Podróże małe i duże > Nepal – przewodnik

Królewski Park Narodowy Chitwan (Nepal) – przewodnik

Smacznego (Nepal)Powrót z safari (Nepal)

Jest takie miejsce w Nepalu, gdzie nie zobaczysz bardzo wysokich gór i szczytów, ale za to otoczy cię piękna zieleń, w której co krok zetkniesz się z dzikimi zwierzętami żyjącymi w naturalnym środowisku. To Królewski Park Narodowy Chitwan.

UWAGA! Wszystkich, którzy odwiedzali Nepal albo planują w najbliższym czasie się do tego kraju wybrać, serdecznie zapraszamy do współtworzenia tego przewodnika. Można w tej sprawie pisać na adres redakcji redakcja@libertas.pl.

Dojazdy

Sunauli - przejscie graniczne Indie-NepalCzas na ochłodę zimnym nepalskim piwkiem (Nepal)Obowiazkowe zdjęcie z nepalską młodzieżą (Nepal)Obowiązkowe zdjęcie z nepalską młodzieżą (Nepal)

Dla indywidualnego turysty dojazd z granicy indyjsko-nepalskiej (Sunauli-Bhairawa) do Parku to nie lada wyczyn. Odległość około 150 kilometrów wymaga dwóch przesiadek i wielogodzinnej jazdy w zależności od prędkości rozklekotanych autobusów, czasu oczekiwania na przystankach i ilości postojów w poszukiwaniu pasażerów.

Pierwszy autobus rusza z granicy nepalskiej, gdzie bilet kupuje się w skleconej naprędce budce zwanej dworcem autobusowym. Koszt biletu zależy od widzimisię sprzedawcy, który włada tylko językiem nepalskim, a na bilecie są tylko napisy w ich języku. Autobusy z granicy kursują do Pokhary i Katmandu. Bilet obowiązkowo trzeba kupić do Narayanghat (2–4 godziny jazdy). Narayanghat, to niewielka miejscowość z dworcem autobusowym skąd autobusy wyruszają we wszystkich kierunkach w Nepalu. Tu należy „polować” na autobus (kupić bilet w autobusie) zmierzający przez miejscowość Tandi Bazar (około 25 kilometrów). Z Tandi Bazar ruszają lokalne autobusy do Saurahy (około 10 kilometrów). To serce Królewskiego Parku Narodowego Chitwan (Royal Chitwan National Park).

Uwaga: dzień jest najlepszym okresem podróży. W nocy nie kursują lokalne autobusy, a i z bezpieczeństwem może być różnie. Miejscowa ludność kładzie się wcześniej spać i poszukiwanie noclegu w uśpionych miejscowościach może graniczyć z cudem. Nie wolno kupować bezpośredniego biletu do Saurahy, nie jest respektowany w poszczególnych autobusach.

Dojazd z Parku do Katmandu lub Pokhary: autobusem lokalnym z Saurahy do Tandi Bazar, a z Tandi bezpośrednio autobusem do Katmandu lub Pokhary. Z Saurahy kursują również bezpośrednie autobusy turystyczne do Katmandu lub Pokhary, ale cena biletów jest znacznie wyższa. Za dodatkową opłatą istnieje też możliwość przejazdu do Tandi Bazar samochodem właściciela hotelu, znacznie większą niż cena biletu lokalnym autobusem.

Noclegi

Hotel Wild Horizons (Nepal)

Na terenie Saurahy jest mnóstwo różnych hotelików. Ceny noclegów zależą od czasu ich poszukiwania i miejsca posadowienia. Przy większości z nich są lokalne restauracyjki. Właściciele hotelików za drobnymi opłatami pomagają w zakupie biletów do Parku, uczestnictwie w safari i przewozie swoimi środkami lokomocji do kas, gdzie kupuje się bilety (bilety są sprawdzane przed rozpoczęciem safari).

Ogród hotelu (Nepal)Po takich wrażeniach też zgłodnieliśmy (Nepal)

Królewski Park Narodowy Chitwan

Załoga w komplecie na hawdah (Nepal)Wśród zwierząt i zieleni (Nepal)Na grzbiecie słonia (Nepal)

