Jedenasty Koncert Świąteczny, Leśniczówka 2012

Janek, Pegaz i SierściuJan GałachLeśniczówka

Święta to czas radości, czas rodzinnych spotkań, refleksji i modlitwy. A przecież jak mawiał św. Augustyn: Bis orat, qui cantat! Gdyby święty z Hippony, który przecież w młodości od dobrej zabawy nie stronił, przyszedł 28 grudnia do Leśniczówki, to z pewnością powiedziałby, że kto gra bluesa, modli się poczwórnie! W niepozornym budynku schowanym wśród drzew chorzowskiego parku, tradycyjnie, już po raz jedenasty Koncert Świąteczny zorganizował Janek Gałach.

Jamming Cherry

Jamming CherryJamming Cherry

Jako pierwszy na scenie pojawił się Marcin Copik, niestety na jego występ nie udało nam się dojechać, więc trudno mi cokolwiek o nim powiedzieć. Po nim zagrał zespół Jamming Cherry w składzie:

Joanna Furmańczyk

<-- Joanna Furmańczyk – śpiew i śliczne oczy.

Andrzej Rojek – saksofon i inspirujący Zappa. -->

Andrzej Rojek
Darek Wawrzyniak

<-- Darek Wawrzyniak – gitara i śpiew.

Jacek Majewski – czerwony bas. -->

Jacek Majewski
Marcin Jagiełło

<-- Marcin Jagiełło – klawisze czarne i białe.

Karol Bednarski – bębny, talerze i pałeczki. -->

Karol Bednarski
Andrzej Rojek i Joanna FurmańczykAndrzej RojekAndrzej RojekJamming CherryJoanna FurmańczykMarcin Jagiełło
Jamming CherryAndrzej Rojek i Joanna Furmańczyk

Jamming Cherry powstał stosunkowo niedawno, bo na początku roku 2012, w efekcie regularnie odbywających się koncertów przypadkowej zbieraniny muzyków, czyli tak zwanych jam session. Miejscem narodzin tego najmłodszego dziecka saksofonisty Andrzeja Rojka, bo to chyba on za tym wszystkim stoi, jest klub muzyczny Centrala w Zduńskiej Woli. Połączenie doświadczenia z młodością dało całkiem ciekawy efekt i zapełniło Leśniczówkę przyjemnymi dźwiękami z pogranicza rocka, bluesa, reggae i jazzu. Taki niepozorny koktajl, a nawet całkiem nieźle bujał.

Jamming CherryJamming CherryAndrzej RojekJamming CherryLeśniczówka

Jan Gałach Band

Dominika, Wojt i Janek

Po dłuższej przerwie na scenie pojawiła się Dominika w towarzystwie braci Gałachów i już sobie pomyślałem, że pewnie znowu się pokłócą, który z nich jest przystojniejszy i będzie rozróba. Ale nie. Tym razem chodziło o to, żeby wypić za zdrowie Dominiki i serdecznie ją pożegnać, bowiem po latach współpracy odchodzi z Leśniczówki.

Zaraz potem na scenie rozłożył się Jan Gałach Band. Od ostatniego mojego z nimi spotkania skład uległ pewnym modyfikacjom, zatem wypada wszystkich muzyków przedstawić:

Jan Gałach

<-- Jan Gałach – pierwsze skrzypce RP,

Karolina Cygonek – ogień nie kobieta, -->

Karolina Cygonek
Marek „Pegaz” Kobus

<-- Marek „Pegaz” Kobus – gitara świetlna,

Borys Sawaszkiewicz – klawisze, -->

Borys Sawaszkiewicz
Marek Idzik

<-- Marek Idzik – bas,

i druga połowa sekcji rytmicznej,

czyli perkusja – Kuba „Fiszka” Fiszer. -->

Kuba „Fiszka” Fiszer
Jan GałachKarolina CygonekMarek „Pegaz” KobusMarek Idzik
Jan Gałach BandMarek „Pegaz” KobusBorys Sawaszkiewicz

Zaczęło się od długiego skrzypcowego intra i bardzo ożywczej, energetyzującej wręcz Cytrynówki, która sprawiła, że niemal tańczyłem pod stolikiem. Rytm tego kawałka po prostu wbijał w podłogę i tratował jak stado koni. Koncert zaczął się więc niewątpliwie od bardzo mocnego uderzenia, żeby nie powiedzieć trzęsienia ziemi!

Jan Gałach BandJan Gałach BandJanek Gałach i Karolina CygonekMarek IdzikJanek Gałach i Karolina Cygonek

Potem zespół zagrał jeszcze kilka swoich autorskich utworów, przy okazji których na scenie pojawiła się Karolina Cygonek o płonących jak ogień włosach. Nie wiem, czy to specjalnie na Koncert Świąteczny, czy płonie tak już od dawna, ale na pewno do piosenek takich jak Woman jej fryzura pasuje jak ulał!

