Podróże małe i duże

Zaproszenie do Słowenii

PiranBohinjSłoweński krajobraz

O Słowenii do niedawna wiedzieliśmy naprawdę niewiele. Może nie nic, ale naszą bardzo pobieżną – zaczerpniętą ze szkoły, od znajomych i ewentualnie z medialnych doniesień – orientację w temacie zamknąć się dało, wstyd przyznać, w zaledwie kilkunastu zdaniach. Owszem, potrafiliśmy to nadadriatyckie państewko zlokalizować na mapie, trafnie wytypować Chorwację, Włochy, Węgry i Austrię jako jego sąsiadów oraz Lublanę jako stolicę, określić w przybliżeniu zajmowaną powierzchnię (około 20000 km²) i liczbę mieszkańców (około 2 miliony), ewentualnie wymienić kilka znanych nazwisk słoweńskich sportowców (A. Kopitar, P. Majdič, R. Kranjec, P. Peterka, itp.), himalaistów (M. Prezelj, T. Humar, T. Česen) czy też literatów (I. Cankar, A. Gradnik), ale wiele więcej o tym młodym europejskim organizmie powiedzieć nie byliśmy w stanie. Wyraźną poprawę zasobu naszej wiedzy przyniosły dopiero tegoroczne wakacje. Na przełomie maja i czerwca spędziliśmy w Słowenii prawie trzy tygodnie i chociaż zdajemy sobie sprawę, że to zdecydowanie zbyt mało, by uchodzić za ekspertów, postanowiliśmy o tej urokliwej krainie słów kilka napisać z myślą przede wszystkim o czytelnikach, którzy co roku planując swój urlop, poszukują inspiracji na niezbyt odległy, niezbyt długi, niezbyt kosztowny, ale obfitujący w autentyczne atrakcje wypad. W takim właśnie kontekście o Słowenii możemy mówić naprawdę długo. Zapewniamy, że osoby poszukujące na łonie natury zarówno aktywności, jak i odpoczynku, ceniące sobie piękno przyrody bardziej niż komfort hotelowego apartamentu, krajobrazowi esteci, pasjonaci turystyki rowerowej, trekkingu albo wspinaczki, na pewno z wyprawy na niezbyt odległe – jak się okazuje – południe wrócą spełnieni. Zatem pozwólcie zaprosić się do lektury, a w drugiej kolejności do Słowenii. Jeśli niniejszy tekst pomoże komuś w przyszłości podjąć wakacyjną decyzję czy też w jakiś inny sposób okaże się przydatny, będziemy niezmiernie zadowoleni.

Garść informacji praktycznych

Dojazd i formalności z nim związane

Słoweńskie krajobrazy

Do Słowenii zdecydowanie najlepiej wybrać się samochodem. Oczywiście mamy do wyboru również inne środki transportu, ale wszystkie zdradzają wyraźnie słabsze strony. Bezpośrednich połączeń autobusowych jest mało i nie są wcale tanie, przejazd pociągiem wymaga przesiadek i pożera mnóstwo czasu, a samoloty są nieadekwatnie w stosunku do dzielącej Polskę i Słowenię odległości drogie (w obie strony nie mniej niż 1200-1300 złotych za jedną osobę). Przejazd samochodem wydaje się opcją najdogodniejszą, chociaż również pochłonie nie mało środków finansowych. Oczywiście czym więcej osób w pojeździe tym podróż w przeliczeniu na jednostkę będzie cenowo atrakcyjniejsza.

W przypadku opcji samochodowej najwięcej, rzecz jasna, zapłacimy za benzynę, chociaż wcale nie aż tyle, ile może się nam początkowo wydawać. Warto bowiem pamiętać, że południową granicę Polski od Słowenii dzieli zaledwie 500 kilometrów. Podczas tegorocznego wypadu licznik naszego samochodu wskazał, że odległość między naszymi rodzinnymi Tychami a austriacko-słoweńskim przejściem granicznym to dokładnie 720 kilometrów. Benzyna nie jest w Słowenii bardzo droga. 1,4-1,5 euro za litr to cena porównywalna do naszych realiów. Zatem, jeśli posiadamy w miarę ekonomiczny samochód i mieszkamy w południowej części Polski, na paliwo w obie strony nie będziemy potrzebować więcej niż 500-600 złotych. Oczywiście do tego należy doliczyć koszty przejazdów już wewnątrz Słowenii.

