻółta TurniaWidok na Babią Górę

Pewnie za sprawą zmęczenia ostatni, niespełna dwugodzinny odcinek wydaje się dłużyć w nieskończoność. Mniej więcej w połowie drogi do Wodogrzmotów Mickiewicza oczy zalepia nam ciemność. Na szczęście jesteśmy na to przygotowani. W czołówkach bezpiecznie pokonujemy pozostały dystans. Tuż przed osiemnastą wyczerpani, ale i bardzo szczęśliwi stajemy przed prawie stuletnim budynkiem naszego ulubionego tatrzańskiego schroniska. Za nami ponad 10 godzin drogi, prawie 1300 metrów w górę i tyleż samo w dół, a wszystko pod znakiem wyłącznie pozytywnych emocji i silnych estetycznych doznań. Już dawno osiągnięcie jakiegoś szczytu nie przysporzyło nam tyle radości. Kozi Wierch to póki co w Tatrach nasz zimowy rekord wysokości. Po kolacji, przy kuflu grzanego piwa, umawiamy się, że długo nie pozwolimy mu takim pozostać. Nieśmiało zaczynamy spoglądać ku Rysom.

PowrótPiątkaPowrót
Na Kozi Wierch z wspinał się Jakub Depowski.

Załóż wątek dotyczący tego tekstu na forum

Tatry – przewodnik:

Zimą na Kozi Wierch (42 zdjęcia)Toporowa Cyrhla – Kopieniec – Olczysko – Nosal – Murowanica (Tatry) – przewodnik (61 zdjęć)Palenica Białczańska – Wodogrzmoty Mickiewicza – Morskie Oko (Tatry) – przewodnik (74 zdjęcia)Kuźnice – Czarny Staw Gąsienicowy – Zawrat – Dolina Pięciu Stawów – Palenica Białczańska (Tatry) – przewodnik (66 zdjęć)Palenica Białczańska – Wodogrzmoty Mickiewicza – Rzeżuchy – Mały Staw – Kozi Wierch (Tatry) – przewodnik (62 zdjęcia)Stary Smokowiec – Sławkowski Szczyt (Tatry) – przewodnik (30 zdjęć)Kiry – Ornak – Starorobociański Wierch (Tatry) – przewodnik (43 zdjęcia)Kuźnice – Hala Gąsienicowa – Przełęcz Krzyżne (Tatry) – przewodnik (32 zdjęcia)Mała Wysoka i Przełęcz Rohatka (Tatry) – przewodnik (39 zdjęć)Biała Woda – Zielony Staw Kieżmarski – Jagnięcy Szczyt (Tatry) – przewodnik (36 zdjęć)Szczyrbskie Jezioro – Bystra Ławka – Skrajne Solisko (Tatry) – przewodnik (57 zdjęć)Szczyrbskie Jezioro – Popradzki Staw – Koprowy Wierch (Tatry) – przewodnik (46 zdjęć)Siwa Polana – Grześ – Rakoń – Wołowiec (Tatry) – przewodnik (31 zdjęć)Kuźnice – Czarny Staw Gąsienicowy – Karb – Kościelec (Tatry) – przewodnik (38 zdjęć)Wylot Doliny Żarskiej – Baraniec – Rohacz Płaczliwy – przewodnik (Tatry) (42 zdjęcia)Grań Otargańców – Dolina Raczkowa – przewodnik (Tatry) (41 zdjęć)Palenica Białczańska – Morskie Oko – Szpiglasowy Wierch – Dolina Pięciu Stawów Polskich – przewodnik (Tatry) (38 zdjęć) Palenica Białczańska – Morskie Oko – Wrota Chałubińskiego – przewodnik (Tatry) (23 zdjęcia)
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.