Uff... Nareszcie wiosna, a w każdym razie pierwsze jej znamiona. Choć na razie przedwiośnie i wszędzie pełno kup teraz... w hipermarkecie promocji wiosennych w sensie. Ale tym, którym zostało po zimie w szafie sporo bakalii, a mają potrzebę dosłodzenia sobie życia smakami orientu, polecam coś, co niektórzy starzy bywalcy Przystanku Woodstock pewnie pamiętają z darmowej kuchni Bhaktów, czyli po naszemu Krisznowców, jako to słodkie i brązowe którego mogliby dawać więcej niż tego żółtego ;) Nazywa się to halawa i jest proste w obsłudze jak facet w łóżku.
Potrzebujemy:
Masło topimy na patelni, wsypujemy kaszę i prażymy ją(cały czas mieszając, żeby nie przywierało) aż nabierze złotej barwy, dodajemy cynamon. W drugim garnku gotujemy wodę z cukrem, sokiem z cytryny i rodzynkami. Następnie do prażącej się kaszy powoli, etapami (i cały czas mieszając) dodajemy wodę z cukrem i resztą, dodajemy pokrojonego banana oraz pozostałe bakalie dowolnie przez nas wybrane. Gotujemy to wszystko na małym ogniu tak długo, aż masa będzie odchodzić od ścianek garnka. Jeść ciepłe, choć i na zimno smakuje dobrze. SMASZNEGO :).
Punk-Rock cuisine:
Tortilla zamiast Mercedesa 500 SLBarani łeb zamiast psychodelikówSvět je do pyrdele (Svíčková na smetaně)Pasta di Tonno e spinaciNa upalny maj - gazpacho i chłodnik litewskiMamma Mia czyli oda do włoskiej kuchniPo prostu zupa z oberibyPunk-rockowe chaczapuriFlapjack emigranckiHalawa dla leniwychPesto dla Ciebie dla rodzinyCie...cie...cie...cierzycaZapiekanka awaryjnaGrillowany lipiec