Kultura

Dzień Kultury Żydowskiej w Kętrzynie

Dzień Kultury Żydowskiej w KętrzynieBez dwóch zdań: sala pękała w szwach. Sala małego kina w przedwojennym budynku z czerwonej cegły. Budynku, który mieści obecnie Kętrzyńskie Centrum Kultury. Budynku, który oglądali, obok którego przechodzili, do którego wchodzili przedwojenni rastenburscy Żydzi. Niektórzy z tych ponad stu, o których mówią dawne miejskie dokumenty. Dokumenty, a i zdjęcia, świadczące o wielokulturowości, wielonarodowości przedwojennego Kętrzyna. Pewnie żydowscy agnostycy, żydowscy ateiści. Ale i na pewno ci ściśle związani z tradycją Tory, Talmudu, komentarzy… W końcu udokumentowana pamięć wspomina synagogę i rytualną rzeźnię, na miejscu których PRL wybudował swoim obywatelom mieszkalny budynek, obecnie posiadający już swoich prywatnych właścicieli. Wspomina także drugą synagogę (Mała Synagoga), pięknie położoną w ciągu budynków między gotyckim warownym kościołem a zamkiem, pełniącą obecnie funkcję jednego z "wolnych" kościołów. I oczywiście kirkut… Ale cóż, to wszystko zmiotła wojenna nawałnica, która przetoczyła się przez nieszczęśliwe Prusy Wschodnie. Nawałnica, którą przynieśli Niemcy, Rosjanie, Polacy. Nagle dawny świat zniknął. Pojawił się nowy. Statystyki nie mówią o kętrzyńskich Żydach. Loża masońska z czterema wieżyczkami i wejściem od strony wschodniej symbolizuje jedynie przyjaźń polsko-niemiecką. Drobne masonica ukryte są w muzeum pośród pamiątek po patronie powojennego miasta…

Dzień Kultury Żydowskiej w KętrzynieDzień Kultury Żydowskiej w Kętrzynie

Zastanawiam się, czy ktoś z będących w sali kinowej w sobotni wieczór, w te kilka godzin po szabasie, pamięta Kętrzyn przedwojenny. Wiem, są inne nieszczęśliwe wspomnienia, wśród których przewijają się smutne słowa o Wileńszczyźnie, Armii Czerwonej „wyzwalającej” Rastenburg… Rozumiem, że to kwintesencja wspomnień o rodzącym się Kętrzynie. To też tworzy jego wielokulturowość. Tak samo jak ukryta gdzieś w podwórzu prawosławna cerkiew, tak samo jak niedawno wybudowana cerkiew bizantyjsko-ukraińska i kamień upamiętniający ofiary Akcji „W”.

Ale, ale! Ten sobotni wieczór, 13 lutego 2010 roku, potraktowałem jako pewien symbol, czy nawet ukłon w stronę pamięci tych kupców, handlarzy, lekarzy, inteligentów, bogatych mieszczan, którzy tworzyli niewielką diasporę w Prusach Wschodnich. Z pewnością budowali, łożyli, rozwijali. Być może mieli swój wkład finansowy w to, co teraz jest dumą miasta, co jest tak pięknie oświetlone nocami? Ratusz Miejski, Loża Masońska? Nie wiadomo jak toczyły się te losy… Bo czy tegoż wieczoru popłynęła łza z czyjegoś oka? Czy ktoś pomyślał o swoich żydowskich korzeniach, o swoich przedwojennych przodkach? Prusakach żydowskiego pochodzenia? Być może. Mam nadzieję, że tak. Wychodząc po spektaklu z kina usłyszałem, gdy ktoś opowiadał o swojej wizycie w Izraelu…

