Kącik poezji

„Poezje zebrane (wrzesień 1939 – maj 1945)” – Marian Hemar

Poezje zebrane (wrzesień 1939 – maj 1945)” – Marian HemarTwórczość Mariana Hemara z okresu II wojny światowej jest dobitnym zaprzeczeniem łacińskiej sentencji: Inter arma silent Musae. Albowiem muza poezji – mimo bezprecedensowej tragedii, jaka dotknęła niemal wszystkich żyjących ówcześnie Polaków – nie opuściła lwowskiego wieszcza również w tamtych burzliwych czasach; wprost przeciwnie – obdarzyła go natchnieniem, dzięki któremu mógł on przelać na papier wszystkie myśli i uczucia związane z rozgrywającym się właśnie dramatem. Skamandryta Kazimierz Wierzyński z okazji wydania w 1942 roku tomu wierszy Hemara pisał: Utalentowany komediopisarz, krotochwilny satyryk i pełen sentymentu piosenkarz zmienił ton i stanął na wezwanie tragicznego czasu. […] jest to pamiętnik uchodźcy i śpiewnik żołnierza, pamflet współczesny i elegia o zmarłym wodzu, i jest w niej także coś z modlitewnika. Hemar – dziecko miasta, które leży pod Wysokim Zamkiem i jeszcze wyżej, w niezdobytych górach polskiej miłości, okazał się także Semper Fidelis.

Z utworów napisanych tuż po wrześniowej klęsce na szczególną uwagę zasługuje wstrząsający wiersz „Do generała”. Podmiot liryczny zwraca się do marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego, który 17 IX 1939 uciekł z ciągle walczącej Polski do sąsiedniej Rumunii. Czyn ten był powszechnie uznawany za haniebny i niegodny tytułu odziedziczonego po samym Józefie Piłsudskim. Autor po latach wyznał, iż tekst był wynikiem rozpaczy, rozżalenia i wstydu. Oto jego wybrane fragmenty:

(…) O polsko tragedio plew, Które ziarnami łudzą. Jak łatwo przywołać krew, Gdy chodzi o cudzą. Jak łatwo przywołać śmierć Gdy chodzi o życia Owych mężczyzn ostatnich, Owych kobiet ostatnich, Którym pan dał słowo bez pokrycia. Wicher targa rumuńską nocą. Próżno uczy i uszy zakryjesz – To upiory do okien łopocą – Generale! My polegli. Ty żyjesz? (…) Wiosna w okna jak ptak czarny bije. Któż to płacze opodal w alkowie? Niech pan uszy i oczy zakryje. Co pan nocnym upiorom odpowie? (…)

Przebywając w Palestynie, gdzie w 1941 roku formowała się Samodzielna Brygada Strzelców Karpackich, Hemar popełnił pełen ognia żołnierskiego utwór, mobilizujący polskich żołnierzy do walki z wrogą III Rzeszą, pt. „Do sąsiadów”:

(…) Czarna śmierć rośnie borem od ziemi do chmur Na polsko-niemieckiej granicy – O czym szumi na wichrze, o czym śpiewa ten bór – Dla nas nie ma ta pieśń tajemnicy. My już wiemy. I Niemcy to wiedzą. I wie Bóg – i z nieba nam boju nie broni – Że już sprawa – nie jakie granice i gdzie? Ale sprawa jest: my albo oni… Albo Niemcy się w zgliszcza rozpadną, i dym Wiatr rozniesie i podrze i przetrze – Albo Polski nie będzie. Albo nam, albo im Ziemia, niebo i świat i powietrze! Nie ma miejsca na ziemi dla nas obu i brak Dla nas obu powietrza i słońca. Nie zwyciężyć – to już nie być. I tak Niech już będzie. Niech bój pójdzie do końca (…)

Przebijający radykalizm autora podsycany był zapewne niespotykanymi dotąd w historii wojen zbrodniami, jakich na ziemiach polskich dopuszczali się niemieccy okupanci. Lecz ja w tym miejscu chciałbym przypomnieć inny wiersz z tamtego okresu, ponieważ jest on moim zdaniem bodaj najlepszym polskim utworem z gatunku patriotycznych. Nie da się ukryć, iż podejmując tę tematykę, niełatwo uniknąć drażniącego patosu i popadania w górnolotne frazesy. Uważam, że lwowskiemu poecie sztuka ta udała się celująco. Tekst przytaczam, wyjątkowo, w całości:

Modlitwa Nie sprowadzaj nas cudem na ojczyzny łono, Ni przyjaźnią angielską, ni łaską anielską. Jeśli chcesz nam przywrócić ziemię rodzicielską, Nie wracaj darowanej. Przywróć zasłużoną Nasza to wielka wina, żeśmy z Twoich cudów Nic się nie nauczyli. Na łaski bezbrzeżne Liczyliśmy, tak pewni, jakby nam należne, Aby nas wyręczały z Jej należnych trudów. Za bardzośmy Ojczyznę kochali świętami. Za bardzośmy wierzyli, że zawsze nad Wisłą Cud będzie czekać na nas i gromy wytrysną Z niebieskiej maginockiej linii ponad nami. I codzień1 szliśmy w pobok Niej – tak jak przechodzień Mija drzewo, a Boga w drzewie nie pamięta. A Ojczyzna codziennie przecież była święta, A Ona właśnie była tym cudem na codzień. Spraw by wstała o własny wielki trud oparta, Biała z naszego żaru, z naszej krwi czerwona, By drogo kosztowała, drogo zapłacona, Żebyśmy już wiedzieli, jak wiele jest warta. By już na zawsze była w każdej naszej trosce I już w każdej czułości, w lęku i rozpaczy, By wnuk, zrodzon w wolności, wiedział co to znaczy Być wolnym, być u siebie – być Polakiem w Polsce.

Zaangażowanie w sprawę polską nie oznaczało jednak, że Hemar utracił swój satyryczny pazur, z którego słynął przed wojną. Jako człowiek będący blisko rządu londyńskiego (od 1942 roku pracował w Ministerstwie Informacji i Dokumentacji, gdzie zwalczał kłamstwa niemieckiej propagandy), nie stronił od piętnowania przywar ówczesnej emigracji w ulubionej przezeń, ironicznej formie. Utwór „Pomów z każdym z osobna” to szyderczy komentarz nagłych metamorfoz osób reprezentujących frakcję sanacyjną, która od zamachu majowego (1926) niepodzielnie rządziła II RP (po wrześniowej katastrofie odsunięta od steru władzy).

Pomów z każdym osobna – Uwierzyć niepodobna. Myślałeś o nim – łatek. Znałeś go skądś z Warszawy, Myślałeś – nieciekawy. A to głowa! To strateg! A to Rejtan! Ostrorog! To Piotr Skarga! To prorok! To ksiądz Kordecki! To Katon! Wszystko rozumiał. Wiedział. Przewiedział. I przepowiedział Że Polskę zbawi Stratton2. Mów z każdym – każdy w kraju Zerwał z Piłsudskim. W maju. (…) Nikt hymnów Rydzowi nie piał, W Zamku się klamek nie czepiał. (…) Nikt po Zaolziu z bukietem Nie sterczał przed MSZetem, Nie wiwatował z dziedzińca. Nikt się zgoła nie cieszył, Mów z każdym – każdy się speszył I krzyczał: „Nie chcemy Trzyńca!”. (…) Mów z każdym – nie masz racji. Nie było w Polsce sanacji. (…) Pomów z każdym osobna – Zrozumieć niepodobna, Żeśmy w ogóle winni! Jakimże byliśmy ludem, I krajem, i państwem – cudem! Winni inni są. Jacy inni? (…)

Zakochany w swym mieście rodzinnym – Lwowie – poeta z niepokojem patrzył na zamiary Sowietów względem Kresów Wschodnich. Przypomnijmy, że ZSRR od samego początku stał na stanowisku rewizji wschodniej granicy II RP zgodnie z linią Ribbentrop-Mołotow (przewrotnie nazywaną Linią Curzona). Takie rozwiązanie oznaczało przyłączenie Wilna, Grodna i Lwowa do imperium radzieckiego, co dla strony polskiej było absolutnie nie do przyjęcia. Niepokój o przyszłość Polski znalazł wyraz w dwóch fraszkach z 1943 roku, w którym to powojenny ład polityczny zaczął się powoli klarować. Pierwsza z nich to „Nekrolog”, będąca krytyką przesadnie ugodowej postawy Rządu w Londynie wobec Sowietów:

Kolega mówił z dumą, Że zrobił układ z dżumą. (…) W przewidywaniu słusznym Traktat z tyfusem brzusznym I pakt z durem plamistym O przymierzu wieczystym. (…) Na podstawie umowy Miał już być zawsze zdrowy. Niestety, tyfus brzuszny Okazał się małoduszny. Pakt był mądry, bez sporu. Dur złamał słowo honoru. (…) Bardzo był miły kolega. Teraz mu nic nie dolega.

