Felietony > Strefa Zgniotu

Niepowtarzalny styl Denzela Washingtona (z cyklu: „nie czytać na trzeźwo!”)

Gdyby tak kiedyś, podczas spaceru wśród urokliwych zaułków Harlemu, podeszła do mnie kilkudziesięcioosobowa grupka sympatycznych młodych czarnoskórych przyjaciół i zapytała: „Hej, człowieku (w oryg. „Hey, man”), która z polskich i światowych gwiazd jest dla ciebie ikoną stylu? Uzasadnij swój wybór!”, to bez wahania odparłbym: „Bracia (w oryg. „Brothers”), Wesley Snipes, przysięgam!”.

Na szczęście w każdej innej sytuacji mogę pozwolić sobie na bardziej swobodną wypowiedź, nieuzależnioną od podjęcia działań odwetowych przez czynniki zewnętrzne. Dlatego mogę śmiało napisać, że Denzel Washington. No ja po prostu uwielbiam tego faceta! Do tej pory nie mogę zrozumieć, dlaczego Hoffman, realizując „Ogniem i Mieczem” i dysponując tak pokaźnym budżetem, pozwalającym na zatrudnianie gwiazd Hollywoodu, nie zaangażował Washingtona. Przecież on zagrałby Kurcewiczównę o niebo lepiej niż Scorupco. Tym bardziej że według opisu Sienkiewicza Helena była brunetką. Dlatego też niech mi będzie wolno w związku z powyższym traktować Denzela Washingtona jak Polaka, bo po prawdzie — gdyby jego przodkowie, zamiast dać się złapać amerykańskim łowcom niewolników, dali się złapać kosynierom Kościuszki, to jak nic Denzel miałby dziś słowiańskie oczy, jasne brwi i podhalański akcent.

W Washingtonie (mowa wciąż o Denzelu — jak będę chciał napisać o George’u, to uprzedzę) najbardziej podoba mi się jego niepowtarzalny styl. Nie no, teraz to pojechałem, przecież cały czas o stylu miało być. Dobra, to może tak: ta scena z tego filmu, jaki to tytuł był… Ten taki znany, co w kinach leciał! I jak on tam mówi do tego drugiego, co tamten myślał, że on go zabił, a on wtedy zabił tego innego (później już go nie było)… Tak więc jak on mówi do niego: „Ty (w oryg. „you”)!”. I się patrzy wtedy na niego. I znowu powtarza: „Ty (z naciskiem na samogłoskę „u”)”. To rewelacja jest po prostu.

No tak, ale styl to przecież nie tylko kunszt aktorski, ale też (a nawet przede wszystkim) sposób bycia na co dzień. A w tym Denzel (wciąż mam na myśli Washingtona) jest po prostu doskonały. Weźmy na przykład jego sposób ubierania się. Wiadomo, że sposób ubierania się jest nieodłącznym składnikiem tego wszystkiego, co składa się na styl. Otóż Denzel Washington przede wszystkim ubiera się skutecznie. Jak to rozumieć? No, jak rozumieć? No, normalnie! Ubiera się skutecznie, czyli jak już się ubierze, to jest ubrany! A nie jest to sztuka do końca opanowana przez wielkie gwiazdy tego świata. Jest bowiem cała plejada takich, które jak się już ubiorą, to nie bardzo wiadomo, czy są jeszcze w trakcie, czy też może właśnie kończyły się rozbierać, czy też może pies je napadł i przyszły się poskarżyć.

