Kącik poezji > Znani i nieznani – klasycy poezji na świecie

Cécile Sauvage (1883–1927 r.)

Cécile SauvageUrodziła się La Roche-sur-Yon. Jej ojciec był nauczycielem historii i geografii w gimnazjum. W 1907 r. poslubiła Pierre'a Messiana – redaktora pisma „La Forezienne Journal”, którego poznała korespondencyjnie, wysyłając swoje prace do publikacji. Ze związku tego urodziło się dwóch synów: Allen, który wzorem matki poświęcił się poezji i Olivier, późniejszy sławny muzyk i kompozytor. Cécile większość życia mieszkała w Saint-Étienne, zajmując się pisaniem wierszy. Opublikowała następujące tomy: „Tandis que la terre tourne” (Gdy ziemia się kręci, 1905-1908), „L’âme en bourgeon” (Dusza w zarodku, 1908), „Mélancolie” (Melancholia, 1909), „Fumées” (Dymy, 1910), „Le vallon” (Dolina, 1911) i „Primevère” (Pierwiosnek, 1913).

Kiedy w 1914 r. wybuchła I wojna światowa i jej mąż został zmobilizowany, wyjechała z dziećmi do Grenoble. Ostatnie lata życia spędziła w Paryżu. Słabego zdrowia, zmarła przedwcześnie w wieku 44 lat. Dwa lata po śmierci ukazały się wszystkie jej książki poetyckie w tomie „Œuvres complètes” (Dzieła zebrane, 1929; ostatnie pełne wydanie: 2002). Wiele utworów poetki poświęconych jest związkom z przyrodą. Szczególnie urzekające pięknem opisu i czystością formy są wiersze z tomu „Dolina”.

W Polsce twórczość Cécile Sauvage jest zupełnie nieznana. Prezentowane wiersze pochodzą z przygotowywanego do druku dwujęzycznego, polsko-francuskiego, zbioru: „Cécile Sauvage: Wiersze o pięknie, miłości i melancholii/Poèmes sur la beauté, l'amour et la mélancolie”. Wybrał, z francuskiego przełożył i opracował Ryszard Mierzejewski. Książka ma się ukazać jako kolejny tom Biblioteki Przekładów Poetyckich nakładem tłumacza w wydawnictwie „Pod Zieloną Sówką” w Pieszycach.

Ryszard Mierzejewski

* * * Je me souviens de mon enfance Et du silence où j’avais froid; J’ai tant senti peser sur moi Le regard de l’indifférence. Ô jeunesse, je te revois Toute petite et repliée, Assise et recueillant les voix De ton âme presque oubliée.Cécile Sauvage

* * * Pamiętam lata mojego dzieciństwa I taką mroźną ciszę; Którą czułam, jak ciążyła na mnie Wzrokiem zobojętnienia. O, młodości, moje oczy znów cię widzą We wszystkim małej i złożonej, Siedzącą i głosy zbierającą Twojej duszy prawie już zapomnianej.tłum. Ryszard Mierzejewski

* * * Le bonheur est mélancolique. Le cri des plus joyeux oiseaux Paraît lointain comme de l'eau Où se noierait une musique. À l'oeil qui s'en repaît longtemps La couleur des fleurs est moins fraîche; L'herbe a parfois l'air d'être sèche Sur le sein même du printemps. L'allégresse comme un mensonge Hausse sa note d'un degré Et l'angoisse au coeur se prolonge Sous un jour trop longtemps doré.Cécile Sauvage

* * * Szczęście jest melancholią. To krzyk najweselszego ptaka, Wydaje się dalekie jak woda, Która będzie zmącona muzyką. W widoku, co od dawna syci oczy, Barwa kwiatów jest mniej chłodna; Czasem trawa wydaje się wysuszona Na łonie samej wiosny. Radość niczym zakłamanie Podnosi swoją ocenę o jeden stopień I wydłuża w sercu zaniepokojenie Przez jeden zbyt długi złoty dzień.tłum. Ryszard Mierzejewski

