Historia > Polscy herosi - zwycięscy wodzowie

Kropka nad i. Wyprawa kijowska i odzyskanie Grodów Czerwieńskich (1018)

Bolesław Chrobry ze Świętopełkiem przy Złotej Bramie w Kijowie, autor: Jan MatejkoZ początkiem 1018 roku zostaje zawarty pokój w Budziszynie, kończący cykl trzech wojen polsko-niemieckich. W czasie ich trwania na Rusi wre wojna domowa pomiędzy braćmi: Świętopełkiem — rządzącym w Kijowie, a Jarosławem — władcą Nowogrodu Wielkiego. Jarosław pokonuje brata i przepędza go z Kijowa. Świętopełk udaje się po pomoc do Polski. Bolesław jednak do czasu zakończenia wojny z Niemcami nie może ryzykować rozpraszania swych sił działaniami na dwa fronty. Próbuje paktować z Jarosławem, ten zaś, szyderczo, w ramach odpowiedzi zaczyna układać się z cesarzem w sprawie wspólnej napaści na Polskę. Jego atak jednak ogranicza się jedynie do oblężenia Brześcia, co nie ma większego wpływu na losy wojny. Gdy zostaje podpisany pokój z Niemcami, polski władca z marszu przerzuca swe siły na wschód. Teraz nie szuka już układów — jedzie się bić.

Wyprawa kijowska stała się największym przedsięwzięciem zbrojnym od początku istnienia państwa polskiego. Oprócz własnej drużyny Bolesław dysponował posiłkami niemieckimi w liczbie 300 rycerzy. Był to gest dobrej woli cesarza Henryka II, któremu zależało na jak najdłuższym utrzymaniu pokoju z Polanami. Postanowienia budziszyńskie zaowocowały również zmianą frontu przez króla Węgier, Stefana, który przysłał 500 rycerzy na tę wyprawę. Świętopełk zwerbował armię 1000 Pieczyngów, sprzymierzonych z jego księstwem (no, powiedzmy, że sprzymierzonych — w podobny sposób można mówić o późniejszych przymierzach Polski z Tatarami). Stawili się tradycyjnie Morawianie, wiedząc, że gdzie jest Chrobry, tam jest zwycięstwo. Rozgłos planowanej ekspedycji przyciągnął nawet szukających przygód książąt pomorskich, którzy nie podlegali już wówczas władzy polskiej, oraz osiadłych w Jomsborgu Wikingów. Siły armii polskiej wraz z posiłkami wynosiły od 4 do 5 tys. rycerzy oraz trzykrotnie więcej ciurów obozowych. Na tamte czasy stanowiło to olbrzymi potencjał.

Jarosław również nie próżnował. Potęga Nowogrodu Wielkiego oparta była na jego bogactwie, a za pieniądze można kupić największą nawet armię. Inna rzecz, że najemnik bije się tak, jak mu w danej chwili fantazja podpowiada. Trzon armii nowogrodzkiej stanowili Rusini, lecz jej głównym atutem były zaciężne oddziały Waregów, zarówno tych osiadłych w okolicach Nowogrodu, jak i przybyłych ze Szwecji i Danii. Prawdopodobnie liczebność obu armii była zbliżona. Jarosław nie tylko zebrał wojsko, ale miał wyraźny zamiar go użyć. W każdym razie Chrobry nie potrzebował daleko szukać przeciwnika. Znalazł go nad Bugiem, przy ujściu Huczwy. Po drugiej stronie znajdował się gród Wieleń, wokół którego Jarosław rozstawił swój obóz.

