Felietony > Do góry nogami

Szafa Kiszczaka

Szafa Kiszczaka – czyż to nie świetny tytuł? Nie tylko dla felietonu! Książka, film, gra komputerowa... Wszystko skazane na sukces. Tylko pisać, kręcić, programować i sprzedawać. To jest nieprawdopodobne, jak łatwo da się wypromować zwykłą szafę! No dobrze, wiem, że upraszczam, nie taką zwykłą, bo z odpowiednią zawartością. Ale jednak – jest to dzisiaj najbardziej znana szafa w Polsce! Ba, jest to chyba pierwsza na świecie szafa, przeciwko której odbywają się protestacje! Myślę, że Komitet Obrony Demokracji powinien zmienić nazwę na Komitet Obrony Czego-bądź.

Nie będę pisał o Wałęsie ani przekonywał, że był lub nie był Bolkiem, Lolkiem czy innym Krecikiem. Dowodów nie mam, grafologiem nie jestem, świadkiem nie byłem. Nie wiem, nie wypowiadam się, choć swoje sobie oczywiście po cichu myślę. Był czy nie był? Pies ich trącał! Jeśli lojalkę podpisał, to było to prawie 50 lat temu. Nie żyłem wtedy, nie wiem, czy mocno bili i jakbym się zachował. Nie mnie oceniać intencje i moralność Lecha Wałęsy, kamieniem rzucał nie będę.

Czy jednak naprawdę jest to teraz najważniejszy aspekt tej sprawy? A jeśli tak, to nie ma pilniejszych? Reforma gospodarki, służba zdrowia, sądownictwo, bezpieczeństwo zewnętrzne... Media naprawdę mają ważniejsze tematy do relacjonowania. Skąd więc ten medialny jazgot?! Z drugiej strony, skąd te obawy obrońców wszystkiego o legendę Solidarności? A jeśli to wszystko było zwykłym szwindlem, to co? Należy nie dochodzić Prawdy, bo jakaś legenda na tym ucierpi? No nie rozumiem. Dla człowieka rozumnego najważniejsze powinno być dążenie do Prawdy, a nie obrona choćby najpiękniejszych kłamstw. Czyżby upadek Rzeczypospolitej był już tak wielki, że nawet to wymaga przypomnienia? Z przyjemnością czyta się Pawła Jasienicę, który, prawiąc o naszej historii, potrafi przywoływać jasne i ciemne jej strony1. Wydawałoby się, że powinno być to coś zupełnie naturalnego. Może to naiwność?

Wracając do tematu, no nie ma dnia, żebym nie słyszał o Bolku! I to wcale nie jest zarzut pod adresem IPN-u. Z tego, co mi się wydaje, IPN ma zajmować się gromadzeniem, zarządzaniem, zabezpieczaniem, opracowywaniem, udostępnianiem i publikowaniem dokumentów organów bezpieczeństwa państwa wytworzonych w czasach PRL-u. Chyba właśnie to robi. Co w tym złego? Teraz grafolodzy, a później historycy, jeśli dokumenty okażą się prawdziwe, mogą sobie w zaciszu swoich gabinetów pracować, pisać książki i publikować kolejne tomiszcza analiz i wniosków. Kto chce, to sobie potem poczyta. Podyskutuje.

Lucky LuckKto wie, może jeszcze za sto lat, gdy nikt z zainteresowanych nie będzie już żył, historycy będą się spierać bohater to li kapuś, przywódca ruchu, który doprowadził do obalenia komunizmu, li tylko bezwolna – tragiczna w gruncie rzeczy postać – marionetka w rękach generałów Kiszczaka i Jaruzelskiego, którym udało się to, co nie udało się choćby panu Mikołajowi Ceaușescu w Rumunii.

No właśnie. W całej tej sprawie wcale nie Lech Wałęsa – pierwszy megaloman III Rzeczypospolitej – jest najważniejszy! A przecież takie wrażenie można odnieść, słuchając tego potwornego hałasu, czynionego zarówno przez obrońców, jak i oskarżycieli. Może właśnie dlatego krzyczą tak głośno? Może chcą zakrzyczeć to, co w całej sprawie najistotniejsze. Generał Kiszczak trzymał w swojej prywatnej(!) szafie dokumenty, których Lech Wałęsa, prezydent Polski, najważniejsza osoba w kraju w latach 1990–1995 nie chciałby zobaczyć przedrukowanych w gazetach. Co gorsza, wcale nie jest powiedziane, że takich materiałów niewygodnych również dla innych polityków, kto wie, może obecnie rządzących, nie ma więcej (niekoniecznie akurat w szafie Kiszczaka)! Przecież SB równie dobrze mogło mieć haki choćby na Jarosława Kaczyńskiego, który rozdaje karty obecnie! To czy Wałęsa sprzedawał kolegów, czy nie, czy dostawał pieniądze od SB, czy wygrywał w totka, dotyczy tak naprawdę garstki osób i zasługuje góra na minutową wzmiankę w Wiadomościach, a nie wałkowanie przez miesiąc i manifestacje blokujące stolicę. Natomiast kwestia, czy podejmowane przez niego i jego następców decyzje były suwerenne – to jest kwestia trudna do przecenienia! Tym bardziej muszą intrygować działania, które zdają się ten aspekt marginalizować i zagłuszać. Jeśli bowiem rację mają ci, którzy twierdzą, że tak naprawdę cała ta nasza pokojowa rewolucja była zręcznie wyreżyserowana, to przerażać musi łatwość, z jaką daje się omamić i zmanipulować 40-milionowe społeczeństwo. Przerażać musi, jak bardzo jesteśmy wobec trybów wielkiej polityki bezradni.

Szafa Kiszczaka może i mówi nam coś o Wałęsie, może coś o historii, ale przede wszystkim bardzo dużo mówi nam o kontroli i manipulacji. O tym, jak czasem wszystko może wydawać się czymś zupełnie innym, niż jest.

Witold Wieszczek
  1. Bez zająknięcia, choć z ciężarem na sercu, Jasienica pisze np. o tym, jak Jan Tarnowski, skądinąd świetny dowódca i zwycięzca spod Obertyna, kazał w gniewie ściąć 1400 wziętych do niewoli obrońców zdobytego Staroduba. Przypomina przy tym o tradycji wartej naśladownictwa: W dawnym dziejopisarstwie polskim występuje zjawisko, o którym nie godzi się mówić inaczej niż z odkrytą głową. Autorzy z własnej, nieprzymuszonej woli wybierali prawo mówienia całej prawdy również o swoich. Tak więc kiedy Jan Olbracht idąc pod Suczawę, uwięził posłów mołdawskich, kronikarze polscy zgodnie orzekli: nasz król pogwałcił prawo narodów. (Paweł Jasienica, Polska Jagiellonów, Warszawa 1986, s. 350.)

PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.