Bytomska Moc Bluesa, Dirtyday, Alamedadosoulna, czyli tydzień muzycznych emocji

Nie spodziewaliśmy się zupełnie, że luty dostarczy nam aż tylu muzycznych wrażeń. 13.02 – Bytomska Moc Bluesa, 19.02 – Dirtyday, 21.02 – Alamedadosoulna. To była prawdziwa ponadtygodniowa muzyczna uczta, która skutecznie wyrwała nas z zimowej stagnacji, rozkołysała ciała, wprawiła struny naszych zziębniętych duszyczek w przyjemny, wibrujący ruch. Chcąc chociaż w małym stopniu odwzajemnić się jej gospodarzom – młodym, znakomitym muzykom, postanowiliśmy szepnąć o nich czytelnikom Libertas kilka ciepłych słów.

Już na wstępie zaznaczamy, że nie będziemy starali się nikogo przekonywać do naszych muzycznych gustów. Nie będziemy chwalić się nie wiadomo jak wielką wiedzą o prezentowanych zespołach. Ku rozczarowaniu niektórych nie powiemy też nic ciekawego na temat pikantnego zapewne życia prywatnego muzyków. Intencją naszą nie będzie w końcu zabawa w krytyków, rozbierających muzyczną tkankę na czynniki pierwsze. Muzyka zespołów, które chcieliśmy zaprezentować, nie powstaje bowiem po to, aby o niej przesadnie dużo mówić, tylko – żeby jej słuchać. Najlepiej na żywo, w jakimś niewielkim, ciemnym i zatłoczonym klubie, gdzie wzajemna wymiana między sceną a publiką jest czymś podstawowym i oczywistym.

Celem naszej relacji jest próba podzielenia się z czytelnikami Libertas cennymi muzycznymi specyfikami, które w naszym przypadku okazały się być cudownym panaceum na „złą pogodę” (cokolwiek to znaczy). Być może nasza euforia – bo wciąż nie opadły emocje, a zdobytej energii na szczęście nie roztrwoniliśmy jeszcze w codziennej krzątaninie – komuś się udzieli i skieruje go na któryś z kolejnych koncertów. Jeśli jednak dotarcie na nie okaże się zbyt trudne, zawsze można skorzystać z dobrodziejstw dzisiejszej techniki i odnaleźć muzyków w internecie. Zdając sobie sprawę, że nasze jednoznacznie pozytywne opinie mogą wzbudzać pewne wątpliwości, a nawet podejrzenia, już teraz zaświadczmy, że relacji naszej nikt nie sponsoruje. Całość fundują jedynie nasze wyjątkowo silne wrażenia.

Bytomska Moc Bluesa

Marek 'Motyka' MakaronAsia Mrozek i Tomek Kończak

Wszystko zaczęło się… trzynastego w piątek. Bardzo chętnie skorzystaliśmy z zaproszenia na I Bytomską Moc Bluesa – muzyczną biesiadę zorganizowaną w ogromnej hali Elektrociepłowni Szombierki, specjalnie na którą – nie można o tym nie wspomnieć – wystawę swoich fotografii dokumentujących liczne bluesowe wydarzenia przygotował Naczelny naszego miesięcznika Witek Wieszczek. Zaraz po pracy, razem z Naczelnym i panią Naczelnikową Dorotą ruszyliśmy w drogę. Nie zatrzymały nas klątwy, zabobony, ani nawet arktyczna zamieć i już po… 2 godzinach (35 km w 2h! Samochodem!) byliśmy na miejscu.

Przemek KaniewskiNasz Naczelny w akcjiAsia Mrozek

Około 19.00 rozpoczęło się bluesowe święto. Na scenie pojawił się najpierw Marek „Makaron” Motyka by udowodnić publiczności istnienie muzycznego mostu między Śląskiem a deltą Missisipi. W drugiej kolejności wystąpił chorzowski zespół AROUND THE BLUES (w składzie: Asia Mrozek – wokal, Tomek Kończak – gitara prowadząca, Przemek Kaniewski – gitara rytmiczna, Krzysiek Kremer – bas, Mateusz Lizoń – perkusja).