* * * Peut-être serai-je plus gaie Quand, dédaigneuse du bonheur, Je m'en irai vieille et fanée, La neige au front et sur le coeur: Quand la joie ou les cris des autres Seront mon seul étonnement Et que des pleurs qui furent nôtres Je n'aurai que le bavement. Alors, on me verra sourire Sur un brin d'herbe comme au temps Où sans souci d'apprendre à lire Je courais avec le printemps. Cécile Sauvage

* * * Być może będę bardziej radosna, Kiedy, wzgardzona szczęściem, Pójdę sobie stara i zwiędła Z zaśnieżonym czołem i sercem. Kiedy radość albo krzyki innych Bedą moim jedynym zdziwieniem I kiedy łzy, które były od naszych, Nie będą dla mnie tylko ślinieniem. Więc będzie widać, że się uśmiecham Na źbłach trawy, jak tamtą porą, Kiedy nauką czytania się nie martwiłam I biegałam beztrosko razem z wiosną.tłum. Ryszard Mierzejewski

* * * Ma maison est assise au vent Dans une plaine sombre et nue Comme un tombeau pour un vivant Où s'agite ma chair menue. Les longs brouillards viennent frôler Au soir ma porte solitaire, Et je ne sais rien de la terre Que ma tristesse d'exilé.Cécile Sauvage

* * * Mój dom stoi na wietrze Na równinie, która jest ciemna i naga, Jak mogiła na całe życie, Gdzie moim drobnym ciałem potrząsa. Długie mgły nadchodzą, aby się ocierać Wieczorem o moje samotne drzwi, A ja nic nie wiem o ziemi, Która mój smutek może wyganiać.tłum. Ryszard Mierzejewski

* * * Te voilà dans les bois, Nuit douce et blanche, Et ton ombre se penche Autour de moi. Tout à l'heure, mauves de brume, Les pins veloutaient le coteau Et l'azur était comme une eau Vaporeuse où la lune fume. Mais rien de l'instant lumineux Dans ces espaces ne demeure. Ainsi l'âme ferme les yeux Sur sa peine afin qu'elle meure.Cécile Sauvage

* * * Oto jesteś w lesie, Noc jest słodka i biała, A twój cień się pochyla Wokół mnie. Cały czas są purpurowe mgły, Na wzgórzu błyszczy sosna, A zamglone niebo jest jak woda, Z której księżyc puszcza dymy. Ale żadna z jasnych chwil życia Nie pozostaje w tym miejscu. Zatem dusza oczy zamyka, Kiedy umiera po swoim cierpieniu.tłum. Ryszard Mierzejewski

* * * Je suis dans ma maison chérie D'où je vois les jours s'écouler; Tour à tour soleil, brume, pluie Vont rire, fondre et s'envoler. Ah! que de soirs dont je recueille Le dernier soupir plein d'azur Et que d'abeilles, que de feuilles Tombent mortes le long du mur.Cécile Sauvage

* * * Jestem w moim ukochanym domu, Gdzie obserwuję, jak dni przemijają; Na zmianę słońce, mgła, opady deszczu Śmieją się, rozpuszczają i odlatują. Ach! Te noce, kiedy zbieram ostatnie Moje oddechy, pełne błękitu I kiedy pszczoły, i kiedy liście Padają martwe wzdłuż muru.tłum. Ryszard Mierzejewski

* * * La lune blanche au rire éteint Glisse dans l'air où rien ne pèse; On entend le frisson lointain D'un long murmure qui s'apaise. L'heure est si pure qu'on dirait Que la montagne est transparente Et que les arbres dilués Sont les reflets d'une eau dormante.Cécile Sauvage

* * * Biały księżyc ze śmiechem stłumionym Ślizga się w powietrzu i nic nie waży; Słychać szmer w miejscu oddalonym, Długi szelest, który łagodzi nerwy. Chwila jest tak czysta, że się wydaje, Iż góra jest we mgle przejrzystej, A drzewa są rozwodnione Jak odblaski na wodzie uśpionej.tłum. Ryszard Mierzejewski