Innym wyznacznikiem stylu jest sposób poruszania się. Był kiedyś taki jeden ni to śpiewak, ni to tańcownik, ten, co to też polskie korzenie w sobie odkrył i koniecznie chciał stać się biały, żeby mieć szanse na obywatelstwo. W każdym razie on jakoś tak się poruszał na scenie, że niby szedł do przodu, a tak naprawdę do tyłu. O bogowie, co za głupota! To się powinien jeszcze patrzyć do tyłu i mieć na dokładkę czapkę z daszkiem do przodu i koszulkę na lewą stronę. Natomiast Denzel Washington zawsze porusza się w kierunku wprost proporcjonalnym do wykonywanych ruchów jednostajnie posuwistych kończynami dolnymi, z wyeliminowaniem tendencji odśrodkowych. Daje to w efekcie spójny obraz osiąganego efektu w stosunku do podejmowanych kroków.

Walter Bez MieniaOczywiście nie może być mowy o stylu bez uwzględnienia sposobu wysławiania się. Tutaj może uda mi się zaskoczyć parę osób, ale muszę się pochwalić, że wiele razy analizowałem sposób artykułowania myśli przez Denzela (Washingtona). W szczególności poddawałem zapis dźwiękowy cyfrowej obróbce przez programy do cyfrowej obróbki zapisu dźwiękowego i z uwagą śledziłem wykres graficzny, koncentrując się głównie na wartościach w najwyższym przedziale częstotliwości. Odkryłem wówczas, że wykresy tych wartości pokrywają się bardzo często z wykresami fal sejsmicznych zarejestrowanych na Pacyfiku podczas święta zmarłych na Bali w latach 1976-1988. Być może znajdą się tacy, którzy powiedzą, że nie ma to większego znaczenia. Ja jednak daleki byłbym od prezentowania podobnych przejawów ignorancji, gdyż jest to jeden z ewidentnych dowodów na to, że facet ma jednak styl.

Teraz jeszcze taka dygresja: Kalifornia jest czasem porównywana do Mierzei Wiślanej. Na dowód mogę przedstawić zapiski rozmów przeprowadzonych pomiędzy mną a kotem mojej przyjaciółki w przerwach na papierosa, odbywających się w łazience. Uderzające podobieństwo pomiędzy Kalifornią a Mierzeją Wiślana charakteryzuje się przede wszystkim tym, że obydwie te jednostki geograficzne zostały rozerwane granicami utworzonymi w wyniku ekspansji terytorialnych. Kalifornia jako stan amerykański nie ma kontaktu z Półwyspem Kalifornijskim, znajdującym się na terenie Meksyku, natomiast polska część Mierzei Wiślanej odcięta jest granicą od rosyjskiej części tejże mierzei. Dlatego też trwają intensywne rozmowy (tu ponownie mogę, na stosowne żądanie, przedstawić serię zarejestrowanych rozmów z kotem przyjaciółki) mające na celu powołanie Denzela Washingtona na stanowisko wójta gminy Krynica Morska. Projekt ten miałby na celu dalszą promocję rewelacyjnego stylu wyżej wymienionego, co w rezultacie mogłoby i zapewne doprowadziłoby do zgodnego uznania go za ikonę stylu, zarówno na terenie wspomnianej gminy, jak i być może też poza jej granicami. Dodatkowo wpłynęłoby to korzystnie na rozwój dalszej kariery Denzela Washingtona, już jako gwiazdy polskiego establishmentu. W jaki sposób wpłynęłoby to na dalsze istnienie miasta i półwyspu czy też na karierę A. Schwarzeneggera, tego nie wiem, ale proszę nie wymagać ode mnie zbyt wiele.

Na koniec jeszcze tylko chciałbym zaznaczyć, że nie jestem żadnym krewnym Denzela Washingtona, nie łączą mnie z nim żadne związki, zarówno zawodowe, jak i prywatne, oraz że w ogóle nie znam go osobiście. Nigdy też nie przyjąłem od niego żadnej gratyfikacji, zarówno w formie środków pieniężnych, jak i w wartościach innych. Jeśli jednak nadal ktoś zarzuca mi stronniczość, to pragnę nadmienić, że tak naprawdę to nawet nie kojarzę, jak Denzel Washington wygląda.

Ale styl ma.

Walter Bez Mienia
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.