Piran
BohinjAlpejskie przedgórza

Drugim najpoważniejszym wydatkiem związanym z podróżą samochodem są winiety drogowe. Żeby szybko pokonać całą trasę będziemy potrzebować pozwoleń na korzystanie z autostrad i dróg szybkiego ruchu aż trzech państw. W przypadku kilkunastodniowego wyjazdu najlepiej wykupić: miesięczną winietę czeską (440 koron, czyli niecałe 18 euro), dwie dziesięciodniowe winiety austriackie (jedna to koszt 8 euro, czyli w sumie 16 euro) i miesięczną winietę słoweńską (30 euro). Po podliczeniu okaże się, że za wszystkie opłaty drogowe przyjdzie nam zapłacić ok. 64 euro, czyli w zależności od kursów walut od 250 do 300 złotych. Niemało, ale dzięki tym wydatkom dostaniemy się przez Cieszyn, Brno, Wiedeń i Graz do Słowenii niezłymi jakościowo i raczej wolnymi od korków drogami w zaledwie kilka godzin (nasz wynik: Tychy-Lublana – około 8h). Winiety bez problemów dostaniemy na przejściach granicznych oraz ulokowanych w ich sąsiedztwie stacjach benzynowych i sklepach. Możemy zakupić je również w Polsce jeszcze przed wyjazdem (np. biuro podróży PZM Travel), ale wtedy ich cena będzie wyższa o narzuconą przez pośrednika marżę.

Podróż samochodem, prócz tego, że jest opcją najwygodniejszą i względnie tanią, ma jeszcze jedną wielką zaletę. Zwiedzanie Słowenii staje się niesamowicie proste. Z położonej centralnie Lublany znakomitymi słoweńskimi autostradami dostaniemy się w dowolny zakątek tego maleńkiego kraju w zaledwie kilka kwadransów. Dzięki temu, jednego dnia możemy, przykładowo, połączyć poznawanie stolicy z krótką wyprawą w góry albo też wspinaczkę skałkową z kąpielą w morzu. Nie będąc skazanym na lokalne środki transportu, zaoszczędzimy mnóstwo cennego czasu.

KoperBled

Waluta

Od pierwszego stycznia 2007 roku, czyli od ponad pięciu lat obowiązującą w Słowenii walutą jest euro. Nie wdając się w spory na temat plusów i minusów wspólnego europejskiego pieniądza, trzeba przyznać, że z punktu widzenia turysty czy też podróżnika jest on opcją wyjątkowo wygodną. Zdobycie jeszcze przed wyjazdem niezbędnej ilości waluty nie będzie oczywiście najmniejszym problemem, a jeśli już w trakcie podróży albo po powrocie zajdzie potrzeba wymiany gotówki, również nie natrafimy na żadne trudności.

Bohinj

Ceny

Słoweńskie wybrzeże

Wedle obiegowych opinii Słowenia uchodzi za kraj drogi i w związku z tym dla wielu niedostępny. Nasze doświadczenia nie do końca jednak taki stan rzeczy potwierdzają. Na pewno ten ciekawy zakątek nie jest dla Polaków cenowym rajem, ale jeśli odstąpimy od kilku zbytków, wyżywienie w dużej mierze oprzemy na własnych barkach, czasem zrezygnujemy z noclegu pod dachem na rzecz namiotu, może się okazać, że za trzytygodniowe wczasy w Słowenii nie zapłacimy dużo więcej niż za zbliżone długością wakacje nad, przykładowo, naszym morzem. Absurdalnie drogie są tylko niektóre turystyczne atrakcje (np. bilet wstępu do jaskini Postojnej) i baza noclegowa w ich okolicach (o cenach noclegów piszemy w kolejnym podpunkcie). Za to na jedzeniu i dobrym winie nawet mało zamożny turysta na pewno nie zbankrutuje. Zwłaszcza, że każdy skrawek Słowenii w podstawowe produkty spożywcze zaopatrują gęsto rozsiane, mniejsze bądź większe oddziały supermarketów znanych firm, jak Mercator, Spar, Tus czy Lidl. Tam ceny są stałe dla całego kraju i nikt nas nie będzie próbować naciągnąć. Za kilka czy też kilkanaście euro bez problemu zrobimy podstawowe zakupy.

A tak przedstawiają się ceny wybranych napojów i produktów spożywczych w Słowenii:

woda (1,5 litra) - 0,4-0,6 euro

tonik, oranżada (1,5 litra) - 0,5-1 euro

chleb - 1-2,5 euro

mleko (1 litr) - od 0,8 euro

kefir (kubek) - 0,4 euro

serki do smarowania (całe opakowanie) - 0,8 euro

tuńczyk (puszka) - 1,5 euro

pomidory (1 kg) - 0,7-1,2 euro

ajwar (słoik) - od 1,2 euro

bułka zwykła- 0,3-0,5 euro

piwo (0,5 litra) - ok. 1 euro

wino (1 litr) - od 1,5 euro

lody (1 gałka) - 1 euro

BledWąskie uliczki nadmorskich miast (Koper)

Zakwaterowanie

Baza noclegowa w Priševie

Noclegi w Słowenii nie są niestety tanie. Z całą pewnością pochłoną sporą część naszego wakacyjnego budżetu. I wcale nie mówimy tu o kilkugwiazdkowych apartamentach, ale o olbrzymiej większości jakichkolwiek opcji. Nie znaczy to jednak, że w poszukiwaniach względnie ekonomicznej noclegowej bazy z góry skazani jesteśmy na porażkę.