Jestem w Królewskim Parku Narodowym Chitwan. Przyjechałem tu, bo chciałem wziąć udział w fascynującym bezkrwawym safari na grzbiecie słonia. Nagle, okazuje się, że Nepal to nie tylko teren górzysty i Himalaje, jak większość z nas to sobie wyobraża, ale i Terai, nizinny pas bagiennych stepów, sawann i lasów, ciągnący się wzdłuż granicy nepalsko -indyjskiej. Właśnie na tych terenach w 1973 roku utworzono Park Narodowy, o powierzchni 932 km2, który swoim obszarem obejmuje od północy wąski przesmyk lądu biegnący wzdłuż koryta rzek Narajani i Rapti oraz część doliny Chitwan. Na południe rozciągają się objęte ochroną wzgórza Someswar, o wysokości do 738 m n.p.m. Na wschodzie do parku przylegają tereny Rezerwatu Przyrody Parsa, które dostarczają dodatkowej powierzchni dzikim zwierzętom. Park jest mozaiką lasów monsunowych, wysokopiennych lasów wierzbowych, nadrzecznych zarośli, zbiorowisk bagiennych i trawiastych. Na terenie parku znajdują się liczne jeziora, które przyciągają ornitologów z całego świata z racji występujących tu rzadkich gatunków ptaków.

Według spisu z 2000 roku na terenie doliny Chitwan żyje: 544 nosorożców, 80 tygrysów, 50 gatunków innych ssaków i ponad 450 gatunków ptaków. Park stanowi ostoję dla licznych zwierząt – jelenie aksisy i sambary, dziki, krokodyle, gawiale oraz zagrożone wyginięciem nosorożce indyjskie i tygrysy bengalskie. Wśród ptaków występują: dzioborożce, pawie, kukułki, dzięcioły, a nad rzekami ibisy, czaple, bociany, marabuty, rybołowy i orły. Dla ornitologów raj na ziemi.

Kąpiel ze słoniami

Mimo pewnych obaw pierwsze kroki kieruję ku chyba jednej z największych tutejszych atrakcji – kąpieli ze słoniami. Obawy to wynik straszenia chorobami w kontakcie z wodą. O ile kąpiel w Gangesie w Waranasi budzi natychmiastową niechęć, to rzeka Rapti wydaje się oazą czystości, chociaż barwę ma nieciekawą, mulistą.

Pierwszą czynnością jest wybór słonia i zapłacenie drobnej kwoty chodzącemu wśród słoni chyba samozwańczemu kasjerowi. Przy pomocy kornaka – opiekuna słonia – dosiadam (nie bez kłopotu) klęczącego w wodzie grzbietu słonia. Usadawiam się dobrze na oklep na jego grzbiecie i zaczyna się frajda. Na sygnał kornaka, który w jednej ręce trzymał metalowy hak, którym delikatnie szturcha w bok słonia i wydaje komendy w znanym im obojgu języku, słoń czyniąc jakieś wygibasy, podniósł się z klęczek. Nie spadłem i mam okazję przyjrzeć się mu z bliska. Jego grubą, szorstką jak tarka skórę pokrywają rzadkie włosy. Ich kępka na samym czubku głowy wygląda dość komicznie.

Słonie indyjskie różnią się znacznie od swoich afrykańskich krewniaków. Są mniejsze, mają głowę cebulastą i grzbiet wygięty w łuk (afrykańskie są bardziej płaskie). Uszy kładą się im do przodu i kształtem, jak utrzymują Hindusi, przypominają Indie. Kły wyrastają bardzo rzadko, i to głównie samcom (dosiadłem samca). Trąba w białe plamy, pięć palców u przedniej nogi, cztery u tylnej (kuzyni z Afryki mają paski na trąbie i po jednym palcu mniej).

Teraz znowu na komendę słoń nabiera trąbą wodę i urządza mi obfity prysznic. Jest upał i robi to niesamowite wrażenie. Wielka trąba nagradza mnie kolejnym prysznicem po komendzie, którą podał mi kornak: ćhop! – musiałem ją krzyknąć z odpowiednią intonacją. Przy tym pochyla się na boki oraz układa się w niespotykane pozycje z gracją, której nie powstydziłaby się niejedna tancerka. Przy takiej masie ciała to wirtuozeria. Po takim tańcu ląduję w wodzie, po czym znowu wspinam się na grzbiet słonia i znowu prysznic. Fantastyczne wrażenie. Myślę, że rezygnując z takiej przygody, żałowałbym tego do końca życia.

Z żalem opuszczam grzbiet słonia i zasiadam w nadrzecznej restauracyjce na posiłek. Jest parno i gorąco – południe. Przy stolikach krytych parasolami z liści palmy, które dają niewiele ochłody, zatrzymuje się słoń prowadzony przez kornaka. Przyglądam się jak po kąpieli „pałaszuje” swoje pożywienie, zielone liście z gałązkami ścinane maczetą przez kornaka. Swoją dietę uzupełnia, ściągając trąbą liście z wyższych partii drzew. Je wszystko ze smakiem (a potrafi sporo zjeść). Ja po takich wrażeniach również, popijając chłodnym piwem. Posiłek przerywa grupa młodzieży Nepalskiej, która koniecznie chce się sfotografować z „obcymi”. Nie ma sprawy, ja również robię z nimi zdjęcia.

