Powieści i opowiadania > Seks dla umarłych

8. Czy seks nie jest dziwny?

Patrzę na swoje odbicie w lustrze i się nie poznaję. Jakbym patrzyła na zupełnie obcą osobę. Pomalowane oczy i usta, eleganckie ubranie. Wysokie buty. Taka ja, zupełnie jak nie ja.

Wezmę kilka zleceń. Pieniędzy wystarczyłoby mi do końca roku, nie potrzebuję dużo. Ale z drugiej strony po co czekać i ryzykować, że skończą się akurat wtedy, gdy nie będę miała ochoty niczego brać. Praca dobrze mi zrobi. Nie za dużo... powiedzmy jakieś dwa, trzy tygodnie... udawania, odgrywania roli, grania kogoś kim nie jestem. Skoro już się tak wystroiłam, to odwiedzę też rodziców. Niech myślą, że u mnie wszystko w porządku. Jestem gotowa.

* * *

Na ulicach tłum ludzi. Nie lubię takich miast. Co chwilę ktoś się o mnie ociera. Nie lubię tego. Co innego, gdy ociera się o mnie ktoś konkretny. Ktoś, kto mógłby mną zawładnąć. Ale tłum nigdy nie włada. Tłum tylko się przelewa bezwładnie, czasem niszcząc jak powódź. Nie lubię tłumu, jest głupi, zupełnie odczłowieczony, bezduszny. Napawa mnie obrzydzeniem i strachem. Zawsze się staram robić wszystko, żeby tylko w nim nie być. Żeby tylko pozostać poza tą zbiorowością bezwolnych organicznych maszyn. Muszę iść inną drogą, bo nie wytrzymam tego smrodu.

* * *

W parku jest przyjemniej. Na ławce siedzi jakiś młody chłopak. Udaje, że czyta, ale przed chwilą na mnie patrzył. Ma góra 18 lat. Może mniej. Podoba mi się i wiem, że zrobiłby wszystko, co bym chciała. Ale dzisiaj jestem w pracy. Muszę wypatrywać celu.

* * *

Podobają mi się mali chłopcy. Czasem wyobrażam sobie jak taki siedmioletni malec mnie rozbiera, dotyka i całuje. Kocha się ze mną. A gdy stoi, ma głowę na wysokości mojej pupy... Bardzo praktyczne rozwiązanie. Ciekawe dlaczego to jest nielegalne? Przecież nikogo bym nie zmuszała? Sam by chciał. Chyba każdy chłopak chce. Podgląda mamę, siostrę albo przekupuje koleżankę, żeby dla niego zdjęła majtki. Za kilka cukierków. A mnie mógłby dotykać i oglądać do woli, zupełnie za darmo. Komu by to przeszkadzało? Potem zasnęłabym, tuląc go do swojej piersi.

* * *

Cel przechodzi o godzinie 13:41. Ma szary garnitur i granatowy krawat. Krótko obcięte włosy, ciemne okulary. Dziesięć metrów za nim idzie dwóch mężczyzn. Od razu widać, że pod marynarkami trzymają broń. To jego goryle. Tak kochanie, masz rację, że nawet na spacer po parku chodzisz z ochroną.

* * *

Co to jest życie. Definicja jest dla mnie bardzo wyrozumiała, bardzo łagodna, bardzo szeroka. Dzięki niej mogę żyć. Jem, wydalam, przetwarzam, teoretycznie jestem nawet zdolna do prokreacji, choć nigdy tego nie sprawdzałam. Więc żyję. Choć to wydaje się niewiarygodne, zawdzięczam tej definicji życie!

* * *

W ciągu dwóch tygodni zrobiłam 4 zlecenia. Żadnych trudności. Żadnych komplikacji. Pochwały. Premia. Konto w banku radośnie informuje o powiększonym stanie posiadania. Cyferki na monitorze. Jakim cudem to może mieć dla ludzi jakąkolwiek wartość? Bez sensu. Chuj im w dupę. Wszystkim.

* * *

Rozbieram się przed lustrem, zrzucając kolejne warstwy. Zmywając kamuflaż z twarzy. Tak. Nago już przypominam siebie, choć ciało jest jakieś takie blade. Sine miejsca zupełnie się przez ten czas zagoiły. Jestem? Kim jestem? Czy jestem piękna? Czy moje piersi są zgrabne? Czy moje nogi wystarczająco długie? Czy pupa nie za duża? Nie za mała? Czy mam wystarczająco dużo? Czy mam?