Marek „Pegaz” KobusJan GałachJanek Gałach, Karolina Cygonek i Pegaz
Marek „Pegaz” KobusMarek IdzikMarek IdzikKarolina CygonekPegaz i KrzysiekMarek Idzik
Pegaz i SierściuKuba „Fiszka” FiszerSierściu

Zgodnie z zaleceniem Alfreda Hitchcocka film powinien zaczynać się od trzęsienia ziemi, potem zaś napięcie ma nieprzerwanie rosnąć. Janek najwyraźniej wziął sobie to do serca, bo na bardzo udanej Cytrynówce trzęsienie ziemi wcale się nie skończyło i po kilku numerach na scenę wkroczył Sierściu, wokalista zespołu 4 Szmery.

Kuba „Fiszka” Fiszer SierściuBorys SawaszkiewiczJan GałachSierściuSierściu

Chwilę wcześniej przy barze miałem zaszczyt poznać Sierścia osobiście i nawet się z nim napić. Zresztą szczerze mówiąc, w pierwszej chwili wcale go nie poznałem! Za barem siedział kulturalny, spokojny i bardzo sympatyczny człowiek. Twarz niby znajoma, ale ostatecznie w Lesie znajomych twarzy przecież nie brakuje. A potem człowiek ów wchodzi na scenę i zmienia się w prawdziwe koncertowe zwierzę, prawdziwy dynamit, nawiązując do jednego z numerów zespołu AC/DC!

SierściuSierściuPegaz i Sierściu
Pegaz i SierściuPublikaMarek IdzikPublikaJanek, Pegaz i Sierściu
Jan Gałach
Jan GałachSierściu
Marek Idzik

Muzyka wali z głośników niczym lawa z aktywnego wulkanu, publiczność szaleje, a jakaś stojąca obok mnie dziewczyna krzyczy do Sierścia, że go kocha! Jeśli ktoś myśli, że rock umarł, to znaczy, że chodzi na niewłaściwe koncerty.

Jan Gałach Band wykonał razem z Sierściem tylko cztery utwory: Highway To Hell, Rock and Roll Damnation, Kicked In The Teeth oraz autorski utwór o roboczym tytule Rokowiec, mający znaleźć się na pierwszej płycie zespołu. To były tylko cztery kawałki, a sala prawie eksplodowała! Zespół po raz kolejny udowodnił swoją ogromną wszechstronność, a skrzypki Janka brzmiały, jakby chłopaki z AC/DC zrobili te numery specjalnie dla nich. Schodząc ze sceny, Sierściu podziękował zespołowi za świetne wykonanie, nie szczędząc im przy tym zasłużonych pochwał.

SierściuSierściuMarek „Pegaz” KobusMarek „Pegaz” KobusJanek Gałach, Karolina Cygonek i Pegaz

Pomyślałem wtedy, że to chyba był sabotaż! No bo jak można tak wejść w środku, jakby nie było bluesowego koncertu i zaśpiewać Highway To Hell tak, że aż kapcie spadają. No jak tu po czymś takim zagrać I Don't Need No Doctor – Raya Charlesa?

Ale wbrew moim obawom temperatura koncertu wcale nie spadła. Na zakończenie zabrzmiało kilka kowerów, w tym Dreams genialnego Zespołu Braci Allmanów (na których kawałki w wykonaniu Jan Gałach Band zawsze czekam z niecierpliwością) czy perełka jak Dance of Maya z repertuaru Mahavishnu Orchestra.

Karolina CygonekJan GałachMarek „Pegaz” KobusJanek Gałach, Karolina Cygonek i Pegaz
Jan GałachBorys SawaszkiewiczKarolina CygonekJan GałachJanek Gałach, Karolina Cygonek i Pegaz
Karolina Cygonek i Marek „Pegaz” KobusKarolina CygonekMarek Idzik

Koncert trwał niecałe dwie godziny i był to czas szczelnie wypełniony bardzo dobrą muzyką w bardzo dobrym wykonaniu. Z niecierpliwością czekam na płytę, która, jak zdradza Jan Gałach, nagrana w całości jest już na etapie miksowania. Niech się miksuje, byle nie za długo!

Na koniec tradycyjnie rozpoczął się świąteczny jam session, ale tego już dokładnie nie śledziłem, bo godzina była późna, a trzeba było jeszcze pogadać z przyjaciółmi, których nie wiadomo kiedy znowu się spotka. Wychodziliśmy z Leśniczówki o 4 rano syci i w wyśmienitych humorach. Do pełni szczęścia brakowało tylko świątecznej bieli na dworze. Ponoć idzie epoka lodowcowa, więc kto wie, może za rok!

Jam SessionOla

Pamiątkowe komiksy

Mistrz ciętej ripostyBo wybuchnę!
Witold Wieszczek
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.