Najtańszy, chociaż wcale nie tani, nocleg znajdziemy oczywiście na polach kempingowych, a tych w Słowenii jest naprawdę sporo. Większość z nich może pochwalić się atrakcyjną lokalizacją w pobliżu najpopularniejszych rejonów górskich, skałkowych czy też na wybrzeżu i znakomitym wyposażeniem (komfortowy sanitariat, świetlica, bar, itp.), a także zagwarantować nam względny spokój i ciszę. Ceny bywają różne, w związku z czym warto sprawę rozeznać jeszcze przed wyjazdem. Na większości kempingów, po uwzględnieniu wszelkich opłat (za osobę, namiot, samochód), zapłacimy nie więcej niż 5,5-8 euro na głowę. Sporo jest również takich, gdzie policzą nas od 8 do 11 euro. Na szczęście zdecydowanie najmniej jest tych najdroższych, na których z racji najbardziej atrakcyjnego położenia płatności wahają się od 12-15 euro. Oczywiście ceny są wyższe w szczycie sezonu, dlatego lepiej niż lipiec i sierpień wybrać maj, czerwiec, wrzesień albo październik. Trzeba jednak pamiętać, że nie wszystkie kempingi czynne są poza okresem letnim.

Bohinj
Słoweńskie wybrzeże

Jeżeli nie jesteśmy fanami namiotu, pozostaje nam nocleg pod dachem. Tu naprawdę trzeba się postarać, by znaleźć przyjemne, ale względnie tanie lokum. Na największy problem natrafimy w dużych miastach, gdzie, szukając oszczędności, skazani będziemy na nieliczne hostele (od 10 do 18 euro od głowy w sali wieloosobowej i od 18 do 30 euro w dwuosobowym pokoju). Poza ośrodkami miejskimi sprawa przedstawia się lepiej. Sieć pensjonatów, domków letniskowych, pokojów do wynajęcia, schronisk górskich, itp. jest dość gęsta. Mimo, że większość z nich to opcje raczej dość drogie, są i takie w granicach rozsądku, gdzie za dwuosobowy pokój zapłacimy 15-18 euro albo 20-25 euro za komfortowy apartament z kuchnią, łazienką i ogrodem. W poszukiwaniach bardzo przydatny jest samochód. Jeśli ktoś udaje się do Słowenii bez środka transportu, radzimy przynajmniej część noclegów zarezerwować jeszcze przed wyjazdem.

Alpy Kamnicko-Sawińskie

Oczywiście poza namiotem, hostelami i prywatnymi kwaterami pozostają jeszcze hotele, ale nad nimi akurat, pozwólcie, nie będziemy się rozwodzić. Owszem, takowych w Słowenii jest sporo, a ich standard na pewno zadowoli nawet najbardziej wybrednych, naszym jednak zdaniem, płacenie za jedno łóżko 50 czy też 100 euro to jakieś nieporozumienie. Obyśmy nigdy nie byli skazani na nocleg w tak absurdalnej cenie.

Planując podróż warto posłużyć się stroną internetową www.slovenia.info, na której znaleźć można olbrzymią bazę turystycznych obiektów, od kempingów aż po hotele. Jeśli zaś chodzi o nasze doświadczenia, polecamy szczególnie:

- Camping Vovk w Ospie (świetne położenie w rejonie największych słoweńskich wspinaczkowych atrakcji, 10 euro za noc od osoby);

- Camping Kamne w Dovje (www.campingkamne.com, znakomita baza wypadowa w najwyższe partie Alp Julijskich i Karawanek, około 7 euro za noc);

- Apartmaji Koncilija w Priševie niedaleko Kamnika (www.apartmaji-koncilija.com, cisza, spokój, rodzinna atmosfera, przyroda, położenie w pobliżu przepięknego miasteczka Kamnik i urokliwych Alp Kamnicko-Sawińskich, ceny: 25 euro za dwuosobowy apartament z kuchnią i łazienką lub 40 euro za apartament pięcioosobowy).

Słoweńska wieś

Język

W Julijskich Alpach

Dla nikogo nie będzie chyba zaskoczeniem, że obowiązującym w Słowenii językiem jest słoweński. Nie znaczy to jednak, że wybierając się w tamte strony na wakacje musimy znać choćby jego podstawy. Absolutnie nie jest to konieczne. Oczywiście warto przyswoić sobie kilka podstawowych zwrotów i słówek, ale raczej po to, by zaskarbić sobie serdeczność gospodarzy niż z powodów czysto praktycznych. Niemal w każdym zakątku kraju bez większych problemów podstawowe sprawy załatwimy po angielsku, ewentualnie niemiecku, a na terenach przygranicznych, zamieszkiwanych przez konkretne mniejszości, porozumiemy się dodatkowo w języku włoskim, austriackim, węgierskim oraz serbsko-chorwackim. Jeśli nie znamy żadnego z tych języków, można spróbować konwersacji w naszej ojczystej mowie, podpartej odpowiednią ekspresją i uniwersalnym językiem ciała. Takie próby, jak się okazuje, wcale nie muszą być skazane na porażkę. Chociaż nie ma żadnych wątpliwości, że polski i słoweński różnią się od siebie bardzo wyraźnie.

