Felietony > Ene dułe rike fake

Mundial - Ciundial

Kasia MatuszewskaNie no, nie opowiadajcie mi bzdur, że nie macie swojego święta. Że jesteście pokrzywdzeni, dyskryminowani i takie tam dyrdymały. Nawet stworzyliście sobie dzień chłopaka lub dzień mężczyzny. Jak kto woli. Ale największe Wasze Święto obchodzicie co cztery lata. Jeśli nie wiecie o czym mówię, to mała podpowiedź. W tym roku Wasze Święto zaczęło się 11 czerwca, a skończyło się 11 lipca. Trwało równy miesiąc. Nie wiedząc dlaczego nazywa się ono MUNDIALEM. Nazwa ni w gruszkę, ni w pietruszkę. Mogliście nazwać to inaczej np.: kanapabeer lub niezasłaniajkurwa. Naprawdę z całego serca zazdroszczę Wam takiego święta. Na dwa tygodnie wcześniej komunikujecie, że za niedługo rozpoczyna się Święto. Jakbyście chcieli nam powiedzieć – przyszykuj się. W związku z tym musimy zrobić dodatkowe miejsce w lodówce na niezbędny do życia żółty płyn. Oczywiście zaklepujecie na miesiąc telewizor. Budzą we mnie respekt Wasze umiejętności organizacyjne, jeszcze do niedawna tak ułomne. Leżąc na kanapie z pilotem w ręku i piwem koło kanapy /oczywiście w samych majtkach/, czujecie się jak w ekskluzywnym hotelu SPA. Wraz z pierwszym gwizdkiem Wasze umiejętności piłkarskie przewyższają kunszt Davida Villi, Thomasa Mueller’a czy Andresa Iniesty. W dodatku jesteście świetnymi sędziami o sokolim wzroku i ciętym języku.

Obsługa w tym czasie zapieprza na pełnych obrotach, żeby naszej Gwieździe niczego nie zabrakło. Nie daj Boże jak wejdzie w kadr lub drużyna którą obstawia – przegrywa. W tym momencie można się o sobie duuuużo dowiedzieć. Tak prawdę mówiąc czuję się wtedy jak jakieś fatum, bo to oczywiście przeze mnie przegrywają. A w zasadzie cieszę się po cichu, że taka ważna jestem. Mogę ustalać wyniki meczu. Taki kurna ze mnie Fryzjer Mundialu.

Oczywiście po wielkim fetowaniu finału /nie ważne kto wygrał – finał to finał/ zastajemy w domu pobojowisko, zgliszcza i opasłe, zarośnięte zwłoki na kanapie. Mimo wszystko kochamy naszych chłopaków. Doprowadzamy ich do stanu używalności, myjemy, golimy, obcinamy paznokcie, a na koniec dajemy siarczystego całusa i dodajemy czule – No kochanie, gdyby nasi mieli Ciebie w drużynie na pewno zwycięstwo mielibyśmy w kieszeni.

P.S. Mam nadzieję drogi mężu, że jako budowniczy stadionu dostaniesz bilety na wszystkie mecze EURO 2012. Pa, pa, spotkamy się po finale.

Kasia Szymczuk
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.