* * * Le soir, au soleil je m'assieds Devant ma porte; Le jardin, les arbres fruitiers, La brise forte Soufflent jusqu'à moi la rumeur Des tièdes feuilles Sans que mon immobile cœur En lui l'accueille. Je devine les coteaux mous Qui se prolongent, Sur l'étoffe de mes genoux Mes mains s'allongent Et je m'abîme à regarder Ces deux mains frêles Comme si mon corps tout entier Était en elles.Cécile Sauvage

* * * Wieczorem w słońcu siedzę Przed moimi drzwiami. Ogród, drzewa owocowe Targane są wiatru podmuchami, Który aż do mnie niesie szemrania Letnich liści, Bez mojego serca poruszania W jego gościnności. Wydaje mi się, że wzgórza miękkie, Które rozciągają się Na moich kolan tkaninie, Wydłużają moje ręce. A ja pogrążam się, gdy patrzę Na te wątłe dłonie, jakby całe ciało Moje w nich tylko się Mieściło.tłum. Ryszard Mierzejewski

* * * Comme les jours dorés sont longs A s'endormir dans les vallées; Les massifs d'arbres sont moins blonds D'où la clarté s'en est allée; Mais il traîne sur les rameaux Comme une vapeur de lumière Et la nature tout entière A l'air de se noyer dans l'eau De la lune rose et légère. Cécile Sauvage

* * * Jak złote dni są długie, Kiedy w dolinach się śpi. Kępy drzew są tam mniej jasne, Gdzie jasność rzadko dochodzi. Ale trenem ciągnie się na gałęziach, Jak chmura światła I cała wokół przyroda Wydaje się tonąć w wodach Lekkiego różowego księżyca.tłum. Ryszard Mierzejewski

* * * Pourquoi crains-tu, fille farouche De me voir nue entre les fleurs? Mets une rose sur ta bouche Et ris avec moins de rougeur. Ne sais-tu pas comme ta robe Est transparente autour de toi Et que d'un clair regard je vois Ta sveltesse qui se dérobe? Triste fantôme de pudeur, Que n'es-tu nue avec la fleur D'un lis blanc dans ta chevelure, Un doigt sur ta mamelle pure. Cécile Sauvage

* * * Dziewczyno płochliwa, dlaczego boisz się Zobaczyć mnie nago wśród kwiatów? Włóż do ust swoich różę I śmiej się bez tych nieśmiałych rumieńców. Nie wiesz, jaka jest twoja suknia I czy jest przezroczysta wokół ciebie, I czy ja widzę dokładnie Twoją smukłość, która jest ukryta? Ten smutny pozór wstydliwości, Że inaczej niż kwiat, boisz się nagości Tak jak białej wstążki we włosach I palca na twoich czystych piersiach.tłum. Ryszard Mierzejewski

* * * Quand je me suis levée avec le petit jour, Au coin de la vitre bleutée La lune toute ronde et d'un pâle velours Penchait sa figure effacée. La brume caressait les arbres du lointain Dans son eau tranquille et brouillée; Du fond de l'horizon une hirondelle vint Reconnaître l'aube mouillée. Elle glissa. Le givre avait blanchi les prés, Et toute mon âme saisie, J'écoutais sous le ciel le murmure ignoré D'une flottante mélodie.Cécile Sauvage

* * * Kiedy wstałam dzisiaj o świcie W rogu okna z barwą niebieskawą, Księżyc w pełni krążył w bladym aksamicie, Pochylając swoją twarz niewyraźną. W oddali mgła pieściła czule drzewa W swojej wodzie cichej i mętnej, W dole horyzontu lecąca jaskółka Rozpoznawała świt w jego szacie wilgotnej. Ślizgała się. Szron wybielił trawy na łące I wszystkie moje żywotne czynności, Słyszałam pod niebiem szepty nieznane Na płynącej wolno melodii.tłum. Ryszard Mierzejewski

* * * Je t'ai écrit au clair de lune Sur la petite table ovale, D'une écriture toute pâle, Mots tremblés, à peine irisés Et qui dessinent des baisers. Car je veux pour toi des baisers Muets comme l'ombre et légers Et qu'il y ait le clair de lune Et le bruit des branches penchées Sur cette page détachée. Cécile Sauvage