Wybór czasu podróży

W Słowenii spędziliśmy dotychczas niespełna trzy tygodnie, więc w kwestii wyboru sezonu nie możemy wypowiadać się bazując wyłącznie na własnych doświadczeniach. Literatura fachowa i przewodniki prawią, że wszystko zależy od celu naszej podróży. Najbardziej pogodne, co niestety może oznaczać – przesadnie upalne, jest lato. Jeśli priorytetem jest słońce, a wszechobecny tłum nie jest naszym wrogiem możemy pojechać o tej właśnie porze roku. Zdecydowanie lepszym jednak czasem na wyprawę do Słowenii wydaje się wiosna i jesień, kiedy to umiarkowana temperatura i niższe ceny pozwalają na znacznie więcej. Trzeba tylko pamiętać, że w wiosennych i jesiennych miesiącach śnieg w górach jest zjawiskiem częstym, wiec jeśli wybieramy się w najwyższe piętra np. Alp Julijskich albo Karawanek należy się na taką ewentualność odpowiednio przygotować (obecność doświadczonej osoby, kijki, raki, itp.). Oczywiście jest jeszcze zima, podczas której kąpiel w morzu czy jeziorach raczej odpada, podobnie jak kilka innych atrakcji, ale w zamian wielbiciele "białego szaleństwa" otrzymują możliwość skorzystania z podobno całkiem niezłych słoweńskich ośrodków narciarskich. Jeśli chodzi o nas – do Słowenii wybraliśmy się pod koniec maja i z takiego wyboru jesteśmy zadowoleni. Ciepło, ale nie upalnie, pogoda względnie stabilna, przedsezonowe ceny, przedsezonowy, czyli raczej znikomy, turystyczny ruch. Idealnie. Bez większych przeszkód można się wspinać, zażywać kąpieli, zwiedzać i hasać po górach.

Słoweńska wieśSłoweńska sielanka

Polecamy szczególnie

Lublana

LublanaStolicaLublana

Przegląd miejsc naszym zdaniem wartych polecenia zaczynamy od Lublany nie dlatego, że jest to na naszej liście numer jeden. Po prostu nie wypada od stolicy nie zacząć, ale nic poza tym. Mówiąc bowiem szczerze, ta stosunkowo mała, bo licząca mniej niż 300 tysięcy mieszkańców, słoweńska aglomeracja jakoś wybitnie na kolana nas swoim urokiem nie powaliła. Owszem na pewno warto ją odwiedzić – zobaczyć tętniącą życiem starówkę, zamek na wysokim wzgórzu (Ljubljanski Grad), ruszyć szlakiem architektonicznych perełek Jože Plečnika, skorzystać z najbogatszej w Słowenii oferty gastronomicznej, w końcu odsapnąć w parku Tivoli – ale na to wszystko nie będziemy potrzebować więcej niż doby, no może dwóch dni. Jeśli jednak komuś bardziej niż nam Lublana przypadnie do gustu, jeśli ktoś zechce wejść z nią w bardziej zażyłą relację, ujawni się wtedy, wspomniany już wyżej, największy być może z punktu widzenia turysty atut stołecznego miasta – jego położenie w samym centrum kraju. Możemy śmiało traktować Lublanę jako wypadową bazę – wieczorami korzystać z jej miejskich atrakcji, w dzień zaś urządzać sobie wycieczki na skały, w góry, nad jezioro, a nawet nad Adriatyk. Oczywiście trzeba od razu zaznaczyć, że w takim przypadku, ze względu na ilość spalanej benzyny i ceny hotelów, koszt naszego wyjazdu może się okazać znacznie wyższy niż byśmy sobie tego życzyli.