Dzień Kultury Żydowskiej w KętrzynieDzień Kultury Żydowskiej w Kętrzynie

Nie sądziłem, że będzie tak dużo ludzi. Że sala z trudem pomieści widownię. Bilet wstępu to opłata prawie symboliczna. Informacja ledwo widoczna na stronach Kętrzyńskiego Centrum Kultury. Malutki plakacik tylko wewnątrz kina. A jednak przyszli! Cóż, w tym mniej więcej trzydziestotysięcznym mieście znają się z widzenia prawie wszyscy. Zatem ze zdziwieniem wyławiałem z ciemności kolejne postacie. O wiele młodsze ode mnie kobiety z małymi dziećmi na rękach, koledzy sprzed dwudziestu lat po których nigdy bym się nie spodziewał wizyty na takim wydarzeniu, dawni nauczyciele znakomitego kętrzyńskiego liceum uczestniczący w życiu kulturalnym miasta, miejska inteligencja parająca się mniej lub bardziej wysoką sztuką, a przynajmniej się nią interesująca. Kulturalna śmietanka miasta? Nie tylko przecież! Bo i moi sąsiedzi, „zwykli” ludzie, których spotykam na ulicach, w sklepach. Zaprawdę budujące!

Piękna brunetka wprowadza widownię w żydowski świat. Mówi, że tańczyć znaczy się cieszyć! Że to zawsze towarzyszyło starszym braciom w wierze tych, którzy w większości zasiedli na widowni. Każde kolejne kilka tańców jest przez Dorotę Herok, prowadzącą Zespół Tańca Żydowskiego „Klezmer” z Cieszyna, omawiane w krótkich słowach. Jak w dramacie. Swoiste didaskalia w przerwach taneczno-muzycznych. Nazwa Zespołu może trochę myląca. Bo tańce wesołe, szybkie, ba! radosne przecież, przeplatane są także tańcami ściśle związanymi z judaizmem. Obrazują niektóre hebrajskie święta, stanowią pamięć o wydarzeniach z historii narodu żydowskiego. Odzwierciedlają wiarę w starotestamentowego Boga, owe charakterystyczne wadzenie się z Bogiem, co chociażby przepięknie przedstawia w swoich książkach Isaac Bashevis Singer, na przykład w przejmującym „Niewolniku”.

Zatem mamy cudowne podstawy dla zadziałania wyobraźni widzów: kilku młodzieńców w jarmułkach i klezmerskich garniturach z rozpiętymi kołnierzykami koszul, których dolne części w jednym czy dwóch przypadkach wysunięte były spod kamizelki na spodnie, co przypominało cyces od tałesu; kilka panien w białych sukniach z niebieskimi lamówkami i niebieskimi opaskami-chustami na włosach, co przecież sugeruje w prosty sposób izraelskie barwy narodowe – grupa młodych ludzi, którzy czyniąc prawie magię na scenie pokazywali poprzez kroki i figury świat, którego tutaj nie znamy. Większość tańców była realizowana w grupie. Tylko niektóre fragmenty wykonywane w parach. Charakterystyczne dla nich wszystkich były częste ręce w górze i pokłony, co zapewne przedstawia absolutny związek z Bogiem, rozmowę z Nim, wznoszenie ku niemu próśb i korzenie się przed nim. Cała historia judaizmu zaklęta w tańcu! Ale nie, to nie tylko rozmowa ze Stwórcą. W klezmerskich tańcach młodzieńcy klęczą przed pannami, one wirują wokół młodzieńców. Tworząc dwie grupy to oddalają się od siebie, to zbliżają. Czasami wyobraźnia nie nadąża. Widz się gubi. Zapomina o tym, że to taniec żydowski i tylko śledzi radośnie wirujące koła.

Dzień Kultury Żydowskiej w KętrzynieDzień Kultury Żydowskiej w Kętrzynie

W końcu Dorota Herok zapowiada taniec weselny. Panowie wkładają kapelusze. Na nich ostrożnie stawiają butelki. Najpierw z nimi wolno krążą. Potem obracają się szybciej. W końcu zwracają się w kierunku widowni. Kucają, klękają. Niektóre butelki spadają. Jesteśmy na weselu, gdzie króluje skoczna, klezmerska muzyka.

W trakcie występu zmiana strojów. Nagle przenosimy się ze świata klezmerskiego Żydów aszkenazyjskich, ze znanych nam sztetli, po trosze też czarno-białego świata chasydzkiego, do koloru świata Żydów sefardyjskich, co miałem niezwykłą okazję poznać na praskim Józefowie w synagodze Hiszpańskiej i paryskim Muzeum Sztuki i Historii Judaizmu. Znaleźliśmy się bliżej Palestyny, bliżej Jemenu, skąd zaczerpnięte zostały melodie i figury taneczne bardziej orientalne, bardziej arabskie, co także zobrazowane było w strojach.

