Podróże małe i duże > Nepal – przewodnik

Jama Masjid i Mauzoleum Nizamuddina, czyli świątynie muzułmańskie w Indiach

Brama południowa kompleksu Jama Masjid (Meczetu Piątkowego)Minaret i kopuły meczetuArkady z narożną kopułą chatri otaczające dziedziniec meczetuDzielnica muzułmańska z Jama Masjid w DelhiWidok z Jama Masjid na Czerwony FortChwila relaksu przed kolejnymi modlitwamiObowiązkwy strój na dziedzińcu meczetuFasada meczetu Jama Masjid - dekoracja portali (główny i 10 mniejszych)Kopuła i pinakle wieńczące portalBrama północna i basen rytualny (midha)Kazalnica - minbarRodzinne spotkanieWierni muzułmanie podczas ceremonii ablucji (wudu)Ceremonia wudu (ablucja poprzedzająca modlitwę)Ceremonia wuduCeremonia wuduCeremonia wuduCeremonia wuduNieudana próba ceremonii wuduWypoczynek w arkadach otaczających dziedziniec (sahn)Maleńka muzułmanka z tatąPortale łączące sale modlitewneDekoracja portaluDekoracja mihrabuJest czas na mdlitwęJest czas i na odpoczynek

Świątynie muzułmańskie od wieków są nieodłącznym elementem krajobrazu Indii. Budowano je po podbojach zbrojnych subkontynentu indyjskiego i zasiedleniu go przez wyznawców islamu, których tożsamość określała wiara w Allaha.

Pierwszymi osadnikami, którzy pojawili się tu w VII wieku i zakładali swoje kolonie, byli kupcy arabscy. Niestety za kupcami przybywały ludy afgańsko-tureckie, które na podbitych terenach już w X wieku utworzyły sułtanat delhijski, rozciągający się w XIII wieku na obszarach od Pendżabu do Bengalu, od południa granicząc z hinduskimi państwami Dekanu. Jednak prawdziwy rozkwit podbitych ziem nastąpił w XVI–XVII wieku za panowania dynastii Wielkich Mogołów, którzy zjednoczyli cale północne Indie, przyczynili się do rozkwitu kultury islamu oraz pozostawili po sobie między innymi piękne świątynie (niektóre z nich to perełki architektury), które do dzisiaj są miejscem kultu ich wyznawców.

Jama Masjid

Do Jama Masjid, Wielkiego Meczetu (Meczetu Piątkowego) w Delhi, który zarazem jest największą muzułmańską budowlą sakralną w Indiach, przebijam się przez zatłoczone uliczki Starego Miasta. To dzielnica muzułmańska z konglomeratem wąskich o niskiej zabudowie uliczek zastawionych straganami, mini restauracyjkami i pędzącymi w każdym kierunku rikszami. Oczywiście wśród zgiełku dumnie kroczą przez nikogo niepokojone święte krowy. Przeważają muzułmańskie ubiory. Wśród mężczyzn dominują długie białe galabije z różnymi nakryciami głowy (kufi, kefie, turbany). Kobiety, jak wszędzie chcą być eleganckie, ale trudno to ocenić po jednakowych, czarnych czadorach. Niektóre z nich, prawdopodobnie te bardziej nowoczesne, noszą kolorowe zwiewne suknie i szarawary, a włosy, uszy i szyję skrzętnie zakrywają chustami, hidżabami. Nie spotkałem kobiet w burkach i nikabach. Wśród tłumów są i kobiety w kolorowych sari. Jednym słowem, mieszanka kultur, strojów, ale i na pewno tradycji.

Kompleks meczetu wzniesiono na kamiennym wzgórzu, a jego dwa 41-metrowe minarety widoczne są w całym Starym Delhi. Zbudowano go z czerwonego piaskowca, dekorując niektóre elementy białym marmurem. To ostatnie dzieło architektoniczne Szahdżahana (twórcy Taj Mahal), piątego władcy muzułmańskiego imperium z dynastii Mogołów. Jest nie tylko miejscem rytualnej modlitwy, ale również centrum wielkiego kultu proroka Mahometa. W specjalnym miejscu, niedostępnym do zobaczenia przez „niewiernych”, przechowywane są włosy z jego brody i osobiście napisany przez niego rozdział Koranu na jeleniej skórze.

Meczetu strzegą trzy imponujące bramy (północna, południowa i wschodnia) z olbrzymimi portalami, do których dochodzi się szerokimi kamiennymi schodami. Do meczetu można wejść bramą północną i południową, a wschodnia – niegdyś przeznaczona wyłącznie dla władcy – dziś otwierana jest w piątki i podczas świąt muzułmańskich.