Była mniej więcej połowa lipca, gdy wojska Chrobrego oraz Jarosława stanęły naprzeciwko siebie, rozdzielone jedynie rzeką. Jedna rzecz nie ulega wątpliwości: morale w obu armiach było bardzo dobre. Po obu stronach jednakowo wierzono w zwycięstwo. Jarosław zajmował doskonałe pozycje po przeciwnej stronie Bugu. Polski książę zmuszony był do podjęcia żmudnej walki o przeprawę, lecz wysiłki te przez dłuższy czas nie przynosiły rezultatów. Ta sytuacja rozochociła jeszcze bardziej wroga, który zaczął pozwalać sobie na niewybredne żarty dotyczące tuszy Bolesława (faktycznie był wówczas już dość gruby, lecz ludzie jego epoki zbudowani byli z kamienia i żelaza, bez względu na otyłość). Jest wielce prawdopodobne, że władca Polan zmuszony był zastosować jakiś wybieg taktyczny, by odwrócić uwagę nieprzyjaciela od zdobywanego brodu. Gdy manewr się powiódł, Bolesław pomimo swej nadwagi jako pierwszy rzucił się konno wpław, dając w ten sposób sygnał do ataku.

Sprzymierzonym siłom Bolesława wystarczyło tylko dostać się na drugi brzeg, by zamienić bitwę w pogrom. Jarosławowi nie pomogły zastępy walecznych Waregów, którzy szybko stracili chęć do walki. Cała armia, za którą zapłacił majątek, rozprysła się w okamgnieniu. W dniu 22 lipca polski władca miał już otwartą drogę na Kijów. Bez większych strat własnych stanął pod miastem 14 sierpnia. Walki o miasto nie było. Kijów otworzył bramy i uznał na nowo Świętopełka za prawowitego władcę.

Przywrócony do łask książę ruski najchętniej widziałby polską armię maszerującą czym prędzej na Nowogród. Bolesław jednak miał nieco inne plany. Odprawiwszy z łupami Niemców i Węgrów, rozlokował swe własne siły na dość dużym obszarze wokół Kijowa, który, mówiąc najkrócej, bezlitośnie złupił. Dalszy udział w wojnie pomiędzy ruskimi kniaziami nie leżał w jego interesie. Zawsze lepiej mieć na granicy dwóch skłóconych władców niż jednego silniejszego. Świętopełk, widząc, że nie ma już co liczyć na dalsze wsparcie, zaczął się poważnie niepokoić. Polskie wojsko stało się na Rusi wręcz jawnym okupantem. Taka sytuacja musiała pociągnąć za sobą wystąpienia antypolskie. Musiało z pewnością wydarzyć się kilka znaczących incydentów, które przyśpieszyły decyzję Bolesława o powrocie. Jest niemal pewne, że w trakcie pobytu w Kijowie polski książę prowadził ze Świętopełkiem burzliwe rozmowy dotyczące dalszej wzajemnej polityki. Jest niemal pewne, że jednym z głównych punktów tych rozmów było usankcjonowanie przynależności państwowej Grodów Czerwieńskich, które odpadły od granic Polski prawdopodobnie jeszcze za Mieszka I. Jest niemal pewne, że obaj władcy nie dogadali się co do tej kwestii. No i w końcu jest pewne na sto procent, że Bolesław powrócił do kraju drogą dość okrężną, bez pośpiechu, przez nikogo niezaczepiany, i po drodze zajął Grody Czerwieńskie.

Wyprawa kijowska postawiła kropkę nad i w kwestii miejsca polskiego państwa w Europie oraz praw Bolesława do królewskiej korony. Kraj nad Wisłą zdołał odeprzeć ekspansję cesarstwa oraz okazać swą militarną wyższość nad Rusią i — uzależnionymi od Niemców — Czechami. Polska stała u progu osiągnięcia rangi mocarstwa. Progu tego nie było jej dane jeszcze wówczas przekroczyć, gdyż po śmierci Bolesława potęga jego państwa legła w gruzach. Jednakże w roku 1018 nikt nawet nie śmiał myśleć o takich prognozach. Polscy rycerze podróżowali po Europie w blasku chwały, która swój szczyt osiągnęła w roku 1025, w chwili nastania królestwa.

Walter Bez Mienia
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.