Historia > Polscy herosi - zwycięscy wodzowie

Bicz z piasku. Walki Kazimierza I Odnowiciela o odbudowę państwa polskiego (1039-1050)

Po śmierci Mieszka II, w 1034 roku, Polska pogrąża się w chaosie. Zdobycze Bolesława Chrobrego są już tylko wspomnieniem. Na domiar złego od trzonu naszego państwa zaczynają odpadać kolejno wszystkie dzielnice. Wojewoda Miecław skrzykuje na Mazowszu całą opozycję antypiastowską i antychrześcijańską, tworząc własne państwo, oparte na dawnych, pogańskich tradycjach. W sojusz z Miecławem wchodzi książę Pomorza Gdańskiego, Siemomysł. Na resztę kraju spada niczym lawina najazd czeskiego księcia Brzetysława. Wielkopolska staje w ogniu. Z Gniezna i Poznania pozostają jedynie zgliszcza. Brzetysław w drodze powrotnej zagarnia Śląsk i część dzisiejszej Małopolski z Krakowem, osadzając tam własnych wojewodów. Polska jako organizm państwowy przestaje istnieć.

Lata 1034-1039 należą do najbardziej mrocznych w naszej historii. Kraj został rozszarpany przez siły zarówno zewnętrzne, jak i wewnętrzne, a dopalającym się pogorzeliskiem nie interesował się szczególnie żaden z dziejopisarzy. Istnieje hipoteza, że w owych latach władcą Polski był domniemany starszy brat Kazimierza I Odnowiciela — Bolesław Zapomniany. Brak jakichkolwiek wzmianek źródłowych o tym władcy nie pozwala rozstrzygnąć tej kwestii. Jest jednakże kilka przesłanek, które wydają się świadczyć o słuszności tej teorii. Są nimi liczebniki przy imionach Bolesława II Szczodrego (Śmiałego) i Bolesława III Krzywoustego w najstarszych zachowanych dokumentach. Szczodry figuruje w nich jako Bolesław III, a Krzywousty jako Bolesław IV. Również fakt, że Kazimierz przeznaczony został pierwotnie do stanu duchownego, jest niezwykle wymowny. Mieszko II nie mógł przecież oddać do klasztoru następcy tronu w celu innym niż czysto edukacyjny. Kazimierz natomiast ewidentnie kształcił się na mnicha, co zostało dobitnie udowodnione. Ponadto byłoby co najmniej dziwne, gdyby przez ponad cztery lata kraj, nawet płonący, pozostawał bez władcy. No i na koniec jeszcze kwestia imion. Kazimierz jest w genealogii Piastów imieniem nowym, nieposiadającym jeszcze sławnego poprzednika. Natomiast tradycja nakazywała nadanie pierworodnemu synowi imienia po wielkim przodku, więc po zsumowaniu wszystkich argumentów akcje Bolesława Zapomnianego jakby rosną…

…Co nie zmienia faktu, że późnym latem 1038 roku Kazimierz wciąż jeszcze był gościem specjalnym węgierskich lochów i nie miał żadnego wpływu na losy państwa. Sytuacja odwróciła się dopiero z początkiem jesieni, gdy miejsce zmarłego w sierpniu króla Stefana zajął Piotr Wenecjanin. W pierwszej kolejności zainteresował się rezydentami kazamatów i znalazłszy tam polskiego królewicza, odesłał go czym prędzej na dwór cesarza rzymskiego narodu niemieckiego. Należałoby w tym miejscu wyjaśnić, co w ogóle Kazimierz porabiał w takim ekskluzywnym lokum. Otóż został zatrzymany przez Stefana na wniosek Brzetysława czeskiego, z którym Stefan pozostawał w ścisłym sojuszu. Sojusze władców na ogół ulegały częstym zmianom, w szczególności po ich śmierci, a Piotr Wenecjanin nie należał do grona najlepszych przyjaciół czeskiego księcia. Wolał więc sprawę pozostawić wyższej instancji, toteż jeszcze tego samego roku Kazimierz zjawił się w Saksonii.

