Felietony > Jak przeżyć w Polsce i nie zwariować

Przepowiednie i prorocy - credere vel non credere?

Gitte JensenCałkiem niedawno mój szacowny tata niezmiernie zainteresował się przepowiedniami wielkiego wizjonera wszech czasów – niejakiego Michela de Nostredame, znanego szerszej publice jako Nostradamus. Choć początkowo sceptycznie przysłuchiwałam się potencjalnym scenariuszom, które dotyczyć miały najbliższych dziesięcioleci, w tym wybuchu III Wojny Światowej, zadałam sobie proste acz treściwe pytanie: A co jeśli w każdej bajce rzeczywiście jest ziarnko prawdy i co z takiego ziarnka mogłoby wykiełkować?

Zainteresowały mnie przepowiednie jako takie, a także sylwetki znanych wizjonerów, na których często powołują się media, w celu siania paniki wśród wrażliwszych czytelników. Co jakiś czas w gazetach i na portalach internetowych pojawiają się krzykliwe nagłówki, oznajmiające, że „Koniec świata nadchodzi!!”, „Świat u progu III Wojny Światowej!!!”, „Armagedon już w grudniu popołudniu!!”, etc. Nie trzeba również przypominać, że szczególnie zintensyfikowała się histeria spowodowana zbliżającym się sądnym dniem, jakim wg. kalendarza Majów ma być rzekomo 20. grudnia 2012 (czwartek). Przypomnę, że niecałe 3 lata temu, z okazji tego wydarzenia nakręcono nawet pewien wysokobudżetowy film science-fiction, którego fabuła usilnie próbowała znaleźć jakieś logiczne wyjaśnienie dla symboliki tejże daty.

Jednak pomimo rzeszy sceptyków, głównie naukowców, którzy dobitnie tłumaczą, że żadnego końca świata nie będzie, a wszelakie przepowiednie, to jedynie wątłe ogólniki, katastroficzne wizje przyszłości cieszą się wśród publiki ogromną popularnością. Co za tym stoi? Czy naprawdę chcemy, aby wszystkie te opisywane przez proroków okropności miały miejsce? Czy sama wiedza odnośnie wspominanej już wcześniej III Wojny Światowej pomoże w jej przetrwaniu? Czy lepiej jest wiedzieć niż nie wiedzieć?

To ostatnie pytanie powinno być skierowane do samych wizjonerów, którzy nawet jeśli w swoich przepowiedniach istotnie mijali się z prawdą, w większości przypadków skazani byli na życie wśród krwawych i okrutnych zjaw, które w oniryczny sposób miały odkrywać im rąbka tajemnic przyszłości. Nostradamus spisywał podobno swoje wizje na małych karteczkach, będąc w transie. Były to zazwyczaj wielogodzinne sesje, w trakcie których zlany potem wizjoner doświadczał natłoku obrazów i myśli. Karteczki te zostały później zebrane przez ucznia-asystenta Nostradamusa. Uczeń ten jednak nie był w stanie ułożyć ich chronologicznie, czym badacze twórczości wizjonera często próbują wytłumaczyć chaos panujący wśród licznych centurii i czterowierszy. Oprócz Nostradamusa interesujące są również sylwetki innych wizjonerów, takich jak m.in. Makeda – Królowa Saaby, angielka Ursula Southeil, znana bardziej jako Mother Shipton, bułgarka Baba Vanga – naprawdę Wangelija Pandewa Dimitrowa czy polski kapłan – ojciec Andrzej Czesław Klimuszko.

Przy stricte sceptycznym ujęciu tematu, należałoby skupić się tylko na niewypełnionych proroctwach, jednak wówczas ten artykuł straciłby na obiektywizmie. Dlatego nadmienię tylko, że w twórczości przywołanych przeze mnie wizjonerów nie brakuje nietrafionych proroctw, niepoprawnych dat i wydarzeń, które nigdy nie miały miejsca. Jednak, trzeba przyznać, że dużo opisów miało swoje pokrycie z rzeczywistością i to właśnie dlatego proroctwa są wciąż tak interesujące i budzą spore kontrowersje. Szczególnie łatwo można prześledzić to na przykładzie wydarzeń związanych z konfliktami zbrojnymi, procesami geopolitycznymi oraz postaciami historycznymi. Zdecydowanym fenomenem jest tu Michel de Nostradame, który pomimo enigmatycznych opisów, w swoich centuriach używa często określonych nazw, które nie miały przecież żadnego odniesienia do jego czasów. Dla przykładu Lenina nazywa Nostradamus „człowiekiem z nad Leny”, Hitlera „Histerem” lub „Hilterem”, zaś Stalin jest po prostu „Stalinem”, co wydaje się wręcz niewiarygodne i zachęca do zagłębiania się w ciąg przepowiedni.

Kolejną ciekawostką jest zgodność co do niektórych wydarzeń, jakie opisują proroctwa. Za przykład może posłużyć tu chociażby III Wojna Światowa. Żaden z wizjonerów nie podaje co prawda dokładnej daty jej wybuchu, ale wszyscy są zgodni co to tego, że wojna ta będzie trwała 27 lat, rozpocznie się i zakończy w XXI wieku oraz że będzie to najkrwawsza ze wszystkich wojen, jakie do tej pory miały miejsce. Nie ma też wątpliwości co do podłoża konfliktu – ma być to wojna religijna, przy czym mowa dokładnie o wzajemnym zwalczaniu się islamu i chrześcijaństwa. Szczegółowe opisy przebiegu walk i głównych punktów zwrotnych nie zawsze się pokrywają, jednak i w tym zakresie nie brakuje zgodności.

Wierzyć zatem czy nie wierzyć? Oto jest pytanie! A jeśli wierzyć to komu? Wizjonerom czy naukowcom? Przecież i jedni i drudzy są omylni. Myślę jednak, że posiadanie wiedzy zawartej w przepowiedniach nikomu nie zaszkodzi, a tylko sprawi, że śledzenie aktualnych wydarzeń politycznych i ekonomicznych stanie się wręcz bardziej interesujące. Na koniec zabłysnę jeszcze moim „wyrafinowanym” gustem muzycznym, cytując piosenkę autorstwa Libera i Sylwii Grzeszczak pt. „Co z nami będzie”, gdzie wśród banalnych momentami wersów, pada zdanie, które zgrabnie podsumowuje zagadnienie przepowiedni: (...) nawet jeśli życie dawno zna odpowiedź, może lepiej gdy nam teraz nic nie powie.... Dziękuję, dobranoc.

Gitte Jensen
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.