LublanaLublana

Kamnik

KamnikKamnik

Chociaż Słowenia swoją sławę zawdzięcza przede wszystkim walorom naturalnym i krajobrazowym, nie znaczy to, że nie ma turystom do zaoferowania nic więcej prócz bogactwa przyrody. W tej pofałdowanej krainie dosłownie roi się od pięknie ulokowanych, kameralnych wiosek i miasteczek, które już w pierwszym kontakcie zarażają odwiedzających swoim wyjątkowym klimatem. Niska zabudowa, charakterystyczne czerwone dachy, labirynty wąskich uliczek, ciekawe zabytki i toczące się między nimi spokojne, niespieszne życie, to stałe elementy wielu ludzkich osiedli, które przyszło nam w Słowenii odwiedzić. Nie będziemy tu pisać o wszystkich. Zainteresowanych odsyłamy do licznych, dostępnych na polskim rynku przewodników. Ze swojej zaś strony chcieliśmy tylko wspomnieć o Kamniku – miasteczku, które wywarło na nas największe wrażenie. Ta cicha, niewielka, licząca kilkanaście tysięcy mieszkańców, mieścina to, naszym zdaniem, prawdziwa perła, której pejzaż swoją wyjątkowość zawdzięcza zarówno dziełom człowieka, jak i natury. Spacer kamnickim deptakiem jest czymś wyjątkowym. Pięknie zachowana starówka, wokół liczne, strome, zalesione wzgórza, a w oddali dostojne ściany Alp Kamnicko-Sawińskich. Będąc w Kamniku obowiązkowo trzeba zobaczyć Mały Zamek i klasztor franciszkanów z kościołem Św. Jakuba oraz słynną biblioteką, wspiąć się na Bergantovą Gorę (585 m n.p.m.), by z pozostałości murów starej, trzynastowiecznej twierdzy przyjrzeć się okolicy, pośród zabytkowych kamieniczek wypić kilka lampek tutejszego wina oraz w lokalnej Pizzerii Napoli pozwolić sobie na posiłek, który, nie mamy wątpliwości, mógłby w swojej kategorii wygrać niejedne mistrzostwa. Noclegi w samym Kamniku nie są tanie (minimum 40-50 euro za pokój), ale w oddalonych o kilka kilometrów wioskach, bez większych problemów powinniśmy znaleźć dwuosobowy apartament za 20-25 euro. Jeśli to dla nas za drogo, możemy skorzystać także z jednego z dwóch okolicznych pól kempingowych (Kamp Alpe i Kamp Resnik).

KamnikKamnicka starówkaKamnikKamnicki deptak
KamnikKamnikKamnikMaly Zamek w Kamniku

Alpy Julijskie

Črno jezeroDolina Triglavskih JezerAlpy JulijskieAlpy Julijskie

O słoweńskich górach pisać można dużo. To w zasadzie temat na osobny artykuł albo wręcz całą książkę. Słowenia należy w końcu do najbardziej górzystych państw w Europie. Pagórki, wzgórza, skalne ściany i szczyty zajmują aż dwie trzecie jej powierzchni. Najwyższym, najbardziej rozległym i chyba najpiękniejszym pasmem są monumentalne Alpy Julijskie. Jeśli chociaż jednego dnia nie spędzimy na ich odważnie penetrujących wapienne zbocza szlakach, nasza słoweńska przygoda nie będzie kompletna. Trzeba jednak zaznaczyć, że spora część tras ze względu na stopień trudności wymaga odpowiedniego doświadczenia, kondycji i sprzętu. W najbardziej stromych i niebezpiecznych fragmentach znajdziemy liczne ferratowe ubezpieczenia, warto zatem zabrać ze sobą uprząż i lonżę. Triglav (2864 m n.p.m.) - narodową górę Słoweńców, można zdobyć w jeden dzień, ale to wyprawa naprawdę wymagająca, lepiej więc zacząć od wyzwań odrobinę łatwiejszych. Na rozgrzewkę proponujemy wspinaczkę na Tičaricę (2091 m n.p.m.) lub trochę dłuższą opcję na Zelnaricę (2320 m n.p.m.). Start w okolicach ślicznego Bohinj – z parkingu schroniska Koča pri Savici (653 m n.p.m.) położonego kilkaset metrów od popularnego wodospadu Savica. Po drodze urokliwe Črno jezero i kraina Triglavskih Jezer, a ze szczytu wspaniały widok na słoweńskie dolomity.

Na szlakach Julijskich AlpW Alpach JulijskichDolina Triglavskih Jezer
TriglavAlpy Julijskie
Alpy Julijskie

Schronisko Koca pri Savici → Črno jezero → schronisko Koča pri Triglavskih jezerih → Tičarica → Koca pri Savici (czas przejścia: około 7 godzin w obie strony lub 10-11 godzin, jeśli zechcemy zdobyć także Zelnaricę).

Alpy Kamnicko-Sawińskie

Drugim co do wysokości pasmem górskim w Słowenii są Alpy Kamnicko-Sawińskie. Niższe o kilkaset metrów od Alp Julijskich, ale w wielu fragmentach nie mniej od tamtych piękne i miejscami podobnie wymagające. Ich główna część, podzielona dolinami na kilka odrębnych masywów, oferuje wiele możliwości całodniowych wycieczek, z których każda, ręczymy za to, dostarczy niepowtarzalnych wrażeń. Do największych atrakcji należą: niełatwe ze względu na silną ekspozycję i olbrzymie różnice wysokości wspinaczki na najwyższy Grintovec (2558 m n.p.m.) i Planjavę (2394 m n.p.m.), obfitujący w niebywałe widoki szlak wiodący górnym piętrem Doliny Logarskiej oraz znacznie niższy, ale zaskakujący podróżników licznymi niespodziankami masyw Velikej Planiny. Osobom nie do końca pewnie czującym się w trudnym górskim terenie polecamy zwłaszcza opcję ostatnią. Sześciogodzinny spacer przez Gradišče - górujące nad okolicą, sięgające 1666 m n.p.m. wzniesienie, pozwoli nacieszyć się przyrodą, podziwiać wspaniałe, głębokie na kilkadziesiąt kilometrów panoramy i dokładnie przyjrzeć się wysrebrzonym słońcem, wapiennym ścianom najwyższych partii Alp Kamnicko-Sawińskich. Dodatkową atrakcją jest znakomicie zachowana w całej okolicy architektura pasterska. Liczne, ciągle będące w normalnym użytku, drewniane domy i szałasy sprawią, że porzucimy na chwilę wiek dwudziesty pierwszy i poczujemy się bohaterami odległych czasów.

