Felietony > Pisane scyzorykiem

Life is brutal Panie Premierze

Michał ŁosiakW momencie kiedy piszę te słowa, pada deszcz. Trochę grzmi, ale przynajmniej powietrze staje się znośne. Dobrze też, że nie ma gradu. Kilka dni temu był i nie skończyło się to dobrze. Na moim osiedlu wiele samochodów jest poobijanych. Niby nikt nie zawinił, a szkoda jest. I to często poważna. Ale cóż – life is brutal, jak mawia współczesny poeta. Takie życie.

W takich okolicznościach mogę powiedzieć, że moje wcześniejsze domysły w zasadzie się sprawdzają. Samotność – tak powoli można określać panowanie gdańskiego piłkarza, który w ostatnim czasie musi na siłę tłumaczyć się nam, jakim jest dobrym premierem. Nie tylko nam. Stężenie afer, może nie tak spektakularnych jak Amber Gold, czy Afera Hazardowa, osiągnęło chyba rekordową wartość. Świadczy o tym prosty fakt, że chyba każdy jest w stanie wymienić chociaż dwie z nich. Spadają one, jak ten grad, na ekipę Tuska.

Premier szuka jednak planów awaryjnych. Jedną z głupot było zaangażowanie się w kampanię promującą posyłanie 6-latków do szkoły. Spotkało się to z reakcją środowisk rodziców, którzy zebrali milion podpisów w sprawie referendum. Szef rządu, a raczej jego PR-owcy (są coraz słabsi albo po prostu dostali taki rozkaz) zaciągnęli do współpracy Super Nianię, żeby swoim autorytetem przekonywała rodziców o zbawiennym charakterze owej reformy. Na Twitterze od razu pojawiły się prześmiewcze komentarze w stylu Niezły pomysł z Supernianią. Za tydzień Sławomir Nowak i Bob Budowniczy. W sumie, ciekawa rzecz. Proponuję również takie, marketingowe zagrywki: Inspektor Gadżet objaśnia szczegóły planów MSW, finansowe sztuczki ministra Rostowskiego tłumaczy David Coperfield, zagadki Ministra Skarbu rozwiązuje Indiana Jones, plan ratowania służby zdrowia kreśli doktor Lubicz, Minister Obrony Narodowej na konferencji prasowej razem z Rambo, a spotkanie premiera z mediami umila Jaś Fasola.

Dosyć jednak żartów, temat jest poważny. Kto nie odczuł nigdy samotności, ten nie wie, jak straszne to uczucie. Tymczasem sytuację polityczną dobrze wyczuwa PiS, co zdają się sugerować także sondaże, przychylne jak nigdy dla partii Jarosława Kaczyńskiego. Ustami swojego rzecznika Adama Hofmana, Prawo i Sprawiedliwość wyraża gotowość do pojednania się z SLD i uznania tej partii za normalną, a nie postkomunistyczną (mam jakieś dziwne Deja Vu).

Premier zaś wyskakuje z pomysłem dość, jak na siebie, niestandardowym. Proponuje mianowicie zniesienie finansowania partii z budżetu. Wiem, że to zagrywka czysto populistyczna, mająca skłonić szeroki elektorat do dania jeszcze jednej szansy, jednak w tej kwestii jestem za Tuskiem. Przekonuje mnie do tego również fakt, jak wielkie larum podnieśli obrońcy dojenia państwa przez partyjne kliki. Zarówno PiS, SLD, Ruch Palikota i PSL twardo współgrają, oczywiście dla dobra Polski. Zabieg ten, ma za zadanie zabetonowanie sceny politycznej, co do tej pory udawało się znakomicie. Wszystkie partie mają usta pełne frazesów o obowiązkach obywatelskich, inicjatywach obywatelskich etc., a w realnej rzeczywistości każdy taki przejaw blokują i niszczą.

Pech to pech. Szczęście najwyraźniej nie sprzyja też koleżankom i kolegom Tuska (może to jest zaraźliwe). Hanna Gronkiewicz-Waltz o godzinie 6 rano otworzyła długo zamkniętą Wisłostradę, a już po południu tego samego dnia zmuszona była ją zamknąć. Cytując porucznika MO, Lecha Rysia z Misia mogłaby z pewnością powiedzieć: Pogoda była raczej zawsze przeciwko nam. Ta sytuacja to jednak tylko czubek góry lodowej. Bufetowa, bo tak ją określają jej przeciwnicy, ma twardy orzech do zgryzienia: referendum w sprawie jej odwołania. W jej przypadku poszukiwanie dobrego zabiegu PR-owego jest podobne, jak w przypadku Tuska. W sumie można stwierdzić, że Gronkiewicz-Waltz to miniaturka premiera, a skoro tak, to chyba nie muszę mówić co symbolizowałby jej upadek.

Na koniec zauważmy jeden fakt. Realne zmiany, nie te wizerunkowe, zaczynają się od dołu. Coraz większa aktywność obywatelska, jak coś w rodzaju kuli śniegowej, nieustannie się powiększa, zataczając coraz szersze kręgi. Obecnie, już trudno nie zauważyć tych drobnych zmian na fotelach prezydenckich, czy w samorządach, które rezonują na cały kraj. Przed nami wybory samorządowe. Jeśli tak mają wyglądać zmiany, od dołu, od samorządów, poszczególnych ludzi, to jestem za. W końcu przyjdzie pora na Centralę.

Donald, wiesz co? Life is brutal...

Michał Łosiak
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.