Podróże małe i duże > Łódź

Łódź ma właściwie to szczęście... czyli o herbacie i herbaciarni słów więcej niż kilka, cz. 3.

HerbataMamy takich gości, którzy przy jednej herbacie potrafią nawet kilka godzin przesiedzieć. Gadają sobie i gadają... Wczoraj miałem trzy dziewczyny, które przyszły się pouczyć, rozłożyły książki tak, że nie miałem nawet gdzie herbaty postawić. Bywa tak, że rano czy przed południem przychodzą tutaj biznesmeni załatwiać różne sprawy między sobą. Nie wiem jakie, ale mam nadzieję, że to nie są „chłopcy z miasta”.

Bywają też goście z teatru czy z filharmonii. Przychodzą albo przed spektaklem i wtedy piją szybko, żeby tylko zdążyć wypić gorącą herbatę, albo przychodzą na przykład po koncercie w filharmonii i wtedy potrafią siedzieć dłużej. Pytają mnie zawsze do której czynny jest lokal, czy jeszcze otwarte. Oczywiście, otwarte. A do której? No na pewno ja wychodzę po naszych gościach, więc nie ma problemu.

Lustrzane odbicieNapisaliśmy na drzwiach, że czynne jest do 22:00. Jeśli nie ma gości to zazwyczaj tak około wpół do dziesiątej zaczynam się zbierać, bo jest mała szansa na to, że ktoś za piętnaście wpadnie. Ale jeżeli za pięć dziesiąta mnie zastanie, to może siedzieć sobie spokojnie dopóki nie wypije i nie zje tego, co tam sobie zamówił. Także z tym nie ma u nas problemu.

Kiedyś znajomi poszli do pewnej herbaciarni w naszym mieście, poprosili o herbatę (było za piętnaście dziewiąta – czynne do dziewiątej), a kobieta tam pracująca spytała ich: a wypijecie państwo przez piętnaście minut?! I tam nasi znajomi już więcej nie poszli.

FiliżankiPorcelana i bibeloty

Natomiast my byliśmy kiedyś w Malborku i trafiliśmy tam na jakąś herbaciarnię. Ktoś tam jeszcze siedział i kończył pić swoją herbatę, to było też tak jakoś niewiele przed zamknięciem. Pytamy się, czy możemy dostać jeszcze jakąś herbatę. Nie chcemy jeść ani nic innego robić, tylko małą herbatę wypić. A pani na to: Ale ja już czajnik wyłączyłam. Dzieje się tak, jak w herbaciarni siedzi pracownik, a nie pomysłodawca interesu. Wiadomo – pańskie oko konia tuczy.

My szczerze mówiąc nie bardzo na tym zarabiamy. To nie jest jakieś przedsiębiorstwo, gdzie są tłumy. W tej chwili to jest bardziej jakaś idea fix niż biznes. Ale my się tym szczycimy, że można przyjść, zamówić coś tam i jak mi się znudzi to dopiero wtedy sobie pójdę. Gdzie indziej to jest często tak, że jak obsługa widzi, że klient zjadł i wypił, wtedy podchodzi i pyta: Podać coś jeszcze? Podać coś? Dziękuję, ja wychodzę. No bo ileż można. Jak będę chciał coś zamówić to znajdę kelnera.

Kącik romantycznySłyszałam, że sernik ze Wschodniej to już taki bardzo znany w Łodzi jest, wręcz legendą obrósł...

Nie słyszałem. Ale nie, jak go ostatnio widziałem, to wcale nie był obrośnięty niczym! Mamy też takich gości, którzy jak nie ma szarlotki to są strasznie zawiedzeni, prawie chcą wychodzić, ja ich siłą zatrzymuję. Także przy następnej wizycie polecam paniom szarlotkę. Mamy także i piernik. Kto je robi i skąd je bierzemy - nic nie mogę na ten temat powiedzieć. To nasza tajemnica.