Velika Planina
Velika PlaninaVeilka Planina
Velika PlaninaNa Velikej PlaninieVelika Planina
Alpy Kamnicko-SawińskieAlpy Kamnicko-SawińskieAlpy Kamnicko-SawińskieVelika Planina

Karawanki

Na słoweńskich szlakachAustriacka strona z wierzchołka KepyWidok na Alpy Julijskie

Jeśli przygody na szlakach Alp Julijskich i Kamnicko-Sawińskich nie zmęczą nas zanadto, warto zapuścić się jeszcze w Karawanki. To trzecie z największych w Słowenii pasm ma od swoich poprzedników odrobinę mniej wysokogórski charakter, ale i tak z eksplorujących go tras nawet mało wrażliwi na piękno natury turyści wracają poruszeni. Główny grzbiet Karawanek ma długość aż 120 kilometrów i w wielu miejscach wyraźnie przekracza granicę 2000 metrów (najwyższy szczyt – Stol – liczy sobie 2236 m n.p.m.), zatem pomysłów na jednodniowe wycieczki na pewno nikomu tu nie zabraknie. Bazy noclegowej najlepiej szukać w okolicach Dovje i Jesenice, gdzie swój początek mają najbardziej atrakcyjne szlaki. Jeśli mielibyśmy coś zaproponować, z pełnym przekonaniem polecalibyśmy wspomniany już wyżej kemping Kamne i niezbyt wymagającą, choć w górnych partiach miejscami eksponowaną i, zwłaszcza przy złej pogodzie, dość niebezpieczną, wspinaczkę na Kepę (2143 m n.p.m.), ze szczytu której można podziwiać niesamowitą panoramę Julijskich Alp, a przy odrobinie szczęścia dojrzeć nawet Wysokie Taury.

KepaGórskie przeszkody w Karawankach
KepaKarawankiW Karawankach

Dovje → Mlinca → Kepa → Dovje (czas przejścia: 8-9 godzin lub 5-6 godzin, jeśli zdecydujemy się pierwszy, szutrowy fragment pokonać samochodem).

Skały

Kemping Vovk

Wspinaczka skałkowa cieszy się w Słowenii wyjątkową popularnością. Fakt ten nie powinien nikogo dziwić. Wystarczy naocznie przekonać się jak gęsto jej pofałdowana powierzchnia najeżona jest niezwykłymi, głównie wapiennymi formacjami, idealnie nadającymi się pod wspinaczkowe akrobacje. W zasadzie w każdym zakątku kraju da się odnaleźć ciekawe z punktu widzenia wspinaczy skały, ale zdecydowanie największe ich skupisko znajduję się w pobliżu Ospu – maleńkiej, nic w zasadzie nieznaczącej osady, która poza wspinaczkową bracią nie cieszy się nawet najmniejszą sławą.

Osp znajduje się niewiele ponad 10 kilometrów od wybrzeża Adriatyku i na pierwszy rzut oka do złudzenia przypomina każdą inną słoweńską "dziurę". Atrakcyjnym nie czyni go architektura ani jakiś wyjątkowy klimat, ale położenie w bezpośredniej bliskości trzech popularnych wspinaczkowych „ogródków”. Dwa z nich – skały Ospu i Misja Peč, to rejony zdecydowanie dla zaawansowanych, cieszące się zasłużenie, ze względu na jakość wspinania, międzynarodową sławą. Trzeci – Črni Kal – znacznie łatwiejszy, jest areną, na której swoich sił spróbować mogą śmiałkowie mniej doświadczeni. Co tu dużo mówić - dla tych, którym wspinanie sprawia przyjemność, Osp i jego okolice okażą się rajem. Ogrom wapiennych formacji, przewieszki, rysy, półki, skalne grzyby i kluczące między nimi drogi. W sumie ponad 700 w pełni ubezpieczonych linii o zróżnicowanych trudnościach: od łatwej francuskiej trójki aż do zarezerwowanego tylko dla profesorów 9a. Chociaż każdego roku przybywają tu całe rzesze wspinaczy, nigdy nie ma, znanego nam choćby z naszej polskiej Jury, tłumu. Przy takiej ilości dróg każdy bez większych przeszkód znajdzie dla siebie niezbędną przestrzeń. Jeśli chodzi o nocleg – jak już pisaliśmy wcześniej, polecamy Kemping Vovk. Poza nim w pobliżu Ospu trudno o jakąś sensowną, ekonomiczną bazę.

