Mariza bliżej źródła

MarizaMogło się wydawać karkołomnym zadaniem stworzenie aury dla muzyki fado w Hali Widowiskowo - Sportowej w Gdyni przeznaczonej bardziej do aktywności ruchowej niż „treningu” serca i umysłu. Ale śmiem twierdzić, że ostatecznie się udało. Równie karkołomnym zadaniem mogło okazać się okiełznanie kilkutysięcznej publiczności. Dobrym, ale i ryzykownym pomysłem okazało się wkomponowanie w scenę stolików z lampkami nocnymi, przy których zasiadali słuchacze. Trzech z nich okazało się muzykami, którzy uświetnili ten przecież niecodzienny wieczór. Jednak wraz z kolejnymi utworami dzięki hipnotyzującej manierze Marizy stopniowo publiczność pozwalała sobie na skupienie się na muzyce i smakowanie jej. Ta muzyka porywa i porusza dogłębnie o ile damy jej szansę.

Nowa płyta „Terra” to ukłon w stronę przeszłości. Do źródeł gatunku muzyki fado. Wydaje się być zrodzona z potrzeby skierowania się ku korzeniom. A kiedy muzyka zatacza koło, może ewoluować znowu w zupełnie coś innego.

Powrót do tradycji wydaje się właściwym w obliczu poszukiwania jakiejś bazy, bezpiecznej przystani i chęci nadania nowego sensu temu, co robimy.

O Marizie znawcy mówią, że jest następczynią nieżyjącej królowej fado - Amálii Rodrigues. W Portugalii Mariza jest wręcz rozchwytywana, co więcej - uważana jest za skarb narodowy.

Artystka w swoim repertuarze ma zarówno utwory wspomnianej Amálii, jak i kawałki w konwencji z pogranicza jazzu i popu. Podczas występu liczą się nie tylko śpiew, ale także to, co jej towarzyszy. Przepiękne suknie, taniec, gestykulacja, mimika, aranżacja sceny, operowanie światłami, kontakt z publicznością: to wszystko składa się na niepowtarzalne show.

Nie sposób nie wspomnieć o akompaniamencie muzyków. Tego wieczoru mogliśmy usłyszeć grę na trzy gitary. Dwie klasyczne i jedna tzw. gitara portugalska. Zestawienie gitar z muzyczną wrażliwością Marizy zyskało na mocy. I nawet bez znajomości tekstów potrafimy odczytać w głosie kobiety tęsknotę i ból.

W utworze wieńczącym koncert artyści zagrali utwór całkowicie unplugged. I miało się wrażenie, że oto znajdujemy się w jednej z lizbońskich knajpek gdzie czas stanął w miejscu, a my kontemplujemy muzykę. Nasze działania kierują się do wnętrza nas samych – do źródła.

Roksana Łosin
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.