Rzeka Rapti w Parku Chitwan (Nepal)Kąpiel słoni w rzece Rapti (Nepal)Kornacy że słoniami (Nepal)Pierwsi ochotnicy do kąpieli (Nepal)Obowiązkowy ciepły prysznic (Nepal)
Spróbujcie. to wspaniała przygoda (Nepal)Joseph, czas na prysznic (Nepal)Po takiej kąpieli też trzeba wypocząć (Nepal)Powrót słoni z kąpieli (Nepal)Słoń indyjski w całej okazałości (Nepal)

Safari na grzbiecie słonia

Przygotowanie jedzenia przez kornaka (Nepal)Musi dobrze smakować (Nepal)Tylko, czy to nie za mało (Nepal)Czas na safari - miejsce do załadunku na słonie (Nepal)

Nie opisuję targów o cenę słonia na safari czy biletu wstępu do parku (bilety są bardzo drogie – 1500Rp). Przy takiej atrakcji nie ma to żadnego znaczenia. Dla mnie najważniejsze było, choć przez chwilę znaleźć się na grzbiecie słonia, tak jak robili to przed laty maharadżowie podczas polowań na „grubą zwierzynę”. Moje safari to bezkrwawe łowy, ale przez chwilę chciałem się poczuć jak oni, przemierzając na grzbiecie słonia tę bezkresną dżunglę.

Dosiadanie słonia nie jest sprawą prostą. Dla turystów takich jak ja, kornak podprowadza słonia do platformy umieszczonej na wysokości około dwóch i pół metra nad poziomem gruntu. Wchodzi się na nią po drabinie, a następnie trzeba przeskoczyć do howdy, niezbyt wygodnej drewnianej lektyki z poręczami, umieszczonej na grzbiecie słonia. Było nas troje (Raja, Joseph i Ja). Każdy zasiadł w rogu howdy, opierając nogi na słoniowym boku. Na karku zwierzęcia zasiadł na oklep kornak (pahit) – opiekun i woźnica.

Ruszyliśmy. Kornak wydawał komendy, ciągnąc słonia za uszy, lekko uderzając nagimi stopami, a przede wszystkim przemawiając do niego w ich wspólnym, a nam nieznanym, narzeczu. Najpierw jedziemy przez wieś Tharów. Małe domki z gliny i krowiego łajna z wąskimi otworami wentylacyjnymi zamiast okien, mają chronić przed dzikimi zwierzętami, upałem i złym urokiem, który mógłby rzucić zaglądający przez okno nieżyczliwy przechodzień. Obejścia i place wymiecione do czysta. Kilka kobiet z dziećmi zbiera gołymi rękoma krowie i słoniowe łajno (wysuszone na słońcu służy, jako opał i budulec). Na widok słonia pozdrawiają nas tradycyjnym namaste, uśmiechem i machaniem rękoma – sielanka.

Wkraczamy do dżungli w poszukiwaniu śladów zamieszkałego tu w naturalnych warunkach nosorożca, a może i dzikiego tygrysa bengalskiego. Dziwne, ale na terenie parku nie ma dzikich słoni. Do pracy, między innymi w przemyśle turystycznym, importuje się je z Indii, gdzie również ma miejsce ich tresura trwająca około dwóch lat. Trafiają do parku w wieku od 8 do 20 lat. Zwierzęta przechodzą na emeryturę po osiągnięciu wieku 40 lub 50 lat. Nawet zwierzęta urodzone w Nepalu (co zdarza się nieczęsto) muszą odbyć podróż do Indii i tam odebrać odpowiedni trening. Kupno i utrzymanie tresowanego słonia wiąże się z dużymi nakładami finansowymi: za zwierzę płaci się z reguły nie mniej niż 3000$, a później trzeba mu dostarczać od 270 do 300 kg pożywienia dziennie.

