Podróże małe i duże > Gruzja – Armenia – Górski Karabach 2014–2015

Goris, Monastyr Tatew i Kanion Wortan (Armenia)

Goris

Goris (Armenia)Zwiedzanie Goris rozpoczęliśmy od wizyty w cerkwi św. Grzegorza. Następnie klucząc różnymi uliczkami miasta, doszliśmy do czerwonego mostu. Po drugiej stronie rzeki zaczynała się najciekawsza pod względem turystycznym część Goris. Najpierw weszliśmy na teren cmentarza, który zajmował spory obszar wzgórza tuż przed skalnymi stożkami. Nagrobki w Armenii, różnią się od tych, które występują w Polsce. Wiele z nich przedstawia zmarłych w grafikach, obrazach niemal naturalnej wielkości. Na jednym przedstawieniu widzieliśmy np. młodego mężczyznę z kałasznikowem w ręku, pewnie zginął na wojnie o Karabach.

Ponad cmentarzem zaczyna się kraina skalnych stożków, kojarząca się z turecką Kapadocją. Rozciągają się one na sporej przestrzeni, okalając Goris od strony Karabachu. W tych formacjach skalnych mieszkali niegdyś ludzie. Jest tam pełno jaskiń i wydrążonych przez człowieka pomieszczeń – istne skalne miasto. Po wdrapaniu się na jedno z okolicznych wzgórz zobaczyliśmy piękną panoramę całej okolicy.

Goris (Armenia)Jeden z licznych nagrobków na cmentarzu w Goris (Armenia)Goris (Armenia)

Wracając z powrotem do Goris, sforsowaliśmy jakieś ogrodzenie, za którym pasły się krowy. Oby gospodarz nam wybaczył. Znaleźliśmy również kilka drzew z małymi, żółtymi śliwkami, którymi dość porządnie się objadłem. Wtedy wydawało się to dobrym pomysłem. Żona zjadła jedną i stwierdziła, że woli nie ryzykować. Do hotelu wróciliśmy o dziewiątej rano, akurat na śniadanie. Rzadko zdarza się nam jeść śniadania w hotelach, gdyż z reguły śpimy w hostelach. Ale nawet nocując w innych hotelach, często wyruszamy bardzo wcześnie rano. Do śniadania zamówiliśmy sobie dodatkowo sok z mango, który w Armenii smakuje obłędnie.

Goris (Armenia)Goris (Armenia)Goris (Armenia)

Ten dzień po wyjątkowo intensywnym zwiedzaniu Górskiego Karabachu zaplanowaliśmy lajtowo. Po śniadaniu zadzwoniliśmy po kierowcę, który wczoraj nas przywiózł do hotelu i uzgodniliśmy, że za 10 000 AMD zawiezie nas do Halidzor. A po południu przyjedzie po nas w okolice Diabelskiego Mostu i przywiezie z powrotem do hotelu. Z Goris do Halidzor jest około dwudziestu kilometrów, więc jazda nie była zbyt długa. Całe szczęście, ponieważ łada naszego kierowcy mogła się rozpaść na kawałki w dowolnym momencie.

W Halidzorze znajduje się kolej linowa „Skrzydła Tatewu”. Jest to najdłuższa na świecie kolej linowa, o największej odległości pomiędzy sąsiednimi punktami podporu liny. Została otwarta w 2010 roku – znajduje się w księdze rekordów Guinessa. Przejazd w jedną stronę trwa jedenaście minut.

Skrzydła Tatewu (Armenia)Skrzydła Tatewu (Armenia)

Wagonik kolejki był jakby z innego świata, nie pasował do Armenii. Obsługiwała go stewardessa, która z powodzeniem mogłaby pracować w dowolnych liniach lotniczych. Wewnątrz klimatyzacja i głos spikera opisujący to, co aktualnie widać przez okno – w trzech językach! Najbardziej spektakularna część przejazdu ma miejsce po minięciu trzeciego słupa, gdy wagonik zawisa nad kanionem rzeki Wortan. Znajdujemy się wówczas na wysokości 320 metrów. Robi to naprawdę duże wrażenie. Na tym odcinku trasy, w miarę zbliżania się do końcowej stacji, po lewej stronie widać Monastyr Tatew, cel tej przejażdżki.

Monastyr Tatew

Monastyr został ufundowany w IX wieku. Główną jego część stanowi kościół św. Piotra i Pawła wzniesiony w latach 895–906. Z położonego obok dziedzińca wyrasta „tańcząca kolumna” pochodząca z X wieku. Wysoki na osiem metrów kamienny filar został tak skonstruowany, że w trakcie nawet niewielkich ruchów tektonicznych odchyla się, by wrócić do właściwej pozycji.

Monastyr Tatew (Armenia)Wnętrze kościoła św. Piotra i Pawła (Armenia)Wnętrze kościoła św. Piotra i Pawła (Armenia)

Po wyjściu z kolejki trzeba minąć stragany babuszek z różnorodnymi dobrami. Choć zachęcały gorąco do zakupów, tym razem nie skorzystaliśmy.

