Mój syn – Jeremi – od jakiegoś czasu przeżywa fascynację piłką nożną. Fascynacja ta wyszła już poza czytanie książek o Messim czy zbieranie kart i wbiegła na boisko. W związku z zaistniałą sytuacją Jeremi trafił do drużyny piłkarskiej o kryptonimie Grom. Początkowo trochę się bałem, że to jakaś organizacja paramilitarna, ale jak się okazało, chodzi jednak w tym wszystkim tylko o sport.
Zbliżają się święta, z tej okazji UKS Grom urządził dla swoich wychowanków sportową wigilię. Oczywiście był barszcz czerwony i opłatek, ale sportowcy nawet w święta nie mogą się przecież obejść bez swojego ulubionego zajęcia.
Zawsze byłem kiepskim piłkarzem, ale też mam swoje pasje, więc doskonale bezsensowną potrzebę ganiania za piłką rozumiem. Powiem więcej, takie pozytywne zamiłowanie trzeba wspierać! Zwłaszcza w czasach, gdy wszystko dąży do jakiejś takiej dziwnej unifikacji, żeby nie powiedzieć entropii, dobrze, że są jeszcze ludzie, którzy z pasją oddają się swoim ulubionym zajęciom i starają się ponad to wszystko głowę wychylić. Na pewno taka ilość dzieci na sali gimnastycznej cieszy i jest to bezsprzecznie zasługa Klubu i jego trenerów!