Portale bram zakończono sklepieniami kolebkowymi z załamanymi łukami, a ozdobiono blendami w kształcie figur geometrycznych. Bramy zamykane drewnianymi wrotami wieńczą mury z blankami, kopuły chatri i smukłe wieżyczki pinakle zakończone pierścieniami z kwiatów lotosu.

Na dziedziniec wewnętrzny (może pomieścić około 25 tysięcy wiernych) wchodzę bramą południową. Po jego zachodniej stronie okazały meczet, po wschodniej przestrzenne kolumny arkadowe z czerwonego piaskowca zwieńczone murem z blankami. Narożniki muru zdobią cztery wieże z kopułami chatri zakończone pierścieniami z kwiatów lotosu. Pod arkadami spora grupa kobiet w hidżabach i mężczyzn w różnym wieku rozłożyła się bezpośrednio na posadzce. Wypoczywają. Być może po modlitwie towarzyskie spotkanie przed powrotem do domów lub chwila relaksu w parny i gorący dzień.

Przysiadam na chwilę na kamiennej niskiej ławeczce otaczającej duży basen. Przyglądam się ceremonii wudu (rytualne obmycie poprzedzające modlitwę), ablucji wykonywanej przez grupę młodych muzułmanów w białych galabijach i czapeczkach kufi. Najpierw siadają wokół basenu, wypowiadają formułę modlitewną, a następnie kolejno myją ręce, usta, twarz, uszy i nogi. Robią to profesjonalnie według opanowanej procedury. Niestety nie jestem w stanie powtórzyć w tej samej kolejności wszystkich czynności. Ograniczam się tylko do umycia nóg. Jest gorąco, przydało się trochę ochłody.

Czas na meczet (80 m długości i 27 m szerokości) – najważniejszą część kompleksu. Zbudowany, by umożliwiać muzułmanom wspólną rytualną modlitwę (salat). To jeden z pięciu obowiązków każdego muzułmanina. Pozostałe cztery to: wyznanie wiary w jednego Boga (szahada); post (saum); jałmużna (zakat); pielgrzymka do Mekki (hadżdż). Wszystkie one stanowią pięć filarów wiary. Szkoda, że nie trafiłem tu w czasie modlitwy. Lubię ten nastój. Już sam głos muezina nawołującego z minaretu wiernych do modlitwy, a później rozchodzący się po świątyni dźwięk męskiego głosu imama wznoszącego wśród wiernych modły do Allaha, wzbudzają u mnie pozytywne emocje. Do tego dochodzi żarliwość, z jaką wierni oddają pokłony Allahowi. Myślę, że warto taką ceremonię zobaczyć, a porównanie jej z innymi obrządkami pozwoli nam na indywidualne spojrzenie na religię islamu.

Sama budowla przyciąga uwagę piękną fasadą, trzema kopułami wieńczącymi pokrycie dachowe i dwoma strzelistymi minaretami.

Fasadę udekorowano potężnym portalem głównym o sklepieniu kolebkowym z załamanym łukiem i dziesięcioma portalami mniejszymi symetrycznie rozmieszczonymi po pięć po obu jego stronach. Portale prowadzą do sali modlitewnej (musalli). Ponad portalami mniejszymi umieszczono białe marmurowe panele o wymiarach 1,2x2,5 m z inkrustowanymi inskrypcjami w języku perskim wychwalającymi budowniczego meczetu. Pochwała Szahdżahana zawarta jest na dwóch panelach, na pozostałych ośmiu wymienia się zalety samego meczetu i jego części składowych.

Kopuły meczetu o cebulastym kształcie (inspiracją była architektura perska), osadzono na cylindrycznych bębnach i ozdobiono na przemian podłużnymi pasami białego (szersze) i czarnego marmuru. Ponadto nad portalem głównym i na rogach pokrycia dachowego wzniesiono pinakle w kształcie wąskich minaretów zwieńczone kopułami charti. Wszystkie te elementy zakończono pierścieniami z kwiatów lotosu. Pokrycie dachowe obudowano murem z czerwonego piaskowca z blankami.

Nad kompleksem górują zbudowane na rogach meczetu dwa strzeliste, trzyczęściowe minarety, zakończone ośmiobocznymi galeriami. Pokryto je czerwonym piaskowcem i białym marmurem w formie na przemian ułożonych barwnych, pionowych pasów. Minarety wieńczą kopuły charti. Za drobną opłatą można wspiąć się po wąskich, krętych schodach na galerię, skąd rozpościera się panorama Starego Delhi i Czerwonego Fortu.