Na zwiedzaniu monastyru zeszło nam około godzinki. W kościele św. Piotra i Pawła panuje niesamowita atmosfera. Z głośników płynie śpiew klasztornego chóru, a słońce wspaniale oświetla wnętrze zabytku. Zmyślnie zaprojektowane okna wpuszczają do środka snopy światła, które mogą przywoływać biblijne skojarzenia. Zwiedzający ustawiają się w blasku jednego z nich i pozują do zdjęć. My również próbowaliśmy to uchwycić w aparacie, ale jakoś tak marnie wyszło.

Monastyr Tatew (Armenia)Monastyr Tatew (Armenia)Monastyr Tatew (Armenia)Monastyr Tatew (Armenia)

Kanion Wortan

Kolejnym i ostatnim celem na ten dzień był kanion Wortan, a ściśle mówiąc, półotwarta jaskinia krasowa nieopodal Diablego Mostu. Planowaliśmy spędzić tam resztę dnia. Najpierw jednak należało tam dotrzeć. W planach był spacerek sześciokilometrowym szlakiem wijącym się wzdłuż wzgórza. Przy świetnej pogodzie i tak spektakularnych widokach to sama przyjemność. Po drodze mija się ujęcia wody wypływającej ze skały. Warto się napić, zwłaszcza z tej przy samym moście. Woda tam wypływająca jest naturalnie gazowana – coś jak nasza Muszynianka, zawiera jakieś minerały, które spływając w kierunku rzeki, utworzyły kolorowe nacieki skalne i wspomnianą wcześniej jaskinię.

Droga do kanionu Wortan (Armenia)Ujęcie wody żródlanej (Armenia)

Od Diablego Mostu zaczyna się zejście na dno kanionu. Najpierw dochodzimy do baseników, w których zbiera się ciepła woda. Jest to popularne miejsce biesiad dla okolicznych Ormian. Można tam kupić domowe wypieki i napoje. Za basenikami droga prowadzi nas do liny, a następnie do drabinki, którą trzeba zejść wprost do lodowatej rzeki. Gdy będziemy już na dole, należy skręcić w prawo (stojąc plecami do skały) i iść z jej nurtem z powrotem w kierunku mostu. Dojdziemy do niewielkiego otworu, który jest wejściem do jaskini. W środku znajdują się baseniki w ciepłą wodą. Są one zbudowane z wapiennych osadów niesionych przez zmineralizowaną wodę i w mini skali niczym nie ustępują tym, które można zobaczyć w Pamukkale. Z jaskini można wejść bezpośrednio do rzeki i popłynąć pod mostem na drugą stronę, ale za dużo mięliśmy sprzętu ze sobą i woleliśmy nie ryzykować.

Basenik z wodą mineralnąZejście na dno kanionu

Jak będziecie w tym miejscu, to nie zapomnijcie o strojach kąpielowych. Jaskinia nie jest oblegana przez turystów, wiele osób o niej nie wie. Gdy relaksowaliśmy się w tamtejszych basenikach, tylko kilka osób zajrzało do środka, a byliśmy tam ze trzy godziny. Trafiliśmy na informację o niej. przeglądając relację podróżników zwiedzających Armenię poza utartymi szlakami. Tak się nam to miejsce spodobało, że postanowiliśmy przeznaczyć na nie pół dnia leniuchowania.

Jaskinia krasowa w Kanionie Wortan (Armenia)Jaskinia krasowa w Kanionie Wortan (Armenia)Jaskinia krasowa w Kanionie Wortan (Armenia)Jaskinia krasowa w Kanionie Wortan (Armenia)Jaskinia krasowa w Kanionie Wortan (Armenia)Jaskinia krasowa w Kanionie Wortan (Armenia)Jaskinia krasowa w Kanionie Wortan (Armenia)Jaskinia krasowa w Kanionie Wortan (Armenia)Jaskinia krasowa w Kanionie Wortan (Armenia)

Po powrocie na Most Diabła zadzwoniliśmy po taksówkarza i po południu wróciliśmy do Goris. Na kolacje poszliśmy do restauracji w centrum miasta, a na piwo do wczorajszej knajpki. Tym razem żona zamówiła na próbę cztery całe raki. Ja się nie zdecydowałem. Cena za sztukę o ile dobrze pamiętam to 200 AMD. Nie były to jakieś wielkie okazy, ale i jedzenia z tego praktycznie żadnego nie było. Mięso to jakieś dziesięć procent, reszta to ozdoba. Ciekawe ile raków poszło na kebaba, którego zamówiliśmy nad Sewanem.

Kolacja w GorisW nocy zaczęły się problemy. Dały o sobie znać małe śliweczki, które popite dużą ilością zmineralizowanej wody stworzyły niebezpieczną sytuację. Ciągnęła się ona przez całą noc, tak że nad ranem miałem wszystkiego dość. Na domiar złego przed nami był najbardziej intensywny dzień zwiedzania w całej wycieczce. Będzie ciekawie. Postanowiłem zabrać dodatkową ilość papieru...

Dariusz Maryan
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.