Niewiasty skrupulatnie liczące kalorie i panowie, którzy z obawy o swój sześciopak na brzuchu nie wsuną nic oprócz kurczaka i ryżu, będą uciekać z krzykiem na widok tego ciasta. Gdyby zapłonęły stosy Kalorycznej Inkwizycji – byłabym pierwszą żywą pochodnią za popełnienie tego grzechu. A kto się nie boi jakiegoś pierdyliarda kalorii i masy tłuszczu, tez zostanie nagrodzony kremową konsystencją i pysznym smakiem. To jest jeden z moich ulubionych serników, prosty w wykonaniu i zawsze zalicza aplauz wśród poczęstowanych. Tylko potem wystarczy jakaś godzina, dwie w szaleńczym tempie na rowerze i można sięgnąć po kolejny kawałek bez obaw o oponkę na brzuchu! Nie trzeba uciekać przed tym ciastem, naprawdę! ;)
Ilość na 25cm okrągłą blaszkę
Na bazę:
Na masę:
Na wierzch:
Piekarnik rozgrzać do 240 stopni, formę wyłożyć folią aluminiową. Ciasteczka zmielić na drobne okruchy i wymieszać z masłem. Masą wyłożyć formę - lepiej zrobić konkretny spód, tak więc wykładanie brzegów pomijam. Piec przez 10 minut, wyciągnąć z piekarnika, wystudzić.
Ser zmiksować z cukrem, następnie dodać resztę składników. Masę wyłożyć na podpieczony spód i piec 10 minut w 240 stopniach, następnie temperaturę zmniejszyć do 140 stopni i piec kolejne 50 minut. Wyłączyć piekarnik, uchylić drzwiczki i studzić przez ok. 2 godziny.
Gdy sernik będzie ostudzony na wierzchu rozsmarować śmietanę lekko ubitą z Baileysem i całość posypać kakao.
Alternatywnie używam domowego likieru z cukierków kukułek - też się świetnie sprawdza!