Dosiadanie słonia (Nepal)Ruszamy na safari (Nepal)Jeszcze obowiazkowe sprawdzanie biletów (Nepal)Raja, współtowarzysz ze Sri Lanki (Nepal)Ruszamy do dżungli Chitwan (Nepal)

Przemierzamy dżunglę w zupełnym milczeniu, aby nie płoszyć jej mieszkańców. Słoń wolno stąpa po namokniętej ziemi. Raz idziemy polaną porosłą wysoką trawą, raz wśród drzew. Wbrew pozorom jazda na słoniu wcale nie jest taka przyjemna – ciągle przesuwająca się twarda lektyka, ocieranie się o wysoką i ostrą trawę, obijanie się o drzewa, smaganie gałęziami drzew, które słoń trąbą rozgarniał na swojej ścieżce marszu. Nie przepuścił przy tym żadnej okazji, aby skubnąć trąbą trawę lub gałązkę i otrzepawszy ją z pyłu, włożyć do pyska. Do tego dochodzi dźwięk i zapach dżungli. Dżungla intensywnie pachnie i... gada. Jest pełna szmerów, szeleści, cyka i kumka. Powietrze parne i wilgotne. Ale przecież to jest frajda całej podróży.

Niestety monsun ma swoje prawa. Rozpoczyna się nagle gwałtowna ulewa, która trwała przez większą część safari. Schować się nie ma gdzie, ale po paru sekundach cały mokry przyzwyczajam się do ciepłej ulewy. MOŻNA.

Mimo trwającej ulewy kornak wskazuje ręką w wysokiej trawie pancerny, wygięty w łuk grzbiet gaida (nosorożca). Ponieważ nosorożce mają bardzo słaby wzrok, za to doskonały słuch, a zaniepokojone nienaturalnymi odgłosami mogą atakować, raczej nie chciałbym znaleźć się wtedy na jego drodze. Ten zaś odskoczył kilkanaście metrów na otwartą łąkę i przestępując z miejsca na miejsce, ciężkimi jak filary nogami rozpoczął skubać zieloną mokrą trawę. Nie reagował na widok słonia, mimo że podeszliśmy go bardzo blisko. Był potężny z jednym rogiem na nosie i dwoma antenami kosmatych uszu. Cieszyłem się, że siedzę na tym większym – byłem bezpieczny. Po chwili nosorożec odwrócił się, przebiegł parę metrów i zajął się z powrotem skubaniem soczystej trawy. Dieta tych majestatycznych zwierząt składa się głównie z trawy. Dziwne, bo dorosły nosorożec indyjski dochodzi do 1,80 m wysokości w kłębie i może ważyć ponad dwie tony.

Jeszcze dwukrotnie natrafiamy na nosorożce i stada jeleni. Niesamowite przeżycie. Wracam w pełni szczęśliwy i pełen wrażeń. Niestety tygrysa bengalskiego jak nie było, tak nie ma. Może to i dobrze. Nie wiem, czy chciałbym go zobaczyć. Takie spotkanie mogłoby dla mnie skończyć się smutno, wolałbym nie ryzykować.

Po powrocie przez chwilę rozmawiam z Rają, współpasażerem ze Sri Lanki, który był na safari w Afryce. Opowiada, że tam można oglądać lwy, żyrafy, jak również nosorożce z samochodu. Tu, w Nepalu, na safari wyrusza się na grzbiecie słonia.

Nawet parasole nie pomagają (Nepal)Nosorożce z grzbietu słona (Nepal)Jelenie - mundżak indyjski (Nepal)Wśród zwierząt i zieleni (Nepal)Mokrzy, ale szczęśliwi (Nepal)

Występy lokalnego zespołu folklorystycznego ludu Tharu

Pokaz tradycyjnych tańców Ludu Tharu (Nepal)Udało się. Dostałem burzę oklasków (Nepal)Okazja do pamiątkowego zdjęcia (Nepal)Po jedzeniu - czas odjazdu (Nepal)Kornak (Nepal)

Na zakończenie „strawa duchowa”, występ lokalnego zespołu folklorystycznego ludu Tharu (znani byli z odporności na malarię). To chyba nieliczni mieszkańcy Teraju, w tym Parku Chitwan, którzy żyją tam porozrzucani w kilku niezbyt licznych grupach plemiennych. Nie wiadomo skąd pochodzą. Oni sami twierdzą, że są potomkami szlachetnych Radżputek z Indii, które uciekły przed muzułmańskim najazdem i pobrały się ze swymi służącymi. Inna legenda głosi, że Tharowie pochodzą z rodziny samego Buddy, choć buddystami nie są. Swoją wiarę i wartości moralne opierają na środowisku naturalnym. W panteonie bogów mają dużą ilość bóstw, które żyją z nimi w dżungli. Mieszkają w tzw., długich domach zbudowanych z gliny i krowiego łajna, pokrytych strzechą, gdzie normą są stajnie połączone z domem mieszkalnym. Są to domy wielopokoleniowe, które zamieszkuje nawet 40-50 osób. Korzystają z jednej kuchni, pracują razem i dzielą się dochodami. Tharowie uprawiają ziemię, lecz raczej jako ubodzy dzierżawcy niż właściciele; zajmują się też myślistwem i rybołówstwem.