Drugi utwór: „Kawał i morał” kwitował propagandę naszych zachodnich sojuszników (której oczywiście wtórował Związek Sowiecki) o wolności i suwerenności, jakimi miała się rzekomo cieszyć nowa „demokratyczna” Polska pod sowiecką kuratelą:

Wezwali spadochroniarza Chłop, jak z obrazu Kossaka – „Cześć! – powiedzieli – spocznij Słuchajcie. Rzecz jest taka Wylecicie dziś w nocy, Maszyną przygotowaną. Wyskoczycie z maszyny Dokładnie o szóstej rano. W obrębie dziesięciu kroków Od miejsca wylądowania Znajdziecie rower. Na nim Dokonacie zadania. Zadanie – jest w tej kopercie. Otworzyć – tuż przed skokiem. „Cześć!” – „Rozkaz!” – rzekł spadochroniarz Z zadowoleniem głębokiem. Wyleciał o północy. Gdy dochodziła szósta Otworzył kopertę z instrukcją. Koperta była pusta. (Ktoś widocznie instrukcji W roztargnieniu nie włożył). Skoczył. Pociągnął za sznurek. Spadochron się nie otworzył. Szarpnął raz, drugi – na nic. Wtedy, w rosnącym pędzie, Pomyślał z żalem: „Psiakrew Roweru też pewnie nie będzie”. (…) Tam – mówią – będzie, na miejscu Odrodzenie moralne, Wspólnota ideałów, Bezpieczeństwo totalne. Globalne planowanie. Zupełna demokracja. Age of Plenty. Idea Plus elektryfikacja. (…) Wylecę o każdej porze. Gdzie każą – wyskoczę wszędzie. Lecz boję się, że roweru… Że tego roweru nie będzie.

Jak wiemy z historii, los naszego kraju został przypieczętowany przez trzy sprzymierzone mocarstwa na konferencji jałtańskiej w lutym 1945 roku. Głowy najpotężniejszych państw jeszcze ustalały kształt powojennej Europy, gdy Marian Hemar napisał wiersz pt. „Kamień filozoficzny”. Myślę, że można go nazwać swoistym manifestem ideowym wszystkich rodaków niegodzących się na porządek jałtański. Utwór zawierał liczne nawiązania do aktualnej sytuacji politycznej Polski:

Morał z historii Polski, Kamień filozoficzny Wszystkiej naszej mądrości I cnoty politycznej. (…) W recepcie, o niezwykłej Ścisłości i zwięzłości. Głosi: „NIC O NAS BEZ NAS” Po prostu. Trudno prościej. (…) Aby nam nie wtykano Jałmużny czy nagrody, Choćby najponętniejszej – Ale bez naszej zgody. (…) By nam nie dyktowano, Z kim mamy być w sojuszu, W czyją stronę się kłaniać, W czyją nadstawiać uszu. (…) Nasze, na naszej mapie Granice – my tylko sami Możemy krwią wykreślić; Albo wywieść je łzami (…)

W ostatnich zwrotkach autor podkreśla olbrzymią wagę niezłomności trwania przy wielkich ideałach, przypominając postać Stefana Okrzei – działacza niepodległościowego, zamordowanego przez carskie władze:

Okrzeja na szafocie, „Niech żyje Polska” – krzyknął. I zginął z ręki kata. Lecz krzyk jego nie zniknął. Krzyk ostatniej nie-zgody Na gwałt i na bezprawie, Na przemoc, na żandarma Rosyjskiego w Warszawie. Ten krzyk został. I huczał Podziemny i podniebny. Czasem bywa że tylko Już taki krzyk potrzebny. On właśnie romantyczny Nie „trzeźwy”, nie „roztropny”, Roztropnością lokajską – Ale groźny, okropny Okrzyk „Niech żyje Polska”! – Starczy, w obliczu kata, Za wszystkie odpowiedzi Na wszystką przemoc świata.

Człowiek formatu Mariana Hemara nie był w stanie uznać okrojonej od wschodu Polski pod panowaniem sowieckiej agentury za swoją ojczyznę. Rozpoczynała się dlań tragedia przymusowej – i jak się okazało – dożywotniej emigracji. W „Akademii warszawskiej” dokonał on podsumowania swych wojennych losów:

Nie odwrócą się lata, nie odstana groby, Nie wrócisz ludzi żywych z próchna i popiołów. O co wolno się modlić na gruzach kościołów? Ach, już tylko o nasze prawo do żałoby. (…) Chmury wieją nad ziemią jak chorągwie czarne. O co wolno się modlić po przegranej bitwie? By znowu – nasza klęska – nie poszła na marne. Ale żal, zamiast pomóc, przeszkadza w modlitwie. (…) Zanim spłoniesz na stosie o warszawska chwało, Zawiążą twoje usta, ręce będą pętać. Przyjaciele – to wszystko co nam pozostało - Żałować. Płakać? – płakać. Pamiętać? – pamiętać.

I my pamiętajmy o dorobku tego wielkiego poety i patrioty. Zbiór wierszy „Poezje zebrane (wrzesień 1939 – maj 1945)” w opracowaniu Andrzeja Krzysztofa Kunerta, który niejednokrotnie pomaga nam w odczytywaniu ówczesnych kontekstów historycznych i aluzji, ów dorobek polskiemu czytelnikowi w jakimś stopniu przybliża. Gorąco polecam.

Damian Kotkowski
  1. Pisownia oryginalna.

  2. Siedziba rządu RP na uchodźstwie.

PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.