Cesarz Konrad II był człowiekiem już dość schorowanym i niebawem umarł. Wkrótce potem odbył się zjazd koronacyjny w Merseburgu, gdzie nowy król niemiecki, Henryk III, z zainteresowaniem wysłuchał opowieści polskiego księcia, w której niekoniecznie wzruszył go los wiecznie buntowniczej Polski. Uwagę jego przykuł za to fakt, że oto jeden z jego wasali, czyli Brzetysław, nie dość, że bez wyraźnej zgody, to jeszcze bez wiedzy cesarza, zaatakował drugiego wasala (za którego Niemcy zwykli uważać Polskę). Samowola i wzrost potęgi czeskiego władcy była wystarczającym sygnałem ostrzegawczym. Jedną z podstaw polityki międzynarodowej była bowiem od niepamiętnych czasów zasada utrzymania równowagi, zarówno wśród potencjalnych sojuszników, jak i wrogów. Kazimierz otrzymał pozwolenie zwerbowania wojska na terenach cesarskich. Ceną za ten akt łaski było złożenie przez polskiego władcę uroczystego hołdu lennego, który zobowiązywał Kazimierza do uznania całkowitego podporządkowania Polski cesarstwu i płacenia trybutu. Jednocześnie rozwiewało to wątpliwości dotyczące korony królewskiej. Nie było jednak co myśleć o królestwie w sytuacji, gdy nie było nawet państwa.

Wkroczenie Kazimierza do Wielkopolski na czele półtysięcznego wojska nastąpiło gdzieś w okolicy lata 1039 roku. W tym czasie Brzetysław dopiero powracał z łupami do Pragi. Ziemia dymiła więc jeszcze od pożarów, co nie nastrajało optymistycznie. Pierwszą siedzibą nowego władcy Polski, a właściwie jej ochłapu, stała się Kruszwica, która jako jeden z nielicznych grodów oparła się najeźdźcom. Pierwszym wrogiem, z którym należało się rozliczyć, był separatysta Miecław. Brzetysław ze swoją potęgą był na razie poza zasięgiem możliwości Kazimierza. Miecław zresztą też. Czeski najazd nie dotknął Mazowsza, a biorąc pod uwagę, że ściągnęła tam duża część ludności z całej Polski, była to w tym czasie najbogatsza, najludniejsza i dysponująca największym wojskiem część kraju. Atakowanie jej w pojedynkę było wręcz samobójstwem. Dlatego też Kazimierz wszedł w przymierze z księciem ruskim, Jarosławem Mądrym, biorąc sobie za żonę jego siostrę, Marię Dobroniegę.

Kazimierz I Odnowiciel, autor: Wojciech GersonW roku 1041 król niemiecki Henryk III wyruszył na Czechy, zmuszając Brzetysława do kapitulacji, a sprzymierzone siły polsko-ruskie rozbiły armię Miecława pod Pobiedziskami. Obydwa zwycięstwa przyniosły Polsce sukces jedynie połowiczny. Miecława nie udało się rozgromić kompletnie i trzeba było przyjąć jego akt poddania. W praktyce oznaczało to, że wojewoda pozostanie wciąż na Mazowszu i dalej będzie robił, co chce, tyle że otwarcie nie będzie już mowy o odrębności Mazowsza. Na drugim froncie natomiast klęska Brzetysława nie przyniosła spodziewanych korzyści w postaci zwrotu Polsce zagarniętych ziem i łupów wojennych. Najzwyczajniej — pokonany Brzetysław przy pomocy łapówek zdołał ułożyć się z Henrykiem korzystnie dla siebie. Kazimierz, zdając sobie sprawę z tego, ile warte są obietnice władców, nie zamierzał się skarżyć. W ciągu następnych lat powoli odbudowywał tę część państwa, którą kontrolował, i powiększał wojsko. Wiedząc doskonale, że grody okupowane przez Czechów nie skaczą z tego powodu z radości, wyczekiwał cierpliwie dogodnej sytuacji. Jeszcze przed 1044 rokiem zdołał bez większych walk opanować Kraków, co wydatnie poszerzyło granice jego państwa. W tym czasie stosunki polsko-niemieckie uległy dość znacznemu ochłodzeniu, gdyż Kazimierz odmówił wzięcia udziału w kampanii wymierzonej przeciwko Węgrom. Jednocześnie Henryk III wymierzył policzek Jarosławowi Mądremu, odmawiając małżeństwa z jego córką. Spowodowało to jeszcze większe zacieśnienie sojuszu polsko-ruskiego. W efekcie syn Jarosława, Izjasław, poślubił siostrę Kazimierza, Gertrudę.