* * * Pisałam do ciebie w świetle księżyca Na małym stole owalnym, Pismem zupełnie bladym, Słowa drżały tęczowymi barwami, Rysując nasze pocałunki. Bo pragnę pocałunków dla ciebie, Milczących jak światła i cienie, Których nie ma światło księżyca I nie słychać, jak uginają się gałęzie Na tej jednej wyrwanej karcie.tłum. Ryszard Mierzejewski

* * * Ô Beauté nue, Les oiseaux volent dans le calme Où la digitale remue, Où la fougère aux fines palmes Est encor d'un vert tendre au pied de l'aulne obscur. Une molle buée enveloppe l'azur, Allège les lointains, les arbres, les maisons, Noie à demi la ferme et le dormant gazon Et fait de la montagne une ombre aux lignes pures. Pas un souffle, pas un soupir, pas un murmure, Tu rêves. Le vallon s'apaise solitaire Dans l'ombre et le repos qui caressent la terre; Tu rêves et la terre est faite de ton rêve Et ta forme à jamais se répand et s'élève Et semble s'allonger sur les espaces bleus, Ton corps limpide et clair flottant au-dessus d'eux, Avec tes nobles bras entr'ouverts et ta tête S'appuyant sur les monts indolente et muette. Les rochers et les bois dorment sous ta grande ombre D'un sommeil plus divin, Car pâle elle s'étend, épure et rend moins sombre Le rêve des lointains. L'univers à demi dans la brume tranquille Élève les sommets et les fumeuses villes Où passent les humains, Et c'est dans une vaste et pensive harmonie Que répond longuement à ta mélancolie La courbe des confins.Cécile Sauvage

* * * O, Piękności naga, W ciszy latają ptaki, Gdzie palczaste poruszenia, Gdzie paproć z pięknymi liśćmi Jest jeszcze delikatną zielenią u stóp ciemnej olchy. Niebo błękitne, spowite oparami miękkiej mgły, Niesie ulgę dalekim przestrzeniom, drzewom, domom, Na wpół zatopionym gospodarstwom i śpiącym murawom. I sprawia, że cień góry rysuje czysta wyrazista linia, Bez powiewu, bez westchnienia, bez szemrania, Śnisz. Dolina wycisza się samotna W cieniu, a jej spokój pieści ziemia. Śnisz, a ziemia z twoich snów jest utkana I twoja postać nigdy się nie ujawnia i nie wzrasta, I wydaje się, że leży w otchłaniach błękitnej przestrzeni, A twoje jasne i lekkie ciało unosi się nad nimi Z twoimi szlachetnymi, otwartymi ramionami i głową Na tych obojętnych i niemych górach opartą. Skały i drzewa śpią w wielkim cieniu Snem najbardziej boskim, Bo on rozkłada, oczyszcza i przynosi mniej smutku Wszystkim snom odległym. Świat spowity w połowie w cichej gęstej mgle, Wysokie góry i miasta zadymione, Gdzie przechodzą ludzie, A to jest w rozległej i przemyślanej harmonii, Która odpowiada długo twojej melancholii, To granic krzywe linie.tłum. Ryszard Mierzejewski

* * * Le coeur tremblant, la joue en feu, J'emporte dans mes cheveux Tes lèvres encore tièdes. Tes baisers restent suspendus Sur mon front et mes bras nus Comme des papillons humides. Je garde aussi ton bras d'amant, Autoritaire enlacement, Comme une ceinture à ma taille. Cécile Sauvage

* * * Serce drży, a policzek w płomieniach, Niosę w swoich włosach Twoje usta, jeszcze ciepłe. Twoje pocałunki są w zawieszeniach Na moim czole i gołych dłoniach Jak mokre motyle. Ja też trzymam w ramionach kochanka, Autorytarna pieszczota, Jak pasek na mojej talii.tłum. Ryszard Mierzejewski

PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.