Czasami ciasta są bardziej udane, czasami mniej, ale jeszcze nikt nie powiedział, że mu nie smakują. Raczej nikt nie zostawia nic na talerzyku. Chociaż nie, czasem się zdarza. Pytają się mnie goście: jakie pan ma porcje? Ja mam takie noże (tu pokazał pan Andrzej dość znaczną długość), więc porcje nie dadzą się ukroić małe. Tak jak też mówiłem o herbacie, staramy się uczciwe kawałki ciast podawać. Nie mogą być one jakieś mikroskopijne, więc niektórzy zostawiają trochę, bo już po prostu nie mogą więcej zjeść.

Agata i Rafałmarta k.Miło nam jest jak goście przychodzą i mówią: u pana to jest Herbata... piliśmy gdzieś tam owocową i była różowa jak z landrynki... Nie no, ja daję do czajniczka taką porcję, żeby to rzeczywiście było coś. Można wrzucić dwa czy trzy listki i to też będzie herbata. Można też wrzucić jajeczko z listkami, zaraz je wyjąć, a potem można to nawet wysuszyć dwa czy trzy razy i znów zaparzać i to dopiero jest herbata!

W ten sposób, ale nie dosłownie, można przyrządzać zielone herbaty czy czerwoną Pu-erh. Wtedy za każdym razem one coś innego oddają. Jedynym warunkiem jest to, że nie można dopuścić do przestygnięcia listków. Muszą być ciepłe. Jak ostygną to już nie zaparzy się tej herbatki po raz drugi czy trzeci. Ale jeśli są ciepłe to można je zalewać, ale też nie wrzątkiem. Roiboss i Honeybush zalewa się tym pierwszym, tak zwanym białym wrzątkiem, ale to nie są herbaty, tak więc troszeczkę inaczej to wygląda.

Czarną herbatę zalewa się wodą po zagotowaniu, musi ona chwilę przestać w czajniku. Ma wtedy co prawda te sto stopni, ale nie jest to wrzątek. Jak się zaleje wrzątkiem to się ugotuje, a nie zaparzy. Co prawda chociażby herbata po turecku to jest prawie gotowana herbata. Turcy stosują dwa czajniczki metalowe, do jednego sypią listki i wlewają wodę, a do drugiego tylko wodę. Czajniczek z herbatą stawia się na tym drugim i dzięki temu podgrzewa się do rzeczywiście bardzo wysokiej temperatury, więc ona jest prawie ugotowana i dlatego ma taki specyficzny smak. Turecka herbata jest bardzo słodka.

Marokańska herbata jest to herbata czarna z żywą miętą. Ale nie tą pieprzową, lecz taką bardziej łagodną, która nie pali tak bardzo. W szklaneczce, ale takiej niedużej, pojemności około 100ml, jest włożona świeżo urwana gałązka mięty i zalana tą herbatą. I też jest to podawane bardzo słodkie, bardzo dużo cukru dodane. Jeśli ktoś nie chce cukru, to musi to wcześniej powiedzieć. Marokańczycy piją bardzo słodką i podają bardzo słodką. Bardzo dobra jest ona na te ich wysokie temperatury. Jest bardzo orzeźwiająca. Poza tym ilość jej jest niewielka. Bardzo, bardzo dobra rzecz na upały. W Egipcie natomiast podają herbatę z orzeszkami, ale nie pamiętam z jakimi, chyba z piniowymi.

Białą i żółtą herbatę zalewamy wodą o temperaturze około 85°C, a zielone możemy zalewać nawet taką o temperaturze 65°C, prawie zimną. Z tym, że każde następne parzenie powinno być wykonywane wodą o trochę wyższej temperaturze. I, co już mówiłem, za każdym razem herbata oddaje kolejne swoje składniki, właściwości. Tak to wygląda. Żółtą herbatę mamy w tej chwili tylko jedną. Jest to chińska herbata z kwiatem herbacianym.

Skrzypaczka pianinująca (znaczy się grająca na pianinie)Stolik dla zakochanej pary

Białe i zielone herbaty są niefermentowane, czyli listki są zbierane, odpowiednio suszone, zwijane na różne kształty i właściwie to tyle. Natomiast żółta herbata to też są zebrane listki, te najlepsze – z samego czubka gałązek – ale wpuszczone na krótko w proces fermentacji. W pewnym momencie zostaje on przerwany, nie zostaje doprowadzony do końca czy nawet do połowy. I cała tajemnica polega na tym, jak długo ten proces trwa, kiedy i jak go się przerwie. Natomiast czerwone i czarne herbaty to są takie, w których proces fermentacji przebiegł w całości. Jaka jest różnica między czarną a czerwoną to już pozostaje tajemnicą producentów, bo tam też ten proces fermentacji różnie przebiega.