W latach kolejnych polski książę coraz wyraźniej kierował swe zainteresowanie w stronę Śląska. Wprawdzie zajęcie tych ziem przez Czechów było już niejako usankcjonowane przez Henryka III, który w 1046 roku został koronowany na cesarza rzymskiego, jednak zarówno dla Kazimierza, jak i dla większości śląskich władyków była to bezprawna okupacja. Próba odwołania się do sądu papieskiego również spełzła na niczym, gdyż Brzetysław zdołał przekupić głowę Kościoła. Kazimierz jednak w tym czasie dysponował już na tyle silną armią, by nie musieć zdawać się wyłącznie na dyplomację. Tym bardziej że jego sojusz z Jarosławem Mądrym trwał w najlepsze, a Brzetysław nie zaliczał się do grona najbliższych przyjaciół ruskiego władcy.

Nieoczekiwanie pojawił się jeszcze jeden sprzymierzeniec. Była nim zaraza, która przetoczyła się przez Czechy, dziesiątkując ich mieszkańców, a co za tym idzie, znacznie osłabiając ich militarną potęgę. Nie było więc na co czekać. Kazimierz zaczął sposobić się do decydującej rozprawy, by odzyskać swe dziedzictwo. Być może nawet zdobył kilka grodów, lecz wówczas wydarzyło się coś, co zmusiło go do zmiany frontu. Znów dał znać o sobie Miecław, odnawiając stare przymierza i nawiązując nowe. Wespół z Siemomysłem, Litwinami, Jaćwingami i Prusami stworzył silny blok antypolski, nie kryjąc się już zupełnie z zamiarem obalenia dynastii piastowskiej i przejęcia władzy nad całym krajem. Kazimierz Odnowiciel musiał teraz skierować wszystkie swe siły na Mazowsze. Stawka tym razem była najwyższa z możliwych: zwycięzca zabierał wszystko. Był to rok 1047. Miecław skoncentrował swe siły nad Bugiem, w okolicy Ostrowi Mazowieckiej. Były już z nim oddziały litewsko-jaćwieskie i pruskie. Nadchodziły też posiłki pomorskie. Walkę z czasem wygrał Kazimierz. Posiłki Jarosława wysłane łodziami po Bugu zdołały dotrzeć przed Pomorcami i Kazimierz, nie czekając już na nic, uderzył na Miecława. Wywiązała się zażarta bitwa, w której każdy zdawał sobie sprawę z tego, co naprawdę oznacza w niej zwycięstwo lub porażka. Rycerstwo mazowieckie nie ustępowało w niczym polskiemu czy ruskiemu, a nawet mogło je przewyższać. Jednakże okryte skórami oddziały Prusów i Jaćwingów nie były w stanie zbyt długo przyjmować na siebie siły uderzenia ciężkiej jazdy. Ich odwrót przemienił się w bezładną ucieczkę. Lukę w szykach wykorzystały wojska Kazimierza, by otoczyć Mazowszan. Czy zginął w tej bitwie Miecław — nie wiadomo. Niedobitki pruskie, litewskie i jaćwieskie zdołały zapewne powrócić do swych pieleszy. Wojska polskiego księcia z marszu uderzyły na nadciągające z opóźnieniem posiłki Siemomysła, odnosząc kolejne zwycięstwo. Po tej bitwie Mazowsze stało się na powrót częścią państwa polskiego.

Rozprawiwszy się z Miecławem, mógł teraz Kazimierz powrócić do sprawy śląskiej. Zarówno osłabienie czeskiej potęgi, jak i wzrost jego własnej miały tu niebagatelne znaczenie. Kolejne miasta śląskie przechodziły niemal bez walki w polskie ręce. Prawdopodobnie do 1050 roku, a najpóźniej do 1055 cały Śląsk był już z powrotem pod kontrolą polskiego władcy. Tym samym role się odwróciły: teraz Brzetysław słał do cesarza skargi na „bezprawne” zagarnięcie dzielnicy. Cesarz jednak miał tym razem na głowie inny problem — pod tytułem „Węgry”. Uzależnił więc swój wyrok od udziału w kampanii wojsk polskich oraz czeskich. Niemieccy kronikarze zanotowali później, że lepiej bili się Polacy…

Walter Bez Mienia
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.