* * *

Przed spaniem zabieram do łóżka tani romans i onanizuję się, czytając opis jakiejś niesamowitej orgii na kilkadziesiąt osób. Penisy ociekające spermą, bezwstydnie wypięte zady z otworzonymi na oścież pochwami, i ja w środku tej zabawy. Tłum kopuluje, a ja w środku niedotykana nawet przez nikogo, niezauważona uprawiam wyuzdany onanizm. Bezwstydny, penetracyjny, gumowo-perwersyjny. Widzę dokładnie każdy ich ruch, każdy grymas, każde posunięcie, ale nie biorę w tym udziału, mam swoją małą, prywatną orgię w moim łóżku. Należy mi się, psiamać.

Czy seks nie jest dziwny?* * *

Powiedział, że przyjdzie do mnie gość i że będzie dziwny. Nawet mnie na pewno wyda się dziwny. Ale mam się nie dziwić, tylko traktować go jakby był zupełnie normalny i jakby wszystko co mówi i robi było zupełnie normalne. Skinęłam głową bez zastanowienia. Czy może po świecie chodzić coś bardziej dziwnego niż ja?

Przyszedł w środku nocy. Obudził mnie i powiedział, że musi się wysikać. W pierwszej chwili prawie się przestraszyłam, bo nie od razu zreflektowałam się o co chodzi i kim ten śmieszny człowiek w ogóle jest. Czterdzieści lat. Szpakowaty. Wygląda dziwnie. No tak, przecież miał przyjść.

Potem nie mogłam zrozumieć, czemu mi o tym mówi. Co mnie obchodzi, że on chce się wysikać? No chyba, że na mnie? W końcu odchrząkając, pokazałam palcem drzwi do łazienki.

- Ale ja muszę się wysikać.

- Rozumiem. Tam jest ubikacja.

- Ale ja nie mogę sam.

Jednak był dziwny. Musiałam rozpiąć mu rozporek, a potem go wysikać jak małe dziecko. I jeszcze nie dać po sobie poznać, że było to jednak trochę dziwne. Nie był całą sytuacją zażenowany, ale też jak się okazało, wcale nie było to jego zboczenie. On był dzieckiem i naprawdę sam się nie potrafił wysikać!

- Czy mogę włożyć Ci palec... tę... do nosa?

- Oczywiście - odpowiedziałam zupełnie niezdziwiona. Ale po 15 minutach oddychania tylko jedną dziurką nie wytrzymałam i zapytałam, po co właściwie trzyma palec w moim nosie.

- Miałem zapytać o coś innego, ale w ostatniej chwili się zawstydziłem. - powiedział spuszczając oczy i czerwieniąc się tak, że zupełnie mnie zamurowało.

Zaproponowałam wino, ale powiedział, że nie lubi alkoholu, poza tym mama mu nie pozwala. Chciałam zapytać, czy pozwala mu wkładać palce do obcych nosów, ale w ostatniej chwili ugryzłam się w język. Nie da się ukryć, że był dziwniejszy niż się spodziewałam, ale ostatecznie całkiem sympatyczny. Był starszy ode mnie, a zaczynał wywoływać we mnie instynkt macierzyński i opiekuńczy, co w powiązaniu z celem jego wizyty wydało mi się dziwne. Nie, to nie było dziwne. To było zupełnie popierdzielone! Czy to znaczy, że jestem mniej stuknięta niż on, bo zdaję sobie z tego sprawę? A może biję go na głowę, skoro zdając sobie sprawę z tego jak ta sytuacja jest idiotyczna, udaję, że wszystko jest normalne! No chyba, że to jest normalne?

* * *

- Podobam ci się?

- Jest pani piękna. Najpiękniejsza - natychmiast się poprawił.

- Jestem Ania.

- Imię też ma pani piękne.

- Mów do mnie po prostu Ania. Chciałbyś mnie rozebrać?

* * *

Leżeliśmy nago po ciemku. To znaczy ja leżałam po ciemku. On pod kołdrą oglądał mnie z włączoną latarką, co wcale nie było niczym dziwnym. Po prostu był bardzo wstydliwy, więc musieliśmy zgasić światło, ale był też bardzo ciekawy i chciał mnie sobie dokładnie pooglądać. Myślałam o niebieskich migdałach, gdy zaczął mnie całować po brzuchu. Zwykłe muśnięcia. Ale jakże przyjemne. Po chwili cała byłam w niebieskich migdałach, a on nie przestawał mnie całować i było w tym coś dziecinnego, nieporadnego, a nawet głupiego. Pod kołdrą miałam małego chłopca, siedmio‑, może dziewięciolatka, który delikatnie całował mnie po najintymniejszych miejscach. Wkładał we mnie swoje małe paluszki, całował, ciągnął, a potem przerywał, przypatrując się tylko jak wyglądam w świetle małej latarki. Była to jedna z najprzyjemniejszych, najdziwniejszych, a jednocześnie zupełnie najnormalniejszych nocy w moim życiu. Po ciemku każdy może być dzieckiem. Nawet ja.

Anna Korybucka
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.