W każdej grupie plemiennej przewodzi badghar (sołtys) wybierany raz w roku. Wybory na ogół odbywają się po zakończeniu głównych zbiorów, w miesiącu magh (styczeń/luty), po odprawieniu Maghi Festival (dożynek). W czasie wyborów każdy „dom” we wsi, która zaangażowana jest w rolnictwo, ma prawo do jednego głosu. Tak, więc wybór jest oparty na liczbie gospodarstw domowych. Zadaniem badghara jest praca dla dobra wsi. Kieruje on mieszkańców do naprawy kanałów lub dróg, nadzoruje i zarządza tradycyjne uroczystości kulturalne wsi. Posiada również uprawnienia karania tych, którzy nie przestrzegają ogólnych norm obowiązujących we wsi. Pomocy udziela mu kapłan guruwa wyznaczany przez badghara, który jest zarazem plemiennym medykiem. Każda rodzina ma swojego kapłana-medyka nazywanego ghar.

Przedstawienie jest chyba dużym wydarzeniem towarzyskim, bo widownia w Domu Kultury szczelnie wypełniona, głównie wystrojonymi mieszkańcami okolicy. Dużo jest też turystów z Chin, Korei i Japonii. Na scenie chłopaki w rytm ich muzyki w strojach ludowych wykonują lokalne tańce. Nie wiem, co wyrażają. Mogą to być naśladowania zachowania się miejscowych zwierząt i ptaków, pokazy sztuk walki czy pracy miejscowych twórców. Nie występują kobiety. Na zakończenie programu artyści poprosili chętnych widzów do uczestnictwa w zabawie. Ruszyłem jako jeden z pierwszych do tańca. Nie spodziewałem się, że otrzymam za odwagę burzę oklasków tak od miejscowych, jak i licznych turystów. Mój taniec kompletnie nie przypominał tańca tamtych tancerzy, ale innym musiało się to podobać.

Gdy wracam późno z występów, zerwała się prawdziwa tropikalna ulewa. W sekundę byłem mokry, dobrze, że to był ciepły „deszczyk”.

Koniec pobytu w Parku, czas ruszyć w głąb Nepalu. Najpierw Katmandu, a później Pokhara.

Andrzej Żarczyński

Załóż wątek dotyczący tego tekstu na forum

Nepal – przewodnik:

Katmandu / Kathmandu / काठमाडौ / Kantipur (Nepal) – przewodnik (105 zdjęć)Durbar Square, Katmandu (Nepal) – przewodnik (104 zdjęcia)Stupa Bodnath / Boudhanath / Bauddhanāth / बौद्धनाथ, Katmandu (Nepal) – przewodnik (32 zdjęcia)Swajambhunath / Swayambhunath / स्वयम्भूनाथ स्तुप, Katmandu (Nepal) – przewodnik (52 zdjęcia)Pokhara / पोखरा (Nepal) – przewodnik (69 zdjęć)Bhaktapur / भक्तपुर / Bhadgaon (Nepal) – przewodnik (82 zdjęcia)Patan / पाटन / Lalitpur (Nepal) – przewodnik (84 zdjęcia)Tihar / तिहार – Święto Świateł (Nepal) – przewodnik (48 zdjęć)Dhunche – Thulo Bharkhu – Thulo Syabru (Nepal) – przewodnik (55 zdjęć)Thulo Syabru – Hot Springs – Bamboo – Lama Hotel (Nepal) – przewodnik (22 zdjęcia)Lama Hotel – Ghoda Tabela – Langtang (Nepal) – przewodnik (45 zdjęć)Langtang – Yamphu – Kyanjin Gompa (Nepal) – przewodnik (51 zdjęć)Kyanjin Gompa – Kyanjin Ri – Kyanjin Gompa (Nepal) – przewodnik (43 zdjęcia)Kyanjin Gompa – Langshisha Kharka – Kyanjin Gompa (Nepal) – przewodnik (41 zdjęć)Trekking w Nepalu – najważniejsze informacje – przewodnik (15 zdjęć)Paśupatinath, Katmandu (Nepal) – przewodnik (41 zdjęć)Dakshinkali – świątynia bogini Kali (Nepal) – przewodnik (51 zdjęć)Ceremonie religijne w Indiach i Nepalu – przewodnik (18 zdjęć)Królewski Park Narodowy Chitwan (Nepal) – przewodnik (41 zdjęć)
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.