Felietony

Wolność słowa

Kilka miesięcy temu – jeszcze przed tą całą chryją z emigrantami – kolega zapytał mnie, w jaki sposób Norwegowie pozwolili sobie narzucić tylu uchodźców i doprowadzić do tak radykalnych zmian w strukturze etnicznej kraju. W Norwegii mieszkam dopiero kilka lat i nie byłem naocznym światkiem wszystkich tych przeistoczeń, więc ciężko było mi udzielić jakieś szybkiej i rozsądnej odpowiedzi. Jednak po namyśle doszedłem do wniosku, że udało się to ze względu na dwa czynniki.

Pierwszym był dobrobyt – ludziom w Norwegii żyje się dość dostatnio. Nie jest to kraj mlekiem i miodem płynący, jednak pracując tutaj w sklepie, na budowie czy nawet na przysłowiowym zmywaku, można sobie wygodnie żyć. Norwegowie pozwolili sobie wmówić, że ich dobrobyt został okupiony nieszczęściem ludzi na drugiej półkuli (Gdyby chociaż te ich platformy wiertnicze znajdowały się gdzieś na Bliskim wschodzie, a nie na Morzu północnym...). Dlatego zgodzili się na przyjęcie grupy uchodźców z krajów tak egzotycznych, jak Pakistan, Afganistan, Iran, Irak, Somalia. Rzadziej Filipiny czy Wietnam. Ludzie w Norwegii, pochłonięci konsumpcją, nawet się nie obejrzeli, gdy we własnej stolicy, zaczęli czuć się jak turyści. Z pewnością była grupa oburzonych takim stanem rzeczy, jednak pozbawieni dostępu do mediów, byli oni mało widoczni.

Drugim czynnikiem, dzięki któremu udało się przekształcić społeczeństwo norweskie, było zakneblowanie opinii publicznej. Ludzie zostali „urobieni”. Wpojono im autocenzurę. Są tematy, których się nie porusza, żarty, których się nie opowiada i słowa, których się nie wymawia. Karą za naruszenie takiego stanu rzeczy jest łatka: „ksenofoba”, „rasisty”, „homofoba”, a także „zwyrodnialca nieczułego na krzywdę innych”. Po przyjeździe do Norwegii jedną z pierwszych rzeczy, jaka rzuciła mi się w oczy po przejrzeniu portali internetowych, było blokowanie komentarzy pod artykułami. To znaczy komentować było można wszystko, do czasu aż nie pojawiła się informacja o burzliwej manifestacji niezadowolonych imigrantów, po której trzeba było wymieniać połowę witryn na jednej z ulic Oslo, lub wzmianka o rozruchach czy to na przedmieściach Paryża, Berlina czy Sztokholmu. Pod takimi tematami forum wyłączano.

Palestyńscy uchodźcy w OsloW rozmowie z tubylcami szczyciłem się, że w Polsce mamy więcej wolności słowa niż w Norwegii, bo przynajmniej w internecie możemy wyrazić swoją opinię na wszelkie tematy, a nie tylko na te, na które nam pozwalają.

Kilka dni temu najpopularniejszy dziennik w Polsce ogłosił: „Pod naszymi tekstami o uchodźcach pojawiła się zatrważająca liczba komentarzy, które nawoływały do przestępstw, zawierały treści rasistowskie i ksenofobiczne. Nie chcemy ich pokazywać. Nie godzimy się na naruszanie godności innych ludzi na naszym forum. Dlatego zdecydowaliśmy, że wyłączymy możliwość komentowania pod naszymi tekstami o uchodźcach. Będziemy też zgłaszać do prokuratury przypadki nawoływania do nienawiści na tle rasowym i religijnym”. W ślady gazety poszła telewizja publiczna, która na swoich stronach również zablokowała fora.

Dożyliśmy czasów, w których powstaje nowa definicja „wolności słowa”. Aktualnie mówić można wszystko, pod warunkiem, że mówi się to, co wypada i jest zgodne z ogólnie narzuconymi kryteriami. Jeśli chce się wyrażać coś odmiennego, należy liczyć się z możliwością uciszenia.

 Snusmumriken
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.