Słoweńskie skaly
Skalne formacje Misji PečMisja Peč
Osp

Innymi wartymi polecenia rejonami wspinaczkowymi w Słowenii są okolice jeziora Bohinj, gdzie rozrzuconych jest kilka ciekawych, przygotowanych pod wspinanie skalnych formacji oraz położony w pobliżu Celje, dobrze "obity" Kotečnik.

Miasteczko Crni Kal

Wybrzeże

Plac Tartiniego w PiraniePiran
Piran

Słoweńskie wybrzeże ma niespełna 50 kilometrów długości. Próżno na nim szukać pięknych złotych plaż, błękitnych lagun czy innych atrakcji typowych dla śródziemnomorskich krain. Ten malutki kawałek kraju leży wciśnięty pomiędzy Chorwację i Włochy – sąsiadów, u których amatorzy morskich kąpieli i plażowania zdecydowanie szybciej odnajdą warunki do zaspokojenia swoich wczasowych pragnień. Wybrzeże słoweńskie jest mocno zagospodarowane, a pojęcie plaży nabiera tam nowego znaczenia. Prędzej niż na piaszczyste języki natkniemy się w Słowenii na betonowe nabrzeża, ewentualnie starannie przystrzyżone trawniki, a w sezonie za wstęp na nie będziemy musieli niestety uiścić stosowną opłatę. Woda jest jednak bardzo czysta, więc jeśli komuś zależy wyłącznie na kąpieli, to nie powinien się zbyt szybko zniechęcać.

PiranW PiranieKościół świętego Klemensa

Atuty słoweńskiego wybrzeża znajdziemy jednak zdecydowanie gdzie indziej. Są nimi piękne, niewielkie miasteczka ulokowane malowniczo nad brzegiem morza. Perełką wśród nich jest bez wątpienia Piran, który mieliśmy szczęście odwiedzić przed sezonem, gdy nie cierpiał jeszcze na nadmiar turystów. Ta urocza mieścina jest całkowicie zamknięta dla ruchu samochodowego, więc jeśli przyjedziemy własnym pojazdem, zmuszeni będziemy zostawić go na płatnym parkingu, z którego do centrum dostaniemy się w kilka minut bezpłatnym autobusem. Niestety koszt parkingu nie jest mały i za kilkugodzinne „przechowanie” naszego samochodu zapłacimy około 6 euro.

Losy Piranu splecione były przez wieki z Włochami stąd wszechobecny język sąsiada i specyficzna aura otaczająca miasteczko. Wizytówką starówki jest plac Tartiniego, gdzie większość turystów rozpoczyna zwiedzanie, gdyż właśnie tam ulokowany jest przystanek autobusu dojeżdżającego z parkingu. Wędrując wąskimi zaułkami miasta musimy koniecznie zobaczyć kościół Matki Boskiej Śnieżnej, kościół Franciszkanów, malowniczo położony kościół św. Klemensa oraz kościół św. Jerzego, na którego dzwonnicę można dostać się za niewielką opłatą, by podziwiać stamtąd piękno słoweńskiego i chorwackiego wybrzeża. Podobno przy dobrej pogodzie można z góry dostrzec nawet odległe sylwetki Alp Julijskich oraz Dolomitów.

Kościół świętego KlemensaW Piranie
PiranDeptak w Piranie
PiranPiran
Przedsezonowy spokój w Piranie

Słoweńskie wybrzeże to jednak nie tylko Piran. Warto zobaczyć również Portorož, Izolę czy Koper. Ten ostatni jest największym nadmorskim miastem w Słowenii, w którym znajduje się pokaźny port. Na obrzeżach Kopru wyrasta spore centrum handlowe, gdzie możemy uzupełnić zapasy zanim wyruszymy w dalszą podróż. Ciekawostką jest urzędowa dwujęzyczność słoweńskiego wybrzeża – na równych prawach obowiązują tam język słoweński i włoski.