Po schodkach, przez portal główny, wchodzę do sali modlitewnej (61x27,5 m), zbudowanej na platformie 1,5 m nad powierzchnią dziedzińca. Na wprost portalu, na ścianie zachodniej (kibla – prostopadła do linii łączącej meczet z Kaabą w Mekce) znajduje się mihrab, nisza wskazująca kierunek Mekki, gdzie podczas piątkowych modłów staje imam. Wokół mihrabu panele z inskrypcjami arabskimi z cytatami z Koranu.

Salę do wysokości 1,5 m obudowano białymi marmurowymi panelami i połączono w jedną całość siedmioma łukowymi portalami. Posadzkę podłogi pokryto białymi prostokątnymi (95x45 cm) marmurowymi panelami (899), w których inkrustowano kierunek Mekki, cienkim pasem czarnego marmuru w kształcie muzułmańskich dywaników modlitewnych (sadżdżada).

Obok mihrabu bezpośrednio na posadce rozłożyło się kilku mężczyzn. Zmógł ich sen. Nikt nie zakłóca im spokoju. Nie mogłem sobie wyobrazić podobnej sceny w naszej chrześcijańskiej kulturze. Może to świadczyć o tym, że meczet jest nie tylko domem modlitwy, ale również miejscem wypoczynku, spotkań i relaksu. Obok leżących jakiś staruszek na marmurowym dywaniku modlitewnym wykonuje rytualne pokłony. Nie przeszkadzają mu odpoczywający. Na jego twarzy wielka łagodność – nie widać tu tak często pokazywanej u nas wrogości, fundamentalizmu. Może modli się za swoje zdrowie lub zdrowie najbliższych, a może w skupieniu chce połączyć się myślami z Allahem. Jak to dobrze, że modlitwy nie muszą mieć pośredników, pomiędzy modlącym się a przedmiotem kultu.

Na prawo od mihrabu ustawiono minbar – kazalnicę wykorzystywaną do wygłaszania uroczystych obwieszczeń i przemówień. Ustawiony jest również na dziedzińcu do powtarzania modlitwy wiernym przez imama. Tuż przy niej kilku wiernych spaceruje, dyskutując o czymś. Wszystko toczy spokojnie z uśmiechem. Młody ojciec z małą córeczką na rękach coś jej opowiada. Może to jakaś dobra bajka, bo dziewczynka uśmiecha się przyjaźnie. Nie było problemu do namówienia ich do zdjęcia. Sielanka.

Zaczynam się zastanawiać skąd tyle waśni religijnych, czasami nienawiści. Nie czułem się tu obco. Miałem wrażenie, ze przybywający tu wierni oprócz modlitwy traktują to miejsce jako oazę spokoju, gdzie można wypocząć, porozmawiać z przyjaciółmi lub znajomymi, cieszyć się widokiem otaczającego meczet krajobrazu z Czerwonym Fortem w tle.

Mauzoleum Nizamuddina, mistyka muzułmańskiego

To miejsce warto zobaczyć ze względu na sufickich mistyków i pieśni qawwali. Sufizm to nurt mistyczny (religia), którego celem jest osiągnięcia jedności z boskim Absolutem. Osiągnąć Go można poprzez regularne modlitwy, recytacje formuł religijnych i boskich imion, grupowe śpiewy, studiowanie świętych pism islamu, a przede wszystkim przez wyparcie się własnego ego. Nauki przekazywane są przez mistrza duchowego, nazywanego pir, który jest dziedzicznym opiekunem grobowca jakiegoś wcześniej żyjącego sufi, mistyka-ascety. Na doktrynie sufizmu opiera się również bractwo religijne – tańczący derwisze.

Kompleks świątynny Nizamuddin Dargah w Delhi obejmuje mauzoleum, miejsce pochówku jednego z najbardziej popularnych świętych sufickich Nizzamudina Auliya oraz meczet Dźamata Khana wzniesiony w XIV wieku z czerwonego piaskowca. Przy meczecie znajdują się dwa przestronne, otwarte na dziedziniec pomieszczenia, gdzie mogą wypoczywać zmęczeni podróżą pielgrzymi. Tuż obok mauzoleum osłonięty marmurowym parawanem grobowiec Dźahanary (bardzo szanowała i propagowała nauki Nizamuddina), córki Szahdżahana, potężnego władcy mogolskiego. Pragnęła być pochowana w prostym, pozbawionym zbędnych ozdób grobowcu. Pielgrzymi odwiedzający mauzoleum posypują jej grobowiec kwiatami. Nieopodal pochowano Amira Khusro, muzyka, uczonego i poetę, wybitnego ucznia Nizamuddina, uznawanego za twórcę tradycji qawwali.

