Państwo, polityka, społeczeństwo... > Contemplata aliis tradere

Święta Bożego Narodzenia ugłaskane!

Kiedy już przy ogromnych centrach handlowych w połowie listopada pojawią się pierwsze choinki, wtedy chyba każdy z przechodniów powoli uświadamia sobie jak wielkim krokiem zbliżają się święta. Blask lampek, ciepła muzyka z jakże niezapomnianym utworem What a wonderful world, tworzą klimat wyjątkowy, urokliwy, aż strach pomyśleć, że kiczowaty. Nadchodzi czas, gdy nawet zwierzęta przemówią ludzkim głosem, zatem rodzi się nadzieja, że uda się to także niektórym z naszych bliskich.

Przez wielu ludzi te święta uważane są za najbardziej rodzinne. I trudno się dziwić, bo dla niektórych jest to jedyny taki moment, gdy można bezinteresownie pobyć z sobą, ułowić złamane sianko spod obrusa, przełamać się symbolicznym opłatkiem i podzielić się niezwykle misternie zapakowanymi prezentami. I chociażby mężczyzna otrzymał kolejny wystrzałowy krawat do świątecznej kolekcji, kobieta standardowy zestaw kosmetyków kupionych w ostatniej chwili w przydrożnej drogerii a dziecko piątą pecetową grę z serii wyścigówek – liczy się gest, niespodzianka, tajemnica. Wszystko po to, by za chwilę zasiąść przy telewizorze i obejrzeć „Kevin sam w domu” czy inny film z serii „wigilijnej”, którą od kilkunastu lat serwuje nam TVP. I tak ma być, nie chcemy nic zmieniać. Możemy narzekać na brak gustu, czy na przewidywalność kolejnych dni (przejedzenie, nuda, wizyty rodzinne), ale tak naprawdę nie chcemy, by w tej materii cokolwiek się zmieniło. Dlaczego? Bo boimy się dotknąć tajemnicy, nowości, jaka stoi za dramatycznym wydarzeniem sprzed dwóch tysięcy lat. Coś jakby zachwycać się pięknie zawiniętą w sreberko czekoladką, nawet jej nie rozpakowując. Nic dziwnego. Jak powiedział niegdyś mędrzec Forrest Gump: „Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz co się trafi”. Dlatego lepiej się cieszyć raz w roku z posiadania tegoż pudełeczka dyskretnie chowając je na kolejne nadchodzące święta.

A, paradoksalnie, święta Bożego Narodzenia w bezprecedensowy sposób obnażają ludzką bezradność i moc w tej bezradności ukrytą. I nic dziwnego, że w gruncie rzeczy czujemy się nimi w pewien sposób onieśmieleni. Bo ciężko jest stanąć twarzą w twarz ze swoją słabością, która potrzebuje innego człowieka, potrzebuje jego bliskości i miłości. A może czasem po prostu potrzebuje przebaczenia. Chyba jest w nas jakiś lęk, by nasze kruche człowieczeństwo powierzyć w ręce innego, równie kruchego człowieka. Tak nie wypada, tak nie przystoi, bo wstyd, po prostu wstyd. Bo słabość i nieporadność nie są wydarzeniami medialnymi. Dlatego łatwiej upijać się rodzinnym szczęściem emitowanym z ekranu nowego telewizora LCD o przekątnej 32 cale kupionego na raty, niż podjąć trud tworzenia przestrzeni dla zdrowej i żywej relacji z naszymi bliskimi.

Kiedy jeden z moich zakonnych braci przygotowywał kilka lat temu szopkę w kościele, postanowił w pełni oddać klimat bożonarodzeniowej stajenki. Było zatem mnóstwo siana, z kilku podstarzałych desek zbił prowizoryczną szopkę, otworzył okno, żeby było zimno. Żadnych uatrakcyjnień w postaci bombek, choineczek, lampeczek czy świeczek. I może by się cały misterny plan udał, gdyby nie miał jeszcze zamiaru rozsypać... gnojownika. Smród w kościele?! Przed takim zaangażowaniem powstrzymali go bracia radząc, by poskromił swoje zapędy zbytniego urealnienia miejsca narodzenia Boga. Dlaczego? Bo w takim miejscu trudno się modlić, siedzieć i śpiewać kolędy. Takie miejsce nas odstrasza a nie przyciąga, burzy rodzinny klimat budowany już od połowy listopada przez instytucje nie mające zielonego pojęcia o sensie Bożego Narodzenia.

Przyjście Boga odkrywa przed nami do bólu człowieka. Człowieka, jaki odsłania się przed nami w listopadowe wieczory, kiedy siedzi w fotelu po całym dniu gonitwy pomiędzy studiami, pracą i rodziną, popijającego ciepłą herbatkę i wpatrującego się jak szyby w oknach jego salonu płaczą – człowieka samotnego, zagubionego, pragnącego zaufania i bliskich relacji aby po prostu żyć. Człowieka potrzebującego Innego, który go podtrzyma, podniesie, doda otuchy. Jeszcze to pewnie bylibyśmy w stanie znieść, ale te święta odkrywają znacznie więcej. Odkrywają przed nami do bólu Boga. Boga, który rzuca się w ramiona tego popękanego człowieka i nie zwraca uwagi na niestosowność takiego gestu. Stworzyciela, który w pełni powierza się człowiekowi zmordowanemu szarą codziennością, nie przystosowanego do takiego gestu zaufania w żaden sposób.

Niejeden z tatusiów pewnie doświadczył niezwykłej postawy swojego dziecka, kiedy ono podczas zabawy skakało ze stołu z zamkniętymi oczami w ręce ojca. Nie pytało, czy tatuś ma czyste ręce, czy jest gotowy, czy bierze odpowiedzialność za tę zabawę. Rzuca się w pełnym zaufaniu, że tatuś przecież i tak mnie złapie. To samo robi Bóg. Wykracza poza rozrysowane grubą kreską granice i schematy chcąc być pochwyconym i złapanym. Bo tylko tak jesteśmy w stanie uwierzyć, że jeszcze są na tym świecie ludzie, którzy chcą się nam rzucić w ramiona, tak bezinteresownie, tak bez kalkulacji, bo po prostu nas potrzebują. Bo tylko tak możemy uwierzyć, że czasem warto zrobić ten pierwszy krok i rzucić się w ramiona innego człowieka z całą naszą biedą i udręką, choćby ten człowiek mieszkał obok nas już sporo wiosen i zupełnie nie spodziewał się takiego gestu z naszej strony.

Dziś, kiedy otrzymuję piękne bożonarodzeniowe kartki, uśmiecham się sam do siebie. Zasypana śniegiem stajenka, aniołek grający na fujarce i gwiazdka migocząca na skraju nieba. I wcale nie jest tak, że mnie to nie porusza. Porusza, ale w głębi serca przeczuwam, że to jeszcze nie jest Wielki Finał, bo gdzieś tam Bóg szykuje się do skoku w moje ramiona. Nie reaguję nerwowo i spoglądam dalej na płaczące szyby. On i tak wie, że Go złapię.

o. Adam Wyszyński OP
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.