Starówka w PiraniePiranKoperPort w Koprze

Jeziora

Tym, których pływackie ambicje z uwagi na średniej jakości wybrzeże miałyby pozostać niezaspokojone Słowenia oferuje coś w zamian – możliwość kąpieli w prześlicznych jeziorach z alpejskimi widokami w tle. Jednym z nich jest piękny, turkusowy Bled (Blejsko jezero), nad którego północno-wschodnim brzegiem wyrasta miejscowość o identycznej nazwie. Ciepłe wody jeziora oraz urok sanatoryjnego miasteczka mającego w sobie coś z klimatu „Czarodziejskiej góry” Tomasza Manna co roku przyciągają tysiące turystów. Uzdrowiskowa tradycja sięga tu aż połowy XIX wieku. Jezioro nie jest specjalnie duże. Okrążenie jego tafli to spokojna, sześciokilometrowa przechadzka, podczas której możemy podziwiać kościół Wniebowzięcia na wysepce Otok, kościół św. Marcina, a także dokładnie przyjrzeć się dumnie wznoszącej się nad miasteczkiem twierdzy (Blejski grad). Bled jest miejscem, gdzie zarówno amatorzy leniwego, jak i bardziej aktywnego wypoczynku znajdą coś dla siebie. W jeziorze można się kąpać, można bez przeszkód wypożyczyć łódkę albo kajak, a latem odbywają się tu liczne imprezy plenerowe. Niestety w sezonie musimy liczyć się z tłumami turystów i sporą drożyzną. Okolice jeziora, to chyba najdroższe miejsce, jeśli chodzi o ceny noclegów, w jakie zdarzyło się nam w czasie słoweńskich wakacji trafić. Mimo to warto nad Bledem zatrzymać się choćby przejazdem. To strony naprawdę ładne - nie bez przyczyny uważane za jedną z wizytówek Słowenii.

BledBled
BledBled
BohinjBohinj

Amatorom miejsc bliższych naturze zdecydowanie polecamy jezioro Bohinj znajdujące się około 30 kilometrów na południowy-zachód od Bledu. Jego brzegi, poza wszelkimi atrakcjami typowymi dla wypoczynku nad wodą, mają wyjątkową zaletę – są doskonałą bazą wypadową w góry. Możemy stąd eksplorować pobliskie Góry Bohinjskie, a gdy zdecydujemy się na dłuższą wyprawę nawet Alpy Julijskie. Polecamy również spacer wokół jeziora, zwłaszcza wczesnym rankiem, gdy w niezmąconych wodach będziemy mogli dostrzec monumentalne alpejskie ściany. Wycieczka wzdłuż linii brzegu zajmie nam 2-3 godziny. Noclegu nad Bohinj najlepiej szukać w okalających jezioro lub też położonych w jego pobliżu wioskach – Bohinjska Bistrica, Ribčev Laz, Stara Fužina. Można też skorzystać z pięknie ulokowanego, lecz niestety dość drogiego pola kempingowego we wsi Ukanc.

BohinjBohinjBohinjBohinj

Podsumowując

W Ribčev Laz

Zamieszczona powyżej lista miejsc wartych odwiedzenia absolutnie nie wyczerpuje tematu. To zaledwie wybór – dość subiektywny, chociaż w wielu miejscach pokrywający się z propozycjami każdego poświęconego Słowenii przewodnika. Dlaczego jednak nawet nie wspomnieliśmy o takich słoweńskich "hitach" jak na przykład tolmińskie wąwozy (Tolminska Korita), jaskinie Postojna i Skocjańska, Predjamski zamek, Park Naturalny Saliny Sečovlje, oraz pominęliśmy wiele urokliwych, niezwykle interesujących z punktu widzenia turysty miasteczek, jak choćby Maribor, Kranj, Novo Mesto, Skofja Loka czy Radovljica? No cóż, wybór w dużej mierze dyktowały nasze górsko-skałkowe pasje, no i, rzecz jasna, podczas niespełna trzytygodniowego wyjazdu nie wszędzie zdążyliśmy dotrzeć.

Ribčev Laz
BohinjBohinjBohinjBohinj

Podsumowując, z zadowoleniem musimy przyznać, że Słowenia naprawdę pozytywnie nas zaskoczyła. Owszem, na spotkanie z nią jechaliśmy ze sporymi nadziejami, ale rzeczywistość nasze oczekiwania wyraźnie przerosła. Na obszarze nie większym niż powierzchnia jednego polskiego województwo znaleźliśmy olbrzymie bogactwo rozmaitych atrakcji. Oczywiście, nie jest to może kraj wyjątkowo tani, ale tych, dla których priorytetem jest przygoda a nie konsumpcja, do bankructwa na pewno nie doprowadzi. Czy każdemu tak bardzo jak nam do gustu przypadnie? Zapewne nie. Zwłaszcza wielbiciele nadmorskiego plażowania i wakacyjnej stagnacji będą zawiedzeni. Ci jednak, którzy usilnie szukają przestrzeni dla ulubionych aktywności, dla realizacji górskich, rowerowych czy też skałkowych pasji, ci dla których cisza, spokój i przyroda to wartości, w Słowenii odnajdą się bardzo łatwo, a w ich pamięci ten całkiem niedaleki, ale bardzo ciekawy kraj odciśnie ślad być może równie głęboki jak niejeden dużo bardziej egzotyczny wypad. Naszym skromnym zdaniem, naprawdę warto do Słowenii zawitać.

BohinjBohinj
Do Słowenii zapraszali Jakub Depowski i Basia Saternus.
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.