Na nas jednak największe wrażenie zrobił koncert gwiazdy wieczoru, bluesowego tria – SIÓDMA W NOCY (w składzie: Kajetan Drozd – gitara, wokal, harmonijka, Marek Idzik – bas, Aleksander Juraszczyk – perkusja). Mnóstwo emocji, doskonały kontakt z publicznością, znakomite gitarowe brzmienia a la Johny Lang, czy też Stevie Ray Vaughan. Nic dziwnego, że zespół ten zdobywa nagrody na tak prestiżowych festiwalach, jak Rawa Blues, czy Olsztyńskie Noce Bluesowe.

Marek IdzikKajetan DrozdAleksander Juraszczyk
Kajetan DrozdMarek IdzikKajetan Drozd i Marek IdzikKajetan droz i Marek Idzik
Bytomska moc bluesaKajetan Drozd i Marek 'Motyka' Makaron

Nie będziemy obszerniej rozpisywać się o I Bytomskiej Mocy Bluesa. Wiemy bowiem, że specjalną foto-relację przygotował nasz Naczelny. Powiemy tylko, że koncert zakończył się około północy, a Elektrociepłownia Szombierki przez tych kilka godzin zmagazynowała podobno zapasy ciepła wystarczające, by mieszkańcy Śląska już do końca zimy nie musieli martwić się o gorące kaloryfery, niezależnie od powszechnie zdiagnozowanego ogólnoświatowego kryzysu, czy też energetycznych międzynarodowych szachów.

Dirtyday

Kilka dni po Bytomskiej Mocy Bluesa dotarła do nas wiadomość, że w czwartek 19 lutego w bielskim Boston Pubie zagrają dobrze znani nam muzycy, na koncertach których staramy się bywać regularnie.

Dirtyday to pochodzący z Bielska-Białej kwartet występujący w tradycyjnym rockowym składzie, czyli wokal, gitara, bas i perkusja. Jak sami twierdzą, zespół powstał w 2001 roku, kiedy to po raz pierwszy skrzyżowały się drogi twórcze gitarzysty Patryka Pierzaka i wokalisty Bartosza Króla. Po kilku miesiącach skrystalizował się skład (…) oraz pojawiło się pierwsze imię grupy - Bobry z Marsa. Powstawały kompozycje będące wypadkową wspólnych fascynacji muzycznych oraz indywidualnych poszukiwań. Bobry Z Marsa intensywnie pracowały nad własnym materiałem, jednak problem stanowiła nieustanna karuzela personalna w obrębie sekcji rytmicznej. Po pewnym czasie członkowie grupy zdecydowali się na zmianę nazwy. (…) Potwierdzając swoje Ziemskie pochodzenie grupa zdecydowała się na początku 2003 roku przechrzcić na Dirtyday. Pod koniec 2007 roku zespół wydał nakładem własnym debiutancką płytę, na której znalazło się 11 autorskich kompozycji.

Aktualnie zespół tworzą:

Bartosz KrólBartosz Król

<-- Bartosz Król – „charyzmatyczna postać, emocjonalna barwa głosu”;

Patryk Pierzak – „stosy melodyjnych riffów, charakterystyczny sound przelany emocjami”; -->

Patryk PierzakPatryk Pierzak
Michał JanyMichał Jany w tle

<-- Michał Jany – „ekspresyjny bas, dynamiczny groove z odrobiną przemocy na gryfie”;

Maciek Błażewicz – „zawodowy pałker, nowy członek zespołu”. -->

Maciek BłażewiczMaciek Błażewicz

Zanim w czwartkowy wieczór na scenie zawitali muzycy Dirtyday, z zadaniem wprowadzenia publiczności w odpowiedni nastrój zmierzyła się oświęcimska grupa The BridgeStorm. Niestety nie możemy zbyt dużo powiedzieć o ich muzyce, bo w czasie występu naszą uwagę bardziej przykuwała spontanicznie zorganizowana bójka, w której istotną rolę odgrywał m.in. kolega Miłosz (pozdrawiamy!), a którą ostatecznie zakończyła profesjonalna akcja grupy interwencyjnej „Spartan” (również pozdrawiamy – czemu nie?). Na szczęście obyło się bez wyraźniejszych uszczerbków na zdrowiu. Kilka stłuczonych kufli, mokra podłoga i … na tę chwilę koniec emocji. Wracając do The BridgeStorm – kątem oka widzieliśmy, że publiczność bawiła się nieźle.