Droga do kompleksu prowadzi przez wąskie, kręte uliczki pełne sprzedawców bananów, pomarańczy i chaju – wywaru z liści czarnej herbaty na mleku, z dużą ilością cukru, kardamonu, imbiru. Są też sklepy mięsne, w których jeszcze żywe, upchane w klatkach kury czekają na spotkanie z nożem.

Przed świątynią tłum wiernych. Mauzoleum przyciąga tysiące zwiedzających, głównie muzułmanów, ale także hinduistów, chrześcijan i wyznawców innych religii. Przychodzą modlić się, złożyć kwiaty na grobie, posłuchać nauk przekazywanych przez pira lub wysłuchać pieśni qawwal, śpiewanych w języku hindi. Pod ścianą siedzą żebracy, spokojnie czekając na jałmużnę, a sprzedawcy dewocjonaliów za drobna opłatą proponują opiekę nad zdjętym obuwiem. Wszędzie dobiega radosny śmiech dzieci. Sielanka.

Do grobowca nawet nie próbuję wejść, za duży tłok. Za to z trudem przebijam się na dziedziniec, gdzie koncertuje zespół zawodowych muzyków qawwals. Śpiewają pieśni łączące elementy perskiej i indyjskiej muzyki klasycznej zawierające teksty chwalące Boga, proroka oraz sławiące życie świętych. Qawwali jest gatunkiem muzyki związanej z sufizmem, jej historia ma już ponad 700 lat, wprowadził ją perski święty Amir Khusro, który wierzył, iż pewne tajniki wiary są możliwe do zgłębienia jedynie poprzez doświadczenie boskiej miłości.

Jest ich dziewięciu. Ubrani w tradycyjne muzułmańskie stroje (białe galabije i czapeczki kufi), siedzą na kobiercach rozłożonych na marmurowej posadzce. Dwóch śpiewaków, kantorów, którzy wykonują partie solowe przy akompaniamencie harmonium i dwóch tabli, parach drewnianych kociołków z membranami, na których wystukują rytmy kiściami dłoni lub palcami. Pozostali członkowie zespołu, to chórzyści powtarzający refreny, w czasie, których wybijają rytmy, klaszcząc w dłonie.

Przysłuchuję się muzyce. Wielkie wrażenie wywiera szeroka skala i ogromna siła głosów kantorów pełna ozdobników i chóralnie powtarzanych fraz przez chórzystów. Wyczuwa się dużą improwizację, która jest ważną cechą występu i służy dostosowaniu się do emocji odbiorców. Początkowo porozumienie między wokalistami wydaje się doskonałe, przejścia pomiędzy następującymi po sobie partiami tekstu kolejnych solistów bardzo płynne, jednak wraz z narastaniem ekstatyczności muzyki, można odnieść wrażenie, że śpiewacy niemal rywalizują ze sobą o to, by wieść prym, próbując udowodnić, czyj głos lepiej chwali Boga. Dzięki temu występ stawał się bardziej nieprzewidywalny, co dodatkowo podtrzymywało skupienie i napięcie u widzów.

Wydaje się, że śpiewacy, a za nimi tłum słuchających wpada w ekstazę. Publiczność klaszcze, śpiewa, porusza się w rytm hipnotyzujących melodii. Powtarzane zwroty skierowane są ku Bogu pojmowanemu nie jako Bóg osobowy (Allah), lecz Niezmierzony Absolut. Porwało i mnie. Wydaje mi się, że dociera do mnie znaczenie pieśni. Znawcy tej muzyki twierdzą, że aby zrozumieć Boga, nie jest konieczne rozumienie słów, wystarczy muzyka, rytm i głos kantora.

To był dla mnie kolejny przykład, jak wierni duchowo mogą łączyć się z Bogiem. Religie od wieków oferują swoim wspólnotom wypracowane na to metody. Obserwacja tych ceremonii pozwala uporządkować nam pewne niuanse ich wyboru. Jednak każdy z nas ze względu na przekonania będzie indywidualnie wybierał swoją drogę.

Andrzej Żarczyński
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.