Na wielką imprezę trzeba się odpowiednio przygotować. Wiedziały o tym czarownice z Jury, które według legend, spotykały się na szczycie Góry Zborów i leciały na sabat w Góry Świętokrzyskie. Tyle o wyniosłych skałach niedaleko wsi Podlesice mówią stare podania. A jaka wieść niesie się o nich współcześnie?
Przejeżdżając przez Jurę Krakowsko-Częstochowską nie sposób oderwać wzroku od masywnych skał w kolorze białoszarym, przetykanym czarnymi smugami. Niektóre chowają się przed turystami za lasami i krzewami, ale sprytnie poprowadzone szlaki i dróżki pozwalają wygrać tę zabawę w chowanego. Tak figlarna jest właśnie Góra Zborów – najchętniej odwiedzany ostaniec skalny na jurze.
Maciek, fotograf jurajskich krajobrazów, zna jednak górę jak własny futerał do aparatu, więc wiedzieliśmy, że zgubić się nie możemy, ani niczego nie przeoczymy.
Wędrówkę rozpoczęliśmy koło Centrum Dziedzictwa Przyrodniczego i Kulturowego Jury, wchodząc na czarny szlak pieszy. Niedługo potem naszym oczom ukazały się skały wapienne uformowane w fantazyjne kształty o kilkudziesięciometrowej wysokości. Bezleśne stoki są zarośnięte tarniną, leszczyną i jałowcem. Na skałach zobaczymy paprocie szczelinowe i rzadkie gatunki roślin tj. skalnica gronkowa, która jest pozostałością po chłodnym klimacie. Rezerwat przyrody Góra Zborów stanowi ostoję rzadkiego u nas motyla, skalnika. Skały i lasy stanowią środowisko życia ptactwa – gniazduje tu m.in. puchacz, drozd skalny, krzyżodziób sosnowy oraz krzyżodziób świerkowy, kopciuszek i dzierzba rudogłowa.
Najciekawszą formą krasową jest odkryta przed II wojną światową Jaskinia Głęboka, której długość korytarzy wynosi 190 m, głębokość zaś 22,4 m. W czasie wojny eksploatowano tu wapień, co spowodowało częściowe zniszczenie jaskini. W 2010 roku wyposażono ją w odpowiednie oświetlenie, aby ułatwić turystom zwiedzanie.
Ciesząc się wspaniałą pogodą i wystawiając blade twarze do słońca, zamarudziliśmy na szczycie ostańców, przyglądając się panoramie. W oddali widać m.in. kilka zamków jurajskich – przede wszystkim w Bobolicach i Mirowie oraz w pobliskim Morsku, a także w Podzamczu.
Najpiękniejsza w jurajskich ostańcach jest ich magiczna zmiana kształtów. Wyobraźnia nieznająca granic pozwala na różnorodną interpretację ich sylwetek. Jakie mieliśmy pomysły? Na pewno widzieliśmy Babę i Wielbłąda, niektórzy Dziada i Buddę. A jeszcze inni kształty, o których można mówić po 22.00…
Tajemnicza jura na wyciągnięcie ręki – pieszo, rowerem, czy też na linie: jak chcecie. Może być też na miotle, jak jurajskie czarownice, szykujące się do wylotu na największą imprezę w południowo-wschodniej Polsce.