Felietony

Dlaczego głosowałem 25 maja

Jerzy lengauerPowody są bardzo prozaiczne. Mianowicie kulturowo-obyczajowe i ekonomiczne. I one są ze sobą związane nierozerwalnie. Głosowałem, bo mam takie głupie marzenie, żeby moje dziecko mogło, kupując jeden bilet, zarabiając wcale nie jak jedynie kilkuprocentowa grupa społeczno-zawodowa w Polsce, pojechać w przyzwoitych warunkach, szybkim pociągiem, na przykład takim, jakie kursują między Madrytem a choćby Saragossą i rozwijają prędkość ponad 300 kilometrów na godzinę, z klimatyzacją, słuchawkami w fotelu, kilkoma kanałami radiowymi, ekranem wyświetlającym prędkość, pogodę, stacje i inne informacje, ze stolikiem między fotelami, z Warszawy do Lizbony. Oczywiście nie mówię o Olsztynie. Do tego nigdy nie dojdzie. Nawet nie mamy, co marzyć o kolei między Zachodnią Europą a Kaliningradem przez Olsztyn i dalej aż do Tallina (a piękno to miasto przecież, jakaż urzekająca starówka!).

Chciałbym, żeby jak w podparyskim Puteaux było parę boisk orlikowych. Dla mniejszych, większych i największych. Wszystkie ogrodzone, zamykane na noc. Żeby nie przesiadywali tam goście szukający rozrywek alkoholowo-erotycznych. Żeby place zabaw, wszystkie, jak w owej podmiejskiej dzielnicy, były ogrodzone, otwierane rano i zamykane wieczorem. Żeby były wyłożone miękkimi matami, gdzie dzieci biegają bez butów. Żeby sprzątano tam tylko liście z drzew i gałązki upadłe z wiatrem. Żeby śmieci były stamtąd wynoszone tylko z koszy, a nie zaś zbierane z podłoża. Chciałbym, żeby jak w paryskim sklepie obuwniczym uśmiechała się i tutaj ekspedientka, szczebiotała, zabawiała dziecko, które weszło tam z rodzicami. Żeby dobrze się czuła w swoim kraju, mieście, domu, pracy. Nie tylko z powodu pensji. Chciałbym, żeby trawniki były tak czyste jak na placu przed Pałacem Inwalidów. Żeby nie trzeba się było brzydzić przysiąść na nim, położyć. Poczytać książkę, gazetę, nawet przytulić. Żeby nikt tego nie zabronił. Żeby nie było wydeptanych na trawnikach ścieżek. Żeby mimo śmieci na chodnikach walających się wieczorami, rano było już czysto, ponieważ, gdy ludzie wychodzą po pieczywo, jezdnią jedzie maszyna, z której z obydwu stron przewody zlewają wodę po chodnikach z drobnymi brudami do kanalizacji, zaś większe zbiera dwójka miejskich pracowników. Żeby Polacy byli wszędzie tak mile widziani, bez względu na zasobność portfela, jak w paryskim Muzeum Historii Judaizmu, gdzie nie robi się rewizji podręcznych bagaży i osobistej przedstawicieli właśnie tego kraju. Może to był przypadek, może nie… Żeby w polskich muzeach było jak we Francji: „Press free”.

Żeby przyjazd do pensjonatu czy hotelu był jak na Rodos wydarzeniem miłym, przyjemnym i uprzejmym, a wręcz radosnym. Żeby właściciel kwestie kluczy, pokoi, zostawiał na później, bo najpierw zimny drink po podróży i pogaduchy towarzyskie. Żeby bagaże wnosił on i obsługa. Żeby na polskich plażach nie panował kult młodości, szczupłości i siły. Żeby jak na Rodos nikt nie wodził za innymi karcącym wzrokiem. Żeby spacer w kapeluszu letnim lub jesienno-wiosennym nie wywoływał zdziwienia, złośliwych uśmiechów, drwin, zaczepek. Żeby było zwyczajnie. Jak na Rodos. Jak w Madrycie.

Żeby przejechać można było pociągiem trzysta kilometrów w godzinę z małym kawałkiem, dziewięćdziesiąt, czy siedemdziesiąt w pół, po to, żeby móc zwiedzić nawet odległe miasta od miejsca swojego urlopowego pobytu i zdążyć wrócić na dinner. Żeby wsiadając do pociągu być witanym przez obsługę przed wejściem na peron a potem na peronie, gdzie kobieta na wzór stewardessy wskaże wagon i miejsca. Żeby w wagonach były miejsca na duże bagaże już przy wejściu doń. Żeby dotyczyło to tras nie tylko kilkusetkilometrowych, lecz także tych kilkudziesięcio-. Żeby miejski autobus na lotnisko miał część bagażową.

Żeby na klatkach schodowych ludzie obcy mówili sobie „dzień dobry”. Jak we Francji. Jak w Hiszpanii.

Żeby segregacja śmieci polegała na znoszeniu odpowiednich pakunków tylko do wydzielonej części w budynku lub tuż przed nim, a przynajmniej na terenie ogrodzonym i wyraźnie należącym do owego budynku. Jak w Puteaux. Jak w Madrycie.

Dlatego głosowałem w niedzielę. Dlatego też, że niebawem będzie się jeździło samochodem szybciej i wygodniej do Mrągowa, do Olsztyna. Pewnie do Warszawy. Że droga do stolicy przez Ostrołękę będzie jedynie rekreacyjna, a szybka i wygodna ta przez Olsztyn. Że będzie tych dróg i obwodnic więcej. Dlatego.

Jerzy Lengauer
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.