Recenzje

Breaking Bad – serial jak narkotyk

Breaking BadBohater serialu Breaking Bad, pięćdziesięcioletni Walter White, nauczyciel chemii w szkole średniej dorabiający sobie w myjni samochodowej, przeżył swoje dotychczasowe życie w strachu, obawiając się rzeczy, które wydarzyły się, mogły czy nie mogły się wydarzyć. Przez lata budził się w środku nocy i nie mógł zasnąć. Poznajemy go w przełomowym momencie jego życia – dzień po pięćdziesiątych urodzinach dowiaduje się, że ma nieoperacyjnego raka płuc i w najlepszym wypadku kilka miesięcy życia przed sobą.

W wyniku tej diagnozy Walter doznaje przebudzenia. Zaczyna żyć. Śpi dobrze jak nigdy dotąd. Zdaje sobie sprawę, że prawdziwym jego wrogiem jest strach, więc postanawia mu skopać tyłek. Przechodzi na ciemną stronę mocy – w wyniku splotu kilku wydarzeń postanawia produkować niemal idealnie czystą formę metaamfetaminy i sprzedając ją uzbierać środki finansowe, które zabezpieczyłyby jego rodzinę, gdy jego już nie będzie – ciężarną żonę, nienarodzoną córkę i nastoletniego syna, który cierpi na porażenie mózgowe. Od tego momentu życie Waltera i ludzi, którzy zwiążą z nim swoje losy – świadomie i dobrowolnie, czy też zupełnie przypadkiem – będzie niczym chemia. Akcje będą wywoływać reakcje, podjęte decyzje, wydarzenia będą pociągać za sobą konsekwencje. Chemia, jak przekazuje Walt swoim uczniom, to nauka o zmianie. Zmianie ciągłej, stałej, cyklicznej. O wzroście i wreszcie o umieraniu i gniciu. Taka jest dokładnie historia tego bohatera, a jej psychologiczny aspekt jest clou tego fantastycznego widowiska telewizyjnego.

Transformacja głównego bohatera to w mojej opinii najlepsza część serialu. Poznajemy geniusza, szaleńca, manipulatora, wrażliwca, cynika w jednej osobie, który robi różne złe rzeczy dla dobrego celu (a może dla siebie?). Jego decyzje będą miały wpływ na życie, które mu pozostało i jego jakość. Dostajemy niezwykły dramat psychologiczny, który jest prawdziwą ucztą dla oglądającego, ale czasem bywa bolesny. W serialu jest dużo akcji sensacyjnej, często brutalnej, ale mam wrażenie, że nie jest ona esencją żadnego odcinka, stąd byłabym ostrożna z określaniem Breaking Bad mianem serialu sensacyjnego. Zwroty akcji są jednak częste i zaskakujące, a całość na pewno trzyma w napięciu.

Aktorstwo jest tu na najwyższym poziomie. Nie ma źle zagranych ról, pierwszo czy drugoplanowych, a odtwórca głównej sprawia wrażenie, jakby po prostu na pięć lat stał się Walterem. Czapki z głów, proszę państwa! List dziękczynny do Briana Cranstona (Walter White) z pochwałą dla niego i całej ekipy wystosował nawet sam Sir Anthony Hopkins, który 62 odcinki serialu obejrzał w 2 tygodnie. Co ciekawe mogłoby się wydawać, że tak dobrze zagrana i ciekawa postać jak Walt może zdominować pozostałych bohaterów – nic bardziej mylnego. Oprócz niego pojawia się wiele ciekawych postaci, moimi osobistymi ulubieńcami są na pewno Jesse, Mike, Saul, Gustavo, czy Hector (genialny Mark Margolis!).

O samej realizacji też mogę napisać tylko w samych superlatywach. Akcja Breaking Bad toczy się w Nowym Meksyku, a malownicze kadry często przypominają klimatem western, zresztą część scen jest nakręcona w stylu typowym dla tego gatunku. Ujęcia są często dość nietypowe dla serialu (jako gatunku), takoż szybki montaż, czy kamera z ręki (kojarzą mi się z teledyskami). Światło, zdjęcia poklatkowe tylko dodają poetyki temu obrazowi. Sceny są długie, naturalne, dialogi inteligentne, często z humorem (bywa, że czarnym), to wszystko powoduje, że serial wydaje się bardzo realistyczny, mimo że przedstawione w nim sytuacje nie są codzienne dla większości widzów. Co za tym idzie – można się bardzo mocno w niego zaangażować. Mogę z ręką na sercu powiedzieć, że to pierwszy serial, w który tak mocno i emocjonalnie wpadłam.

Muzyka to kolejny mocny punkt – niewątpliwie świetna, nieprzewidywalna, utwory dopasowane do kontekstu. Czołówka – krótka, szybka, charakterystyczna. Kto z Was nieraz myślał, aby przewinąć czołówkę? Tu tak nie będzie.

Próbuję się doszukać słabych stron serialu, ale jakoś nie potrafię. Ktoś mu zarzucił, że jest przegadany – ja nie nudziłam się ani przez moment podczas scen z długimi dialogami, bo one są po prostu dobrze napisane. Kto chce mniej gadaniny, niech włączy sobie Transformers.

Dla mnie Breaking Bad to serial łamiący schematy gatunku. Czasem mówi się, że jakiś serial jest tak dobry, jak film, a ja myślę, że teraz będzie można spokojnie powiedzieć o jakimś filmie, że jest tak dobry, jak Breaking Bad.

Karolina Grochalska
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.