W chorzowskim parku jest takie miejsce, z którego czasem późno w nocy dobiega muzyka. Niektórzy twierdzą, że w tym lesie po prostu straszy, ale są i tacy śmiałkowie, którzy zapuszczają się w głąb, by przekonać się na własnej skórze, co to za duchy. Wśród drzew zaszyta jest Leśniczówka albo jak kto woli Dom Pracy Twórczej Artystów Muzyków. Choć trudno w to uwierzyć, duchy w tym miejscu są wyjątkowo niezmordowane, bo straszą już 25 lat! A skoro to już dwadzieścia pięć lat, to wypadałoby ten jubileusz jakoś uczcić (żeby nie powiedzieć oblać). Tak też się stało i z inicjatywy Jasia Gałacha – obecnego muzycznego gospodarza Leśniczówki – piwo lało się szerokim strumieniem przez cztery dni, bo tyle właśnie trwała urodzinowa impreza.
Niestety nie mogłem uczestniczyć w tej imprezie przez całe cztery dni, ale oczywiście wybrałem się złożyć życzenia. Trzeciego dnia, czyli w sobotę jako pierwsza zagrała niezidentyfikowana grupa w składzie zbliżonym do Ości:
<-- na klawiaszach – Krzysztof Głuch,
na instrumentach perkusyjnych – Michał Giercuszkiewicz, -->
Słyszałem już na żywo Agnieszkę Łapkę, ale nie wiem, czy głos jeszcze bardziej się jej obniżył, czy może moja pamięć płata mi figle... w każdym razie stojąc przy barze jej głosu nie rozpoznałem! Kilka osób zresztą na wieść, że śpiewa niewiasta z niedowierzaniem pielgrzymowało pod scenę, aby się naocznie przekonać. A tego dnia poruszanie się po Leśniczówce nie było łatwe! Byłem tu już nie raz i nie dwa... ale takiego tłoku jeszcze nie doświadczyłem...
Z uwagi na zaistniałą sytuację, większość koncertu wysłuchałem, siedząc w korytarzu przy barze, całkowicie pozbawiony wrażeń wizualnych. Jeszcze tylko szybkie tankowanie przy stanowisku nalewczym paliw nr 73 i już zaczyna się drugi koncert wieczoru. Na scenie pozostali Rafał Rękosiewicz, Mirek Rzepa, Michał Giercuszkiewicz i Agnieszka Łapka, a dołączyli do nich:
Jan "KYKS" Skrzek, -->
Na koncercie Janka Skrzeka byłem nieco ponad rok temu, czyli stosunkowo niedawno... a jednak już od kilku dni chodziły za mną jego kawałki i nie mogłem się doczekać, kiedy znów posłucham ich na żywo!
Czy wiecie kaj są Michałkowice Kajś na Śląsku Między Bytkowem a Bańgowem Teraz już wiecie I w okolicach życie biegnie powoli Cztery strony świata na wyciągnięcie dłoni. Tu liczą się jeszcze, ręce żelazne spracowane. Tu każdy wie co to jest, czorne na biołym. Tu najważniejszą z dat jest dzień w którym przyszedł na świat Jan Kyks Skrzek!1
Szczerze mówiąc, przez ten tłok sporo z koncertu mi umknęło, no bo trudno się delektować muzyką, gdy łokciami przepycha się jakiś słoń z gangu motocyklowego albo jakiś niedopieszczony i niezbyt pokojowo nastawiony do świata nerwus ze stolika dla VIPów klnie, żebyś się posunął, bo mu widok zasłaniasz... no ale w Leśniczówce takie coś przytrafiło mi się po raz pierwszy i mam nadzieję ostatni!
Ale co tam, najważniejsze, że była okazja żeby napić się piwa z przyjaciółmi! Co prawda nie obalili my halba, ale za to uśmialiśmy się do łez przy opowieściach koncertowych Jacka Figury (przy okazji pozdrowienia dla całego Koala Band). Jak znajdę w pobliżu jakąś knajpę z kuloodpornymi szybami to mam nadzieję przyjedziecie dać koncert!
A na dobranoc dostałem buzi od najprzystojniejszego z braci Gałachów... Nie wiem, czy ustalili już między sobą, który to z nich... ale że dostałem od obu, to ta akademicka dyskusja nie ma już dla mnie wielkiego znaczenia.
Tak naprawdę, to nikt nie wie co na płycie Górnik Blues Jasiu zaśpiewał w tych dwóch ostatnich linijkach... Łącznie z Jankiem!