Dzień Kultury Żydowskiej w KętrzynieDzień Kultury Żydowskiej w Kętrzynie

Dzień Kultury Żydowskiej kończy pantomima, która na plakacie dość nieszczęśliwie awizowana jest jako monodram. Przed rozpoczęciem spektaklu „Ziemia Obiecana” ze sceny padają słowa o obietnicy, odwróceniu się od Boga, wyjściu… Widz wie, że będzie dramatycznie, zapanuje nastrój podniosły. Dorota Herok przy świecach menory jest alegorią Narodu Żydowskiego, ukochanego i ukaranego przez Boga. Kobieta z chustą na której widać Dawidową Gwiazdę klęczy, upada, z trudem się podnosi. Walczy, opiera się, próbuje zatrzasnąć drzwi, nie wpuścić wroga! Jak w widzianych wcześniej tańcach wznosi błagania wyciągając ręce ku niebu. Szarpie się przez wieki historii jak Naród Wybrany. Biega po scenie, jakby rozpadała się na części, pokazując kolejne ucieczki i rozproszenie diaspory… Z głośników huk. Najpierw to głos Boga. Potem nawałnica nazizmu. W końcu ulga, powrót, alija…

Co zostaje w pamięci widza? Obrazki ze współczesności? Codzienny strach izraelskich matek przed odprowadzeniem dzieci do szkolnych autobusów? Wizja podkładanych bomb? Samobójców wchodzących do tych samych kawiarni, bibliotek, urzędów, sklepów, kin, co ich sąsiedzi, kuzyni, dzieci, ojcowie? To strach matek, które są być może spadkobierczyniami tych, którzy byli sąsiadami wielu z nas tutaj…

Dzień Kultury Żydowskiej w KętrzynieNa koniec padają ze sceny słowa nadziei. Nie kierowane do Boga, Losu, Historii, Społeczeństwa. Do widzów. Najzwyklejszych ludzi. Jeśli ktoś będzie kiedyś w Cieszynie, to zaproszony jest na naukę tańca żydowskiego. Do nauczenia się kilku prostych kroków. Czy ktoś zwrócił uwagę na owo słowo? „Prostych”. Bo to przecież proste być tolerancyjnym, prosto jest pamiętać, prosto poczytać, poznać… Ale nie tylko takie słowa. Bo także o nadziei, że to nieostatni Dzień Kultury Żydowskiej w Kętrzynie. A to już jest bardzo proste! Niedaleko przecież, niespełna sto kilometrów stąd, w Olsztynie, od paru lat, co roku, odbywają się Dni Kultury Żydowskiej, organizowane przez Stowarzyszenie na Rzecz Kultury Żydowskiej B'Jachad, prowadzone przez Ewę Pohlke, którą miałem okazję poznać i która z pewnością jest otwarta na rozszerzenie tego kulturalnego wydarzenia również na Kętrzyn, skąd przecież pochodzi. Sądząc po zainteresowaniu kętrzyńskiego społeczeństwa wydarzeniem z 13 lutego tego roku, jest jak najbardziej możliwe i pożądane rozszerzenie takiej imprezy także o wykłady i odczyty dotyczące historii Żydów polskich, Żydów w ogóle i historii stosunków polsko-żydowskiej, na co przyszedł chyba czas także w Kętrzynie.

Jerzy Lengauer
PodróżeKulturaMuzykaHistoriaFelietonyPaństwo, polityka, społeczeństwoPowieści i opowiadaniaKącik poezjiRecenzjeWielkie żarcieKomiks
PrzewodnikiAlbaniaNepalPolskaRumunia
Oceń zamieszczony obok artykuł.
Minister kazał, więc uprzejmie informujemy, że nasze strony wykorzystują pliki cookies (ciasteczka) i inne dziwne technologie m.in. w celach statystycznych. Jeśli Ci to przeszkadza, możesz je zablokować, zmieniając ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w artykule: Pliki cookies (ciasteczka) i podobne technologie.