O 20.30 na scenie pojawiło się wreszcie Dirtyday. W czasie prawie dwugodzinnego koncertu grupa zaprezentowała publiczności przede wszystkim swoje własne kompozycje, w tym z niecierpliwością wyczekiwane przez nas – „Just words”, Why”, „Extraordinary man”, „Gniew”, „Nadszedł czas”, czy też „Las bielsko parano”. Ściana dźwięku, niezwykła energia, mnóstwo niepokojących, ale bardzo harmonijnych brzmień, precyzyjnie skonstruowane teksty, okraszone niezbędną dawką zdrowej depresji. Kilka lat temu członkowie Dirtyday charakteryzowali swoją muzykę dwoma prostymi słowami: moc i melodia. Naszym zdaniem, mimo naturalnej ewolucji ich twórczości, określenia te nie utraciły aktualności, o czym kolejny raz, bezpośrednio, z wielką satysfakcją mogliśmy się przekonać.

Niestety już przed 23.00 – tym razem rezygnując z dłuższego wieczoru w towarzystwie muzyków – niechętnie ruszyliśmy w dość długą drogę powrotną, aby złapać choć trochę snu przed złośliwie upominającą się o nas piątkową nierzeczywistością zawodową.

Alamedadosoulna

Na gitarze RubenNa trąbce SamNa basie Gorka

Jeszcze na dobre nie przestało nam szumieć w uszach a już, przypadkowo, trafiliśmy na kolejne muzyczne wydarzenie. Tym razem do Tychów zawitali, wcześniej zupełnie dla nas anonimowi, specjalni goście z Hiszpanii, by w Kloster Pubie dać jeden z zaledwie dwóch koncertów w Polsce.

Śpiewająca RebecaGladys na ogół saksofonAch ten puzonSam, Ruben i Tuli (saksofon)Alamedadosoulna w akcji
Laura klawiszeGorka, Rebeca i kropla beskidu

Alamedadosoulna, bo o nich mowa, to powołana do życia w pełnym hiszpańskim słońcu wybuchowa mieszanka na bazie ska – w tym wydaniu tego muzycznego stylu, w którym stale koresponduje on ze swoimi korzeniami, czyli m.in. swingiem, jazzem czy nawet rhytm’n bluesem. Zespół tworzy 10 muzyków. Przynajmniej według oficjalnych danych. Sami nie odważymy się tego ostatecznie potwierdzić. Wiadomo jak ślepa bywa w późne sobotnie wieczory percepcja wzrokowa. Jeśli zaś brać pod uwagę ilość energii, jaką wytwarzał podczas koncertu tłum piekielnie ruchliwych muzyków, skłonni jesteśmy przypuszczać, że gości z Hiszpanii mogło być i ze czterdziestu.

Dokumentacja fotograficzna – skromna, bo na koncercie wyraźnie brakowało trzeźwego fotografa – również niczego nie rozstrzyga. A na poważnie – Juanjo, Rebeca, Sam, Laura, Tuli, Sergio, Ruben, Gladys, Gorka, Pacheco (pod takimi przynajmniej imionami występują na swojej stronie), zaprezentowali niezwykły muzyczny spektakl, w którym starannie przygotowana choreografia, inscenizacje, skecze, bez zgrzytu łączyły się z naturalnością, spontanizmem, czy też scenicznym szaleństwem.

Gladys i RubenRubenRebeca raz jeszcze
I jeszcze raz rebecaSamGorkaRubenPuzon raz jescze
Rebeka tym razem na saksofonie

Chciałoby się więcej, ale niestety Alamedadosoulna wróciła już do Madrytu. Może kiedyś jeszcze do nas zawitają?

To był tydzień pełen niespodziewanych muzycznych emocji. Blues, rock i ska podane w wyjątkowej, niebanalnej formule. Trzy muzyczne style, kilka zespołów, odmienne wrażliwości i drogi twórcze. Ogromna dawka energii. Moc i melodia. Gorący powiew w środku mroźnej zimy. Chwila odwilży.

Na koncertach bawili się Basia Saternus i Jakub Depowski.
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.