Żyło sobie raz mrowisko. Było to w 100 roku, latem. Pomimo tego, że było wtedy bardzo ciepło, to jednak któregoś dnia nagle się bardzo ochłodziło i spadł wyjątkowo zimny śnieg. Niestety prawie wszystkie mrówki zginęły. Tylko jednej z nich udało się przeżyć i o tym, co się później działo, będzie ta opowieść.
Mrówka wyruszyła w drogę, by odnaleźć kogoś, kto zechciałby być jej rodziną. W lesie spotkała olbrzymów. Nazywali się Gabrysia i Stasiek. Okazało się, że są to ludzie. Dla mrówki byli bardzo wielcy i bała się ich strasznie. Kiedy ich zobaczyła, jak najszybciej się schowała, by jej nie zdeptali. Czekała pod liśćmi aż olbrzymy sobie pójdą.
Słońce już zaszło i zrobiło się ciemno. Mrówka była sama i bardzo się bała, a nie miała gdzie się schować. W oddali zobaczyła dwa świecące punkty, które zbliżały się w jej kierunku. Był to wilk. Zauważył mrówkę i już chciał ją połknąć na przekąskę, ale mrówka szybko zorientowała się, co wilk chce zrobić i uciekła do małej dziurki w korzeniach drzewa. Spędziła tam noc, a nad ranem ruszyła dalej.
Przy ścieżce ponownie zauważyła olbrzymów, to znaczy dzieci: Gabrysię i Stasia. Dzieci zauważyły mrówkę, a ponieważ wiedziały, że znajdujące się na polanie mrowisko zginęło pod śniegiem, zabrały mrówkę do swojego domu, by się nią zaopiekować. Mrówka spędziła u dzieci dużo czasu. Gabrysia i Stasiek przyzwyczaili się do małego gościa i któregoś dnia postanowili zapytać, czy nie dołączyłaby ona do ich rodziny.
Mrówka bardzo się ucieszyła i zgodziła. W ten sposób samotne zwierzątko odnalazło swoją nową inną rodzinę i było szczęśliwe.