Odprowadź mnie na stację, bilet kup nic tu nie pomoże policjantów stu walizka spakowana już stoi u drzwi przykro mi Wszystkie obietnice dawno trafił szlag gość którego kocham chyba nie dość ma lat zabrał wszystko lecz na nic łzy uwierz mi
Po mojej prawej stronie siedzi młodzian zwany Janem, dalej kolega zwany Pawłem Mikoszem, a po lewej Łukasz Matuszyk.
Leżę w łóżku i coś mi się śni widzę ludzi słyszę ich krzyk unosi się gęsty kurz Silne ramię czuję przez sen młyński kamień widzę na dnie dokoła nas zapach mchu Walczysz nocą, walczysz ze mną za dnia kto księżniczkę kto wikinga tu gra świat skurczył się niby loch Krople rosy chłodzą mi twarz ile wiary zdołam ci dać nim zgubi nas ciągła gra Nie ciebie mam lecz twój strach nie ciebie mam lecz twój strach
Pan X (nie będziemy wymieniać nazwiska) zaprosił do restauracji pana Leppera i pana Giertycha. Przychodzi kelner i pyta co podać.
– No, ja to zjem schabowego z kapustą i z ziemniaczkami.
– A przystawki?
– A przystawki będą jadły to samo.
Mądrzy ludzie mówią nam że słońce w końcu zgaśnie więc przechowujmy życia ślad w baśniach i na taśmie
Kiedy będę starą kobietą i nie zostanie mi nic oprócz wspomnień wszystkie chwile życia stracone powrócą raz jeszcze do mnie Kiedy będę starą kobietą czasem będę słowika słuchała o straconej wolności pomyślę o mężczyznach, których kiedyś kochałam Mam jeszcze wina łyk i chowam go już dziś dla tych, którzy muszą żyć jak strumienie pod lodem jak słońce za mgłą
Pokaż mi wódkę która płynie jak łzy spójrz jak pijaka zaraz wypchną za drzwi a ja ci pokażę, że gdyby nie nasz fart nie on by się upił ale ty albo ja Pokaż mi łąkę a w niej leje od bomb spójrz na tych ludzi kiedyś mieli tam dom a ja ci pokażę, że gdyby nie nasz fart nie oni by tam stali ale ty albo ja ale ty i ja
Nie chodź za mną jak pies dajże mi spokój w biały dzień choć mnie rozczulasz do łez wciąż zamknięta moja sień Porwij mnie nocą gdy braci mych zmorzy sen zajedź karocą ja do sukni przypnę tren
Po południu zobaczyłam go w sklepie patrzył we mnie jak w jakiś obrazek ruchem głowy pokazał mi okno wiec ten wieczór spędzimy znów razem W domach z betonu nie ma wolnej miłości są stosunki małżeńskie oraz akty nierządne Casanova tu u nas nie gości
Piliśmy wczoraj młode wino w parku za dworcem pod jarzębiną podpatrywały nas posągi pogwizdywały na nas pociągi Młode wino spijaj ostrożnie w młodym winie czai się zdrada młodym winem racz się nabożnie spójrz na mnie taka jestem chwiejna i blada
On mnie porzucił przed godziną mówił, że urok mój spłowiał i spłynął że zwiędły pąki, że włosy strąki a młode wino ścierpło w stągwi Młodą miłość rozchylaj ostrożnie młoda miłość rani jak szpada najpierw oswój ją tkliwie przemożnie spójrz na mnie taka jestem chwiejna i blada
W tym pokoju bardzo cicho dziś Po trzech dniach nareszcie śpisz Gdzieś za drzwiami został ból Całych siebie chcemy dać Kilku ludzi dobrze nas zna Tylko czasem słabnie nam puls Może trzeba upaść na twarz Swoje rzeczy ubogiemu dać I zacząć malować bez farb Przeklinamy dzień za dniem Śpisz, bo życie nie jest snem Taki ciężar tylko zgina ci kark W kącie siedzi anioł stróż Strzeże naszych ciał i dusz Za godzinę muszę wyjść Przyjdź po bliskość moich ust Chcę ci dać trochę wiary w cud Póki możesz moje wino pij Już dobrze, dobrze już Już dobrze, dobrze już
Koncert oczywiście był świetny i klimatyczny. Pokołysaliśmy się, pośpiewaliśmy sobie pod nosem, powspominaliśmy wszystkie te chwile, które spędziliśmy przy piosenkach Martyny przez ostatnie 15 lat.
Zupełnie nieoczekiwanie spotkałem w Palisandrze Jasia Gałacha, którego nie widziałem całe wieki i nie miałem pojęcia, że obecnie koncertuje z Martyną! Wypiliśmy więc piwko i sobie pogadaliśmy. Bardzo się ucieszyłem z tego spotkania po latach. Przy okazji pozdrawiam oczywiście bardzo serdecznie, nie tylko Janka, ale również Olę i Wojta!