Marmolada z jabłek to jeden z moich ulubionych deserów z dzieciństwa. Kojarzy mi się z babcią, która najpierw obierała jabłka, a potem je smażyła w owalnym rondlu na piecu. Ja z siostrą czekałyśmy z niecierpliwością z miseczkami w rękach na złocistą, pachnącą cynamonem papkę. To była uczta. Takie jabłka były dodatkiem do ryżu, grysiku (kaszy manny) gotowanej na mleku, do ciast najczęściej drożdżowych. Część tej marmolady była również zagotowywana w słoikach, jednak tam już się dodawało nieco cukru. A dzieci jadły bez cukru, bo wystarczyło to, co było w jabłkach.
Marmoladę z jabłek najczęściej robię na dwa sposoby: duszone jabłka lub pieczone w piekarniku. Przy tym drugim sposobie nie trzeba stać przy piecu i mieszać, aby nic się nie przypaliło.
Obierz jabłka, pokrój w cząstki, następnie dodaj wodę i gotuj pod przykryciem około 15 min, co jakiś czas mieszając. Następnie dodaj cynamon, jeszcze raz wymieszaj. Kiedy marmolada lekko przestygnie, dodaj miód. Wymieszaj i gotowe.
Wszystkie składniki (bez miodu) dodaj do żaroodpornego naczynia. Przykryj je i włóż do nagrzanego (200ºC) piekarnika na 25–30 minut. Po wyciągnięciu dodaj miód i wymieszaj.
Zmiksuj lub ubij trzepaczką jajka z mlekiem i wodą, dodaj esencję. Energicznie mieszając, dodawaj mąkę. Patelnię rozgrzej i posmaruj olejem, a następnie wlej na nią cienką warstwę ciasta i smaż z każdej strony na złoto.
Gotowe naleśniki posmaruj marmoladą jabłkową i zwijaj w rulony. Możesz dodać trochę jogurtu na górę i oprószyć delikatnie cynamonem.