Wszystkie herbaty są z krzewu herbacianego, ale jego odmian i gatunków jest multum. Te, które dają liście na herbatę białą czy żółtą to jest taka arystokracja. Są zbierane same te młode listki, czasami rozwinięte, czasami nie, ale zawsze świeżutkie, z góry gałązek. Na czarną i czerwoną herbatę są ciut pośledniejsze gatunki czy liście, takie bardziej dojrzałe, starsze. Na te najlepsze herbaty muszą być młodziutkie listki. Ale wszystko zależy od tego, jak to jest potem przetwarzane. Zielona i biała herbaty są czyste – zebrane, ususzone (na różne sposoby – na słońcu, w suszarniach). Potem jest tylko pytanie czy po tym wysuszeniu idą one od razu do spożycia, czy jeszcze są przerabiane. Niektóre są ponownie nawilżane, ponownie suszone. Można by o tym pisać tomy, opowiadać godzinami... Ale nie chcę nikogo wprowadzać w błąd, nie jestem aż tak wielkim znawcą procesu przygotowania i produkcji herbaty.

AniołAnioł na szczęście

A która herbatę pan najbardziej lubi?

Tak, to jest moje ulubione pytanie! Przychodzą goście i mówią: Ale pan ma tyle tych herbat... a co pan najbardziej lubi? Odpowiadam: Każdą ze stu, które mamy. Chociaż może nie do końca, bo mamy w tej chwili trzy herbaty z czekoladą: czekoladowo - wiśniową, truflową i Skarb Majów. W nich rzeczywiście są kawałki czekolady (większe albo mniejsze). Ja generalnie lubię czekoladę, ale nic, co jest czekoladowe. Nie lubię lodów czekoladowych, kawy czekoladowej no i herbaty czekoladowej też nie lubię. Natomiast wszystkie inne tak. Owocowe, chociaż to nie jest herbata, ale też smakują mi.

Skrzypaczka rozmytaNie znam Yerba Mate, nie piłem nigdy. Myślę, że też mogłaby mi się spodobać. Czyli mówiąc ogólnie nie ma takiej herbaty, którą bardziej lub mniej lubię. Wybór zależy od nastroju, humoru, pory dnia czy wielu innych czynników. Gdy klient prosi mnie o doradzenie wyboru jednej spośród tych stu jeden, wtedy staram się szybciutko jakoś ocenić człowieka i wyobrazić sobie, co można mu zaproponować. Kiedyś przyszła do mnie grupa gości i też pyta się, co bym im polecił. No to ja coś tam zaproponowałem. A oni na to: ale to nie jest ta herbata, która panu nie schodzi i dlatego chce pan ją wypchnąć? To nie ma tak, że schodzi – nie schodzi. Bo co to znaczy? Człowiek może zejść, ale potem już nie wraca. Przykre to czasami, ale dla niektórych to jedyne wyjście.

Nie, to nie dlatego tak się proponuje, że coś tam stoi i stoi, i nikt tego nie chce. Nie ma takich herbat. Herbaty mogą długo leżeć, nic się z nimi nie dzieje. W przeciwieństwie do kawy nie wietrzeją. Kawa nazbyt długo nie poleży, gdyż tłuszcz zawarty w ziarenkach po jakimś czasie po prostu zjełczeje. Aromat kawy się nie ulatnia, bo naczynie do jej przechowywania jest zazwyczaj hermetycznie zamknięte, ale i tak kawa jełczeje. Natomiast herbata nie, ona może sobie leżeć spokojnie bardzo długo.

bufetW Plotkarence oprócz herbaty i kawy można wypić też soki owocowe i wodę mineralną, więcej rzeczy nie. Nawet jeśli się przyniesie coś ze sobą, to też nie. A co do jedzenia? Nasze ciasta (sernik, jabłecznik, piernik), suche herbatniczki, możemy także poczęstować gości lodami.

Z Andrzejem Russelem przy herbacie rozmawiała Olga Gretka.
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.